Administrator Grendziu Opublikowano 18 Listopada 2015 Administrator Udostępnij Opublikowano 18 Listopada 2015 Całe życie mam jakąś słabość do "mętnookiego", mimo że w życiu sporo tych ryb nie nałowiłem, to brania sandacza na koguta, czy kopyto nie da się porównać z żadnym innym braniem na kiju. Tąpnięcie, ułamek sekundy czy to z opadu, czy po chwilowym podciągnięciu do góry "killera" - bezcenne. Sandacz bardzo dobrze rozmnaża się w wodzie przebarwionej, takie w której nie dochodzi światło. Gdy woda jest czysta, zwana sielawową, nie znajdziemy tam tego drapieżnika. Najlepsza okresy roku żerowania - jest tuż po tarle, na przełomie maja i czerwca (uwaga łowić można od 1 czerwca) oraz w październiku i listopadzie. Szukajmy górek sandaczowych na jeziorach. Brania najlepiej można spodziewać się tuż przed i po świcie, oraz w dni mgliste, deszczowe. Sandacze przeważnie biorą w dość krótkim okresie czasu, ale za to bardzo intensywnie. Mam nadzieję, że prędzej czy później, w tym wątku odnajdzie się u Nas Kamil Walicki - największy sandaczowy maniak w Polsce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Grendziu Opublikowano 31 Października 2016 Autor Administrator Udostępnij Opublikowano 31 Października 2016 Sezon na sandacza w pełni. Na koguta niestety jeszcze nie złowiłem sandacza, na gumy już tak. Na co łowicie te ryby? A tutaj jak zrobić samoróbki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 31 Października 2016 Udostępnij Opublikowano 31 Października 2016 Sandacz, to zaiste milutka ryba. Wymagająca środowiskowo, technicznie, taktycznie. Kiedyś częściej łowiłem sandacze, bo akurat miałem bliżej wody, gdzie można je było z brzegu upolować (Bug, Zalew Zemborzycki). Czasem było to łowienie na "trupka", czasem na wszelakie przynęty spinningowe (głównie twistery, jasne lub pstrokate). Wyniki bywały różne, ale na sandacza wybierałem się sporadycznie. Mimo wszystko pamiętam te wyprawy i polowanie na tą zacną rybkę. Z obserwacji i mojej pracy wiem, że sandacze są jeszcze w naszych wodach. Zdarzało mi się łowić sandacze w zbiornikach, gdzie wędkarze marudzili że ryb nie ma, łowiłem sandacze (owszem, siecią) o masie 5-12 kg. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MjMaciek Opublikowano 1 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Listopada 2016 Grendziu takie ci się śnią... Kilka zdjęć lat ubiegłych kiedy mocno spiningowałem. Jedno zdjęcie z tzw. Kuchni kiedy sandałów było mnóstwo.... mniejszy miał 57cm większy 94cm 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wędkarstwo u Zbyszka Opublikowano 2 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 A to kilka moich wybranych ryb sprzed kilku lat, kiedy złowienie takiej sztuki w Zalewie Zegrzyńskim i okolicach, nie powodowało sensacji. Dziś pozostały tylko wspomnienia po takich rybach. W tym sezonie jak do tej pory złowiłem zaledwie kilka podrostków i nie kojarzę żeby ktoś ze znajomych czy klientów pochwalił się większą sztuką z tego akwenu.. Sandacza łowię głównie z opadu na gumy, koguty i mandule. Dość często stosuję też metodę drop shot a kilka sztuk udało mi się upolować na wahadłówki. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Grendziu Opublikowano 2 Listopada 2016 Autor Administrator Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 Też swego czasu łowiłem trochę sandaczy, ale z 20 lat temu, na trupka. Fotek z rybami nie mam, od 2 lat ze względu na fundację zaczynam robić zdjęcia, wcześniej nie miałem takiej potrzeby Gdzieś w archiwum ((zdjęcie zrobione z 5 - 8lat temu) mam 65cm ale na tle kostki brukowej, dziś niestety niezbyt popularna fota.... (mnie takie fotki nie przeszkadzają osobiście) Zabrałem i zjadłem, a co Smakowo moja ulubiona ryba, z ryb słodkowodnych. Niestety, ale ze względu na jakość mięsa zabierany jest niemal przez wszystkich, a rozmnażanie tej szlachetnej ryby coraz trudniejsze czy to w warunkach naturalnych, czy też dodatkowo przez gospodarstwa rybackie. Drogi sport. Przed chwilą wrzuciłem zdjęcie z wyprawy letniej na fanpage na sandacze, na jeziorze Wielimie, trafilśmy w pełnie i nie chciał żerować... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wędkarstwo u Zbyszka Opublikowano 2 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 Grendziu, nie tylko Twoja ulubiona ryba Niestety coraz rzadziej pozwalam sobie na konsumpcję z wiadomych przyczyn. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Grendziu Opublikowano 2 Listopada 2016 Autor Administrator Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 2 minuty temu, Wędkarstwo u Zbyszka napisał: Grendziu, nie tylko Twoja ulubiona ryba Niestety coraz rzadziej pozwalam sobie na konsumpcję z wiadomych przyczyn. Ostatnio nad tym wszystkim zacząłem się zastanawiać, chodzi o zabieranie ryb. Wszedłem na dietę, bo miałem słabe wyniki, a tam co drugi dzień ryba. Wchodzę do sklepu a tam: łosoś 70zł/kg, dorsz 40zł kg, liny, leszcze, karpie, sandacze. Przez cały sezon złowiłem powiedzmy 300/400kg ryb (bez tych dużych, rekordowych, gdzie wiadomo, że jest to frajda dla wędkarzy i należy wypuszczać). Nie zabrałem ani jednej ryby w tym sezonie, wczoraj skromnie na zanęty (przez robale) wydałem 40zł aby połowić. Sam na taki obiad do restauracji nie pójdę, bo mi szkoda kasy. To, że nie połowiłem wczoraj, nie zmienia faktu, że ryb u mnie w wodzie są. No ale, jak wróciłem na łódkę i od lipca często pływałem nad Czarnym, to ławic leszcza nie widziałem. A wpuściliśmy tego bardzo dużo zeszłej jesieni. Ja na wiosnę cieszyłem się jak głupi, gdy na jednej sesję łowiłem po 30kg ryb, a reszta patrzyła ja na GURU (dolałem sobie, jestem po kawie i bez snickersa). Wszystko na matę i wypuszczałem, inni zabierali. Jedni mniej, inni więcej, a od lipca ani razu ławicy leszczy nie widziałem na ECHO. I sprawdza się to co pisał @MjMaciek - niech zabierają jak chcą, ale wysoka licencja na jedną wodę, sporo zarybień i biznes się kręci. (pomijając ekologiczny aspekt). My za 24ha wody płacimy średnio po 300zł na rok, budżet na zarybianie mamy 35tyś zł, a późnym latem woda jest już przełowiona (brak rybaka od zawsze). Jesienią łowimy sporo drapieżników i rekordowe karpie i amury. Drobnica (ryby do 2kg) jakby wyparowała i łowi się ją sporadycznie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dominik Opublikowano 2 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 Z sandaczem jest straszna lipa na Warmii i Mazurach. Praktycznie go nie ma. Wiem, że Kotwic zaraz powie, że jest bo on łowi (owszem, siecią ), ale ja nie słyszałem, by ktoś połowił sandacza ostatnio. Olsztyńscy sandaczowcy jeżdżą na Martwą Wisłę, bo większą oszczędnością czasu i pieniędzy jest zrobienie 160 km w jedna stronę, niż pływanie na pusto pod domem. Z 2-3 lata temu poszła fama, że na jednym z olsztyńskich jezior są sandacze. Nie, żeby łowiono je regularnie, ale mowa była o tym, że padło dosłownie kilka sztuk. Zachęcony pojechałem i ja połowić na martwą rybkę, zobaczyć jak wygląda sprawa. Ta nie wyglądała najlepiej. Najazd wędkarzy. Spotkałem znajomego wędkarza, który łowił na 4 (słownie: CZTERY!!!) wędki. Każda inna, więc nawet nie miał specjalnie przygotowanego sprzętu, tylko wziął z piwnicy co miał i poleciał nad wodę (na szczęście nic chyba nie złowił). Teraz o tym sandaczu nie słyszę nic. Bardziej gadki są na zasadzie, że kiedyś ktoś połowił, a nie teraz. Nie mówię, że w ogóle nie ma, ale dla przeciętnego wędkarza to jest sandaczowa studnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MjMaciek Opublikowano 2 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Listopada 2016 Ja sandacze łowię z 25 lat ( ostatnio odpuściłem nie uganiam się za czymś czego nie ma + kontuzja kręgosłupa ) sytuacja jest prosta widać to fajnie na zdjęciach Zbyszka ( kiedyś nie było echosond , gps , łodzi z silnikiem gdzie spenetrowanie dużej wody zajmuje 1 dzień - a kiedyś na wiosłach machało się w dany rejon zbiornika bo dalej za daleko).. Tutaj akurat zgodzę się z Kotwicem - do tego stanu doprowadzili wędkarze po prostu go zeżarli ( sam go jadłem) ale z kolei złe plany zarybieniowe spowodowały że go teraz niema - limity , wymiary , okresy ochronne , zakazy - to jest lekarstwo na poprawę ) Sandacz to głupia ryba - dobór miejsca do pory roku to sukces miejscówka to klucz do sukcesu - bo cóż to za sztuka jeśli z dna nie wali to na rybkę w pół wody walnie , jeśli nie rano to w nocy etc. - rozczajenie mętnego średnio zajmuje tydzień na wodzie 100 tyś hektarów - a jeszcze jak jest kilku specjalistów to kilka dni - a na spina to już w ogóle komórki sprawę ułatwiają.... Oh szkoda tych basiorów .... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.