Skocz do zawartości

Petycje, protesty, jedna składka PZW...


Grendziu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

PZW to nic innego jak związek powstały na potrzeby ludzi a nie ryb. Składki są wysokie bo trzeba utrzymać tych darmozjadów którzy tam siedzą i biorą kosmiczne pieniądze. Ja na swoich jeziorach nie zauważyłem żadnych zarybień itp. Okręgi maja wszystko w dupie nikt tych jezior nie pilnuje kłusownicy sieci stawiają w biały dzień bo wiedza ze nikt ich nie skontroluje.  Podam taki przykład nurkuję na jeziorze Hańcza gdzie widzę jak znikają tam rybki.Wodę dzierżawi gospodarstwo rybackie pzw (legalni kłusownicy). Byłem w tym roku na majówkę ponurkować na pewnym miejscu do nurkowania jest na 7m zatopiona platforma do nauki pływalności dla przyszłych nurków. Wychodzimy z wody podjeżdża samochód wysiada 2 patafianów i mówią żebyśmy wyciągnęli platformę na brzeg bo oni będą ciągnąć niewód ! i nie chca go porwać ani stracić. Zamurowało mnie było to 1 Maja gdzie ryby mają jeszcze tarło albo są świeżo po i gdzie logika i myślenie. Ci ludzie powinni dawać przykład a są zwykłymi kłusownikami. Zabrakło im ryb w sklepie to sobie pociągną niewód. Mam ich głęboko w D nie kupuję składek na wody pzw i nie nabijam ich kieszeni pieniędzmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy na pewno składki są wysokie? Popatrz na komercje. Tam za dzień łowienia płacisz 10-25 zyla. A są takie gdzie jest stawka godzinowa. Już nie szafujmy tym argumentem bo on jest wg. mnie błędny. Za 200pln możemy wędkować 24h na dobę 365 dni w roku. I zabierać towar w zawyżonym limicie. Ja tu bym jeszcze zawiesił wszelkie zniżki. Jedynie dzieciom bym zostawił. Zaraz mi wyrzygacie ;) że na komercji są ryby. Tak są i tam jakoś umiemy przestrzegać zasad bo nas pilnują! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że nie chodzi tu o wysokość stawki tylko o nic nie robienie jeżeli widziałbym że zarybiają że coś się dzieje zapłacił bym nawet te 500 zł składki rocznej ale jak nie dzieje się nic i zamiast być lepiej jest tylko gorzej to nie ma co się dziwić że ludzie nie wykupują zezwoleń. Ciekawi mnie tylko co się dzieje z pieniędzmi które płacimy na PZW ?. Bo dajmy na to że np w Augustowie roczną składkę wykupiło 100 osób po 300 zł każdy to mamy 30000 tyś zł. Narybek szczupaka żerujący kosztuje 30 zł brutto za 1000 szt !!!!!!!!. To gdzie są pieniądze gdzie są ryby ku.... jego mać !!!!. A te 100 osób to tylko przykład bo takich pozwoleń sprzedawanych jest dużo dużo więcej i przez to mnie szlak trafia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiem więcej że szczupak prosto do zarybienia kosztuje 24 złote brutto za kilogram. Na kilogram takich szczupaków wchodzi ok 10 czyli za 30 tyś złotych można kupić ok 12,500 sztuk zdrowego narybku gotowego do wpuszczenia. Podzielić to na 12 jezior i po 1000 szt rocznie wpuścić to byśmy mieli jeziora pełne szczupaków no krew mnie zaleje zaraz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz stary rację. Tylko trzeba uwzględnić że taka zarybieniówka rzuca się na wszystko. I nim dorośnie,wielu naszych szacownych kolegów, te szczupaczki jako przyłów wynosi w kieszeni do domu. Zanim wywalimy kasę w zarybienia, próbujmy uświadomić oszołomów dla których woda jest sposobem na samodowartościowanie ,że żeby te ryby były ,coś musi je spłodzić. Nie na samych zarybieniach natura funkcjonuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Panowie proszę o zachowanie kultury, za chwilę może dwie będzie nas więcej  i więcej....

Na tym portalu nie tylko są wędkarze ale też rybacy, członkowie PZW i działacze, próbujmy odszukać rozwiązania, a nie negować, każdy z Nas wie lub wydaje mu się, że wie jak jest.

Co do zarybień to one były i są, nie da się przejść obojętnie wobec operatu i nic nie zrobić, bo można stracić dzierżawę. Rybak aby mieć pożytek z wody musi ją zarybić odpowiednio. W każdej grupie społecznej są osoby, które postępują etycznie, ale także są osoby dla których liczy się tylko czysty zysk i machlojki. 

Wielu wędkarzy nie interesuję co się z rybami dzieje przez cały rok, mają to gdzieś. Jadą z wędką i chcą nałowić, nie za bardzo ich obchodzi czemu ryby nie złowili... W sumie mają rację, ale wtedy za dniówkę jak każe im się zapłacić 50zł - to będą krzyczeć, że ździerstwo, a niech nie złowią ryb, bo akurat nie będą żerowały.... Dopiero wtedy zrobią krypto reklamę.

Gdyby ode mnie zależało, to każdą wodę rozparcelowałbym na czynnik pierwsze, wstawił odpowiedni regulamin i odpowiednią stawkę, jawnie także bym informował na co idą pieniądze ze składek. Kiedy i gdzie się zarybia, ile pieniędzy poszło na walkę z kłusownictwem i takie tam...

Temat rzeka, ale jedziemy dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale część z tych ryb zostanie. Wędkarze też powinni przejawiać jakąś inicjatywę. Nie mówię tu już o zarybianiu ale może jakieś wspólne patrole wieczorkiem z piwkiem przypilnować kłusoli i ewentualnie powiadomić odpowiednie organy. Nieoznakowane sieci ściągać jak zaczepimy blacha, woblerem czy czym tam jeszcze ciąć, palić,tępić plagę kłusownictwa. Ja tak robię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Grendziu napisał:



Gdyby od mnie zależało, to każdą wodę rozparcelowałbym na czynnik pierwsze, wstawił odpowiedni regulamin i odpowiednią stawkę, jawnie także bym informował na co idą pieniądze ze składek. Kiedy i gdzie się zarybia, ile pieniędzy poszło na walkę z kłusownictwem i takie tam...

 

W moim okręgu poszliśmy całkowicie w drugą stronę. Na ostatnim zebraniu doszliśmy wszyscy do porozumienia że przepisy należy ujednolicić na wszystkie wody okręgu PZW Zamość i tym sposobem bałagan w przepisach został zażegnany. Dziesięcioletnie operaty tworzone są na każdą wodę i nigdzie nie idzie więcej niż zawarte jest w operacie. Rozdrobnienie przepisów na każdą wodę u nas się nie sprawdziło, innym razem napiszę dlaczego. Na 2016 rok wprowadzamy dla każdego wędkarza limity połowów na każdy gatunek ryb. Dlaczego? Dlatego że najbardziej na brak ryb narzekają "mięsiarze" . Po jesiennych zarybieniach karpiem  wprowadza się zakaz połowu do marca. Niestety w połowie maja po karpiu i szczupaku nie ma już śladu. Prezes okręgu przedstawił  20 rejestrów. Rekordziści zgodnie z prawem zabierali 300 karpi . Teraz jeżeli dobrze pamiętam limit roczny będzie w ilości 35 szt karpia. Wniosek z tego taki  że żadna składka nawet 1000 zł w żaden sposób nie zrekompensuje strat w rybostanie. Podobnie jest na dzikich nizinnych wodach ,czy w popularnych wodach krainy pstrąga i lipienia. Jestem przeciwnikiem opłaty krajowej nawet gdyby kosztowała 500 zŁ . To gospodarz łowiska dba a więc tutaj należy robić opłaty. Zachęcam wszystkich do chodzenia na walne zebrania i śledzenia ruchów mojego okręgu a nie będziemy mieli powodów do narzekań. Ryby w Polsce są,nie jest tragicznie...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ok, zgodzę się z poprzednikiem, że za stan tego co mamy w wodach przede wszystkim odpowiadają wędkarze i kłusownicy.

Wprowadzenie limitów ilościowych jest słuszne, nikt nie patrzy na to ile zabieramy my wędkarze, a każdy narzeka. Stąd gdyby każda woda miała swój osobny regulamin - jeden bazowy, ze zmiennymi co do akwenu, oprócz operatu robiono by częściej badania na wodzie niż to się ma w zwyczaju, to można byłoby określić co danej wodzie dolega. Można byłoby rok rocznie coś ulepszać, zakazywać tego i owego aby zoptymalizować łowisko maksymalnie.

My możemy sobie pisać, wymyślać wszystko co papier przyjmie, a rzeczywistość jest inna. Problem jest w sferze mentalnej człowieka, nauczony tym, że co w wodzie to moje, to mi się należy i na patelni poleży.

Np. Dzisiaj byłem oglądać wodę, która może będzie do wydzierżawienia, jakieś 10ha, woda to teren prywatny, powiedzmy bardzo duży staw. Właściciel mieszka około 50km od niej, jest, a w zasadzie była tabliczka zakaz łowienia ryb, niestety już zniknęła. Na teren jest zakaz wjazdu. Barierka. Postawiłem auto przed, wszedłem nad wodę aby ją obejrzeć, świadomie zostawiłem auto w punkcie widocznym przed posesją abym mógł się wytłumaczyć z tego, że tam wszedłem jakby co.

Z drogi wody nie widać, bo teren pagórkowaty, przeszedłem kilkadziesiąt metrów i ujrzałem wodę, piękną wyrobisko, podchodzę do brzegu, a tam świst i jakieś kopyto leci do wody. "Tubylców" naliczyłem 6ciu - nie wolno łowić, nie wolno tam chodzić, nikt się nie przeraził, że przyszedłem, woda samopas została grabiona i pewnie jest niemal codziennie :(

Czasami gdyby się chciało coś zrobić ekstra, to i tak inni Cię okradną :(

Trzeba wiele rzeczy, postaw zmienić w zachowaniu aby w końcu coś się zmieniło na lepsze, a i aby nie było tak źle, to i dzieje się, chociażby to co robi Kingfisher Club Wrocław to tylko pozazdrościć postawy chłopakom. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrócę jeszcze do tego co napisałem na temat jesiennych zarybień karpiem i braku ryb już w drugiej połowie maja. Byłem na ostatnim zebraniu i wszyscy zgodzili się na limity,mało tego zgodzili się na górne wymiary ochronne co było szokiem dla mnie. Ludzie zaczynają rozumieć ale przekaz musi być prosty dla wszystkich. Prezes mojego okręgu podszedł do problemu po mistrzowsku. Trochę odbiegłem od tematu ale myślę że pośrednio wiąże się z naszym celem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...