Skocz do zawartości

Rzeka Odra


stas1
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, Grendziu napisał:

Pana Marka Szymańskiego chyba wszyscy z braci wędkarskiej znamy. (Mam pozwolenie na publikację)

W punkt:

"Bomba tykała, aż wybuchła.
 Wróciłem z Catfish Cup Poland z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony solidna impreza z mnóstwem fajnych ludzi, naprawdę sportową koleżeńską atmosferą na wodzie i pięknymi rybami, z drugiej strony świadomość, że zaledwie kilkadziesiąt kilometrów niżej, takie same ryby, tylko już martwe zbierane są przez wędkarzy i służby, pakowane do kontenerów i wywożone do utylizacji. Jak każdy wędkarz i człowiek jestem porażony tym co się stało. Jak każdy, śledzę kolejne,  często sprzeczne informacje,  próbuję sobie to wszystko ułożyć w głowie, i wyrobić obiektywne i pozbawione niepotrzebnych emocji zdanie. Bo te emocje przesłaniają rzeczywistość i smutny wizerunek tego, co od lat  fundujemy naszym wodom. I niestety z tych myśli wyłania się  refleksja, że to co się stało na Odrze musiało nastąpić a podobne dramaty będą występowały coraz częściej. 
Być może  przy dobrej woli polityków i tym samym zielonemu światłu danemu urzędnikom, uda się ustalić sprawcę lub sprawców śnięcia ryb. Być może, ale niekoniecznie, gdyż dotychczasowe badania nie potwierdzają aby w Odrze doszło do jakiegoś szczególnego skażenia. Pomijam tu rzetelność tych badań i zewnętrzne czynniki wpływające na przekaz jaki dociera do społeczeństwa. To temat na inny i baaardzo obszerny artykuł.  Ale twierdzę, że obecny stan wody w Odrze niewiele różni się od tego sprzed katastrofy. I że wzmożone działanie służb jakie obserwujemy obecnie, w każdym momencie prowadziłoby do wykrycia ponadnormatywnych trucizn w wodzie i jakichś tam sprawców. Nasze rzeki od lat są  trute i znajdują się na granicy wytrzymałości. Są tak nafaszerowane chemią, że wystarczy nawet lekkie wahnięcie parametrów by całe tlące się w nich jeszcze życie szlag trafił. Są trute przez polityków i korporacje za akceptacją ludzi, którzy z tego procederu korzystają. Są to oczywiście korzyści pozorne, sprowadzające się do tego, że zapłacimy za coś mniej w sklepie, ale ta niska cena niestety odbija się na naszym zdrowiu i środowisku. Ktoś powie - przecież ludzie żyją coraz dłużej. Tak, dłużej żyją ludzie, którzy dorastali karmieni zdrową żywnością a starzeli się korzystając ze zdobyczy współczesnej medycyny. Ciekaw jestem jak długo będą żyli obecni 20 – 30 latkowie i młodsze pokolenia faszerowane chemią już w łonie matki. Coraz większy odsetek raka i innych chorób cywilizacyjnych u młodych ludzi niestety nie napawają optymizmem w tym zakresie. Jest wiele przyczyn obecnej katastrofy a te przyczyny też są skutkiem globalizacji i zbrodni jakie od lat popełniają kolejne rządy bez względu na zabarwienie polityczne. Jeśli więc nawet służby znajdą jakąś rurę, którą popłynęło nieco więcej świństwa niż zwykle to będzie to tylko usprawiedliwienie i przykrywka dla prawdziwych problemów. Pierwszy to brak wody i kolejne rekordy niżówek w rzekach mimo tej samej ogólnej ilości opadów teraz i przed dziesiątkami lat. Wody brakuje bo ją kradniemy i roztrwaniamy na produkcję jednorazowych śmieci a także dlatego, że  politycy wespół z korporacjami i urzędnikami robią wszystko by ta woda jak najszybciej spłynęła do morza. To też pozornie inny temat ale niestety – współczesne budownictwo gospodarka leśna, i wodna oraz wiele innych dziedzin ma wpływ na ilość a tym samym jakość. Wody. To jest jest w sumie proste. Jeśli 1 gram szkodliwej substancji rozpuścimy w litrze wody to nie będzie się ona nadawała do życia, jeśli zaś ten sam gram rozpuścimy w 3 litrach to ta woda będzie spełniać normy i będą w niej pływać ryby. A więc ilość wody jest decydującym czynnikiem, który może zneutralizować trucizny produkowane i wpuszczane do wody przez chemiczne i farmaceutyczne korporacje.  .Druga przyczyna to zamiana Polski w ciągu ostatnich dwudziestu lat z producenta zdrowej i cenionej żywności z minimalną ilością chemii, w producenta trującego syfu, który przy okazji pozostawia zatrutą glebę a tym samym wodę, która przez tę glebę przenika i spływa do rzek. Winni znów są politycy wprowadzające regulacje uniemożliwiające produkowanie zdrowej żywności, choćby przez to, że pozwala się produkować konkurencyjną cenowo żywność chemiczną i korporacje, które z tych regulacji korzystają i to korzystają na skalę niewyobrażalną dla zwykłego człowieka. Jeszcze dwadzieścia lat temu jedliśmy świnki, które dorastały 10 miesięcy. Obecnie świnia idzie pod nóż po 3 miesiącach. Zastanawiacie się ile dziadostwa trzeba w nią wpompować by urosła tak szybko? I to wszystko idzie do wody, część bezpośrednio a część na skutek obiegu materii w przyrodzie, czyli mówiąc prościej – przez rurę w klozecie. Minimalizacja kosztów wymusza pryskanie zbiorów  glifosadami by ziarenka uschły w jednym momencie a wcześniej trzeba wykonać kilkanaście oprysków by wszystko było równe, piękne i zdrowe. Jestem ogrodnikiem z zawodu i to czego uczono mnie 40 lat temu w zakresie wykorzystania chemii w uprawach  nie ma się nijak do tego co leje się na uprawy teraz. I to nie dla naszego zdrowia tylko by nabić kabzę pewnym ludziom. To wszystko później jemy a cały syf spływa do rzek. Gospodarstwa domowe też nie są bez winy. Ogłupieni korporacyjną reklamą i pozornym postępem zamieniliśmy szampon, szare mydło i proszek do prania na dziesiątki specyfików, które ustawiamy na kolejnych półkach w łazience i pralni. I wszystko musi mieć odpowiedni kolor i zapach. Bo majtki muszą być uprane w innym świństwie niż skarpetki, a twarz wysmarowana innym specyfikiem niż cycki bo inaczej nie przeżyjemy. I to też spływa do rzeki. Ostatnio kupiłem truskawki w w sieciówce z logo w kropki. Po pięciu dniach na łódce w deszczu i słońcu wyglądały jak zerwane prosto z krzaka. Jędrne i lśniące. Jeśli ktoś jeszcze ma truskawki uprawiane we własnym ogródku to wie, że trzeba je zjeść tego samego dnia bo już następnego zamieniają się w błoto. Wywaliłem te truskawki chłopu na pole a to oznacza, że ten syf  którym je spryskano też trafi do rzeki. Kasa, kasa, kasa. Kosztem wody, środowiska i nas wszystkich. Tych dziedzin, które wpływają na wodę jest więcej , często pozornie zupełnie z nią nie związanych. Jednorazowe kołowrotki, samochody przewidziane na 150 tys. kilometrów, pralka, której nie opłaca się naprawiać, czyli w konsekwencji produkcja milionów ton śmieci, które jeszcze muszą być opakowane w plastik to wszystko prowadzi do tego, że wody jest coraz mniej a skoro jest jej coraz mniej to stężenie świństwa, które w niej pływa jest coraz większe i mamy to co teraz obserwujemy na Odrze. I na koniec zostawiłem sobie procedury, które mają zapobiegać zatruciom. Rozmydlenie odpowiedzialności za wodę na kilka ministerstw, urzędy zajmujące się zatruciami pracujące od 8 do 16, przyzwolenie polityków i samorządów na trucie wody przez cennych  lub hojnych podatników,  a przede wszystkim większe koszty utylizacji odpadów niż potencjalna kara, którą może, choć nie musi zapłacić sprawca zatrucia raz na ileś tam lat, (jeśli w ogóle zostanie przyłapany) powodują, że firmom po prostu opłaca się spuszczać syf do rzeki. I to się dzieje od lat a jedyna różnica pomiędzy tym co dzieje się zwykle, a tym co teraz widzimy na Odrze jest taka, że tym razem popłynęło trochę więcej i to w czasie skrajnej niżówki. Wczoraj dostałem informację, że kilkanaście kilometrów na północ od Warszawy od miesiąca stoi porzucona naczepa tira wypełniona mauserami z jakimś świństwem i oczywiście nie wiadomo kto ma się tym zająć.  Czyli opłaca się spisać na straty naczepę kosztującą tyle co dobre auto byle pozbyć się problemu a służby i urzędy mają to w głębiom poważaniu i przerzucają się odpowiedzialnością. I dokładnie ten sam mechanizm zadziałał na Odrze. To po prostu trzeba zmienić i to akurat można zmienić szybko. Tylko wyborca zamiast krzyczeć ***** *** albo ***** ** musi głosować na polityków, którzy takie działania proponują w swoich programach wyborczych i z tych programów ich rozliczać, bo to są istotne problemy a nie to jaki kolor włosów ma Tusk lub ile wzrostu ma Kaczyński. Gorzej z ogólnym wcześniej wspomnianym światowym trendem uzależniającym nas coraz bardziej od korporacji, że już zostanę przy korporacjach żywnościowych, zasilanych przez koncerny chemiczne i farmaceutyczne, które jak pokazały ostatnie dwa lata rządzą tym światem. Obawiam się, że tego nie da się zatrzymać, gdyż ogólnoświatowa korupcja i ogłupienie ludzi osiągnęło punkt, z którego nie ma już odwrotu. Wpuszczani jesteśmy coraz ciaśniejszy tunel bez możliwości wyboru i manewru. Czy myślicie, że likwidacja połowów dzikiego łososia, których jest w Bałtyku coraz więcej, czy trwająca od lat nagonka na myśliwych realizowana przy pomocy pożytecznych idiotów i ckliwych panienek, czy w końcu to co dzieje się od wiosny 2020 roku i tylko chwilowo przycichło to przypadek? To nie jest przypadek. To, że nie mogę napisać wprost o co chodzi bo mi fb zablokuje post to też nie jest przypadek. To umiejętnie sterowany mechanizm, mający doprowadzić do tego, żebyśmy żarli zawartość folii kupionej w hipermarkecie, i prażyli się w słońcu w sieciowych hotelach zamiast tłuc się po morzu za łososiem lub skradać po krzakach z dubeltówką czyli uprawiać pasje wymagające myślenia, (a wyborca myślący jest upierdliwy), pasje uszczuplające przy okazji choćby o 1 procent dochody rozdających karty korporacji i wspierających ich polityków. Obawiam się też, że nie zmieni się świadomość społeczeństwa w sprawie wody i przyczyn obecnego stanu rzeczy. Te problemy od lat tłumaczy Artur Furdyna i za każdym razem ze smutkiem patrzę z jak małym zainteresowaniem spotykają się jego posty i komentarze. Nie mam też wątpliwości, że może zaledwie promil gości mojego profilu doczytał ten tekst do końca."

Źródło: FB - Marek Szymański.

szacunek. po Panu Sz. nigdy bym się nie spodziewał, że łyknie to wszystko. facet zawsze mądrze pisał i tak pozostanie, no chyba, że będzie blokowany. tylko pisanie pozostało, bo z k.....i już się nie wygra, ilość niereformowalnego, przygotowywanego przez lata bydła łykającego słuszne narracje jest zbyt wielka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dr Inż. Łukasz Weber:

"Zatruta Odra - analiza nr IV - proszę przeczytać do końca, bo silne i słabe strony tej teorii znajdują się na końcu. Nie jest ona wcale taka oczywista jakby się z pozoru mogło wydawać.

W któryś komentarzach przeczytałem zarzut, że nie odnoszę się do faktycznych informacji służb, które w komunikatach wskazują na pewne elementy tej całej sytuacji. Więc dobrze - spróbujmy PRZEANALIZOWAĆ coś takiego.

Ta HIPOTEZA będzie się odnosiła do komunikatów służb (niestety bez wyników badań - nie można znaleźć żadnych informacji....poza danymi GIOŚ z wczoraj).
Tego typu wnioski pojawiały się pod postami, które dotyczyły poprzednich analiz. 

Z ANALIZĄ I WSKAZANIEM BEZPOŚREDNICH PRZYCZYN Z PEWNOŚCIĄ NALEŻY ZACZEKAĆ, AŻ SPŁYNĄ WYNIKI BADAŃ (SZCZEGÓLNIE TE O KTÓRYCH PISZĘ W PODSUMOWANIU).

PRZEANALIZUJMY TAKĄ SYTUACJĘ.

W pierwszy komunikatach służb środowiskowych zwracano uwagę na:
podwyższone (nienaturalne) stężenie tlenu (tutaj może być również czynnik biologiczny),
podwyższony odczyn (tu również podobne objawy daje rozwój organizmów fotosyntetyzujacych),
oczywiście śmiertelność ryb.

Jaka substancja utleniająca pasowałaby do tego opisu? Mi do głowy przychodzi

PODCHLORYN SODU

Podchloryn sodu to mówiąc obrazowo CHLOR, stabilizowany wodorotlenkiem sodu, by zwiększyć jego trwałość. Jest alkaliczny - ma wysoki odczyn (pH ok 13 - 14). W 1 L handlowego podchlorynu sodu jest ok 140 - 150 g czystego chloru.
Podchloryn sodu rozpada się na inne związki (bo jak napisałem jest nietrwały). Rozpada się w dwóch mechanizmach:

W pierwszym mechanizmie, pod wpływem:
temperatury,
związków organicznych,
związków amonowych
światła słonecznego
rozpada się na chloran sodowy i chlorek sodowy (czyli sól)

Ale ciekawszy jest drugi sposób rozpadu - otóż, pod wpływem:
ŚLADOWYCH ILOŚCI METALI CIĘŻKICH
ŚWIATŁA SŁONECZNEGO
podchloryn rozpada się na  CHLOREK SODU I TLEN (sól i tlen).
Czyli co będziemy wykrywali w wodzie, w której będzie podchloryn po takim fotorozpadzie?
- podwyższone chlorki,
- podwyższony sód (chlorki i sód razem to przewodność),
- zwiększony tlen,
- podwyższony odczyn,
- metale ciężkie (w przede wszystkim nikiel, miedź i żelazo - niekoniecznie w dużych ilościach).

Wszystko to (poza metalami) wskazała też stacja pomiarowa w Frankfurcie n. Odrą.

Wskazała też jeszcze coś - co nas myliło, albo myli nadal. Drastycznie zwiększony poziom chlorofilu (ponad 10 x, a później poza skalę), w krótkim okresie, który wiązałem z dopływem fali zakwitu. 
Ale pisałem to też w jednym z postów - chlorofil jest mierzony sondą, która tak naprawdę wykrywa obecność substancji na zasadzie np pomiaru fluorescencji czy pochłaniania światła o określonej długości fali (niech mnie poprawią eksperci).  Taka sonda jest w pewnym sensie "głupia" - nie wie co dokładnie mierzy.
Jeśli w wodzie znajdowałby się związek o tej samej lub podobnej długości fali co chlorofil, wtedy obraz będzie podobny.
MYŚLIMY ŻE JEST CHLOROFIL, A TO COŚ ZUPEŁNIE INNA SUBSTANCJA - do wyjaśnienia.
Tutaj by musiało nastąpić wsparcie ekspertów od pomiarów - czy podchloryn, albo produkty reakcji podchlorynu ze związkami organicznymi w wodzie będą dawały właśnie taką zmyłkę.

Stacja pomiarowa wskazała też wzrost mętności - ale przy wysokim pH będą się wytrącać węglany, które też dadzą taki efekt.
I teraz podsumowanie.

Odra niesie dużą ilość wody - w przekroju pomiarowym we Frankfurcie nad Odrą jest to ok 80,0 m3/s, W górnym biegu oczywiście mniej. 
Czyli w przybliżeniu (hydrolodzy pewnie mnie skrytykują za takie liczenie) - na odcinku 24 h przepływu jest to prawie 7.000.000 m3 wody. Fala zasolenia we Frankfurcie utrzymuje się już chyba z 7 dzień - przez ten czas przepłynęły dziesiątki mln m3. 
Podchloryn wprowadzony do wody zaczyna reagować ze wszystkim co się w niej znajduje, amoniakiem, substancjami organicznymi, ogólnie substancjami zredukowanymi.
Rozkłada się dość szybko (jako człowiek, który pracuje z podchlorynem od 20 L, robiąc różne badania wiem to doskonale :)) - jego stężenie będzie spadać, pozostają chlorki.

Czyli, żeby wywołać działanie toksyczne i jeszcze rozsiać efekt na całej długości rzeki musiałoby go być wprowadzone DUŻO! Ile? Nie wiem - tu jest teraz pole do popisu dla specjalistów analizujących przepływy - jak by się zachowywała taka fala substancji gęstszej od wody. Na początku będzie skumulowana, później będzie się rozciągać.Więc ustalenie jak dużo podchlorynu wywoła efekt w całej rzece i to przez tak długi czas - jest trudne.
Tym niemniej nie chodzi o beczkę 20 L, czy paletopojemnik 1.000 L - musiałby to być bardzo masywny wyciek.... 
Da się to zresztą wymodelować - i precyzyjnie określić ile ton podchlorynu musiałoby trafić do wody w takich warunkach jakie panują obecnie. 

Co w tej hipotezie wymaga wyjaśnienia?

Przede wszystkim ta ilość, która wywołałaby takie spustoszenie - choć może z modelowania wyszłoby co innego.

ZAPACH - ta substancja daje zapach - w reakcji z substancjami organicznymi wyczujemy zapach nazwijmy to ogólnie - basenowy. Myślę, że powinien być on wyczuwalny, szczególnie w górze rzeki, tam gdzie były pierwsze sygnały.

Dobrym pomiarem byłby tutaj potencjał redox. Jego wysokie wartości wsparły by tę tezę.
I jeszcze jeden ciekawy wniosek w temacie - PODCHLORYN SODU, rozpadając się, utleniając substancje organiczne, traci swoje właściwości utleniające - czyli nie wykrywamy chloru aktywnego. Jego prawdopodobnie nie da się już znaleźć - choć warto pomierzyć stężenie chloru.
Jest tutaj wiele elementów, które wymagają wyjaśnienia przede wszystkim jego toksyczność - bo będzie ona na pewno się zmieniała - ale.... DUŻO PASUJE DO POSZLAK i jest spójne z monitoringiem we Frankfurcie.
Wady tej hipotezy:
brak zapachu typowego (w żadnych informacjach się nie pojawił),
zatrucie wymagałoby wprowadzenia BARDZO dużych ilości podchlorynu. Zdecydowanie byłyby one widoczne, wyczuwalne, trudno byłoby je ukryć,
hipoteza nie tłumaczy spadku azotu azotanowego na punkcie monitoringu w Niemczech
również wahania tlenu i odczynu są rytmie zmian dobowych - i są nadal, a podchlorynu pewnie już na tym przekroju dawno nie ma....

Jak potwierdzić?
badania chloru (mogą już nic nie wykazać jego obecności),
badania potencjału redox - może być jeszcze podwyższony, ale trzeba się pospieszyć i najlepiej założyć monitoring online tego parametru,
badania chloraminy, która jest bardziej stabilna niż chlor
badania trihalometanów - czyli THMów, powstających wskutek utleniania chlorem substancji organicznych - też są stabilne, same również mogą być toksyczne, wśród nich - czyli tych ubocznych produktów jest też np chloroform - proste analizy - WYNIKI NA JUTRO! - MOŻE KTOŚ BY ZLECIŁ TAKIE BADANIA?

NO I CZEKAMY NA WYNIKI NAJPROSTSZEGO POMIARU - PRZEWODNOŚCI I CHLORKÓW - POTWIERDZĄ TEZĘ WÓD ZASOLONYCH.

Wydaje się, że bardziej przekonywująca jest koncepcja sinicowa. Substancja chemiczna jest prostsza w analizie, ale dzisiaj miałem ciekawą rozmowę z ichtiologiem, obserwującym ryby żyjące na wodzie z Odry, który uprawdopodobnił tezę toksynową.

PÓKI CO JA WIĘCEJ KONCEPCJI NIE MAM - no może jeszcze ta kwestia zasolenia - choć wielu uważa, że nie doprowadziłaby do takiej sytuacji. Może kilka czynników jednocześnie.
Szkoda, że tak długo czekamy na te dane."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://us.edu.pl/uczeni-z-uniwersytetu-slaskiego-przeprowadzili-w-lipcu-badania-odry-ktore-moga-pomoc-w-odkryciu-przyczyn-zanieczyszczenia-rzeki/

Cytat

Dodatkowo w wybranych miejscach pobrano próby wody do analizy w akredytowanych laboratoriach, materiał do zbadania okrzemków (glonów), a także prowadzono pomiary przepływu, pionowego rozkładu prędkości wody oraz przekrojów poprzecznych koryta Odry.

Dzięki prowadzonym analizom możliwe będzie dokonanie oznaczeń laboratoryjnych obejmujących następujące wskaźniki:

ogólne substancje rozpuszczone,

stężenie: siarczanów, chlorków, ortofosforanów, azotu amonowego, azotu azotanowego, chromu (VI), arsenu, antymonu, wapnia, magnezu, sodu, żelaza, manganu, cynku, kadmu, ołowiu, chromu, miedzi, niklu, kobaltu, baru, boru, berylu, glinu, wanadu, molibdenu, srebra, talu, tytanu i cyny oraz azotu metodą Kjeldahla i fosforu ogólnego,

indeks oleju mineralnego,

zasadowość ogólna.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

@Splot "refugia"

"Śniętych ryb w Odrze będzie więcej niż 200 ton, co oznacza, że skala katastrofy jest ogromna, największa, o jakiej słyszałem. Między innymi wyginęła hodowla jesiotra, którym miała być zarybiana rzeka. Nie wszystko umarło. W kilku miejscach odkryliśmy tzw. refugia, w których ryby jednak przeżyły - dodaje rozmówca." 

Z artykułu wyczytamy także, że nie była to przyducha naturalna, oraz że to dopiero początek tego co tam się stało ???

https://wiadomosci.wp.pl/zatruta-odra-to-dopiero-poczatek-naukowcy-obawiaja-sie-skazenia-wtornego-6802027245189696a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

To z wczoraj jeszcze Dr Inż. Łukasz Weber:

"Operatorzy niemieckiej stacji pomiarowej, rozszerzyli skalę wykresu chlorofilu do 400 ug/L - to też nie wystarczyło by pokazać zmiany - wykres się urwał, ale widać, że poziom tego wskaźnika zaczyna spadać. Wartości, które chwyciła dzisiaj sonda to ok 300 ug/L Spada również przewodność - toksyczna/zasolona fala prawdopodobnie przeszła już przez ten przekrój. 

 

Poniżej zrzuty - odpowiednio

chlorofil,

przewodność.

Na temat tego chlorofilu już trochę pisałem - szczególnie istotne wydaje się być, potwierdzenie laboratoryjne wartości tego wskaźnika i potwierdzenie czy sonda pokazuje faktycznie to, co pokazywać powinna, a nie inny związek o podobnej budowie - jak pisałem wcześniej jest to CENNA WSKAZÓWKA. To jest bardzo ważne w tym zagadnieniu. 

Spada też zasolenie - to jest bardzo dobra wiadomość. Przewodność wchodzi powoli w normalne poziomy.

Oczywiście w górnym biegu Odry fala ustąpiła odpowiednio wcześniej.

NIE ZMIENIA TO FAKTU, ŻE STAN RZEKI JEST NADAL ZŁY. martwe organizmy będą teraz rozkładane. możemy się spodziewać spadków tlenu, odczynu, warunków gnilnych - chyba, że (mówiąc w dużym skrócie) najpierw bakterie, a później organizmy fotosyntentyzujące korzystając z podaży azotu i fosforu uratują sytuację. Wiele zależy od pogody...Wyższa temperatura i słońce teraz, paradoksalnie, będzie sprzymierzeńcem. Bakterie muszą możliwie najwięcej "przerobić" przed nadejściem niskich temperatur.

 

Mam nadzieję, że mamy wystarczająco dużo materiału dowodowego w pobranych próbach, by dojść do przyczyn katastrofy.

Zresztą - wszyscy czekamy na badania śniętych ryb; na ustalenie co je tak naprawdę uśmierciło.

 

Pamiętam, jak kiedyś miałem okazję uczestniczyć w diagnozie przyczyn masowego zamierania narybku - w jednej hodowli. Temat był zupełnie inny od aktualnego, ale pokazał już wtedy, że bardzo wiele zależy od zrozumienia chemizmu wody, zachodzących procesów, wzajemnych powiązań parametrów. Może kiedyś o tym parę słów napiszę."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...