Skocz do zawartości

KONKURS - WĘDKARSKA OPOWIEŚĆ - LUTY 2018 r.


Grendziu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator

Panowie ja też nie biorę udziału w konkursie, piszę aby go czasami ożywić, a tu mnie od Fantasty przezywają :P  Może se zaraz NICK zmienię taki, bo faktycznie zdobyć wody w naszym kraju z "wolnej ręki" aktualnie to trzeba mieć niezłą fantazję :)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Grendziu napisał:

Panowie ja też nie biorę udziału w konkursie, piszę aby go czasami ożywić, a tu mnie od Fantasty przezywają :P  Może se zaraz NICK zmienię taki, bo faktycznie zdobyć wody w naszym kraju z "wolnej ręki" aktualnie to trzeba mieć niezłą fantazję :)

Co powiesz na " Fantasta" ?, byle nie " Fantastyczny " bo to nawet tu nie przejdzie :D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
1 minutę temu, Tench_fan napisał:

Co powiesz na " Fantasta" ?, byle nie " Fantastyczny " bo to nawet tu nie przejdzie :D:D

Mam jeszcze jedną historię, gdy widziałem dziwczyne w krótki spodenkach nad wodą w lesie przy prawie zerowej temperaturze, pisałem o tym kiedyś na forum zamkniętym, ale aż się boję o tym pisać :P

Tak to jest, jak się spędziło nad wodą 4/5 życia :P

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Grendziu napisał:

Mam jeszcze jedną historię, gdy widziałem dziwczyne w krótki spodenkach nad wodą w lesie przy prawie zerowej temperaturze, pisałem o tym kiedyś na forum zamkniętym, ale aż się boję o tym pisać :P

Tak to jest, jak się spędziło nad wodą 4/5 życia :P

Phi ! Dziewczę w krótkich spodenkach ...

Myszki albinoski - to jest wizja ! :D

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie jest wędkowanie. Potrafi być mega zaskakujące.

Szkoda tylko, że tak mało osób zdecydowało się wystartować w konkursie.:(

Jeśli dobrze liczę to 3. Reszta wpisów poza konkursem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

To był listopad, późny listopad, ponownie w szary ponury dzień uciekłem nad jezioro Czarne, kolejne wcześniejsze porażki nie dawały mi spokoju, że nie mogę złowić szczupaka w tym okresie. Odwykłem przecież od żywca, a w tej przezroczystej o tej porze jak łza wodzie trudno było sprowokować szczupaka na cokolwiek innego...

Jak niemal zawsze na tej przepięknej wodzie, którą na około otacza las byłem sam, prawie zawsze łowię tam sam, bo pogoda gdy ja tam jeżdżę na ryby musi być ultra niewygodna, czym bardziej ekstremalna tym lepsze brania. 
Wyjątkowo jakoś mi się nie chciało łowić, ale mimo to, zawsze po porażkach mam jakieś zacięcie, deszcz, siąp, niemalże smarki w nosi. Oddaje po kilkanaście rzutów i idę dalej przechodząc z pomostu na pomost... W tym miejscu gdzie się zatrzymuję nie ma zasięgu, jest tylko wysoka skarpa. Ciągle bez brań, bez podbicia...

Nagle słyszę jakby trzask łamiących się gałęzi... Pierwsza myśl, jakieś dzikie zwierze, obracam się, a tam w deszczu pomiędzy drzewami dróżką wychodzoną przez, turystów, wędkarzy i rowerzystów przechodzi młoda dziewczyna, o rudych włosach, farbowanych, prostych, identycznie zrobionych jak moja Aga... Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie było to listopad, deszcz, zero stopni i to że pomiędzy jedną wioską, a drugą jest około 8km. Nawet jak uciekła komuś z domu, to nikt o zdrowych zmysłach nie przyszedłbym w tym czasie nad jezioro Czarne w krótkich spodenkach, klapkach i krókim rękawku. Patrze jak wryty, znika mi z oczu i nagle słyszę głos Agi w........ , qur... na chwilę zamarłem. O co chodzi, jaki obiad, kiedy wrócę, chcę biec do tej dziewczyny.... Okazuję się, że przez deszcz jakoś automatycznie odebrałem telefon schowany w kurtce, a Aga w tym samym momencie do mnie coś mówiła. Jaki ja stres wtedy przeżyłem.... 

Wchodzę na skarpę, nikogo nie widzę, postanawiam iść w kierunku auta i nagle, z ów niewiastą staję twarzą w twarz, stoi niedaleko mojego auta przy parkingu, mam do niej jakieś 150metrów, szła w moją stronę.... Jakby zakręciła koło, gdy mnie zauważa nagle ucieka w kierunku lasu, pytam czy coś się dzieję, czy mogę jakoś pomóc, przyspiesza, ponownie znika....

Zanim dochodzę do auta oddaje kilka rzutów z innego pomostu, czekając czy coś innego się nie wydarzy..., a jednak to nie koniec, wchodzę na drogę, a mnie mija dość szybko terenówka, jedzie jak szalona i to trasą nie do tego przeznaczoną. W aucie jakiś łysol, duży łysol, nie zwraca na mnie uwagi, jedzie dalej, układa mi się w to jakąś sprzeczkę kochanków (najdelikatniejsza myśl)... 

Nie przestaje jednak dziewczyny szukać, twierdzę, że trzeba jej jakoś pomóc. Objeżdżam wokoło Czarne trasą, gdzie jeździła obca terenówka. Gdy się ściemnia zaprzestaje poszukiwań, dzwonię do kolegi Policjanta, który akurat ma dyżur, przyjmuję wezwanie, wie gdzie szukać, bo łowi na tej wodzie nie mniej niż ja....

Finał co i jak się zakończyło zostawiam dla siebie, ale na szczęście kończy się w miarę dobrym zakończeniem. Historia prawdziwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, miałem już nic nie pisać, ale  :

1. Mariusz mnie tak serdecznie dziś zdopingował do dalszych wysiłków, że nie mogę wprost koledze się oprzeć :D

2. Znowu mam straszne parcie na pióro ! :grin-min:

3. A piórnik  strasznie mnie kręci ! :icon_arrow1:

 

Historia ta miała swoje miejsce ok. 30  lat temu.

Pamiętam, jakby to było dziś , a mianowicie taki ponury ni to dzień, ni to noc....Na dworze panował klasyczny, mokry, jesienny, mglisto-dżdżysty  półmrok. Wydawało mi się, że chmury dotykają lustra wody, bo wietrzyk tylko od czasu do czasu przesuwał gęstą mgłę i można było cokolwiek dostrzec dookoła.  Ja oczywiście na rybkach. Po rozłożeniu gratów, usłyszałem   rozmowę znajdujących się gdzieś na drugim brzegu zbiornika wędkarzy , głośno komentujących fakt zabrania niewystarczającej ilości zanęty. Pamiętam, że ogarnęło mnie wtedy "niechrześcijańskie" uczucie, coś w rodzaju  " Tak to przychodzi, jak się zle zaplanuje i przewiduje ". Pełen dumy i samozadowolenia namoczyłem wstępnie swoją dobrze zaplanowaną i przewidywaną na ten wypad zanętę, biorąc pod uwagę dużą wilgotność powietrza. Następnie oddaliłem się na chwilę na nieodległy parking, aby przynieść resztę gratów na stanowisko.  Trochę trwało zanim wróciłem, bo przez tą gęstą mgłę musiałem naprawdę wytężać wzrok aby nie wpaść ze ścieżki do wody. Podchodzę do swojego pomostu i nagle zauważam, że pojemnik z zanętą jest pusty ! :o To co sobie mogłem pomyśleć ? No oczywiście, że sprawcą jest ktoś z tamtych wędkarzy. Zatrzęsło mną do głębi, ale nie będąc pewny układu sił / nie widziałem ich przecież / postanowiłem zachować wstrzemięzliwość w głośnym wyrażaniu swego oburzenia.

Na szczęście, jak zwykle,  dobrze przewidując i planując,  pozostawiłem trochę zanęty na wypadek, gdyby ryby brały jak szalone i przyszło by mi donęcać miejscówkę. Rozrobiłem więc kolejną, ostatnią już posiadaną porcję paszy i po zanęceniuobranego, znanego mi na pamięć miejsca, oddałem się z rozkoszą memu ulubionemu hobby, starając się zapomnieć o przykrym incydencie z początku dzisiejszego wędkowania. W wyluzowaniu do końca przeszkadzał mi jednak, głośny śmiech, ba -  rechot, jaki dobiegał od czasu do czasu do moich uszu,  z obozu tamtych cwaniaczków.  Postanowiłem nie reagować, dopóki widoczność nie poprawi się na tyle, aby na wypadek miażdżącej przewagi wroga,  można było bezpiecznie podać tyły. Rybki jednak nie zamierzały współpracować. Rozsiadłszy  się wygodnie na fotelu, spod półprzymkniętych powiek obserwowałem tkwiące nieruchomo na podpórkach szczytówki wędek. Nagle, z boku usłyszałem ledwo, ledwo jakiś szelest. Bez poruszania ciałem spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem ... niezbyt wielki, kudłaty  psi łeb, który pochylał się nad moją miską z resztką mojej zanęty !  O żesz Ty ! Pomyślałem sobie. Ja ci tu zaraz...dam nauczkę. !  I powolutku, by nie spłoszyć złodziejaszka, uniosłem rękę i ..cap go za ten jego łeb ! To co potem się wydarzyło, zapamiętam chyba do końca życia . Mianowicie nastąpiła taka szamotanina, że z początku jak przez mgłę, a potem już, niestety bardzo wyraznie dobiegł mnie głos mojej śpiącej obok małżonki - "puść moje włosy, powinieneś się leczyć !".

 

 

 

 

 

Edytowane przez Jurek
  • Like 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...