Skocz do zawartości

Łowiska "no kill"


elvis
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Co raz częściej się słyszy o nowych łowiskach na których obowiązuje zasada "złów i wypuść".

Nie jestem zagorzałym zwolennikiem C&R, ale staram się, a w zasadzie to już nie zabieram wcale złowionych ryb. Zdarza mi się zabrać od czasu do czasu rybkę do domu. Jednak są to najczęściej ryby których obecność w wodzie ma co najmniej wątpliwe korzyści. Śmiem twierdzić, że masowe zarybianie gatunkami obcymi stanowi poważne zagrożenie dla rodzimych gatunków i całego ekosystemu. Mam na myśli karpia,amura,tołpygę i karasie srebrzyste. Jestem zwolennikiem zdroworosądkowego zabierania ryb. Ale też świadom konieczności wprowadzania zakazów zabierania, a nawet czasowego zakazu wędkowania.

Wpływ człowieka na środowisko jest widoczny gołym okiem. Podobnie jak wpływ wędkarstwa na zasoby wodne. Celowo pomijam rybaków, bo jak wiele badań pokazuję to wędkarze robią największe spustoszenie w wodzie.

Wędkarze, którym prawo na to pozwala. Nie można mieć do nich pretensji o to, że działają zgodnie z prawem. Jednak możemy, a nawet powinniśmy pokazywać im skutki takiego samolubnego działania.

Tu przykładem może być Kanał Żerański . Ryb w nim jak na lekarstwo. Zawody z cyklu GP Polski wygrywa kilka jazgarzy. Szok....

Tu z pomocą przechodzi właśnie możliwość utworzenia szkoda, że tylko czasowego odcinka "no kill".

Ciekawe jest to, że wprowadził go ten sam Okręg który, wprowadził rybackie odłowy komercyjne na Zalewie Zegrzyńskim.

Mam tylko nadzieję, że odcinek ten jest poddany ochronie w trosce i ryby, a nie o własny interes. Bo przecież ryby z Kanału Ż. zasilają rybostan Zalewu Zeg.

https://wedkarskiswiat.pl/zlow-i-wypusc-na-kanale-zeranskim,n,375

Może macie i u siebie takie odcinki rzek, kanałów czy też jeziora na których jest prowadzony zakaz zabierania ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowiska no kill będą musiały powstać, bo zmienia się specyfika wędkarstwa i takich osób, jak my jest coraz więcej. Pytanie tylko, czy będziemy szli w zrównoważony rozwój z chęcią zachowania naturalnego stanu danego zbiornika, czy będziemy go przystosowywać stricte do wędkarzy. Presja wędkarska jest coraz większa. Mamy dostęp do światowych marek, możemy zamówić towar prosto z Chin, czy Anglii. Wraz ze wzrostem posiadania wzrasta nasze zapotrzebowanie na konsumpcję. Nie mam na myśli pożerania każdej ilości ryb, ale mowa tu o konsumpcji zakupionego przez nas sprzętu. Chcemy, by ta wędka za kilkaset PLN, czy angielska zanęta dała nam rybę. Dodatkowo ma to być ryba spora, rekordowa. W minionych czasach ryby łowiło się po to, by je jeść. Nikt nie jarał się 70cm. leszczem, bo nie był on zbytnio jadalny, a i sprzęt mógł zniszczyć podczas holu. Paradoksalnie wielkie okazy nie były dla wielu wędkarzy celem. Celem było mięso. Teraz mając świetny sprzęt szukamy okazów i wywieramy presję na właścicieli/dzierżawców łowisk, by te okazy były. Najłatwiej o okazy gatunków obcych, wspomnianych przez Daniela. Karp szybko przyrasta, jest tani w hodowli oraz wytrzymały na tyle, by nie obawiać się jego śmierci po kilkuminutowej sesji fotograficznej.

W takim razie nie pozostaje nic innego, jak utworzenie łowisk specjalnych na zasadzie no kill. Ważne jednak jest to, by były to łowiska różnorodne. By karpiarz mógł złowić okaz w karpniku, a miłośnik przyrody mógł połowić karasie w kameralnym jeziorku, czy szczupaki z łodzi na większej wodzie.

Najgorsze co można zrobić, to ustanowić no kill i nic poza tym. Wtedy będziemy mieli wielki syf, karpie gdzie popadnie i masę weekendowych "ściupakowców", pozerów niszczących przyrodę dla rekordowej ryby, którą można się potem jarać w necie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Tak na bazie tych naszych wszystkich pomysłów, doszło do mnie, aby jednak były rejestry ryb wypełniane przez wędkarzy. Dzięki temu na danym akwenie, można byłoby przeprowadzić symulację, ile czego można zabierać. Oprócz limitu dziennego - który dzisiaj ma się nijak do rzeczywistości, wprowadziłbym na łowisku limity roczne dla wędkujących. Jeden dobry wędkarz w dwa dni może wyciągnąć nawet do 100kg ryb, a jak jeszcze sobie pozwoli na zabranie ponad limit to zaczynają się kłopoty.

Jestem za tym aby łowiska modelowe - ale takie prawdziwe "modelowe", czyste jeziora ,były niemal całkowicie "no kill" - bez amurów, tołpyg, karasi srebrzystych itd. Z dużą populacją lina, mniejszą płoci czy leszczy oraz z bardzo dużą ilością drapieżnika - łowisko modelowe "No Kill" - gdzie środowisko reguluje się samo, a człowiek może jak najmniej zaszkodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Grendziu napisał:

wprowadziłbym na łowisku limity roczne dla wędkujących

Mógłbyś wytłumaczyć jak byś chciał egzekwować ten przepis?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Po pierwsze przed wejściem, wydzierżawieniem, użyczeniem wody wykonujemy badania na temat stanu populacji ryb. Następnie zrobiony jest operat rybacki, który określa co i ile możemy wpuszczać co roku. Zrobiony przychylnym okiem dla wędkarzy (nie chodzi o karpie, ale np. wpuszczenie maksymalnej ilości linów, płoci, leszczy rokrocznie tak, aby wodzie nie zaszkodzić).

Na podstawie tego określamy ile rocznie można wyłowić ryb spokojnego żeru. Ichtiolog określa, że w sezonie z wody można wyjąć tyle i tyle kg leszcza, tyle i tyle kg płoci. Dzielisz przez ilość stałych członków - i wychodzić np. że rocznie każda osoba z 50 wędkujących na stałe może zabrać z wody np. 8kg leszczy, 3kg lina itd. itp. Członkowie muszą wypełnić solidnie rejestry, które zdaje się do określonego czasu, tak aby można było przeliczyć i opracować limity na nowy sezon. Kto nie wykorzystał limitu zabrania ryb to jego sprawa, kto przekroczył, niech walczy z własnym sumieniem, oraz obawia się, że jak będzie robił to nagminnie zostanie wykluczony z łowiska.

Po okresie 3/5 lat robimy kolejne badania na danym akwenie. Analizując dokładnie to co było w trakcie przerobione. Wtedy wychodzi jak to się  ma się do naszych danych z rejestrów wędkujących i zarybień które przeprowadziliśmy. Modyfikujemy wszystko na bieżąco, bo od tego mamy Ichtiologa.

Jeśli chodzi o osoby wędkujące poza grupą stałą (czy to członkowie, stowarzyszeni, klubu, fundacji) mogą łowić ale pod warunkiem bezwzględnego zakazu zabierania ryb i przestrzegania wrzucania zanęt do wody, które określone są w regulaminie. Można zrobić jakieś widełki, że jeśli jednak chce zabrać rybę, to płaci za nie ekstra - tak aby było pod zarybienia.

Matematyka i dane statystyczne pomagają - wiadomo, że w takim przypadku trudno wszystko oszacować, że względu na nieuczciwość ludzką, kłusowniczą czy pozostałą - ale od czegoś należy wyjść.

Jestem za tym aby drapieżniki w wodzie były nietykalne - czyli "C&R" - one same się uregulują.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Ustalony i opisany będzie w regulaminie, że w danym sezonie każdy z członków może zabrać  tyle i tyle ryb określonego gatunku. Część pewnie go przekroczy, a część może nie zabierze wcale ryb. Jeśli się zbilansuję na zero to super, jeśli nie, można główkować dalej na podstawie doświadczenia jak przestrzegać wymogów, które zostały narzucone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, czyli zmiana żadna. Będzie tak jak teraz. Kto nie weźmie, ten frajer.

Ja nie widzę innego rozwiązania, jak całkowity no kill. Żadne kombinowanie z limitami nic nie da, bo towarzystwo nie będzie ich przestrzegać. A jak ci no kill'owcy zobaczą, że są tacy, co zabierają ponad limit i nic im nie zrobisz (bo jak skontrolujesz roczny limit?), to sobie pójdą gdzie indziej i tyle. Zostaną mięsiarze, zostanie po staremu. A ichtiologów wędkarze-mięsiarze na ogół mają w dupie, więc na nic im "edukacja".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Pozwolę się z tym nie zgodzić, wierzę, że się uda i wierzę, że znajdą się ludzie, którzy będą danych zasad przestrzegać. Po to właśnie ma być woda modelowa. Rozmowy, edukacja, rozważania, dialogi, nauka i tak w kółko, aż nie opracuję się "złotego środka" dla danej wody. To nie jest proces na 5min tylko długofalowa wizja i działanie. Jeśli przyjdą ludzie, którzy nie będą chcieli na danym łowisku brać udziału w przestrzeganiu zasad, to droga wolna, niech idą tłuc wody gdzieś indziej. Znajdą się kolejni, którym taki lub innym model może się spodobać. Niektórzy pewnie też po czasie wrócą, jeśli wyrosną z "totalnego mięsiarstwa" i coś im tam się w głowach zmieni. Nie lubię wpadać ze skrajności w skrajność - czyli "No Kill" i dowiedzenia - no chyba, że woda będzie musiała odpocząć, odżyć itd. to okresowo jak najbardziej tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...