Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'łowisko komercyjne' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Kalendarze

  • Community Calendar

Kategorie

  • Informacje

Kategorie

  • O nas

Kategorie

  • ŁOWISKA

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Znaleziono 4 wyniki

  1. Grendziu

    Druga część FEEDER CUP DLA RYB za nami

    Po pierwszej majowej, niemalże zimowej eliminacji Feeder Cup dla Ryb, mimo słabszych wyników wielu z nas czekało na rewanż. Z łowiska ŁUGI WAŁECKIE co chwila dochodziły do nas niesamowite wieści o wynikach, a to ryb typowo feederowych, a to sztuk dwucyfrowych niemalże idealnych pod wędkarstwo karpiowe. Kilku zawodników w przerwie także potrenowało na wodzie i kilkoma wpisami na forum czy to na FB chwaliło się bardzo dobrymi wynikami. Większość z nas przybyło na łowisko już w piątek, aby przetestować mieszanki. Sam osobiście zastosowałem technikę inną niż zakładałem podczas łowienia, jednak wtedy ryby pobierały wszystko, zachodni wiatr, zachmurzenie, ciśnienie.... Trening przerwało jak to u nas w zwyczaju, przybycie nad wodę kolejnych zawodników, kolegów z którymi w odpowiedni sposób należało się zintegrować. W sobotę ponownie jak za pierwszym razem, ryby może nie chciały współpracować tak jak powinny, ale tym razem wyniki były o wiele lepsze. Woda ciepła, to i ryba była żywsza. Sam osobiście popełniłem zbyt wiele błędów, widać, że nie mam doświadczenia jako zawodnik. Przez pierwsze 4 godziny upierałem się, aby łowić na method feeder, na kulki i pellety, ale przecież przez niemal siedem lat łowiąc tam mieszanymi technikami, zawsze wygrywało robactwo. Gdy skończyliśmy pierwszą sesję, okazało się, że prawie jako jedyny nie mam ryb; pierwszy raz w życiu delikatnie się zagotowałem, podskoczyła mi adrenalina. Zmieniłem zestawy na tradycyjne koszyki, wydłużyłem przypon do 40 cm, zrezygnowałem z włosa i zacząłem w końcu łowić. Proszę o zrozumienie, nie jest to krytyka method feeder, zresztą Paweł Szpot wygrał łowiąc tylko na metodę, znam te wodę i wiem, że tradycja jest dla niej lepsza, natomiast już na Nienawiszczu łowię tylko na metohd feeder, bo bym nie dał rady z drobnicą. Ryby na Ługach Wałęckich tego dnia brały anemicznie, delikatnie nachylenie szczytówki - popuszczenie, delikatne przygięcie, znowu popuszczenie, tyle pustych zacięć nie pamiętam przez cały obecny rok. Popełniłem także kolejny błąd, ponownie wylosowałem miejsce na skraju łowiska, nęciłem na totalnym wypłycaniu i tam szukałem ryb, większość osób w sektorze łowiła bardzo daleko. Zamiast podpatrzeć i próbować robić to co inni, wierzyłem w swoją strategię, a ta była błędna. Mój wynik może nie powala, ale nie jest też zły, przy kilku spadach tego dnia w drugiej części miałem okazję podejść pod 10 kg, życie. Trzeba przegrać aby kiedyś wygrać. Osobiście porażki mnie uczą. Cała ta rywalizacja delikatnie pobudziła mnie do myślenia i zastanowienia czy aby na pewno w 2018 r nie będę chciał zacząć bawić się bardziej w zawody. Nadal wolę przyrodę, ciszę i spokój, ale jeśli nasze zawody mają wyglądać jak wyglądają, gdzie przy rywalizacji można bardzo dobrze się bawić to dlaczego nie? Przed trzecią turą już wiem jak łowić, już wiem jak podejść, mam nadzieję, że jeśli losowanie będzie korzystne to tym razem powalczę. Będę łowił tradycyjnie, po staremu jak zawsze i myślę, że efekty będą lepsze. Woda w Ługach Wałeckich wg wielu uczestników nadaję się na eliminację feederowe najwyższej rangi, może nie jest idealna, ale w skali do 10 ma mocną 9tkę, jeśli w przyszłości uda się zorganizować coś więcej, to wstydzić się za wyniki nie będziemy, ryb jest pod dostatkiem, mimo że nie zawsze pobierają, więc czasami, trzeba się napocić aby coś wyciągnąć. Szczególne podziękowania dla sponsorów, bez Was nie byłoby tak fajnie, oraz dla TEAM-u przy Fundacji "dla Ryb" - dzięki temu impreza jest u nas na bogato, a suma nagród jeśli patrzeć na ceny detaliczne grubo przerosła sumę wpisowego. Oczywiście także osobne podziękowania dla Sylwka, który dba o te wodę w sposób celujący. Razem tworzymy nową jakość na wodach w Polsce, a to się chwali i warto o tym mówić. Bardzo dziękuję także zawodnikom za wyrozumiałość, jest kilka rzeczy do poprawienia w przyszłości, zresztą zawsze jest coś co można ulepszyć. Ale my przede wszystkim chcemy się dobrze bawić, stąd zawody maja charakter głównie towarzyski, no i zapraszamy tych co się wahają lub nie mogli przybyć na poprzednią turę. Jeśli się dobrze bawić, to oczywiście z Fundacją "dla Ryb'. Do zobaczenia we wrześniu na ostatniej turze zawodów na Łowisku Ługi Wałeckie - oczywiście zapraszamy nad wodę częściej, a w terminie: 8-10 września zapraszamy na II ZLOT dla RYB na stawach Nienawiszcz. Będą goście z całej Polski - będzie się działo. Szczegóły wkrótce. AUTOR: GRENDZIU Poniżej tabel, zwycięzca II TURY oraz SPONSORZY
  2. Grendziu

    A miało być tak pięknie

    W zasadzie to i było, nawet bardzo fajnie, chociaż znowu bez ryb w 2017 r. Gdybym nie znał łowiska Ługi Wałeckie, to krzyczałbym coś w stylu: "Panie, tu nie ma ryb". Jednak ryby są i to też taki sztuki "dwucyfrowe" - rekord w sezonie 2016 to amur 13,2 kg. A że można też złowić jednego dnia kilkadziesiąt kilogramów ryb to udowodniłem sobie to nie raz, czy też nie dwa. Ostatni raz gdy miałem czas na pogrom ryb opisałem tutaj: https://dlaryb.pl/portal/news_2/kolejny-hit-łowisko-fundacji-dla-ryb-ługi-wałeckie-z-wynikiem-70kg-ryb-r79/ Tutaj byliśmy jeszcze pełni nadziei, z tyłu jednak widać na trawie, że jest przymrozek Bartosh wszędzie widział ryby... ...podpowiadał jak je łowić... ... na końcu usiadł i czekał na cud tego dnia. Mimo, że jest to niby komercyjny zbiornik, to woda ma dość specyficzny charakter. Ryby nigdy nie były dokarmiane i jeszcze kilka lat temu łowiłem tam tylko ja i znajomi Sylwestra. Ryba w tej wodzie nie do końca wie co to pellet, mimo, że od 2-3 sezonów coś tam do wody wpada. Podobnie jak karpie nie wiedziały za bardzo co to kukurydza, konopie, bo żywiły się tylko tym co na natura dała. Jednak przyrosty w wodzie są niesamowite. Największe i najlepsze wyniki miałem zawsze na robactwo zdipowane ekstra MCKarpiem o smaku ochotki. A w zanęcie pod spomba wystarczały tylko konopie, kukurydza i z litr lub więcej robaków. Moja tajna broń mnie zawiodła, może dlatego, że nie łowiłem tradycyjnym koszyczkiem? Ringers, MCKARP, Lorpio czy Feeder Bait? My jeszcze na te zestawy połowimy ryby i to dużo... Jak już chyba niemal wszyscy, także ja uległem modzie na Method Feeder i próbowałem łowić wczoraj z kolegami na wszystko co w zasadzie mieliśmy pod ręką, używając nad wodą głównie pelletów. Do podajnika przygotowaliśmy różne miksy, różnych firm i jakiej byśmy nie zastosowali, to i tak brań nie było. Ja osobiście jestem zaskoczony pozytywną pracą marki Feeder Bait, Lorpio czy MCKarp. Mini testy były wykonywane na tle pracy mikrusów Ringersa i nowości halibuta Ringersa. Wnioski na szybko: kiedyś to była przepaść, która była widoczna niemal gołym okiem pomiędzy angielskimi pelletami, a naszymi rodzimymi. Dziś już nie mamy się czego wstydzić, naprawdę jest postęp, a na ostateczne wnioski przyjdzie czas dopiero po zakończeniu sezonu, gdy to okaże się który z pelletów był najbardziej "chłonny" przez ryby. Zaraz pewnie mi się oberwie za tą teorię, ale na szczęście jest ona moja, a ja łowiąc jak do tej pory bardzo rzadko na komercji, nie zauważyłem jakoś bardzo dużej różnicy także pomiędzy pelletami, a tradycyjnym feederem, może głównie dlatego, że łowię na trudnych i głębokich wodach. A może też dlatego, że cały czas się uczę. Tak czy inaczej, nie ma zamiaru krytykować żadnej z metod, bo każda odpowiednio podana, na wodzie XYZ może dać niesamowity skutek. A to jakimi produktami łowić, decydujmy po porostu sami. Podrasowany elektrostatyk pod feedera dzięki Kubikowi Czasami możesz mieć 100 przynęt, ale jeśli ryba nie żeruję w danym miejscu to nie złowisz - proste Cierpliwość, gdy nie bierze? Nie tym razem, co 15-20 minut przerzucałem zestawy... Widok na wodę z miejscówki Kubika - ponoć przyszłego mistrza feedera W oczekiwaniu na branie... Mimo, że dzień wcześniej Sylwek na łowisku Ługi Waleckie złowił jednego karpia na kukurydzę, to ryby w zimnej wodzie (2-3°C) nie chciały w ogóle żerować. Myślę, że naszym błędem było to, że nie szukaliśmy miejsc gdzie ryby są zgromadzone. Rozsiedliśmy się na jednej miejscówce i kombinowaliśmy w miejscach gdzie stały nasze fotele. Gdybyśmy zaczęli chodzić wokół łowiska z jedną wędką i próbowalibyśmy ryby gdzieś zlokalizować, to szanse na spotkanie z rybą byłby pewnie większe. Nawet moja tajna broń, czyli chleb tostowy z robakami odpowiednio zdipowany nie przyniosła docelowo efektów. Czasami tak bywa, urok wędkowania. W ubiegłym sezonie, gdy w ostatnim dniu lutego przyjechałem nad wodę bo nie mogłem się już doczekać wędkowania, było podobnie. Woda wtedy była zamarznięta na 4/5 powierzchni zbiornika. Teraz poranny przymrozek spowodował, że blisko brzegu, widoczna była delikatna pokrywa lodowa. Do tego pełnia, wschodni wiatr, itd. Teorii można wymyślać wiele, a ja uważam, że to ryby tym razem były sprytniejsze i nie za bardzo chciały konsumować to co im dano do stołu. Ot, przepiękny urok wędkarstwa. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i następnym razem w końcu coś złowić, a nie tylko łamać sprzęt... (wędka, podbierak i proca). Sylwek dzień wcześniej złowił małego karpia na kukurydzę No i wpuścił piękne sandacze... W tym tygodniu do wody na Ługach Wałeckich wpuszczono 40 amurów, kilkadziesiąt sandaczy, a w najbliższym czasie dojdzie około 400 kg karpia, gdzie średnia masa ryby będzie wynosić około 3 kg na sztukę, czyli idealnie pod feeder. Szukamy także karpi o masie w okolicach 20 kg, tak aby na łowisko przyciągnąć karpiarzy. A już niedługo, miejmy nadzieję, że przed Feeder Cup dlaRyb.pl 2017 - będzie można także zamieszkać i przebywać z całą rodziną w tworzonej specjalnie agroturystyce (szczegóły wkrótce). A my zapraszamy do odwiedzin i wędkowania na łowisku specjalnym Fundacji "dla Ryb" Ługi Wałeckie. Autror: Grendziu Ciekawsze linki: 1. Regulamin łowiska https://dlaryb.pl/łowiska/łowisko-specjalne-ługi-wałeckie-zachodniopomorskie-powiat-wałecki-gmina-wałcz-ługi-wałeckie-r5/ 2. Wydarzenia, które można śledzić na bieżąco na forum o wodzie: https://dlaryb.pl/forums/topic/645-łowisko-specjalne-ługi-wałeckie-w-fundacji-dla-ryb/ 3. Miejsce na mapie: https://dlaryb.pl/membermap/markers/marker/19-łowisko-specjalne-ługi-wałeckie/ 4. Informacja o zawodach w maju na łowisku Ługi Wałeckie: https://dlaryb.pl/portal/news_2/feeder-cup-dlarybpl-2017-eliminacje-majowe-r136/
  3. Grendziu

    Spontaniczny wypad na łowisko ŁUGI WAŁECKIE

    Lato w pełni to i ryb coraz więcej chciałoby się rzec. Niektórzy z nas to właśnie latem mają więcej czasu aby oddać się ulubionej pasji, przysiedzieć dłużej nad wodą i zapolować na wybrany gatunek ryb. Ja w weekend nie miałem być nad wodą, ale w sobotę rano przyszła ochota, szybka zmiana planów co do dalszego weekendu i wylot spontaniczny nad fundacyjną wodę na łowisko Ługi Wałeckie. Szybkie pakowanie, przygotowywanie się i około 15tej melduję się nad wodą z kolegą, który chcę pobić rekord szczupaka i w końcu złowić coś ponad metr. Ja w tym nieplanowanym chaosie zapomniałem zjeść śniadania, obiadu i nie zabrałem kolacji. Najważniejsze, że zabrałem wszystko "dlaRyb" co planowałem. Rozpakowaliśmy sprzęt, doprawiłem odpowiednio zanętę, która po chwili poszła do wody no i miał nastąpić czas na relaks. Wyrzuciłem dwa feedery, jeden na metodę, drugi tradycyjnie i postanowiłem podjechać na obiad, aby pod wieczór i w nocy odpowiednio przyłożyć się do łowienia. Kolega stwierdził, że zostaję i popilnuję sprzętu, więc sam do ulubionej knajpki wyruszyłem, aby wrzucić coś na ząb. Gdy wracałem autem i rozmawiałem przez tel. forumowy RS, zaczął do mnie wydzwaniać. Pomyślałem, pewnie bawi się z jakimś karpikiem, po kilku minutach dojeżdżam na łowisko, a tam ląduje "mój" długo wyczekiwany amur. Ryba, którą złowiłem 2 razy w życiu na pęczak w wersji mini, bo waga ich nie przekraczała nawet 0,5kg. Przez głód przegrałem z wymarzonym amurem, ale on jeszcze do mnie kiedyś wróci, no bo po chwilowej sesji zdjęciowej wrócił cały i zdrowy do wody. Skusił się na 10mm dumbbellsa Tandem Baits POP-UP o smaku tłusty łosoś i kawior na włosie plus 3 robaczki na haku. Zapomniałem dociążyć go ołowiem, więc wziął na wysokości 10cm nad wodą, tyle ile miał przypon. 8,5kg to niezły wynik jak niemal na debiutanta w karpiowaniu. Brawo Ty. FORUMOWY RS Z REKORDEM 8,5kg RS chwilę później wyruszył wokoło łowiska szukając szczupaków, a ja zacząłem bawić się zestawami na feedera, mieszałem niemiłosiernie z przynętami, ale ryby jakby też przez tylko kolejną godzinę chciały ze mną współpracować. Najpierw po dość długiej walce na czekoladowego wafla Ringersa wylądował 8kg tłuścioch, a chwilę później na macie zameldował się długi i chudy kolejny karp o wadzę 6kg. No i godzinę przed zmierzchem brania ustały. Na noc poszła waga ciężka i karpiówki z większymi kulkami, oraz eksperymentalnie karpiówka z przypomnem do metody i mini pelletem. Do 4tej rano bez brań i odjazd. Na macie ląduje tym razem maleństwo. Następnie za jakieś 2h RS łowi na feedera karpia ponad 4kg. No i do 10tej już nic się nie dzieję, słońce grzeje, szybka decyzja, dezerterujemy. Mnie się rozładowały akumulatory senne. Cały tydzień pies wył za jakąś suczką nie dając spać, plus nocne walki z komarzycami totalnie mnie wykończyły. Na szczęście tym razem na rybach trochę się wyspałem. Śliczny grubasek, pstryk jedno zdjęcie i do wody To nie jest brat tego wyżej, mimo że waga podobna, ale ten to był długaśny i w kadr się nie zmieścił Z rana podjechał do nas opiekun łowiska i zdradził, że gdy ostatnio łowiłem, to dzień po tym jak zjechałem padł rekord. Jego kolega złowił amura 13,2kg w miejscu gdzie nęciłem. Ponoć są i większe ryby, więc Panowie KARPIARZE, jeśli to czytacie, to czas w końcu odwiedzić wodę o nazwie ŁUGI WAŁECKIE, bo czeka Was tam niejedna przygoda z dużą rybą. Chodź ja osobiście na duże kulki nic tam nie złowiłem, wszystko na mini i najlepiej jeśli na haku są także dodatkowo robale. Aktualnie taki miks mniei się najlepiej sprawdza, gdy do wody idzie tylko dumbbells lub mini kulka, brań mam mniej. Kolejne karpiszon - łącznie złowiliśmy 5 sztuk w 14h W moim karpiiowniu przede wszystkim brakuje cierpliwości i czasu. Dla mnie połów przez dobę, góra dwie to optimum, nie da się ukryć, uwielbiam feeder i widok drgającej szczytówki i trudno mi to na siłę zmienić. Nie wyobrażam sobie jakoś zasiadki 2 tygodnie nad wodą i patrzenie w sygnalizator non stop przez ten czas. Za dzieciaka potrafiłem co prawda siedzieć nad wodą przez 2 miesiące w domku non stop, ale i wtedy lubiłem bardziej bawić się drobnicą i leszczami niż godzinami czekać za węgorzem czy sandaczem.
  4. Przyszła kolej na podsumowanie ostatniej wyprawy nad wodę. Jak już wspominałem z powodów zawodowych zostałem uziemiony w pracy na długi weekend. Na szczęście w tym nieszczęściu mam w pracy ukrytą część sprzętu, która pozwala na małe spontaniczne wypady po pracy nad wodę. Nie ma tego za dużo, ale i tak jest co dźwigać. Tak więc zły i chory, bo w między czasie dopadła mnie choroba, pozbierałem graty i wróciłem na kwaterę. Tam skompletowałem i uporządkowałem sprzęt, wyjąłem z lodówki nie zużyte zanęty i pellety i bezskutecznie próbowałem się dodzwonić do opiekuna łowiska. Nie miałem pewności czy łowisko jest czynne, bo moja wyprawa wypadła w dniu Bożego Ciała. Także przez media społecznościowe próbowałem dowiedzieć się od innych wędkarzy którzy tam łowią, czy można się tam wybrać czy też nie, ale również bez skutku. Postanowiłem jednak zaryzykować i pojechać. Jedynym moim "ograniczeniem" jest transport. Wszędzie poruszam się rowerem. To tutaj mniej więcej się działo... Na miejscu byłem tuż przed siódmą. Na szczęście łowisko czynne, ale jak się okazało był już prawie komplet. Pozostały wolne trzy stanowiska po samych rogach. Wybrałem to najbliżej rybaczówki, żeby jak najmniej nosić sprzęt. Łowiłem już w pobliżu tego miejsca i miałem nawet niezły wynik. Tak więc nie było źle, mogło być gorzej. Pogoda też była dobra, bynajmniej z samego rana. Szybki przegląd sytuacji, krótka pogadanka z sąsiadem w celu rozeznania i określenia kierunku łowienia. Jak wiadomo na tego typu łowiskach miejsca są nie duże i trzeba uważać by nie przerzucać innych zestawów o holu większych ryb nie wspomnę. Sąsiad okazał się ok. Zapowiadała się dobra współpraca. Po chwili pierwszy zestaw wylądował w wodzie. No właśnie, zapomniałem wspomnieć o sprzęcie. W planach było łowienie na metodę na dwie wędki, ewentualnie jedna wędka to odleglościówka. Jednak w związku z tym, że nie zabrałem z pracy spławików na wymianę to postanowiłem odłożyć spławikowkę na czarną godzinę. Zestawy jakie miałem na wędkach do metody, to na jednej koszyczek do method feeder z Guru tylko w wersji z amortyzatorem, a na drugiej Hybryda też z Guru. Koszyczki GURU z zanętą podczas testów Zestawy samozacinające, żyłki 0.24 i 0.28, przypony z fluorokarbonu 0.23 z hakami QM1 GURU i WAID GAPE od Drennana. Wielkość w zależności od przynęty, ale w przedziale od nr 14-10. Wędki to pickery Browninga z serii Commercial King. Jeden to Bomb 10', a drugi Wand XL 9'. Świetne kije w przystępnej cenie. Wędki Brownning przeszły bardzo dobry chrzest bojowy podczas tej wyprawy i spisały się na medal Mixy składały się głównie ze "starych" nie zużytych i zamrożonych zanęt i pelletów po testach. Nie wrzucam do wody resztek zanęt, bo po pierwsze jest to nie ekonomiczne, a po drugie nie ekologiczne. Zanęty kisną w wodzie powodując jej degradację, która jest i tak duża. Wracając do wędkowania. Już po pieszym zarzuceniu okazało się, że mam braki w akcesoriach. Stanowiska są na pomostach, które są dość wąskie i niewygodne do łowienia bez kosza. Największym problemem jest brak możliwości wbicia podpórek. Już od jakiegoś czasu myślę o dorobieniu sobie specjalnych adapterów, ale zawsze coś wypadnie. Na szczęście udało się wbić pomiędzy deskami jedną z nich, a drugą w zgniłą belkę. Miejscówka o której będę wspominał latami, bo przecież nie codziennie łowię ponad 100kg ryb Z doświadczenia wiem, że prawidłowe zamocowania i zabezpieczanie wędek jest bardzo ważne. Tym bardziej jeśli łowimy na metodę i korzystamy z klipsa na szpuli. Nie jeden z kolegów pożegnał się z wędką lub za nią pływał. Nie potrzeba wielkiej ryby, by zabrać wędkę w dość widowiskowy sposób. Wystarczy kilogramowy karp i .... Po ustawieniu podpórek zabrałem się za drugą wędkę. I w tym momencie nastąpiło pierwsze branie. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Ryba była strasznie oporna i postanowiła trochę poszaleć. Wpłynęła na stanowisko sąsiada, ale jak wspomniałem sąsiad był ok i bez większych problemów zwinął swoje zestawy. Zresztą ja też swoje później zwijałem w podobnych okolicznościach. Po chwili udało się jednak wprowadzić rybę do podbieraka. Pierwszy pomiar pokazał 53 cm i równe 3 kg. Nie jest źle, aby tak dalej. Na początku na jedną wędkę łowiłem tuż pod sąsiednim wolnym pomostem. Pierwsza rybka dna na macie Udało się wreszcie zarzucić drugą wędkę tak na około 40 metr i można było skupić się na wędkowaniu. Przez pierwszą godzinę złowiłem tam kilka leszczy i miałem coś dużego, ale spięło się pod pomostem. Na pomarańczowe kulki RINGERS bardzo dobrze brały leszcze Później nastąpiła cisza. Przez blisko godzinę szukałem odpowiedniej przynęty i wreszcie się udało. O ile na początku brały na wszystko, to wraz z upływem czasu trzeba było cały czas kombinować. Tym razem padło na pellety 8mm Robin Red od Dynamite Baits, ewentualnie Krwisty Halibut od Carp Zoom w tym samym rozmiarze. Od czasu do czasu zakładałem inne przynęty by w pełni wykorzystać możliwości do testów. W połowie dnia, na półmetku dokonałem podliczeń i miałem na koncie 29 leszczy, 5 karpi i 1 amura. Rodzynek, jedyny amur podczas rekordowej zabawy Karpie przestały brać, za to weszły leszcze, ale chyba tylko mnie. Nikt inny w mojej okolicy ich nie łowił. Z resztą ogólnie schodzący z łowiska wędkarze narzekali na słaby dzień. Być może to wina miejsca, pogody, bo ta zmieniała się z godziny na godzinę lub po prostu taka nasza natura, że musimy ponarzekać. Mnie udało się dopasować do warunków i żerowania ryb. Podawałem im to czego chciały. Cały czas szukając optymalnej przynęty. Kolejny leszcz na method feeder Wybierając się na ryby zażartowałem, że jadę złowić 100kg ryb. W tamtym roku o mało mi się nie udało, ale nie byłem odpowiednio przygotowany. Teraz miało być inaczej. Po podsumowaniu okazało się, że początkowe żarty mogą się spełnić. Postanowiłem spróbować. No i tu osłabienie wywołane chorobą dało znać o sobie. Gorączka i ból głowy zabierały mi siły niczym duża ryba żyłkę z kołowrotka. Jednak motywacja była na tyle silna, że dałem radę. Krótka przerwa na posiłek i rozprostowanie kości oraz pogawędkę z sąsiadem i do boju. Niestety rybki odeszły gdzieś na bok. W tym czasie sąsiad zaczął łowić karpie. Jako ciekawostkę powiem, że łowił na przynęty które u mnie nie działały. Miałem brania, ale rano. Z kolei sąsiad łowił na owoce i inne słodkości rano, co u mnie wtedy się nie sprawdzało. Dziwne to było, ale cóż, być może to wina zanęty. Po blisko godzinie ciszy przyszła kolej na mnie. Udało mi się odciągnąć rybki od sąsiada. Nie to żebym to robił złośliwie, ale tak wyszło. Pierwszy zameldował się spory karaś. Pan karaś wrócił po chwili do wody Później już było z górki. Prym wśród przynęt wiódł Wafters Orange Chocolade od Ringers oraz inne jego przynęty z naciskiem na żółte dumbbellsy. Który to był z kolei, nie pamiętam, ale prawda jest taka, że nie miałem czasu robić wszystkim zdjęć Po jakimś czasie znów przerwa. Wnioski? Trzeba szukać przynęty. Kolejne próby i jest. Tym razem padło na miękki haczykowy pellet Sonubaits krill 6mm. Nie miało to wpływu na wielkość poławianych ryb. Brały zarówno leszcze, karasie jak i ponad cztero kilogramowe karpie. Ryb było sporo różnych rozmiarów Radość nie trwała zbyt długo. Otóż zabrakło mi pelletów. Ponownie musiałem poszukać czegoś na co mają ochotę ryby w tej chwili. Leszcze gryzły niemal non stop Czas uciekał nie ubłaganie. Koniec Krótkie podliczenie i jest. Ponad 100 kg. 61 leszczy, 23 karpie 1 amur i 3 karasie. Ostatni karpik zasiadki Oczywiście wszystkie ryby wróciły do wody. Złów i wypuść, czy to takie trudne? Padnięty ze zmęczenia i choroby ledwo pozbierałem sprzęt, a do domu jeszcze kilka kilometrów rowerem. Ale jest 100 kg. Przez 11 godzin zużyłem około 2 litry zanęty i tyle samo pelletu 2mm. Szkoda tylko, że na tym łowisku nie wolno przetrzymywać ryb nie przeznaczonych do zabrania.Zresztą gdzie ja bym tyle ryb przetrzymał. Ze względu na dobro ryb to nawet się cieszę, że nie można. Dużo się tego dnia nauczyłem. Ps. A teraz nadal leżę chory w łóżku i dochodzę do siebie. Mimo wszystko warto było. Kiedyś tam jeszcze wrócę, kto wie może po kolejny rekord AUTOR: ELVIS
×
×
  • Dodaj nową pozycję...