Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'dlaryb' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Kalendarze

  • Community Calendar

Kategorie

  • Informacje

Kategorie

  • O nas

Kategorie

  • ŁOWISKA

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

  1. Kotwic

    Czy wiesz że....Ciekawostki

    Hmm, o wielu sprawach wiemy, o niektórych się domyślamy, ale pewna część świata jest ciągle tajemnicza. Tutaj jest okazja poznać niektóre zagadnienia, zagadki i wątpliwości. W kolejnych wpisach i odsłonach uzupełniany będzie materiał.
  2. Kotwic

    Szczupak

    Nie mam czasu by sprawdzać, czy mamy założony już wątek o szczupaku, więc wklejam jako ciekawostkę. Wiem, że nie każdy ma lub korzysta z facebooka, ale ten artykuł czytałem w wersji papierowej, a dostępną w sieci wersję mam tylko na tej stronie: https://www.facebook.com/1518425975137484/posts/2708361726143897/?sfnsn=mo Fajny i rzeczowy artykuł prof. Wołosa, na temat szczupaka, w którym widać, że pomimo opinii, że szczupaka nie ma lub jest niezarybiany, to i rybacy go ciągle łowią, a wędkarze wyciągają nawet wiele razy więcej.
  3. Kotwic

    O kormoranach ponownie

    Ostatnio wywiązała się burzliwa dyskusja na forum SiG: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=10347.0 Od razu wyjaśniam czemu piszę akurat tutaj, zamiast w wątku na forum SiG. Jakiś czas temu zostałem pozbawiony możliwości swobodnego pisania na forum SiG, ze względu na to, że zastosowano ograniczenia wobec mnie przypominające „cenzurę profilaktyczną”. Decyzją administratora, od pewnego momentu, każda moja wypowiedź miała status „odpowiedź moderowana”, co oznacza, że każdy mój wpis musiał być przeczytany przez administratora portalu i on decydował czy wpis zostanie umieszczony w wątku, czyli pokazany publicznie. Ja nie akceptuję takiego sposobu ingerowania w wolność wypowiedzi, tym bardziej, że niejednokrotnie pojawiały się wpisy obraźliwe, a nie zostały usunięte. Stąd moja decyzja by zrezygnować ze swojego uczestnictwa na forum SiG. Wobec tego nie jest prawdą, że „sam sobie aresztowałem klawiaturę” o czym wspomniał Tomek: na co padła odpowiedź Luka : Zakładam, że Luk pamiętał jak wyglądała opisywana sytuacja, ale uznał, że nie podejmie się jej opisania. Jego sprawa. Co prawda początkowy sens wątku na SiG dotyczył gospodarki rybackiej, ale w międzyczasie autor „selektor” uzupełniał i wyjaśniał kilka zagadnień, po czym zadał pytania na kormoranów, stąd moja odpowiedź. Nie, nie lansujemy tezy o bezpośrednim związku, lecz informujemy jakie są trendy dotyczące odłowów rybackich (o tym już wielokrotnie mówił Tomek) a rosnącą populacją kormorana. Metodologia tych badań dotyczących odłowów rybackich (oraz wędkarskich) była opisywana wielokrotnie w pracach IRS., które były cytowane nawet na forum SiG. Co do części dotyczącej diety kormoranów powiążę to z kolejnym pytaniem. To nie jest różnica w szacunkach, to tylko niezrozumienie metodologii przez autora pytania. W publikacji: http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/kkruj2016_book.pdf na stronie nr 92 są podane założenia dotyczące szacowania populacji kormoranów oraz ich diety. Ale by było szybciej zacytuję to tutaj: Podczas obliczania dziennej i rocznej dawki pokarmowej kormorana przyjęto następujące założenia: (1) populacja lęgowa kormorana na terenie północno-wschodniej Polski liczy 6000 par, (2) populacja kormoranów niegniazdujących stanowi 20% populacji lęgowej, czyli około 2400 ptaków, (3) dorosły kormoran zjada dziennie około 400 g ryb, (4) kormorany na terenie północno-wschodniej Polski przebywają tylko 150 dni, (5) pisklęta karmione są w okresie maj-lipiec, a ich zapotrzebowanie pokarmowe wynosi około 250 g/osobnika, (6) sukces lęgowy na omawianym terenie wynosi 2,2 pisklęcia/gniazdo. Sądzę, że na podstawie tych danych można ustalić skąd się biorą w/w dane dotyczące populacji kormorana. Ponieważ populacja kormoranów ciągle wzrasta, niebawem powinny ukazać się kolejne opracowania na ten temat. Odłowy komercyjne nie są ukierunkowane na drapieżniki, co wyraźnie widać w opracowaniach na ten temat, a które były wielokrotnie przedstawiane na konferencjach i cytowane na portalach. W odłowach komercyjnych dominują ryby karpiowate, głównie leszcz i płoć. Oczywiście znaczące są też odłowy sielawy i szczupaka, ale tu warto pamiętać, że tymi gatunkami regularnie się zarybia, co w przypadku szczupaka oznacza, że ponad 90% gospodarstw corocznie zarybia szczupakiem (http://www.infish.com.pl/sites/default/files/pub/files/kkruj2017_book.pdf) Ponadto, gdyby nawet przyjąć, że rybacy tak namiętnie wyławiają drapieżniki, to należało by uznać, że jednak ryby są w jeziorach, skoro corocznie łowionych jest kilkaset ton ryb drapieżnych, zarówno w odłowach komercyjnych jak i wędkarskich. Zebrano znaczną ilość materiałów i przygotowano sprawozdania z realizacji wspomnianego programu dotyczącego „zarządzania populacją węgorza”. Wbrew pozorom pracowników IRS nie jest tak wielu by wszystkie materiały były opracowane i opublikowane natychmiast, tym bardziej że zakres działalności IRS jest na tyle szeroki, że równocześnie prowadzonych jest wiele tematów badawczych. Najbardziej kompleksowe, polskie opracowanie na ten temat to praca dr Szymona Bzomy: (Bzoma Sz. 2011 – Program ochrony kormorana Phalacrocorax carbo w Polsce. Strategia zarządzania populacją kormorana w Polsce - Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa , s. 120.) Streszczając wymienione w „strategii” metody, można wymienić: odstrzały redukcyjne kormoranów, płoszenie i przepędzanie, niszczenie gniazd, ograniczanie sukcesu lęgowego, rekompensaty za straty w rybostanie, pasywność wobec problemu itd. W Polsce stosowano część z wymienionych metod, wynika to z możliwości logistycznych, prawnych i finansowych. Podsumowując mój przydługi artykuł chcę wskazać, że temat kormorana budzi wiele emocji, ale też powoduje, że przybywa opracowań na ten temat. Stronami rozmów są ornitolodzy, rybacy, ichtiolodzy, wędkarze, społeczeństwo. Część rozmówców zna się wzajemnie, część jest anonimowa, ważne jest jednak by podczas rozmów używać argumentów, nie zaś pomówień lub pretensjonalnego tonu. Mam nadzieję, że wystarczająco uzasadniłem dlaczego rozmowa o kormoranach toczy się na forum dlaRyb.pl a nie na forum gdzie dany wątek został zapoczątkowany. Wszystkich chętnych do dyskusji zapraszam, licząc, że nie trzeba będzie „przeskakiwać” pomiędzy portalami, bo każdy może „zarejestrować się” gdzie zechce. Kotwic p.s. Uprzejmie uprasza się, by dokonując wpisu, "że Kotwic napisał" zamieścić odpowiedni cytat Kotwica, a nie sugerować, że to jego słowa. Jeśli natomiast ktoś inaczej interpretuje słowa Kotwica, to warto napisać, że są to interpretacje/wizje/przemyślenia owego autora, tak by każdy jasno można było dostrzec, co jest cytatem co jest interpretacją.
  4. Kotwic

    Babka szczupła - gatunek inwazyjny

    Jakiś czas temu, a pewnie ze 2-3 lata wstecz, napisano w Internecie, że na Mazurach pojawiła się ryba: babka. O tym, że na naszym terenie występuje przekonaliśmy się w naszej pracy, ale potrzeba było czasu i złowienia większej liczby ryb, by móc oceniać o jakim gatunku mówimy i w jakich akwenach występuje babka. Z czasem udało się zgromadzić potrzebny materiał i dane, stosując różne metody połowu, od sieci po wędki i elektropołowy, a nawet połowy w pułapki rakowe. Ale ważne, że praca została przygotowana i wysłana do wydawnictwa. Jak czytelnicy zauważą, (pomijając czas zbierania prób i pisania publikacji), czas od złożenia artykułu w wydawnictwie do jego przygotowania do druku to około 6 miesięcy (a to i tak nie jest bardzo długi okres). Definitywnie dany numer czasopisma zostanie zamknięty około listopada, ale to co w nim jest z dopiskiem "in press", już tam się znajdzie. Zachęcam więc do przejrzenia naszego artykułu, który znajdziecie w tym linku: https://www.reabic.net/journals/bir/2021/Accepted/BIR_2021_Ulikowski_etal_correctedproof.pdf
  5. Kotwic

    40 kilometrów jezior.

    40 kilometrów jezior. Kolejny wędkarski sezon rozpoczęty. Co prawda jeszcze w lutym łowiłem spod lodu na jeziorze Niegocin, ale to był tylko krótki wypad, bardziej jako ciekawostka, bo lód był niepewny i nie wiedziałem, czy w ogóle nastawiać się na sezon podlodowy. Ale teraz, to już typowy dla mnie termin rozpoczynania spławikowego sezonu wędkarskiego. W tym wypadku składają się dwa czynniki: - zezwolenia na sezon letni (na wodach Gospodarstwa Rybackiego w Pięknej Górze) obowiązują w terminie 01.04.-30.11. danego roku, - nawet jak łowiłem we wcześniejszym terminie na wodach PZW, to przynajmniej tam gdzie łowię, ryba dopiero rusza i w zasięgu mojego bata jeszcze są słabe wyniki. Gdy robi się cieplej, bez problemu można jechać w przypadkowe miejsce i wędkować do woli. Czemu tytuł wątku: 40 kilometrów jezior? Bo nawet w prostej linii na mapie, pomiędzy skrajnymi punktami miejsc gdzie łowię, będzie odległość ponad 40 km. A gdy w grę wchodzi dojazd samochodem, to jest to ponad 50-60 km. Ale dzięki temu, mam mnogość wyborów gdzie łowić chcę, planuję lub muszę. W sumie to powierzchnia jezior na których łowię lub mogę wędkować, przekracza 15 000 hektarów lustra wody. Tyle radochy do wyboru. No może latem, aż tyle radochy nie ma, bo pędzące motorówki lub skutery wodne dają się każdemu we znaki, oprócz tych co na tej motorówce/skuterze płyną. No i przypadki „inteligentnych na pokaz”, co na byle łupince z silnikiem lub nawet pontonie, udowadniają swe „Ego” usiłując pędzić w ślizgu między żaglówkami. Ale o ryby tu idzie. Wiosną wszędzie można poszukać płoci. Na wodzie jeszcze spokojnie, płoć jest również bliżej brzegu, więc łowienie proste, miłe i skuteczne. Kto lubi spacery to szuka drapieżników z brzegu, co prawda najczęściej bierze niewielkie okoń, ale rzadko kiedy nie bierze. Przy zastosowaniu większej przynęty można odsiać okonki i częściej złowić szczupaka. Sandacz w najbliższych mi wodach jest rzadziej łowiony z brzegu. Ale za to z łódki, całe rzesze wędkarzy polują na drapieżniki i wcale nie rzadko wracają z łupem na brzeg. To tak o propos, tego jak to ryb nie ma, a ciągle łowią i narzekają. Liczba, wielkość i rozmieszczenie jezior na Mazurach ma to do siebie, że można znaleźć spokój nawet na plaży (acz niewielkim jeziorze), albo łowić i pływać po wielkiej wodzie o powierzchni choćby 1000 ha. Można szukać lina, po zarośniętych zatokach lub szczupaka wzdłuż rozległych trzcinowisk. Leszcza na dnie z dala od brzegu i okonia pomiędzy łódkami też znaleźć można. A najważniejsze, można wybrać sobie dowolne miejsce, jezioro i ryby, bo wody jest pełno dookoła i nie trzeba robić zapisów na stanowisko sąsiednie, 5 metrów ode mnie oddalone. Wędkarstwo to pasja, której nie mierzy się wielkością ryb, lecz zadowoleniem łowiącego. I wcale nie trzeba łowić wielkich ryb i wrzucać zdjęcia na liczne portale, by być szczęśliwym i w pasji spełnionym. Kotwic
  6. Grendziu

    Feeder Delphin Anubis 360cm do 100g -recenzja

    Tym razem przedstawię wędkę Delphin Anubis 360cm/100gr, są to całkiem ładnie wykonane kije budżetowe. Poniżej - pokrowiec, wędka, szczytówki. Podstawowe dane o przeznaczeniu kija to: - długość transportowa ~129cm Średnica pierwszej przelotki ~19mm - odległość pierwszej przelotki od foregripa ~56cm Aparat nie wyrabia.. Długość szczytówek ~56cm Szczytówki z włókna szkanego "softer" (miękka), "stronger" (mocniejsza) - średnica szczytówek ~3.5mm Wędka ta stwarza wrażenie uniwersalnej do wszelakiego łowienia, z zapasem mocy, nada się zarówno na rzeki jak i jeziora/stawy. Sprzęt do testów otrzymałem dzięki https://e-amur.com/ AUTOR: @<º)))><
  7. Kotwic

    Węgorz

    Węgorz (Anguilla anguilla) jest rybą dwuśrodowiskową; tzn: rozradza się w wodach słonych (prawdopodobnie w rejonie Morza Sargassowego), ale rośnie i żeruje głównie w wodach słodkich typu: jeziora rzeki, stawy. Węgorz to ryba długo żyjąca, o specyficznym "wężowym" kształcie. Odżywia się głownie pokarmem zwierzęcym. W momencie osiągnięcia dojrzałości płciowej i pod wpływem "bodźców" wewnętrznych, węgorz podejmuje wędrówkę na tarlisko, z której już nie wraca. Larwy "leptocefale" docierają do wybrzeży Europy w ciągu 2-3 lat. Wpływają do rzek, przemieszczając się w górę ich biegu, docierają do wielu akwenów. Rosną i podtrzymują odwieczny cykl.
  8. Wirtualne Mistrzostwa dlaRyb 2019 r – kwiecień. Zmagania z pracą i zabawa w akwakulturę zabierają mi trochę czasu, a to powoduje, że rozpoczęty opis dokończyłem dopiero teraz. Wspólna zabawa w zawody wirtualne „dlaRyb” rozkręca się. W kwietniu w zawodach wzięło udział 15 kolegów i zgłoszono uczestnictwo w sześćdziesięciu dwóch połowach. W kwietniowych zawodach złowiono i zgłoszono 156 ryb, reprezentując 10 gatunków ryb. Dominującym w zgłoszeniach był karaś srebrzysty (59 ryb), a drugą mniej liczną grupę stanowiły: karp (27 szt), płoć (21 szt) i leszcz (20 szt). W zestawieniu, najdłuższymi złowionymi rybami były dwa amury (70 cm i 74 cm). Nie uzupełniłem jeszcze wszystkich wpisów dotyczących łowisk, ale często łowiono na rzekach oraz zbiornikach typu stawowego. Ryby niekiedy dopisywały wybitnie, bo były zgłoszenia 10, 13 i 24 punktowanych ryb, choć przyznać trzeba, że w tych grupach dominowały karpie. Jako podsumowanie kwietniowych zmagań, przedstawiam wykres utworzony na podstawie średniej długości ryb łowionych w kwietniu 2019 roku (Rysunek 1). Autor: Kotwic
  9. Kotwic

    Dziwny rok

    Dziwny rok. Jasne. Wszem i wobec wiadomo, że podsumowując poprzedni rok wypada to uczynić niezwłocznie. U mnie jednak to nie wyszło, bo przy każdej sposobności, gdy trafiał się wolny czas, to ciągnęło mnie na ryby. Ale do rzeczy. Poprzedni rok (czyli 2017) zakończyłem łowieniem 31 grudnia, a w Nowym Roku (2018) już pierwszego stycznia byłem na rybach. Akurat w niektórych zatokach nie było jeszcze lodu. Niedługo później jeziora skuło tak solidnie, że mogłem sobie powędkować z lodu. No i w sumie na lodzie łowiłem do końca marca. Później przyszła ciepła wiosna i wszystko nagle zaczynało się zmieniać, ale ryby brały. Latem woda zaczęła się bardzo ogrzewać, co dane mi było obserwować na ponad 20 jeziorach, rozrzuconych w różnych regionach kraju. Niesamowity to rok, gdy woda w jeziorach osiąga temperaturę 28-30°C. Do tego znaczący spadek zawartości tlenu w wodzie i ryzyko przyduchy, co widoczne było na niektórych jeziorach, gdzie deficyt tlenu występował już od głębokości 2-4 metrów. Początek jesieni troszeczkę obniżył temperaturę wody i spowodował, że ryby mogły zejść w głębsze partie zbiorników. Niemniej, każdą wodę trzeba planować indywidualnie, bo bywa, że w dotychczasowych miejscach ryb jest mniej lub słabiej bierze. A do tego trzeba dołożyć bardzo wietrzną aurę, która zmusza do szukania osłoniętych miejsc połowu, zwłaszcza, gdy się łowi batem. Niemniej, sezon wędkarski ciągle trwa i jeszcze może zaskoczyć tym, co przyniesie, zwłaszcza, że roślinność wodna opada i zwiększa się dostęp do niektórych zakątków. Najważniejsze jest jednak to, że w każdych warunkach można znaleźć wyzwanie dla siebie i wybrać się na ryby. Kotwic
  10. Grendziu

    Zjazd i po zjeździe

    "Po zjeździe" - relacja z 3 edycji zjazdu dlaRyb okiem debiutanta. Większość ekipy dzieliła się wrażeniami na bieżąco, zdając relację live, lub też znaleźli chwilę, by zdać krótką relację po powrocie. Teraz nadeszła pora i na mnie, tyle, że moja nie będzie krótka Jako, że samo spotkanie było fantastyczne, chciałem się podzielić z Wami moimi wrażeniami debiutanta. Tak debiutanta, gdyż po raz pierwszy byłem obecny na zlocie. Część "paczki" już znałem, chociażby z Rybomanii w Poznaniu, z pozostałymi miałem wielką przyjemność poznać się osobiście na miejscu. "Stawy Nienawiszcz" znane są już Wam z ubiegłego roku, mi natomiast jedynie z wcześniejszych relacji foto. Rzeczywistość przerosła jednak moje najśmielsze oczekiwania. Jestem oczarowany tą wodą i jestem przekonany, że także Jureczek odczuwałby to samo. Oto kilka moich fotografii tej wody : Cypelki, zarośnięte trzciną brzegi, a także miejsca fascynująco piękne, przypominające bagna Luizjany, lub jakieś namorzynowe lasy na Florydzie. Do tego szybujące drapieżne ptaki w powietrzu, odgłosy żurawi, przefruwający i polujący zimorodek. Miałem wielokrotnie przyjemność go obserwować. Wracając jednak do relacji, po przybyciu do Nienawiszcza, tak jak się spodziewałem musiałem budzić Grendzia, by odnaleźć ukrytą w polach "wodną perełkę". Na miejscu zastałem już @Ostap i @karol w Rozstawiliśmy namioty, uszykowaliśmy "stanowiska bojowe" : W międzyczasie zapoznałem się z chłopakami i od razu uderzyło mnie takie oto wrażenie - skojarzenie z filmem: "Dwaj zgryźliwi tetrycy". Przesympatyczne docinki, z których przebijała nie tyle zgryzota, co zażyłość i przyjaźń. Jak się mogłem wkrótce przekonać Karol to "super gość", obdarzony dużym poczuciem humoru i o jeszcze większym towarzyskim zacięciu oraz talencie kucharskim. Fantastyczne żeberka i nie tylko. Co do Łukasza miałem jako takie wyobrażenie już wcześniej. Nie rozczarowałem się . Ruszyłem "do boju", by złowić swe pierwsze ryby w Nienawiszczu. Zyskałem wielką "adoratorkę", która mi wiernie towarzyszyła. Każde podniesienie wędki, a już zwłaszcza złowienie ryby, doprowadzało ją do ekstazy. Mówiąc mniej kwieciście szczekała na potęgę i starała się podgryzać rybę. Zwróćcie uwagę co widać przez siatkę podbieraka. Toż to Fifunia :-) W którejś chwili oddechu , udało mi się zrobić sesję foto kolejnego lina : W sumie tego dnia złowiłem ich 4, na 9 sztuk w czasie całego pobytu. Niestety spiął mi się holowany jesiotr, co byłoby fajnym dodatkiem do połowu. W międzyczasie dzieje się co nieco : Dociera @Grendziu , młode chłopaki z Wągrowca- Jacek i Hubert, a także w odwiedziny pojawia się @Marcel z synem. Pod osłoną zapadających ciemności także @Splot, z którym witam się w piątkowy poranek. Przesympatyczny facet, z uśmiechem "przyklejonym" do twarzy i "serem na dłoni". Jeszcze raz dzięki za możliwość skorzystania z prysznica na kwaterze ! Cóż to była dla mnie za rozkosz, po dwóch dniach upału! Jeśli chodzi o wyniki wędkarskie, to poranek przyniósł mi jedynego karasia. Ależ piękne, dorodne są te "japończyki", kryjące się w brunatnych wodach łowiska "Stawy Nienawiszcz". Do tego kolejne 2 liny i poranek można uznać za udany Na miejscu meldują się kolejni "zjazdowicze". Moją lewą flankę zajmują @elvis i @cygan786 Oczywiście standardowe podchody i pytania w stylu: - Panie "biero" ? ;-) - Tu nie ma ryb ! Dobre humory dopisują. Następują dyskusje o przynętach, sprzęcie, podglądam taktykę, no bo trzeba się uczyć od lepszych od siebie ! Dociera i Arek. @ArekH do wędkarskich obowiązków podchodzi bardzo "lajtowo", co nie znaczy, że nie umie, jak chce. Oto dowód : Na zlocie nie mogło zabraknąć i @Grzes77, który ze mną uzupełnia skład łodzi i płyniemy w rejs, w poszukiwaniu szczupaków i okoni. Zobaczyliśmy wiele ciekawych zakątków, aż "pachnących rybą", no i efekty jak widać były. Brawo ziom ! Dzień przyniósł "daninę krwi" w postaci traconych podajników. Szczupaki szalały i moje wciąż były zagrożone. Jednego z rozbójników udało mi się skutecznie doprowadzić do siatki podbieraka : Ale nie samym łowieniem człowiek żyje. Zabawy z piłką przekształcają się w piłkarski mecz - bardzo zażarty i wyrównany. Wiwaty dla zwycięzców, chwała pokonanym : Gdzie impreza, tam musi być @Kubik, ale co trzeba podkreślić: Gdzie "robota", tam również go znajdziecie ! Jest on, jest i @Bydziu oraz @Bukoś Docierają z dostawą opału na ogniska i nocne Polaków rozmowy ;-) Towarzystwo się bawi, ognisko płonie, pyszności na ruszcie : Podziękowania należą się dodatkowo Agnieszce za leczo, a i do porannych kanapek też chyba dołożyła ręce. Sam @Grendziu był niczym "człowiek orkiestra". W czasie zjazdu dzielił swą uwagę między opiekę nad synem, zajmowanie się psami, dbał o niezbędne dostawy i nawet usiłował coś złowić (nie bez sukcesów). Na nasz zjazd udało się dotrzeć również Czarkowi z firmy Haft dla Ciebie. @HaftDlaCiebie.pl - To przyjaciel portalu i dzięki niemu nie wyglądaliśmy jak jakaś przypadkowa "banda obdartusów". Zaopatruje nas w koszulki i bluzy, więc możemy " godnie wyglądać " . Ach te widoki, w takich okolicznościach przyrody, to się dopiero wypoczywa : Sobota przynosi kolejny upalny dzień, my jednak nie składamy broni. Trzeba sobie jakoś radzić z duchotą : Ja rwę sobie włosy z głowy, odławiając kolejne mikro-płotki, by ostatecznie złowić rybę godną wspomnienia. Widać po mej fryzurze efekty rozpaczy (a przede wszystkim kąpieli). Dopiero po godzinie 16 odławiam pierwszą wartą uwagi rybę, a jakże kolejnego lina : Wieczór tradycyjnie upływa przy ognisku, a także trafia się kolejny lin rozrabiaka. Tym razem nocny. Zdjęcia jednak sobie darowałem, choć to ładny " czterdziestak". Mijają kolejne godziny, ostatni dzień zjazdu wisi w powietrzu. Okazało się jednak, że w nocy zawisła nad nami również burza. Ja nie ucierpiałem zbyt wiele, ale inni mieli mniej szczęścia, zwłaszcza Karol. Rano nachodzą kolejne deszczowe chmury : To krajobraz po bitwie, "tfu" po burzy ;-) Zaczyna się powoli pakowanie, w międzyczasie łowię ostatniego już, w sumie 9 lina. Coś wyjątkowo "linowo" u mnie, ekipa miała wyniki bardziej zróżnicowane. Jacek "rzutem na taśmę" odbiera @Grendziu zwycięstwo w kategorii Big Fish zjazdu. Młody ma moc ! 5 kilowy karp ląduje na macie w ten niedzielny poranek. Oto i łowca : Nadszedł czas na podsumowanie. Wspaniałe dni w świetnym towarzystwie. Było fantastycznie. Dziękuję. Cieszę się bardzo, że dane mi było spędzić ten czas z Wami, oraz mam nadzieję,że w przyszłym roku spotkamy się ponownie. Co więcej oby nie zabrakło wśród nas tych, którym życiowe zawirowania nie pozwoliły do nas dołączyć. Brakowało tam Was a jakże, bo wielu osób ważnych dla funkcjonowania łowiska, a także portalu było nieobecnych. Dziękuję za te dni, oraz tym, którym chciało to się przeczytać w całości. Co nieco się rozpędziłem Nie pierwszy to raz zresztą. AUTOR: @Tench_fan
  11. Show wędkarski w Polsce od kilku lat trwa w najlepsze. Zawsze w zasadzie zaczyna się na Rybomanii w Poznaniu. Za każdym razem jesteśmy zarzucani tak dużą ilością nowości na rynku, że nie jesteśmy wstanie wszystko obejść a co dopiero zapamiętać. Nasz projekt, czyli Fundacja – Łowiska – Portal "dla Ryb" także doczekał się debiutu. Przeprowadziliśmy kilkadziesiąt rozmów, jak nie więcej z różnymi osobami, aby sprawdzić chociażby, czy nasz projekt się podoba i czy faktycznie jest zapotrzebowanie na chociażby nową jakość łowisk w naszym kraju. Szczegóły do analizy zostawiamy dla siebie. Ważne, że byliśmy i pokazaliśmy, że działamy nie tylko wirtualnie. Na targach także czynnie zapraszaliśmy na szereg ośmiu imprez z Fundacją „dla Ryb” na naszym łowisku NO KILL w Nienawiszczu. Czas pokażę jak duże zapotrzebowanie jest na takie imprezy, no i jak bardzo my jesteśmy atrakcyjni zarówno dla wędkarzy jaki i może w przyszłości potencjalnych, przyszłych sponsorów. Ponieważ sprzętu na targach było tak dużo i każda firma miała coś ciekawego, nie będziemy w tym podsumowaniu nikogo wyróżniać ani ganić, po prostu wstawiamy poniżej fajne fotki z targów, na które w szczególności zwróciliśmy uwagę. Coś nowego na rynku feederowym Na zakończenie chciałbym osobiście podziękować wszystkim którzy Nam pomogli abyśmy mogli tam być, jak i tym którzy do nas przybyli i pofatygowali się aby spędzić krócej i dłużej czas z projektem dlaRyb.pl. My nie możemy się już doczekać na kolejne spotkania z Wami, tym razem nad wodą. Do zobaczenia. AUTOR: GRENDZIU
  12. Drodzy Przyjaciele ! Widzimy się w dniach 9-11 lutego 2018 na Rybomanii w Poznaniu. Fundacja "dla Ryb" istnieje już dwa lata, to właśnie podczas Targów Wędkarskich Rybomania 2016 podpisaliśmy akt założycielski. Wiele od tego czasu się zmieniło, przede wszystkim w 2017r wyszliśmy z wirtualnego świata. Po wielu różnych próbach i negocjacjach, otworzyliśmy dla Was kompleks wód w Nienawiszczu, łowisko edukacyjne dla dzieci oraz wodę NO KILL. Postanowiliśmy, że jednym z naszych głównych celów będzie propagowanie takiego modelu wędkarstwa, który odnajdzie swoje miejsce w nurcie postępowych przemian w podejściu do zagadnień ochrony naturalnego środowiska człowieka ogólnie, a ekosystemów wodnych w szczególności. Jesteśmy zdania, że takich efektywnych działań można dokonać jedynie przy ścisłej współpracy z naukowcami, posiadającymi odpowiedni zasób wiedzy z dziedziny ichtiologii. Staramy się zmieniać m.in. sceptyczne nastawienie części wędkarzy do bardzo modnej na Zachodzie, a u nas ciągle kontrowersyjnej idei No Kill. Czynić to zamierzamy poprzez edukację i uświadamianie nam wszystkim konieczności takiego podejścia, jeżeli chcemy aby nasze wody znów obfitowały pod względem ilości i różnorodności rybostanu, a tam gdzie będzie to jeszcze możliwe - jego pierwotnego i naturalnego składu. Do każdej nowej wody będziemy podchodzić indywidualnie, regulaminy oraz zasady połowu ryb, będą odpowiednio zoptymalizowane dla wędkarza i "dla Ryb". Chcemy również pokazać w praktyce, że funkcjonowanie łowisk o takim charakterze, jest już teraz możliwe. Opierając się na doradztwie fachowej siły naukowej otwarliśmy właśnie takie łowisko w Nienawiszczu - ponad 11ha lustra wody, pięknie położone, z dala od cywlizacji. Staramy się prowadzić je tak, aby natura przy tym także nie ucierpiała. Dokonawszy stosownych zarybień, już w tej chwili cieszymy się z możliwości złowienia tam wyrośniętych linów, karasi, karpi, amurów, płoci, jesiotrów, szczupaków i okoni. W roku 2017 zorganizowaliśmy także pierwszy Feeder Cup w województwie zachodniopomorskim. Był to cykl trzech imprez pod patronatem Fundacji oraz portalu "dla Ryb". Wyniki były i są zachęcające. Pod koniec sezonu, niemalże z "partyzanta", zorganizowaliśmy zawody spinningowe; frekwencja oraz wyniki pozytywnie nas zaskoczyły. Oprócz czynnej zabawy, pomagamy; byliśmy m.in na akcji sprzątania świata, pomagaliśmy przy budowie brzegów pod zawody dla wędkarzy na jeziorze Rogozińskim . Wszystkie nasze działania oraz cele przedstawiamy na bieżąco na portalu dlaRyb.pl - mamy chęci i siły zrobić coś więcej. Za kulisami Fundacji "dla Ryb" wiele się dzieje, są kolejne plany na nowe wody; zdradzać szczegółów nie możemy, pochwalimy się w odpowiednim momencie, gdy wszystko będzie gotowe. ' Chcieliśmy też zaznaczyć, że nigdy nie udałoby się nam tyle osiągnąć, gdyby nie wsparcie udzielone nam przez naszych sponsorów, którym tą drogą serdecznie dziękujemy za okazaną pomoc. Szczególnie pragniemy podkreślić rolę, jaką na tym polu odgrywa nasz główny sponsor sklep wędkarski Trotka z Warszawy. Kamil i reszta jego załogi , pomimo tego, iż są uczestnikami najprawdziwszej gry rynkowej, znaleźli czas i środki aby wspomóc realizację idei równie ważnych dla nich, oprócz biznesowego podejścia sensu stricto. Serdeczne podziękowania także dla WARSAW CARP PIRATES - dzięki przyjacielskiemu podejściu Marcina i jego kompanów, rośniemy w siłę. To właśnie dzięki uprzejmości Kamila Rękawka, możemy być obecni po raz pierwszy na jednych z najbardziej prestiżowych targów branży wędkarskiej, jakimi są Rybomania 2018 w Poznaniu. I właśnie na stanowisku Trotki będzie znajdował się nasz mini pawilon. Nr pawilonu to 36. Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z ich ofertą oraz do wysłuchania tego co my mamy Wam do zaoferowania. Myślę, że będziecie mile zaskoczeni. Na stoisku NR 36 zaprezentowane będą m.in. takie marki: AUTOR: JUREK & GRENDZIU
  13. Grendziu

    Ochotka - wierszem

    To przynęta " jak się marzy ", prawie dla wszystkich wędkarzy; I choć wszyscy już ją znają - lecz niepełną wiedzę mają. Że to owad ? -każdy powie, ale to Mości Panowie nie jest wszystko o tym rodzie, co rozwija się wprost w wodzie. Bo " insecta " to " owady " - taka nazwa tej g r o m a d y, A, z " gromady " się wywodzi mnóstwo " rzędów ", więcej - " rodzin "; rząd " muchówki " , bądz : " dwuskrzydłe " - wszystko to jest trochę dziwne, Po co skrzydła jej pod wodą ? - raczej płetwy tu pomogą ! Powinienem jeszcze sprawić, by " rodzinę " tą ujawnić ; więc ujawniam wiedzę zatem - nazwa jej : o c h o t k o w a t e Pora już zakończyć na tym, naukowe te tematy, Z satysfakcją wielką wielce, oddam głos mej bohaterce : Nie ma nigdzie, w całym świecie, o czym być może nie wiecie, Bardziej z przynęt naturalnej, doskonałej i normalnej, Dla rybiego rodu znanej, przez to bardzo pożądanej. No bo w wodzie, " daję głowę " , stanowimy aż połowę tego, co ryba tak ceni w swym codziennym, zwykłym menu. Inne robale przebrzydłe, uzurpują wręcz nagminnie sobie prawo, a do czego ? - już tłumaczę Ci kolego : otóż nazywają siebie, / skąd ten pomysł ? Tego nie wiem / , wprost przynętą naturalną, ale jest to bajką marną ! Gdy nie wierzysz mi na słowo, to sprawdz prawdę naukowo ; ichtiologia to potwierdzą, nie jest to tajemna wiedza. Tak więc pora podsumować, inne muszą się tu schować ! To ja jestem dla ryb słodka, a nazwałeś mnie - ochotka. Ryby, gdy apetyt mają, to się wręcz mną obżerają, Wy wędkarze to widzicie po pęcherzyków wykwicie, Co na wodzie się " bąblują ", kiedy ryby tu ucztują, ryjąc pyskiem tak sumiennie, uwalniają gazy denne. Jak więc widać żyję w mule - to nie martwi mnie w ogóle, Bo jesteśmy wszystkożerni, a tu pełno jest materii. I pod wodą spędzam tak, znaczny mego życia szmat. Tego życia taka miarka : jajo, larwa i poczwarka. A nad wodą me wcielenie, to imago, nic nie zmienię ! Bo choć pięknie bardzo fruwa, tutaj rola nie jest długa. No i po krótkich amorach, przyjdzie jej umierać pora. I od nowa, taka moda, jajo jej pochłonie woda. A pod wodą, powiem Ci, żyję tak z dwadzieścia dni, Lecz gdy warunki nie takie, któryś miesiąc mogę z hakiem, Prawie głodem się zamorzyć, by w poczwarkę się przetworzyć. Ale głód mnie nie zrujnuje, gdy w letargu się znajduję. By imago przyjąć postać, muszę z wody się wydostać. W tym wypadku, aż mam ciarki, wchodzę w swe stadium poczwarki. A te ciarki mam ze ścisku, że zakończę w rybim pysku. No bo jestem łatwym łupem, prawie takim " żywym trupem " Gdy się rójki zacznie czas, to jest ogrom w wodzie nas, Rybie zaś wystarczy tyle, by otworzyć pysk na chwilę, I same jej tam trafiamy; jak się cieszą " patafiany " ! Tak się nami opychają, że aż brzuchy im " pękają ". To wiadomość dla wędkarzy - kiedy rójka się wydarzy, to niech lepiej siedzą w domu, ryba nie wezmie nikomu. Aż się ochotka wyroi, no a wtedy, drodzy moi, Znowu można, w każdym razie, snuć marzenia o okazie. AUTOR: JUREK
  14. Grendziu

    Jesienne jeziora

    Jesienne jeziora. Od dłuższego czasu trwa kalendarzowa jesień. Patrzymy na tę porę roku z pryzmatu życia codziennego, dostrzegając ochłodzenie, częstsze opady deszczu i szybko zapadającą ciemność. Odrobinę inaczej widzą jesienną aurę wędkarze – to wyczekiwany moment polowań na drapieżniki. Ale to nie wszystko. U schyłku lata zaczyna ochładzać się woda w jeziorach, a tempo wychładzania zależne jest od wielu czynników, wśród których warto wymienić: powierzchnię i głębokość jeziora, ilość dopływającej i odpływającej wody, nasłonecznienie i podatność na działanie wiatru. Najczęściej we wrześniu, w jeziorach występuje jeszcze letnia stratyfikacja termiczno-tlenowa, co oznacza, że przypowierzchniowe warstwy wody są cieplejsze, niż woda w głębinach. I dzieje się tak nawet, jeśli obserwujemy silny wiatr i falowanie wody. Dopóki jest znaczne zróżnicowanie temperatury warstw wody, to mieszanie zachodzi tylko w przypowierzchniowej warstwie wody – epilimnionie. Ale, gdy wraz z upływem czasu i ochłodzeniem wody, temperatura wody zaczyna się wyrównywać (około 9-10°C) to wtedy najbardziej odczuwalne jest działanie wiatru. Zaczyna się intensywne mieszanie warstw wody: dobrze natlenione przypowierzchniowe wody mieszają się z często beztlenowymi wodami głębinowymi. To proces jesiennej cyrkulacji wody w jeziorze. Dużo zależy od tej cyrkulacji, bo czas mieszania i zakres głębokości jest różny w zależności od zbiornika i panującej aury. A od tego, jak dobrze zostanie wymieszana woda, zależeć może czy zbiornik będzie narażony na głębokie deficyty tlenowe (ale tu też istotne są inne aspekty) które mogą zagrażać rybom. No cóż, to procesy naturalne, na które ciężko wpłynąć lub je regulować. Teraz, choć tymczasowo, woda ma wyrównaną temperaturę i pod tym względem rybom może być obojętne czy przebywają przy powierzchni czy w strefie przydennej pływają. Ale niebawem woda zacznie się ochładzać od strony powierzchniowej, tracąc temperaturę aż do poziomu 0°C. Za to w głębokich partiach jezior, woda przydenna będzie cieplejsza, a jej temperatura wynosi najczęściej około 4°C, a stan te utrzyma się aż do wiosny. Wspomniałem o wodzie, teraz słów kilka o roślinach. Czas wzrostu i rozwoju wielu roślin albo się zakończył, albo uległ spowolnieniu. Liście grążeli poszarpane, łodygi rdestnic pourywane, trzcina złoto-brązową barwą się mieni. Płytkie zatoki dotychczas zbyt zarośnięte by łowić, odsłaniają swe wody i dają szansę by wędki zarzucić. Z drugiej strony rozważań, w strefie przybrzeżnej ubyło kryjówek ryb, woda się ochłodziła, a ryby mogły przenieść się w inne partie zbiornika, więc znów trzeba szukać miejsc do wędkowania. Jesień, chłodna woda, redukcja roślinności to tradycyjny „zew” dla wędkarzy nastawionych na połów drapieżników, głównie szczupaka i okonia, na niektórych jeziorach także sandacza. Niewielu widzę teraz wędkarzy z wędką spławikową czy też gruntową, za to widać istne pielgrzymki spinningistów wzdłuż brzegów jeziornych. Na wodzie natomiast łódki wędkarskie, czasem kilka-kilkanaście, czasem kilkadziesiąt: płyną, rzucają przynęty, zdobyczy szukają. Jedni polują przy trzcinach licząc na skryte okonie, inni na wodzie otwartej, w głębokich toniach wielkie szczupaki chcą skusić. Czasami ktoś żaglem zabłyśnie wśród łódek z motorkiem, popędzi wraz wiatrem żeglarz, co ciszy i przestrzeni łaknie. Nawet, gdy to listopad już nastał, a większość jachtów na brzeg wyniesiona. Niebawem czas tarła sielawy i siei, a z grudniem nadejdzie czas ochrony miętusa i węgorza. Ale zawsze nad wodę wybrać się można, czy to płotki poszukać, czy jeziora oglądać, a może cudem lina złowić. Zdarzają się także inne duże okazy karpiowatych, włącznie z karpiami lub amurami. Warto korzystać z jesieni by zmiany w jeziorach dostrzegać, zwłaszcza, że przezroczystość wody teraz wzrasta i lekko w głąb wody zajrzeć można. AUTOR: KOTWIC
  15. Kotwic

    Czas na wiedzę

    To już kolejny raz, a w sumie to chyba trzeci. Miłe Panie z w Zakładu Placówek Specjalnych na ulicy Żołnierskiej 18a starają się by ich podopieczni i podopieczne miały różne atrakcje podczas pobytu w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. Stąd już tylko jeden krok, a w sumie telefon, by uzgodnić miejsce i termin wykładu wraz z prezentacją multimedialną. Dziś kolejny raz pracownicy Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie mieli okazję służyć wiedzą i pomocą w zakresie ichtiologii, hydrobiologii i szeroko pojętej edukacji. Prawie w południe (a dokładnie o godzinie 13:15) w "Olsztyńskim Szpitalu Dziecięcym", w Zakładzie Placówek Specjalnych odbyła się prezentacja dla małych i większych pacjentów placówki, a tradycyjnym tematem było to, czym zajmujemy się najczęściej, a co ja określam mianem: Ryby, woda i przyroda. Mam nadzieję, że dzięki takim spotkaniom milej i szybciej upływa czas, gdy można coś obejrzeć lub porozmawiać na różne tematy. Bardzo dziękuję organizatorkom spotkania za pomoc i zaproszenie, a dzieciom życzę zdrowia i miłych wspomnień z naszych spotkań i rozmów. Spotkanie w Szpitalu „Dziecięcym” już za nami, ale to nie koniec Olsztyńskich atrakcji. Już niebawem, bo w najbliższy piątek (29.09.2017 r.) w wielu miejscach w Polsce odbędą się spotkania w ramach projektu: Europejska Noc Naukowców. Mnóstwo spotkań, wykładów, prezentacji, filmów i eksperymentów. Zapraszamy wszystkich chętnych, ciekawskich i posiadaczy wolnego czasu. Do zobaczenia na miejscu, bo my tam czekać będziemy. Więcej informacji na stronach: http://www.nocnaukowcow.olsztyn.pl/strona-glowna/ IRS Noc Naukowców fb
  16. Od kilku tygodni trwała nieustannie burza mózgów, co dalej zrobić z wodą którą zarządzamy. Jak przyciągnąć uwagę osób wędkujących i respektujących nasze działania i regulamin. Czy i czym zarybić stawy w Nienawiszczu, by uatrakcyjnić łowisko No Kill Fundacji "dla Ryb". Wybór docelowo padł na jesiotra syberyjskiego 118 sztuk i 2 sztuki jesiotra rosyjskiego, który jest hodowany około 50 km od naszego łowiska i pochodzi z gospodarstwa rybackiego w Oleśnicy pod Chodzieżą. Tam to osobiście Pani Prezes oprowadziła nas najpierw po obiektach produkcyjnych, a jednocześnie omawiała, w jakich warunkach jest hodowany, przetrzymywany i karmiony "dinozaur". Mieliśmy więc okazję zarówno obejrzeć gospodarstwo rybackie jak i dowiedzieć się, jakimi rybami się tam zajmują i jak to wygląda od strony praktycznej. Ryby w bardzo dobrej kondycji trafiły do wody Stąd wiemy, że ryby hodowlane z gospodarstwa w Oleśnicy, to nie tylko jesiotr, ale także pstrąg i karp. Różna jest oczywiście wielkość produkcji poszczególnych gatunków ryb, jak i czas potrzebny by uzyskać ryby przeznaczone do sprzedaży. Ale dzięki temu mamy wybór, czy chcemy kupić ryby do zarybień, czy po prostu ryby konsumpcyjne. Landryna i nasz zestaw dał radę przewieść ryby w 100% A przy okazji wspomnę, że sam, gdy mam ochotę na rybę, to jadę tam kupić pstrąga i go wędzę. Nie widzę nic w tym złego, bo ryby należy jeść, chociażby patrząc na liczne związki mineralne, które zawierają ryby. Przy takim podejściu nikt nie traci: gospodarstwo rybackie zarabia na swoim cyklu produkcyjnym, może produkować materiał konsumpcyjny lub zarybieniowy (m.in jaja zapłodnione jesiotra z tego gospodarstwa trafiają do Urugwaju), a ja nie przyczyniam się do tego, że w wodach naszych nie ma ryb. Sam łowiąc na wędkę nauczyłem się wypuszczać złowione ryby i sprawia mi to ogromną frajdę. Zachęcam przy okazji, by spróbować takiego podejścia, bo czasami warto przeżyć coś nowego i pokazać innym, że przy presji jaką my, wędkarze wywieramy ichtiofaunę (ponad 1 mln wędkujących), warto wypuścić rybę, by czasem ponownie złowić coś większego, częściej niż raz w sezonie. Wracając do głównego celu naszej wyprawy. Zakupione jesiotry, w bezpieczny sposób transportowaliśmy na łowisko (kolejny raz nasz basen z napowietrzaniem był w użyciu) a nieoceniony szofer Kubik, kilometry przemierzał. Ryby dotarły na łowisko w bardzo dobrym stanie. Chwila czasu poświęcona na sprawdzenie temperatury wody, przygotowanie sprzętu do odłowu i przenoszenia ryb i zaczynamy zarybienie. Radości przy wpuszczaniu nie było końca "Pinokio" wszedł do wody w Nienawiszczu w asyście społeczników Fundacji "dla Ryb", a dzięki pomocy sponsorów udało się zarybić naszą wodę aż w takiej ilości. Działamy, a tym razem nawet z nutką eksperymentu, bo stawy użytkujemy dopiero od kilku miesięcy, a to już kolejne zarybianie i to takim ciekawym gatunkiem. Jesiotrów wpuściliśmy wiele, pewnie nieraz będzie okazja zobaczyć większego lub mniejszego osobnika, a nawet złowić i zdjęcie zrobić. My mamy nadzieję, że ryba się przyjmie i przez wiele lat, będzie urokliwą zdobyczą i uciechą wędkarską na naszym łowisku. Jako, że jesteśmy Fundacją, chcemy pokazać, że można działać choćby w gronie kilku czy kilkunastu osób. Poprzez artykuł przekazujemy, że chcemy normalności, że chcemy pokazać, że nie boimy się działać, że nasze działania są skierowane dla społeczności wędkarskiej. Chcemy obcowania z i na łonie natury oraz informujemy, że wszystkie działania mają na celu polepszenie jakości populacji ryb w wodach przez nas zarządzanych. A jednocześnie pokazujemy, co robimy; że pomimo niewielkich finansów jakie posiadamy, staramy się inwestować w to, co jest nam bliskie: ryby, wędkarstwo, edukację. Dziękujemy w imieniu Fundacji "dla Ryb" ochotnikom i sponsorom w pomocy przy zarybianiu Autror: Grendziu
  17. Grendziu

    Z wędką w dziczy - pstrągi z małej rzeczki

    W ostatni weekend miałem okazję zasmakować łowienia na spinning, z dala od innych wędkarzy i ruchliwych dróg. Dzięki mojemu koledze, wybrałem się na niepozorną rzeczkę, która uchodzi do jednej z lubuskich rzek. Woda ta nie wygląda jak większość znanych nam rzek. Płynie w wąskim korycie, a jej szerokość to może 4-5 m, nie więcej. Jej głębokość też nie robi wrażenia, myślę, że dołek mający 1,5 m to już jej głębina. Średnio to jest tak 30-50 cm wody. Owa rzeczka malowniczo płynie przez las, w cieniu wielu zarośli; nurt jest bardzo leniwy, a woda od krystaliczno czystej przechodzi w odcień zieleni i turkusu. Właśnie w takiej scenerii odbyłem jedną z najwspanialszych wypraw na moim wędkarskim szlaku. Ta dzikość, nieznacznie naruszona przez człowieka sprawia, że przenosimy się w inny wymiar, czujemy wyjątkowość tego miejsca. Możemy podziwiać uciekające sarny, pluskające się w wodzie bobry, a przede wszystkim możemy spotkać się z jedną z najpiękniejszych ryb jaką jest pstrąg potokowy. Jest to trudny przeciwnik dla wędkarza z racji swojej płochliwości, a podczas holu również waleczności. Nawet osobniki trzydziestocentymetrowe sprawiają, że adrenalina w żyłach rośnie Na owej rzeczce, z racji bardzo małej głębokości jak i wielu zarośli, ciężko jest łowić. Każda złamana pod butem gałąź, może spłoszyć nam tak długo szukanego pstrąga, wtedy znowu trzeba iść spory kawałek by namierzyć kolejny dołek w którym może się kryć nasz kropkowany kolega. Samo łowienie też wymaga trochę wprawy i precyzji. Rzuty oddawane są w większości spod siebie i na odległość nie większą niż 3-4 m od siebie. Ryba może w każdej chwili uderzyć w naszą przynętę i jeśli tylko poczuje hak to od razu stara się uciekać w najbliższe powalone drzewo czy jaką inną naturalną przeszkodę w której by mogła mieć szansę się wypiąć. Z racji małego dystansu dzielącego nas od ryby, brania często są puste, gdyż ryba w ostatniej chwili widząc nas gwałtownie ucieka w drugą stronę. Ale to sprawia, że takie wędkowanie jest naprawdę wyjątkowe. Sam fakt, że udało się nam skusić rybę do ataku, jest nagrodą za pokonywanie zarośli, powalonych drzew i dużą dozę cierpliwości. Co do aspektu sprzętowego takiego łowienia, to przede wszystkim używam kija o długości 229 cm, gdyż dłuższy by wręcz uniemożliwił zarzucanie w opisywanych warunkach. Nawet ta używana przeze mnie długość, nie daje komfortu i nie raz trzeba nakombinować się, by posłać przynętę w znaleziony dołek. Najlepiej sprawdzającą się przynętą są małe obrotówki w rozmiarze 0-1 lub mikro wahadłówki, co wynika z racji niskiego poziomu wody. Wszelkie woblery czy gumy będą wadziły o dno. Żyłka zakończona jest tylko malutką agrafką, która pozwala na szybką wymianę przynęty. Rzucam wszędzie, gdzie uznam, że może kryć się ryba tj.: wszelkie podmycia brzegów, duże kamienie czy zwalone drzewa. Podczas takiego łowienia przywdziewam również wodery, które pozwalają mi na brodzenie w wodzie, jak i niejednokrotnie pomagają ratować moją przynętę z zaczepu. Łowione okazy nie są może największe (średnio 25-30 cm), ale widziałem też kilka ryb w granicy 50 cm. Pomimo to, łowione ryby i tak dają dużo radości i satysfakcji. Poza pstrągami, bardzo dużo brań jest małych okoni, które się wykazują się niesamowitą agresywnością, jak i walecznością; potrafią wręcz wyskakiwać z wody by chwycić uciekającą przynętę. Nierzadkim przyłowem są też nieduże klenie, a nawet udało się złowić małego szczupaka w takiej wodzie. Podsumowując, mogę śmiało polecić takie wypady, w miejsca będące poza cywilizowanym życiem. Naprawdę magiczne jest takie obcowanie z naturą, środowiskiem która nas otacza. Ale przy odkrywaniu, ważne jest by wcześniej wysondować teren na którym będzie się łowiło, by nie okazało się, że jest to teren rezerwatu przyrody, gdzie może obowiązywać całkowity zakaz łowienia. Najlepiej jest zadzwonić do Nadleśnictwa pod które podlega dany teren i zapytać. Na koniec chciałbym nadmienić, że celowo nie podałem nazwy rzeczki, która jest tematem tego tekstu. Czynię to z troski o tą wodę. Będąc na uboczu, gdzie mało kto się pojawia, mogłaby się stać celem osób, dla których walory smakowe pstrąga by wzięły górę nad wszelkimi normami, które przestrzegają rozsądni wędkarze, dla których wypad z kijem jest po prostu hobby. AUTOR: MAV3RICK
  18. Kotwic

    Konferencja w Czaplinku i Jezioro Drawsko

    Czaplinek, Jezioro Drawsko i wędkowanie. Czasu brakuje i stąd wpis ten z opóźnieniem powstał, za co przepraszam. Początek czerwca, to był dla mnie bardzo aktywny czas, wtedy bowiem, miałem swój udział w konferencji w Czaplinku (http://www.czaplinek.pl/page/kormorany). Znam ten rejon (bywałem tam krótko, ale kilka razy) i wiedziałem, że są tam ciekawe jeziora stąd pomysł, by zabrać ze sobą choćby jedną wędkę. Dla mnie taką uniwersalną opcją jest łowienie spławikowe, a najchętniej metodą pełnego zestawu. Ulubiony (lekki i skuteczny) kijek, to wielokrotnie wspominany bat Traper Power Stick. I proszę nie szukać tu reklamy. To kij, którego wyłącznie używam odkąd go mam, czyli około 2 lat. Po prostu, gdy idę na ryby, to zabieram to wędzisko. Ze względu na to, że sama konferencja odbywała się w niewielkiej miejscowości: Siemczyno, a i tam był mój ośrodek hotelowy, to w tej okolicy szukałem pomysłu, jak wykorzystać wolne chwile na łowienie ryb. Po dotarciu do hotelu (co nastąpiło późnym wieczorem), nie było już czasu by szukać „dużej wody”, więc po kilku informacjach uzyskanych w miłej recepcji, poszedłem na „pałacowy” staw. Zbiornik niewielki, ale zadbany. W sam raz na krótkie wieczorne łowienie. Wyjeżdżając zabrałem minimum sprzętu, stąd w ruch poszła tylko garść zanęty i białe robaki na haczyku. W sumie to się ściemniało, więc łowiłem tylko około 30 minut. Ale w tym czasie złowiłem ze 3 wzdręgi i 2 karasie srebrzyste. Nie chodziło o ryby, chodziło o spacer i kontakt z wodą. Rano zaczęła się konferencja, była ciekawa i owocna. Trwała do popołudnia, co było w planie. Ale profilaktycznie, już rano, zadzwoniłem do Gospodarstwa Rybackiego w Czaplinku by wykupić zezwolenie na połów ryb na jeziorze Drawsko. Serdeczne podziękowania dla Gospodarstwa, a zwłaszcza dla Dyrektora (Pan Jerzy Gospodarek), bo dzięki ich uprzejmości i pomocy, na czas otrzymałem zezwolenie na połów ryb. Nastąpił koniec konferencji. Ale Siemczyno to urocze „odosobnienie” współgrające z Czaplinkiem. Nie da się, ot tak, po prostu na Mazury wrócić. Na mapie wyraźnie widać, że to pojezierze, a niecałe 2 km od hotelu jest użyteczna zatoka jeziora Drawsko. Czemu „użyteczna”, bo zatoka jest ładna, głęboka i ma kilka pomostów. W sam raz by bacikiem łowić, odpoczywać przy okazji i cieszyć oczy widokiem jeziora i stadami ryb obok siebie. Łowiłem, dominowały płocie. Ale zmieniając miejsce lub głębokość, łowiłem inne gatunki: wzdręgi, ukleje, leszcze, okonie. W międzyczasie widziałem pływające na płyciźnie stada krąpi i wzdręg. Wędkowanie w zacisznej zatoce trwa, minęło około 3 godzin, słońce powoli zachodzi. Czas wracać do hotelu, a następnego dnia do domu. Warto było: wykłady, spacer po okolicy, wycieczka przez połowę Polski. Na okrasę dwa zdjęcia: staw przy pałacu Siemczyno i zatoka jeziora Drawsko.
  19. W przyszłym tygodniu jadę na konferencję, ale zajmie mi to kilka dni więc konieczny będzie nocleg. Tak sobie pomyślałem, że może przy okazji zabrać jedną-dwie wędki i spróbować połowić na wybrzeżu. Coś tak dla odmiany, czyli otwarte morze (pod warunkiem, że znajdę jakiś pomost) lub wody słonawe, w portach rybackich/żeglarskich lub w ujściu rzek. W sumie to najchętniej połowiłbym batem lub spinningiem. Miejsce to okolice Jastrzębiej Góry, z rozrzutem do 30-50 km na wschód i zachód. Jeśli da się uniknąć miejscówek w Trójmieście, to byłoby miłe (nie chce mi się szukać noclegu w dużym mieście i stać w korkach). Wszelakie propozycje mile widziane. Jeśli są jakieś pytania, do śmiało.
  20. Charakterystyka łowiska Stawy w Nienawiszczu są przepięknym obiektem wodnym stworzonym po kopalni torfu. W pobliżu stawów znajdują się tereny Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Wełny i Rynny Gołaniecko - Wągrowieckiej. Nieopodal znajduje się rezerwat leśny Buczyna, gdzie występują: dęby szypułkowe i bezszypułkowe, graby, brzozy brodawkowate, natomiast w obniżeniach terenowych również olsze czarne. Szacuję się, że drzewa bukowe mają ponad 150 lat. W skład kompleksu stawów Nienawiszcz, wchodzą cztery zbiorniki wodne połączone ze sobą rowami i rurociągami, tworząc całość. Staw nr I (Wylęgarnia). Powierzchnia stawu wynosi 0,3 ha i jest przeznaczony docelowo jako wylęgarnia dla wybranych gatunków ryb m.in lina. Staw nr II (Edukacyjny). Jest to staw o wydłużonym kształcie i powierzchni 1 ha. Ze względu na sposób zagospodarowania, jest stawem EDUKACYJNYM. To w nim będzie można uczyć się sztuki wędkowania z najmłodszymi oraz trenować wędkarstwo spławikowe. Docelowo będzie pływać w nim bardzo dużo różnorodnych gatunków ryb słodkowodnych, tak aby dzieci i młodzież podczas wędkowania mogły zapoznać się z poszczególnymi gatunkami ryb. Staw nr III (Główny). To największy staw w całym kompleksie. Staw Główny ma powierzchnię 10,7 ha i jest to nasze główne łowisko wędkarskie, z cyplami, zatoczkami, wyspą. Akwen leżący na skraju lasu, zbiornik o kształcie niezidentyfikowanego ludzika, zwany potocznie już przez nas: PAMPERKIEM, GULIWEREM czy też KOSMITĄ, a pewnie jeszcze jakąś nazwę się wymyśli. Staw Główny to magiczne miejsce z ogromnym potencjałem, które może pogodzić wiele technik nowoczesnego wędkarstwa w myśl zasady "NO KILL". Średnia głębokość łowiska to 1,6 m, natomiast maksymalna głębokość to 4 m. To tutaj możemy doskonalić swoje techniki wędkarskie za pomocą spławika, feedera, czy też wagi ciężkiej karpiowej oraz przeważnie w tygodniu pływać łodzią szukając drapieżników. Staw nr IV (Narybkowy). Jest to niewielki staw 0,2 ha. Staw ten połączony jest ze zbiornikiem nr III, i podobnie jak staw nr I "Wylęgarnia) przeznaczony będzie docelowo do podchowu narybku. Na stawach: nr I (Wylęgarnia) i nr IV (Narybkowy) obowiązuje całkowity zakaz połowu ryb. Ze zbiornika nr I nadmiar wody jest przekazywany przez podziemny rurociąg do zbiornika nr III, a ze zbiornika nr II otwartym rowem do nr III; zbiornik nr III jest niespuszczalny, zbiorniki nr II i IV są spuszczalne. Głębokość poszczególnych zbiorników przeznaczonych na łowiska: staw nr II (Edukacyjny) - gł. 2,0 m, staw nr III (Główny) - gł. max. 4,0 m a gł. średnia - 1,6 m; Jakie są tam ryby, bo to pewnie wszystkich wędkujących najbardziej interesuje: Zbiorniki były zarybiane po raz pierwszy w 2008 roku. Były to karpie, węgorze, szczupaki, liny, karasie, okonie, płocie oraz dodano kilka amurów białych. Ryby nie były nigdy odławiane siecią, sporadycznie wędką. Ryby także nie były nigdy dokarmiane, stąd jako Fundacja "dla Ryb" chcemy wykorzystać ekologiczne podejście i będziemy chcieli abyście przestrzegali zasad w dokarmianiu i stawiali przede wszystkim na jakość zanęty, a nie ilość. Sami jesteśmy ciekawi ile ryb z zarybień zostało, ile przetrwało presję kłusowniczą, oraz jak w tej chwili wygląda rybostan. Nie mamy jeszcze wystarczającej wiedzy o aktualnym potencjale łowiska, dlatego rok 2017 będzie dla nas testowym. Natomiast wiemy, że ta woda może stać się jednym z najpiękniejszych łowisk w Polsce, ze wspaniałymi rybami, ze szczególnym nastawieniem na nowoczesne wędkarstwo. Nie chcemy od razu zarybić tonami ryb, w ciemno, nie wiedząc co w tej wodzie piszczy. Chcemy przeprowadzić w wodzie badania, aby pod okiem ichtiologa nie zachwiać równowagą całej ichtiofauny. W końcu łowisko ma być "dla Ryb" i dla Nas. Główne zarybienie łowiska najprawdopodobniej odbędzie się jesienią tego roku, do tego czasu woda będzie uzupełniania sporadycznie i zarybiana jednostkowo przez okazy pochodzące z wiarygodnego źródła. Pod koniec lata, będzie wydzielony specjalny parking dla wędkujących. Osobiście czeka Nas tam sporo pracy nad wodą i w jej okolicy, tak aby z tygodnia na tydzień łowiło nam się lepiej i skuteczniej. Do zobaczenia nad wodą i połamania kija na rybie Zapraszamy Fundacja "dla Ryb".
  21. kleszcz

    :: [Feeder] Pierwszy wypad w nowym sezonie

    Cześć, w końcu udało się naskrobać pierwszy wpis który nie zanudza tematami IT. Miniony weekend rozpieszczał nas wspaniałą pogodą, słoneczną jak też pojawił się wiatr który potrafił napsuć krwi podczas mojego pierwszego wypadu nad łowisko położone zaledwie kilka kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Mową tu o Łowisku 'Gierłatówko' (powiat wrzesiński, gmina Nekla, w pobliżu drogi krajowej 92). Był to mój pierwszy wyjazd na to łowisko i myślę że nie ostatni. 3-hektarowy staw wyposażony jest w pomost na każdym ze stanowisk, ja ulokowałem się na stanowisku numer 22, w tym przypadku niestety dla mnie było to dość problematyczne, gdyż nie posiadałem Feeder Arm-a którego mógłbym umocować przy fotelu, oraz podpórek z mocowaniem a stanowiska które nie były obrośnięte tak gęsto w czcine były już zajete. Musiałem sobie radzić, wykorzystując otwór z pomoście oraz w fotelu elektrostatyk. Zapewne nie było to stabilne ale sprawdziło się na tyle żebym mógł odróżnić brania od ruchów wiatru czy moje kręcenie się na fotelu. Tego dnia też wybrałem się myślą o wykonaniu kila zdjęć które mógłbym wykorzystać podczas pisania tego wpisu, niestety bateria odmówiła posłuszeństwa i musiałem poratować się zdjęciami z profilu łowiska na Facebook. Po rozpakowaniu się i przygotowaniu miejsca na pomoście, zabrałem się za przygotowania zanęty na sesję. Podczas tego wypadu postawiłem na produty firmy Feeder Bait oraz Warmuz Baits które miałem okazję zakupić na tegorocznych Poznańskich Targach Rybomania. W produktów Feeder Bait wybrałem Method Mix Epidemia oraz jak dla mnie jedna z najlepszych zanęt na które łowiłem F1 Mix Ochrotka & Konopia. W przypadku produktów Wojtka Warmuza wybrałem METHOD FEEDER & PVA MIX Haker który tutaj muszę jeszcze dopieścić, gdyż jak dla mnie jego frakcje są zbyt duże i zmiele na młynku do kawy, myśle że po tym zabiegu będzie idealna. Po przygotowaniu zanęty, odstawiłem miksy na dobre 20min. i zabrałem się za uzbrajanie wędziska. Niestety tylko jednego, gdyż układ podpórek średnio pozwalał mi na łowienie na wie wędki. Zapewne gdybym rozwinął obie wędki, miałbym co robić, gdyż tego dnia ryby świetnie współpracowały. Na te kilka godzin wybrałem wędzisko nowo zakupione firmy Trabucco Selector X5 o akcji progresywnej. Jestem bardzo zadowolony z pracy tego wędziska oraz z jakości wykonania. Zanim zakupiłem wspomnianego Selectora, łowiłem na Feeder o akcji szczytowej dość ciężkim w szczególności że wyposażony jest w kołowrotek o rozmiarze 5000, na ten wypad wyposażyłem się w kołowrotek o wielkości 3000 który głównie wykorzystuje do połowu wagglerem. Końcówkę wybrałem najdelikatniejszą która oznaczana jest przez producentów jako Light. Jako metodę połowu oczywiście Method Feeder opierając się o koszyki In-line 30g firmy Preston. W przypadku przynęt, zabrałem wszystko co posiadam, głównie sztuczne przynęty i szczerze brało na wszystko, od sztucznej kukurydzy po pikantną kiełbasę. Jadąc tego dnia na ryby, moim celem głównie było złowić i cieszyć się dniem lecz szybko zmieniłem zamiary, gdyż ryba brała i to dobrze głównie karp oraz karaś, ale były to dość małe sztuki. Przyglądałem się wędkarzowi który łowił obok mnie i widziałem że co chwilę miał brania i wyciągał ryby wielkości nie mniejsze jak i nie większe jak ja, lecz jego metodą to była rzuć gdziekolwiek i wyciągaj i tak łowił przez cały czas. Ja skupiłem się głównie na połowie punktowym, klipując żyłkę na kołowrotku i to oczywiście przynosiło mi coraz większe stuki. Średnio ryba lądowała w podbieraku co 7min. Nie posiadałem tego wagi oraz miarki ale największy pełnołuski miał dobre 3.5kg. Ryba dnia na łowiku był 8kg. karb złowiony z drugiego brzegu. Myśle że każdy tego dnia słyszał o tym rekordzie, gdyż łowca któremu się poszczęściło dość wyraźnie zakomunikował swój szczęśliwy połów Jako pierwszy wypad w tym sezonie uważam za bardzo udany, zapewne pojawię się na tym łowisku bardziej przygotowany i z wiekszą ilością czasu. Kolejny wpis niebawem.
  22. W zasadzie to już był czwarty weekend z kolei gdy Team "dla Ryb" pod banderą Fundacji "dla Ryb" pomagał przy akcji sprzątania świata i nie tylko. Wcześniej pomagaliśmy przy oczyszczaniu brzegów jeziora Rogozińskiego pod budowę stanowisk wędkarskich. Cała akcja ciągnęła się od wielu miesięcy, wspólnymi siłami wraz z Kołem PZW Miasto Rogoźno i Gminą Rogoźno udało nam się osiągnąć zamierzony cel. Natomiast w ostatni weekend, w sobotę 25 marca w ramach ekologicznej akcji "Sprzątania Świata" wspólnie z PZW Miasto Rogoźno oraz Gminą Rogoźno uczestniczyliśmy razem z uczniami Szkoły Podstawowej nr 3 w Rogoźnie, w sprzątaniu brzegów jeziora w Nienawiszczu. Tuż po godzinie dziewiątej, dzieci wraz z wychowawcami klasy oraz wędkarzami i członkami Fundacji "dla Ryb" rozpoczęli akcję sprzątania Świata. Była to tak zwana lekcja edukacyjna w terenie, w zakresie ochrony środowiska poparta działaniami. W niespełna trzy godziny zebraliśmy kilkadziesiąt worków ze śmieciami, które za pomocą łódki "dla Ryb" były transportowane w okolicę plaży, skąd zostały odwiezione na wysypisko śmieci. W ramach naszych działań i EKO PATROLU "dla Ryb" sądowaliśmy wodę szukając sieci kłusowniczych i innych nielegalnych zastawek. Na szczęście "dla Ryb" na, w i przy wodzie niczego nie odszukaliśmy. Na koniec był skromy poczęstunek w postaci słodyczy i niespodzianka. Fundacja "dla Ryb" przekazała na ręce wszystkich "małych" o WIELKIM SERCU uczestników książki edukacyjne z zakresu ochrony środowiska. Dzieci (a w zasadzie już młodzież) obiecały Nam także, że takie akcje sprzątanie, to nie będzie jednorazowe zdarzenie, że będą starały się sprzątać i zwracać uwagę innym, aby śmieci trafiały tam gdzie potrzeba. Szczególne podziękowania dla firmy Quest Marcin Frankowski oraz Bartosza Czarneckiego, Roberta Kubiaka i Dominika z Olsztyna, dzięki którym mogliśmy przeprowadzić całą akcję i wręczyć drobne upominki. My jako TEAM "dla Ryb" mamy nadzieję, że taka akcja nie była jednorazowa, że wraz z rosnącą popularnością całego projektu dlaRyb.pl pod flagą Fundacji "dla Ryb" takie akcje sprzątania świata jak i inne projekty będą realizowane częściej w przyszłości, ale nie tylko w gminie Rogoźno, ale na terenie całego kraju. Zapraszamy wszystkich wspólnie chociażby przez nasz portal do zabawy razem z Nami. W końcu wszyscy robiąc coś "dla Ryb" staramy się chronić środowisko, edukować młodzież, jak i tworzyć łowiska dla wędkujących.
  23. Grendziu

    Rejestrowe szaleństwo

    Rejestrowe przerażenie. Przeglądam różne źródła wiadomości. W szerokim zakresie poszukuję wiedzy. Ale przyznać muszę, że do wiadomości rybacko-wędkarskich mam szczególny sentyment. A właśnie przeglądając portale wędkarskie mam czasami okazję dostrzec coś, czego ja sam nie odnajdę w natłoku wielu zmian, informacji, plotek i sensacji. No, ale jest i druga strona medalu. Zaglądając na większe czy mniejsze forum wędkarskie, jest ryzyko trafić na temat „gorący”. Teoretycznie może być to wątek ciekawy, często jest to po prostu wątek trudny, bo przez dysputantów niezrozumiany. Ale takie są prawa obecności w Sieci. Może to czas zimowego przesilenia, albo moment, gdy duża grupa wędkarzy budzi się ze świadomością, że czas wykupić zezwolenia na połów ryb. Bo kolejny raz widzę potyczki umysłowo-językowe na temat rejestrów amatorskiego połowu ryb. Pomimo, że temat rejestrów przewijał się już wielokrotnie i czytałem o tym na kilku portalach wędkarskich, to ciągle przeraża mnie, z jaką lubością ludzie szukają usprawiedliwienia by dokumentu nie wypełnić. Część wędkarzy uważa, że rejestr połowu ryb jest uciążliwością przy wędkowaniu, a ani wszak relaksu szukają. Jasna sprawa. Karteczka formatu znikomego oraz długopis, to elementy, które nijak nie zmieszczą się do tego majdanu gractwa wędkarskiego, gdzie nawet fotel wymaga wózka, bo tyle miejsca zajmuje (choć pewnie tyłek wygodnie weń zapada). Ot, jakaż to niewygoda wyjąć notesik i kilka słów wpisać. Inna zaś grupa wędkarskich łowców swe zdanie przedstawia w ten sposób, że rejestr prawdy nie powie i nijak nie jest sprawdzany. Coś w tym być może, zwłaszcza, gdy „wypełniacz” rejestru swoją pracę „olewa”, nic nie wpisując lub pisząc pierdoły. A i o grupie, która oddać rejestru nie raczy, zapomnieć nie wolno, bo takich są setki a nawet tysiące. Tu też zaliczyć należy „pesymistów z kijami”. Oni to wiedzą (lub ponoć słyszeli z daleka), że rejestr nikomu nie służy, że nikt o połowie ryb nie czyta, że nie ma fachowców co słusznie, rzetelnie badają. Ot hipokryzja, brednie się pisze a medalu dać nie chcą. A co by tu jeszcze dołożyć. Hmm, może więc grupę następną. Tych łowców, co w słowa nie wierzą. Co w druku podstępu szukają. Są tacy wędkarze, którzy, zdają sobie sprawę, że rejestracja połowu ryb może być przydatna, to nie są w stanie zaakceptować opracowanych (najczęściej w formie drukowanej) analiza połowów wędkarskich. Wystarczy im, że wyniki nie pasują do ich osobistych obserwacji, lub ktoś z autorów wydaje się być niewystarczająco kompetentny do wykonania takiego opracowania. Albo, że reprezentuje firmę lub podmiot, który źle się wędkarzowi kojarzy. No i została grupa szczególna. Piewcy mądrości na bazie niewiedzy. Co gorsza bywają to osoby które wypełniają znaczące funkcje w układzie portali: długoletni bywalcy, moderatorzy a nawet administratorzy. Stąd właśnie me przerażenie. Jak można sugerować, by ktoś, kto kilka miesięcy temu miał wpisać dane do rejestru, dane te wpisał dopiero teraz. Bo wtedy mu się nie chciało, a teraz nagle przypomnieć sobie powinien. Jak można namawiać, by w rejestr amatorskiego połowu ryb wpisywać wartości fałszywe. Wpisać ryb więcej niż się złowiło, zaniżyć wartości względem prawdy. W imię czego? Tego, że komuś coś się wydaje? Czy takie ułudy o swojej wszechwiedzy uzdrowią każdego i wszystko? A gdzież zwykła rzetelność, uczciwość i zaufanie? Moje zadanie to łowienie ryb a jednocześnie rejestracja tego, co łowię, by ktoś inny z materiału zebranego, dał mi lub nam wytyczne: co w wodzie jest, było lub będzie. Jakże się później dziwić, że na pytanie: czemu ryb nie ma, odpowiedzi znaleźć nie sposób? Bo jeden leniwy, bo drugi przekręci, bo trzeci zagubi dokument. A czwarty ulegnie słów matni, bo złasił się na fałszywe słowa, którymi swój rejestr wypełnia. Smutek się zakradł w me myśli i słowa te same się piszą. Bo jakże tu liczyć na wsparcie, gdy ludek niechętny współpracy. Znów powróci temat edukacji społeczeństwa. Ponownie pojawi się potrzeba pisania: czym jest rejestr połowu ryb, jaki jest jego cel, jaka użyteczność. I pojawi się wątpliwość, czy ktoś chce w tym brać udział, tak szczerze, rzetelnie, prawdziwie. Nim padną odpowiedzi na to co nieznane, nim kurz przykryje słowa, przyjdzie mi napisać kolejną już część artykułu o rejestrach połowu ryb. Niebawem więc trzecia odsłona. Autor: Kotwic
  24. kleszcz

    :: [IT] Optymalizacja portalu

    Cześć, kolejne dni upłynęły pod znakiem optymalizacji portalu dlaRyb.pl i myślę że możemy ogłosić mały triumf. Strona powinna ładować się znacznie szybciej, waga spadłą o ponad połowę - nadal pracuję nad kolejną optymalizacją, abyśmy mogli pełną parą wystartować z promocją. Musimy wykonać jeszcze kilka kroków wstecz, abyśmy mogli zrobić ogromny skok w przód, ale o tym w kolejnym wpisie. Tymczasem w przypadku pojawienia się jakichkolwiek problemów, proszę o kontakt. Dzięki! Adam.
  25. Mazury czyli trochę opowieści o wędkowaniu na mazurskich wodach w 2016 roku. Od kilkunastu lat mieszkam na Mazurach, a ściśle mówiąc w Giżycku. Z okna domu widzę jezioro Niegocin, idąc przez miasto mijam kanał Giżycki. Czasem gdy coś potrzebuję, jadę na drugą stronę miasta i tam mam przed sobą jezioro Kisajno. Tak, na Mazurach jezior nie brakuje, a to zachęta do żeglowania lub wędkowania. A że lubię wędkować, to i korzystam z tego dobrodziejstwa wodnego. Od zawsze uwielbiałem lekkie łowienie, wędką ze spławikiem, techniką pełnego zestawu popularnie zwaną „łowienie batem”. Ot lekkie wędzisko (najczęściej o długości 5 m) o szczytowej, szybkiej akcji. Tak by i zarzucać łatwo było i zacinać przy braniu. Cienka żyłka, niewielki spławik (często o wyporności 0,7-1,5 g), pudełko białych robaczków i garść zanęty. Można iść na ryby. A gdzie tu iść? Ano prawie wszędzie. Ważne by było dostępny brzeg gdzie można spokojnie stanąć, lub sprawny technicznie pomost czy kładka wędkarska. Czasem będzie do nabrzeże portu lub jeden z kanałów pomiędzy jeziorami. Mówię ciągle o okolicach Giżycka, a w tych właśnie okolicach większość jezior jest użytkowana rybacko przez Gospodarstwo Rybackie w Pięknej Górze. Czemu o tym piszę? Bo wykupując sezonowe zezwolenie na amatorski połów ryb na wodach wspomnianych „Rybaków” mam do dyspozycji kilkanaście jezior, na których mogę sobie łowić. To wygodne rozwiązanie. W zależności od wolnego czasu lub pogody, zabieram sprzęt wędkarski i idę choćby do portu Ekomarina, albo na dziką plażę, a może nad kanał Giżycki. Wystarczy 10-15 minut by dotrzeć na miejsce i zacząć przygotowania do wędkowania. Gdy mam więcej czasu można przespacerować się do Wilkas i gdzieś po drodze lub w tamtejszym porcie przycupnąć by sobie połowić. Czasem wybór padnie na północną stronę miasta i wody jeziora Kisajno. To też nie jest daleko, choć tam jest mnie dostępnego terenu by wędkować z brzegu. No i czas na odleglejsze wyprawy, choćby jezioro Wojnowskie, Jagodno Wielkie, czy Ubliki (Duży i Mały), albo zupełnie spora wyprawa na jezioro Buwełno. W każdym miejscu udawało mi się znaleźć choćby kawałek brzegu, plaży lub pomostu gdzie spędziłem 1-2 godziny na wędkowaniu. Ot, takie szybkie wypady rekreacyjne. Łowię najczęściej w pobliżu trzcinowisk, czasami na otwartej wodzie. Głębokość w tych miejscach jest zróżnicowana, czasem jest to 0,5-1 m, często 1,5-2,5 m. Bywało, że łowiłem na głębokości 4 m, a to praktycznie maksymalny zakres wygodnego łowienia wędką o długości 5 m. Ale pamiętam, że na jeziorze Buwełno musiałem zmieniać wytypowane miejsce, bo w zasięgu wędki głębokość przekraczała 5 m, i haczykiem nawet nie sięgałem do dna jeziora. A przyznać trzeba, że jest sporo ładnych miejsc nad Buwełnem czy Ublikiem, tyle, że bezdroża tam znaczne i niejednokrotnie brakuje pomysłu jak zbliżyć się do jeziora. Łowiąc dobieram sobie głębokość i stanowisko, do tego, czego spodziewam się w danym jeziorze i miejscu. Czasem po prostu świadomie łowię w konkretnym kąciku, przy trzcinach, bo oczekuję tam wzdręg i płoci, innym razem na otwartej wodzie mam zamiar złowić leszcze. W sumie często sprawdzają się te plany i łowienie batem przynosi dobre efekty: kilkanaście-kilkadziesiąt ryb różnych rozmiarów. Jak dla mnie to właśnie esencja wędkowania, szukanie ryb, planowanie, aktywne łowienie, choćby wyprawa trwała tylko 1-1,5 godziny. Pokombinować, połowić, odpocząć i wrócić do domu. A następnym razem powtórka, albo szukanie innego miejsca, innego jeziora, innych gatunków ryb. Z uśmiechem przyznaję, że 2016 rok był dla mnie bardzo aktywny wędkarsko. Na rybki wybrałem się ponad 100 razy, łowiłem na ponad 20 stanowiskach i kilku jeziorach. Złowiłem kilka tysięcy ryb, kilkunastu gatunków. Byłem mile zaskoczony, że wśród ryb złowionych batem były liny, karasie pospolite, okonie i szczupaki. Łowiłem tak jak lubię, szukając przygody i odpoczynku. Dla odmiany nawet ze 2 razy zrobiłem sobie spacer ze spinningiem wzdłuż brzegów jeziora Niegocin, obserwując, co się zmieniło w ciągu ostatnich kilku lat. A pomimo, że trasa spaceru miała długość 8-10 kilometrów, to czas leci szybko i mile się to wspomina. A na wyniki nie narzekałem, za każdym razem trafiało się kilkanaście różnej wielkości okoni, pojedynczy szczupak lub wzdręga. Oczywiście wśród kamieni, drzew i trzcin pozostało kilka przynęt, ale takie to uroki spinningowania. Jedyne co drażni mnie nieustannie od wielu lat, to narastające problemy z dostępem do brzegu jezior. Ta liczna zabudowa która jest (i rozwija się) to jedno, ale te wszystkie płoty, siatki, ogrodzenia które trzeba omijać lub ominąć się nie da, to element wkurzający. No i pomosty przydomowo-wędkarskie. Albo działka ogrodzona i na pomost wejść się nie da, albo krzyk z zza pleców słychać, że to pomost prywatny. Dojdzie do tego, że oprócz plaży gminnej, nigdzie nie da się połowić z brzegu. Ale trzeba być optymistą. Nowy, 2017 rok właśnie się rozpoczął. Trzeba mieć plany i dążyć do ich realizacji. A w moich planach będzie wędkowanie. Może na tych samych łowiskach, a może uzupełnię je o dodatkowe wody, tak by zwiedzić więcej mazurskich jezior i rzek. Technika łowienia zapewne będzie podobna bo to lubię, ale przybędzie testów bo to zabawne zajęcie. No i rozwinąć skrzydła w kręceniu filmów podwodnych (kamera już opanowana, pomysłów też nie brakuje).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...