Skocz do zawartości
Grendziu
Grendziu

Optymalizacja łowiska dla wędkujących

   (0 opinii)

Aby przygotować odpowiednio "łowisko specjalne" na wodzie  RZGW  typu jezioro dla wędkarzy należy przyjąć jakieś zmienne. Powinniśmy przede wszystkim zastanowić się nad tym, czy do danej wody jest możliwy dojazd autem, jak wielu może być wędkujących jednoczenie nad wodą, oraz w jaki sposób należałoby zorganizować opiekę nad wodą. To, że chcemy łownych wód to jedno, ale to czy umiemy je upilnować i zorganizować to już jakby inna strona medalu.

A więc pobawmy się w zarybianie i zarządzanie wodą typowo wędkarską.

Przykład łowiska:
Powierzchnia całkowita 100ha;
Klasa wody I, bardzo dobra widoczność  w wodzie nawet do 10m
Średnia głębokość 15m
Jezioro leży w lesie, nie jest narażone na związki chemiczne spływające z pól.

Aktualny stan ryb:
ukleja, płoć - 1 tona;
leszcz, krąp - 3 tony;
karp - 1 tona;
okoń - 500kg;
węgorz - 300kg;
lin - 500kg;
amur: 200kg.


Wiek ryb jest zróżnicowany, woda odziedziczona po poprzednim użytkowniku.  Brak użytkownika rybackiego - woda typowo dla wędkujących.

Pytania:
Jak zaplanować ilość zarybień, aby woda była atrakcyjnie dla wędkujących?
Jak zarządzać i zaplanować odłowy, tak aby nie zaszkodzić środowisku?
Czy można wypracować taki model wody, aby zadowolić wszystkich?
Jakimi rodzajami ryb można byłoby zarybić, które jeszcze nie pływają w zbiorniku?
 

Odpowiedzi:

Co do zarybień, warto to powiązać z planowaną gospodarką. Przy takich parametrach zbiornika, przyjąłbym jako priorytet zachowanie tej wody w stanie jak najlepszym.

W przypadku rybactwa/wędkarstwa oznaczało by to, to ograniczenie ryb karpiowatych, a popieranie ryb cennych: sielawa, sieja, drapieżniki itd.

Wbrew oczekiwaniom wędkarskim, obecność amura lub tołpyg, oraz nadmierna ilość drobnicy karpiowatej nie jest wskazana dla omawianej wody. Zarybienia wymagają także obecności drapieżników, więc wypada tutaj regularnie zarybiać szczupakiem, a wspierać te działania węgorzem.

Woda o powierzchni 100 ha może mieć swoją specyfikę. Co prawda mamy podaną głębokość maksymalną, ale nie mamy odniesienia do głębokości średniej ani ukształtowania dna. To musimy zgadnąć lub wyobrazić sobie. Co zabawne ale i ważne jednocześnie, to informacja, że przezroczystość wody jest bardzo duża, osiągająca wartość nawet 10 metrów (niewiele wód w Polsce może się pochwalić takim wynikiem). Z drugiej jednak strony, rybostan który potencjalnie zasiedla ów zbiornik:

ukleja, płoć - 1 tona;
leszcz, krąp - 3 tony;
karp - 1 tona;
okoń - 500kg;
węgorz - 300kg;
lin - 500kg;
amur: 200kg.

zupełnie nie pasuje do naturalnego jeziora, o takim charakterze.

Co więc mamy?

Mamy znaczny dylemat, czy to co nam informacje przyniosły jest prawdą czy tylko złudzeniem. O wiele łatwiej jest sprawdzić głębokość jeziora i przezroczystość wody, niż ocenić wielkość i strukturę populacji ryb.

Możemy uznać morfometrię jeziora za prawdziwą, za sprawdzoną i aktualną. Oznacza to jednak, że jezioro ma predyspozycje by być zaklasyfikowane do zbiorników sielawowych (w typologii rybackiej). Oznaczać to może, że należy korzystać a takich wód w sposób wyważony, bo to zbiorniki wrażliwe i cenne ekologicznie.

            Oczywiście nie ma tu mowy o nadrzędnym lub urzędowym zakazie połowu ryb, ale ważna jest świadomość, że taki akwen żyje swoim życiem. By połączyć i pogodzić możliwość połowu ryb w takim jeziorze, ważne jest zrozumienie, że utrzymanie równowagi biologicznej jest najważniejsze. Nie można dopuścić do „skażenia” jeziora czynnikami niebezpiecznymi.

Co ważne, czynnikami niebezpiecznymi są zarówno substancje chemiczne (biogenne oraz toksyczne), ale również nieograniczone, niekontrolowane połowy ryb. Nie ma tutaj znaczenia czy jest to sieć czy wędka (bo w obu przypadkach połowy mogą odbywać się zgodnie ze sztuką rybacką/wędkarską). Ważne jest natomiast ilość i wielkość odławianych ryb.

Może dojść do sytuacji, że w świetle obowiązującego prawa, jezioro jest poddane dużej/znacznej/nadmiernej presji połowowej. Co nietypowe, to że łatwiej sprawdzić i upilnować kilku rybaków łowiących na jeziorze, niż setki rozproszonych wędkarzy, którzy łowią o różnej porze i w różnych miejscach.

Efekt może być taki, że skontrolowany rybak będzie uwzględniony w dokumentacji, natomiast setka wędkarzy jest tylko oszacowaną wartością.

 Jakie są tego skutki?

- wody na których nie ma rybaków sieciowych wale nie muszą być zasobniejsze w ryby (pod kątem wędkarskim).

- wody na których łowią rybacy komercyjni, pomimo obecności ryb, mogą być ocenione przez wędkarzy za wody nieatrakcyjne (niepowodzenia w połowach, niezadowalające rozmiary ryb).

            Wielokrotnie się zdarza, że na wodach dostępnych publicznie (a jednocześnie odległym odpowiednim zapisom prawa) wędkarze narzekają na brak ryb. Często jednak owe narzekanie nie ma powiązania z rzeczywistością. Bo jak określić, że wędkarz będący na rybach przez 24 godziny, nie złowił żadnej ryby? Tym że ryb nie ma?
A jeśli wędkarz ze stanowiska obok, złowił 10 ryb to powinien być ucieszony, bo na bezrybiu miał aż 10 ryb? Może to sarkazm i ironia, ale tak wygląda nasze wędkarskie podejście. 

Chcemy dużo ryb, żądamy rybnych wód, czekamy aż ktoś zrobi.

Autor: Kotwic & Grendziu

 

Opinie użytkowników

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość



×
×
  • Dodaj nową pozycję...