Jurek Opublikowano 2 Grudnia 2018 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2018 Radku, przepięknie napisane Wspaniale obserwujesz przyrodę ; w moim pojmowaniu wędkarstwa właśnie to się bardzo liczy, a nie tylko liczenie ilości złowionych sztuk. 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 3 Grudnia 2018 Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2018 Poważny opis przyrody z wyraźnym akcentem emocji. Czytając czeka się, co będzie dalej, co zdarzyć się może. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tench_fan Opublikowano 2 Marca 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 2 Marca 2019 (edytowane) Jakoś nie było chętnych na wspólne połowy ( tak wiem, wiem zapracowani) , siedząc w domu postanowiłem napisać nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu : A rzeka płynie Rzeka płynęła... Dąbek rozglądał się po izbie. Spod półprzymkniętych powiek przyglądał się swojej białce. Jagódka krzątała się warząc strawę, bacząc przy tym na śpiące nieopodal pacholę. Natomiast Chwostek, wyrośnięty już otrok, nosił naręcza opału do podtrzymania palącego się ognia. Co rusz wchodził i opuszczał pomieszczenie, by dostarczyć zapas drewna z kleci stojącej obok domostwa. Ciepło ognia rozchodziło się po izbie, polewka pachniała smakowicie, a podpłomyki były już niemal gotowe. "Nasyci się wkrótce" – z tą myślą przeciągnął się rozleniwiony, prostując zwaliste ciało i kark, podnosząc głowę znad łatanej sieci. Żyli tu sobie dobrze. Obejście wybudował na skraju lasu, nieopodal gromady wśród której żyli, zarazem jednak nieco na uboczu. Podle drogi rosły wielgie stwoły, którym żaden topór nie dał rady. Rozłożyste, dostojne wiekiem i obrośnięte mchami. Tuż za nimi kolejne, z drzew tworząc zwartą, niemal nie do przejścia ścianę. Bór ciągnął się hen. Ckniło mu się, ale nie o zwierzu zamyślał ukrytym gdzieś w gęstwinie, lecz o rzece błękitną wstęgą połyskującej wśród zieleni i brązu. "Tak. Napełni brzuch i naszykuje wędę." Uśmiech wypełzł na jego twarz. Nie mógł rozeznać co go tak ciągnęło nad brzegi niedalekiej rzeki. Wśród przybrzeżnych szuwarów zaszyje się i spędzi trochę czasu, aż słońce skryje się za widnokrąg. Tymczasem strawa była już gotowa, zatem zasiadł do posiłku. Jadł pośpiesznie, ledwo co nie parząc sobie ust gorącą, parującą polewką. Połykał szybkie kęsy podpłomyka. Kończąc szukał już wzrokiem stojącej gdzieś w kącie izby wędy. - Kaj cię znowu niesie?! To Jagódka, żona jego, znów zrzędziła pod nosem. - W obejściu roboty wiele, a ciebie znów jakieś licho goni. Na Swarożyca! Ostałbyś w domu. - Cichaj tam. Odrzekł jej nieco zmęczonym głosem. Puścił mimo uszu zrzędzenie białogłowy, chwytając w dłoń wędę. Rzut oka na sznur, czy aby w dobrym stanie. Zbadał opuszką palca ostrość kościanego haka i ruszył w stronę wyjścia. Umyślił już sobie którą drogę wybierze. Tam, kaj bieliły się pnie młodych brzózek, wybierze wąską ścieżynę, która zaprowadzi go nad brzeg rzeki. Wokół ciżba drzew wielga, gęstwina utrudniała poruszanie, ale obrawszy tą właśnie ścieżkę szybko dotrze nad upragniony brzeg. Trzeba baczyć jedynie na korzenie, które miejscami przerastały wąskie przejście. Rzeka obrośnięta szuwarem w tym właśnie miejscu leniwie toczyła swe nurty. Niewielki ostrów ograniczał zapędy żywiołu, odpychając nurt w kierunku środka rzeki i tworząc niewielką zatoczkę. Ciemna, przybrzeżna głębinka skrywała piękne czerwonookie płocie, złociste wzdręgi, grube leszcze, a nawet omszałe swą zielonością liny. Wiedział też, że zarzucony nieopodal brzegu tłusty robak niechybnie skusi pasiastego okonia, albo i zębatego szczupaka. Słońce przesączało się przez listowie nadrzecznych drzew, prześwietlając powierzchnię wody, by oświetlić żółty piasek zalegający na dnie rzeki. Ważki wykonywały swój taniec nad samą powierzchnią, a głos leśnego ptactwa rozbrzmiewał w tym ustronnym zakątku. Zwierzyna leśna, z rzadka tylko niepokojona obecnością człowieka, śmiało przedzierała się wśród powalonych konarów, szukając polanek i dogodnych przejść. Zarzucił sznur wędy do wody, na którego końcu wił się smakowity robak. Nie skupił się jednak na nim. Potrzebował chwili odosobnienia by pomyśleć w spokoju. Włodarz grodowy Przemko ogłosił niedawno, iż czeka ich wkrótce dużo pracy. "Ciężka była ich kmieca dola". Westchnął na tą myśl. Cała gromada szykowała się na najbliższe tygodnie. Gródek trza będzie oporządzić, wały wzmocnić, tramy ogrodzenia stare, a spróchniałe wymienić. Kmieca gromada będzie się przy tym trudzić w najbliższym czasie. Zapowiadają bowiem przyjazd księcia Bolesława. Gościł będzie w niedalekim Santoku, ale i do ich niewielkiej warowni też zajrzy. Sprawdzi stan umocnień. Czasy niespokojne, zwłaszcza tu na rubieżach, gdzie chąsa zbójecka potrafi najechać spokojnych kmiotków. Sam książę przybywa gdzieś na północy wojując z Pomorcami, ale wkrótce ma dojść do ugody. W ciągu miesiąca, dwóch, ruszy zatem książę Bolesław z całą drużyną w stronę Poznania. Takie to wieści przekazał włodarz Przemko w chwilowym przypływie dobrego humoru. Szykował się zatem, by godnie pokazać się przed księciem i drużynnikami. Dąbek przez cały swój żywot nie opuścił swej polanki i najbliższej okolicy, nie licząc krótkiego pobytu w warownym Santoku. O Poznaniu zaś słyszał jedynie od przejezdnych kupców. Wiedział jednak, że tam oraz w Gniezdnie i Lednickim Ostrowie mieściło się serce książęcego kraju. Odległe to jednak sprawy. Jego zaś, to jego chudoba, dziatwa i białka w chałupie. Nie w smak był mu znój przy pracach grodowych. "Do lasu, nad wodę, zapasy przysposobić, bo jesień szybko w zimę zamienić się może." Westchnął ponownie. Mitrężyć jednak nie może. Grododzierżca twardą ręką trzymał okolicę. Narazić mu się niepodobna, bo choć Przemko łaskawym bywa, to porywczym nader często. "Smerda powinnością słuchać" – takie to myśli przepływały przez jego głowę. Tymczasem pozbawiony baczenia robak skusił dorodnego okonia, który teraz mocno targał wędą. Ucieszył się, gdyż smaczna to była ryba, a ich kilka może ułagodzić zagniewaną Jagódkę. Wrócił zatem do rybaczenia, nanizując kolejnego robaka na ostrze haka. Sprawny wyrzut sznura przed siebie i oczekiwanie na kolejnego pasiastego rozbójnika. Złowił ich jeszcze kilka oraz grubokarkiego jazia. Słońce chyliło się już ku zachodowi, niknąc powoli za ścianą drzew, porastających przeciwległy rzeczny brzeg. Pora mu wracać, ciemności zapadają tu szybko. Ruszył w powrotną drogę. Pohukiwanie sowy sprawiło, że skóra ścierpła mu na karku. To zły omen. "Na Swarożyca z Dadźbogiem!" Wymsknęło mu się nieopatrznie. Zawżdy słuchał bajań ludzi o dziwach kryjących się w leśnej głuszy. Trochę brał to na śmiech, lecz teraz nie było mu do śmiechu. Mimo, że książę, dwór i drużynnicy wyznawali nową wiarę, to tu wśród głębokich leśnych ostępów, wiara w stare bóstwa miała się całkiem dobrze. Za jego plecami, na powierzchni wody, rozchodziły się kręgi wywołane spławiającymi się, pluskającymi rybami. Rzeka płynęła... Edytowane 2 Marca 2019 przez Tench_fan 1 3 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
NPC Opublikowano 2 Marca 2019 Udostępnij Opublikowano 2 Marca 2019 Drogi Radku zawsze Cię podziwiałem za zdolności i za Twoje "pióro". Pisz książkę i mówię to poważnie, zrób zbiór swoich opowiadań, wierszyków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tench_fan Opublikowano 2 Marca 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 2 Marca 2019 Dziękuję. Od czasu do czasu coś pisuję, nie chcąc Was męczyć tym zbyt często. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jurek Opublikowano 4 Marca 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Marca 2019 (edytowane) Drogi Wieszczu Radosławie ! Żuchwę mi urwało prawie, Coś walnęło, plomba spadła, Tak kopara mi opadła ! Co za lekkość Twego pióra, Co za stylu tu kultura, Czytam i tak to odczuwam, Jakbym w czasie się przesuwał ! Brawo, brawo, Przyjacielu, Taki talent ma niewielu, Piszże śmiało, bez kozery , Będą same bestselery !!!! Edytowane 4 Marca 2019 przez Jurek 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 5 Marca 2019 Udostępnij Opublikowano 5 Marca 2019 Starych słów wpisano wiele, historyczni przyjaciele, wątek rybny, lekkie pióro, opowieści takie górą. Głowa szuka rymu, wątku, nawołując od początku by w to dzieło się pogrążyć i za bohaterem dążyć. Czy to Pan jest czy też kmieć, to autorze słowem świeć. Ty opowiesz, ja poczytam i wtedy będziemy kwita. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tench_fan Opublikowano 28 Marca 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Marca 2019 Miałem pomysł na nowe opowiadanie, ale to musi poczekać. Jednym z jego elementów miała być piosenka ( rybaków), ale w sumie spodobał mi się pomysł na samą piosenkę i wyodrębniłem ją. Zatem coś, czego jeszcze nie było w moim wykonaniu: Piosenka rybaka/marynarza Hej Niknie już brzeg w dali, Płyniem przeciw fali. Chmury są na niebie, Wrócę ja do Ciebie. Hej Pluska ryba w wodzie, Ciągniem sieci w zgodzie. Nie straszne bałwany, Bryzgi morskiej piany. Hej Rybek pełne sieci, Słońce nam zaświeci. Pod nami głębina, Lej kamracie wina. Hej Piwa nie odmówię, "Zakurzy" się w "czubie". Pokład zakołysze, Zew wolności słyszę. Hej To morze mnie wzywa, Mimo żem nie ryba. Kusi śpiew syreny, Dodaje mi weny! Hej Czeka moja luba, Droga będzie długa. Lecz miłe witanie, Jakże czekam na nie. Hej Piękna moja panna, Jak gwiazda poranna. I do snu utulę. Pieszcząc bardzo czule. Hej... 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jurek Opublikowano 30 Marca 2019 Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2019 (edytowane) Szanty się skończyły, wstaje nowy dzień: Hej Łeb jak arbuz ciężki, Wróży dzisiaj klęski, Głodna ma dziewoja, O matko ty moja ! Wstyd i hańba grozi, Stępiony mój kozik, Nie da się uzbroić, Rybkę trzeba kroić, ! Edytowane 30 Marca 2019 przez Jurek 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 1 Kwietnia 2019 Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2019 A wtrącę sie chociaż na chwilę, by czas upływał nam mile, by w rytmie stworzonych wierszy nasz uśmiech był coraz szerszy. Niech zwrotki wpadają w ucho, a błędy nam ujdą na sucho. Zanućmy pieśń gdzie są ryby odpłyńmy na wody "na niby". Zarzućmy tam wędki i sieci i cieszmy się "ku...rwa" jak dzieci. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.