Skocz do zawartości

Górne wymiary ryb - debata


Grendziu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator
4 godziny temu, Dominik napisał:

Ależ Wy kombinujecie :) Realistycznie to jest nie do zrobienia, chyba że na zamkniętej komercji.

Po to jest debata :beer: A tutaj dam przykład jak działa nasza świadomość na innym przykładzie z ochrony środowiska:

Nad jeziorem Czarnym w Rogoźnie mamy około 100 pomostów - jezioro w lesie, przy co drugim pomoście wisi worek, który zbieramy jako członkowie stowarzyszenia charytatywnie co dwa miesiące - las jest czysty, każdy wrzuca śmieci do worka.

Pomysł wyszedł pod koniec lat 90tych XX wieku, kilka dobrych lat upłynęło, zanim ludkowie nauczyli się wrzucać te śmieci do worków.... Da się, ano da się? Wędkarze się nauczyli jakoś, jedynie teraz turyści korzystający z plaży nie potrafią do worka trafić, więc sprzątamy po nich.

Tak samo jest z wodami i rybami - nie będziemy o tym mówić, prosić to nikt się tego nie nauczy, czasami wystarczy lekko zasugerować aby powoli małymi krokami dojść do celu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robić, jasne, że robić.

Trzeba stosować tylko proste zasady. Np. górny limit na szczupaka 70 cm., czyli każdy dobry szczupak idzie do wody. Ja uważam, że powinno na łowiskach być No Kill i tyle. Mówimy tu o wodach wędkarskich. Jak ktoś jedzie na wody ogólne, rybackie, to niech bierze. Dla naszych potrzeb No Kill jest najsensowniejszym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podam przykład Stowarzyszenia j.Czarne. Tam się dało. Jezioro w środku lasu, a jednak da się upilnować. Robisz kilka pokazowych kontroli, kilku dostanie w łeb inny mandat i wieść się rozniesie. Do tego współpraca z lokalnym gajowym czy dzielnicowym i muszą być efekty. Oczywiście nie wszystko się wyeliminuje, ale powoli i do przodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem jeszcze na poprzednim forum o tym. Powinny być rozdzielone dwie frakcje. Wędkarze od rybaków. Woda wedkarska niech będzie na modłę angielską (karpie w zależności od charakteru łowiska). Mówimy tu o niewielu wodach na zasadzie łowiska specjalnego (nie komercji). Sam Grendziu mówił, że prezes jest za No Kill, tylko starsze towarzystwo będzie przeciw. Argumentacja o jez. Czarnym nie jest więc do końca trafna.

Jak ktoś chce zabierać ryby, to niech jedzie tam, gdzie są rybacy. Amatorzy lub profesjonaliści, bez różnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykład Czarnego dotyczył kwestii kontroli, nie łowiska no kill. Żeby takie łowisko stworzyć trzeba je tworzyć od początku albo stopniowo latami. Nie da się grupy stu czy więcej członków przekonać do radykalnych zmian. Więc pozostaje  albo zaczynać od zera i zrzeszać tylko zwolenników tej opcji lub czynić to stopniowo ograniczając ilość zabieranych ryb. 

A właściwie to chyba nawet udało się częściowo wprowadzić zasadę no kill na j.Czarnym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat wymiarów ochronnych wraca jak bumerang przy wielu okazjach, oznacza to, że jest potrzebny a jednocześnie dyskusyjny.

W zasadniczym temacie trzeba zwrócić uwagę na to, jaki przyświeca cel decyzji wprowadzenia górnych lub widełkowych wymiarów ochronnych.

Po pierwsze, wiele ryb po osiągnięciu dużych rozmiarów, wcale nie ma nadzwyczajnych zdolności reprodukcyjnych, więc samo to już podważa często stosowaną argumentację, o "doskonałym materiale genetycznym". Zbyt wiele zależy od innych czynników, by przyjąć taką iluzoryczną zasadę, że co duże to najlepsze.
Po drugie, w wodach użytkowanych przez typowych rybaków, wielkie osobniki ryb wcale nie są im potrzebne, bo i kłopot ze złowieniem ich, jak i kłopot ze sprzedażą, a co zabawne mogą być trudności techniczne związane z przeprowadzaniem sztucznego rozrodu.
Trochę inaczej sprawa wygląda w wodach nastawionych na połowy wędkarskie. Pewnie 99% wędkarzy nawet nie wie czy duże ryby rozradzają się w danej wodzie, czy są płodne i jakościowo dobre, bo to ma dla nich pośrednie znaczenie. Liczy się natomiast "rybność" tych wód oraz żądza walki z potworami. A gdy jeszcze dopną swego i wykurzą rybaków, to nawet materiał zarybieniowy muszą kupować z innych i odległych zbiorników (co już znacznie wypacza racjonalne gospodarowanie).
No i trzeci element układanki. Sam wymiar górny lub widełkowy nie uratuje rybostanu i nie zapewni obfitości połowów, jeśli zgodnie z prawem i regulaminem, wyłowione zostaną osobniki "ledwie wymiarowe". Redukcja populacji średnich rozmiarów znacząco wpływa na ilość ryb które osiągną większe gabaryty. Tutaj grać muszą drugie skrzypce: limity połowowe i kontrola łowiących.

Nie ma co ukrywać, że znaczna część wędkarzy łowi ryby i je zabiera (do czego ma zresztą prawo), część wędkarzy nawet uważa, że opłaty za połów są zbyt wysokie. A tylko niewielka grupa jest skłonna wydawać znacznie większe kwoty związane z opłatami za połów ryb, a niekiedy nawet ryb nie zabierać. To powoduje, że "drogie łowisko' może mieć trudności w kwestii ekonomicznej, natomiast łowisko tanie i liberalne może mieć opinię "przełowionego".

Nie tak łatwo znaleźć odpowiedź jak potraktować propozycje wprowadzenia limitów połowowych, dodatkowych wymiarów granicznych z realnym, corocznym kosztem zarządzania daną wodą.:pb_evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje też że na naszych wodach jest za mało strażników itp. Ja np u siebie na wodach oprócz moich ukochanych Wigier nie widzę ich nigdzie. Nie wiem co te pasibrzuchy robią ale ich nie ma !. Więc jak kota nie ma myszy harcują znaczy kłusują.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Podlasiak mało jest strażników, bo nikogo na to nie stać niestety... Co innego gdy w sekcji, stowarzyszeniu czy klubie są ochotnicy.

Kotwic no to rozjechałeś wszystkie teorie tak mocno pompowane w mediach w stylu "Uwalniam okazy" Sam jednak pamiętam wczesną wiosną jak widziałem na jednej z pierwszej zasiadek wycierające się metrowe szczupaki, więc może z tymi dużymi nie jest aż tak źle, taka matka 10kg  pewnie ma o wiele więcej ikry niż taka rybka 3 letnia. Co do genów nie dyskutuję z Tobą, bo się nie znam i dzięki Tobie się czegoś nowego uczę.

Jeśli rybacy nie chcą dużych ryb ze względu na straty w rybostanie, sieciach i innych to w czym problem aby przekazywać te duże okazy na łowiska typowo wędkarskie?
Wiem, że zaraz ktoś powie, że to nie etyczne, ale my wędkujemy dla uciechy i okazów właśnie.

Ryba podreperuję budżet, a i jego wizerunek wśród wędkarzy się zmieni, jak zrobią dobry "deal" :beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja "uwalniam okazy" jest słuszna, bo pokazuje, że okazy są cenne wędkarsko. Nie chodzi tu o to, czy te ryby produkują ikrę, czy nie. Chodzi o pewien szacunek do ryby i samego łowiska. Metrowy szczupak jest okazem, który nie występuje w dużej ilości. Zabierając taki okaz zabijamy łowisko.

Zawodowi rybacy tu nie mają nic do rzeczy moim zdaniem, bo jak Kotwic napisał, metrowe szczupaki ich nie interesują. To rybacy amatorzy (wędkarze) niszczą większość łowisk poprzez zabijanie wielkich ryb i śmiecenie.

Dlatego popieram akcję "uwolnij okazy". Umożliwia to również łatwą i skuteczną kontrolę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...