Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'dorsze' .
-
Dorsze coraz gorsze - artykuł o rybach morskich
Kotwic opublikował(a) temat w Przyroda i ochrona środowiska
Znalazłem dziś ciekawy artykuł o połowach bałtyckich, zwłaszcza dorsza: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,19732770,dorsz-sa-coraz-gorsze-rybacy-chca-zaprzestac-polowow-ale-eksperci.html#BoxLokKrajLink Myślę, że warto poczytać i podyskutować na ten temat.- 9 odpowiedzi
-
- dorsz
- połowy morskie
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zaplanowanie wyjazdu nad morze w określonym czasie to jedno, a wyjście w morze z wędką na kutrze rybackim czy też łodzi wędkarskiej to drugie. Mieszkając w Wlkp i mając do portu niemal 300 km trzeba być pewnym, że wyjdzie się w wodę. Na pusto nie ma co jechać, a i organizacyjnie niejednokrotnie w danym dniu trzeba zebrać około 14 chłopa aby wynająć całą łajbę. Gdy zbliża się planowany tydzień wyjazdu, cała niemal wcześniej zorganizowana grupa osób czeka na dobre wieści od Szypra. Każdy we własnym zakresie także monitoruje portale pogodowe i się nakręca, wypłyniemy w morze czy jednak nie? Jak nie, to znowu będzie trzeba planować cały wyjazd od początku. Czasami z Matką Naturą nie da się wygrać, więc planowany wyjazd należy przełożyć na inny najbliższy wolny termin. Mnie w roku 2015 udało się na dorsze wyjechać dwukrotnie. Raz we wrześniu, z chłopakami na trzy dni do prywatnego domku. Łowiliśmy z portu w Kołobrzegu ze średnim skutkiem około 10-ciu sztuk na osobę. Jednak w tym przypadku nie ryby były najważniejsze, ale klimat jaki zorganizowaliśmy sobie sami. Pewnie nawet jakby był sztorm na morzu, to ten wyjazd doszedłby do skutku... Kolega Robert - zwycięzca z 16 sztukami. Waldek i Robert - sąsiedzi na co dzień. Zmęczeni, ale szczęśliwi po całodniowym wędkowaniu. Tuż przed ponownym zejściem na ląd. Powrót do domu w dobrych nastrojach. Za drugim razem w 2015 roku byłem w Łebie. Testowałem nowy sprzęt, ale wtedy jakoś pierwszy raz mnie w życiu "brała ale nie złamała" choroba morska. Nie dałem się, ale pozostało we mnie "zmęczenie materiału" z poprzedniego dnia, więc udawałem raczej, że wędkuję... Jak to się mówi: zdarza się czasem najlepszym Moja przygoda z morzem to nie tylko dorsze, także byłem na belonach w zatoce Puckiej - w miejscu, gdzie na sam widok łezka mi się kreci (pływałem tam kiedyś na Windsurfingu). Czasami myślę, że zatoka jest miejscem gdzie mógłbym spędzić całe życie... Widok z miejsca z którego wypływaliśmy. Już na wodzie. Ta ekipa miała ponoć najlepiej, bo pływali z przewodnikiem. Rybki były, aby nie było, że nie łowiliśmy... Moja drużyna pod koniec trochę się zmęczyła, ale i tak wszyscy byli zadowoleni Dobra rada: Jeśli planujesz pierwszy raz wyjazd na dorsze, to nie kupuj całego sprzętu nowego na ryby, w tym specjalnie wędki, kołowrotka i całej masy pilkerów, bo może się okazać, że ten typ sportu nie jest dla Ciebie. Na kutrze można wszystko za mini dodatkową opłatą wypożyczyć. Kto wie, może nie wiesz, że masz problemy z błędnikiem? A jak wypłyniesz to nie ma zmiłuj, przez co najmniej 10 godzin musisz być na pokładzie, bez względu na to jak się czujesz. Może także okazać się, że ten rodzaj wędkowania jednak do Ciebie nie przemawia, jest np. zbyt wymagający - wyciągnięcie samego pilkera o wadze 100g z 40 metrów z dna przy przeciążeniach, zawirowaniach jakie są w morzu jest dość meczące, nie mówiąc o tym jak zawieszą się trzy dorsze naraz. No ale jak już ciągniesz rybę, to oczywiście jest mega satysfakcja. Jeśli natomiast połkniesz bakcyla i będziesz chciał wrócić nad morze, to warto na następny raz wyjechać już z własnym sprzętem.
-
Gdy zaczynałem przygodę z dorszami jakieś 8 lat temu popularny był mocny ciężki sprzęt, który miał dawać radę z przeciążeniami w morskiej wodzie oraz miał wyciągać z głębin potwory. Wyciągnięcie zestawu z samym pilkerem z głębokości 40m było nie lada wyczynem, a co dopiero targanie "trypletu". Pierwszym kołowrotkiem na dorsze, który do dzisiaj mnie nigdy nie zawiódł jest Okuma Salina 55, świetny wytrzymały kręciołek, na którym po kilku latach użytkowania, bez względnej konserwacji nie ma rysy zadrapania. Z tego co czytałem, to zaciąć się może tylko przy największych sumach, tych co ich waga jest plus 100kg, ale ja na takie ryby się nie rzucam jakoś Z racji tego, że zasolenie Bałtyku to jakieś 5% to nie powinniśmy się raczej bać, że nasz kołowrotek od "zadań specjalnych" nie da rady na naszym morzu. Ostatnio szukałem czegoś lekkiego, ale też nie do zajechania, wybór padł na PENN BATTLE II, pierwsze wrażenia są ok, trochę ciężej się skręca niż Salina, ponoć zbudowany do ciężkiego orania w wodach słodkowodnych... Pożyjemy zobaczymy Co Wy byście polecili na nasze "dorszaki"?
- 3 odpowiedzi
-
- penn
- kołowrotek
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
Wydawcą portalu dlaRyb.pl jest:
FUNDACJA "DLA RYB"
BOGUNIEWO 45, 64-610 BOGUNIEWO
Nr Konta: PKO BP 64 1020 4128 0000 1202 0123 2578
KRS: 0000613501 NIP: 6060096225 REGON: 364237131
https://dlaRyb.pl; e-mail: fundacja@dlaRyb.pl; tel.: 61 307 99 99