Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ichtiologia' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Kalendarze

  • Community Calendar

Kategorie

  • Informacje

Kategorie

  • O nas

Kategorie

  • ŁOWISKA

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Znaleziono 19 wyników

  1. Kotwic

    Czy wiesz że....Ciekawostki

    Hmm, o wielu sprawach wiemy, o niektórych się domyślamy, ale pewna część świata jest ciągle tajemnicza. Tutaj jest okazja poznać niektóre zagadnienia, zagadki i wątpliwości. W kolejnych wpisach i odsłonach uzupełniany będzie materiał.
  2. Kotwic

    Szczupak

    Nie mam czasu by sprawdzać, czy mamy założony już wątek o szczupaku, więc wklejam jako ciekawostkę. Wiem, że nie każdy ma lub korzysta z facebooka, ale ten artykuł czytałem w wersji papierowej, a dostępną w sieci wersję mam tylko na tej stronie: https://www.facebook.com/1518425975137484/posts/2708361726143897/?sfnsn=mo Fajny i rzeczowy artykuł prof. Wołosa, na temat szczupaka, w którym widać, że pomimo opinii, że szczupaka nie ma lub jest niezarybiany, to i rybacy go ciągle łowią, a wędkarze wyciągają nawet wiele razy więcej.
  3. Grendziu

    Sandacz

    Całe życie mam jakąś słabość do "mętnookiego", mimo że w życiu sporo tych ryb nie nałowiłem, to brania sandacza na koguta, czy kopyto nie da się porównać z żadnym innym braniem na kiju. Tąpnięcie, ułamek sekundy czy to z opadu, czy po chwilowym podciągnięciu do góry "killera" - bezcenne. Sandacz bardzo dobrze rozmnaża się w wodzie przebarwionej, takie w której nie dochodzi światło. Gdy woda jest czysta, zwana sielawową, nie znajdziemy tam tego drapieżnika. Najlepsza okresy roku żerowania - jest tuż po tarle, na przełomie maja i czerwca (uwaga łowić można od 1 czerwca) oraz w październiku i listopadzie. Szukajmy górek sandaczowych na jeziorach. Brania najlepiej można spodziewać się tuż przed i po świcie, oraz w dni mgliste, deszczowe. Sandacze przeważnie biorą w dość krótkim okresie czasu, ale za to bardzo intensywnie. Mam nadzieję, że prędzej czy później, w tym wątku odnajdzie się u Nas Kamil Walicki - największy sandaczowy maniak w Polsce
  4. Grendziu

    Zabawa wirtualna w zarybianiu jezior

    Każdy z wędkujących chciałby móc łowić na wodzie, gdzie może złowić jak najwięcej ulubionej ryby, większość z nas marzy także o rybie życia - czyli największym trofeum wędkarskim. Nie chodzi w tym wątku o łowisku komercyjnym typu staw, tylko o jezioro, które posiada wodę przepływową, której właścicielem jest państwo, a odpowiedzialnym za udostępnienie do użytkowania Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Aby coś przewidzieć, należałoby dodać jakieś zmienne. Przykład łowiska: Powierzchnia całkowita 100ha; Klasa wody I, bardzo dobra widoczność w wodzie nawet do 10m Średnia głębokość 15m Jezioro leży w lesie, nie jest narażone na związki chemiczne spływające z pól. Aktualny stan ryb: ukleja, płoć - 1 tona; leszcz, krąp - 3 tony; karp - 1 tona; okoń - 500kg; węgorz - 300kg; lin - 500kg; amur: 200kg. Wiek ryb jest zróżnicowany, woda odziedziczona po poprzednim użytkowniku. Brak użytkownika rybackiego - woda typowo dla wędkujących. Pytania: Jak zaplanować ilość zarybień, aby woda była atrakcyjnie dla wędkujących? Jak zarządzać i zaplanować odłowy, tak aby nie zaszkodzić środowisku? Czy można wypracować taki model wody, aby zadowolić wszystkich? Jakimi rodzajami ryb można byłoby zarybić, które jeszcze nie pływają w zbiorniku?
  5. Kotwic

    Babka szczupła - gatunek inwazyjny

    Jakiś czas temu, a pewnie ze 2-3 lata wstecz, napisano w Internecie, że na Mazurach pojawiła się ryba: babka. O tym, że na naszym terenie występuje przekonaliśmy się w naszej pracy, ale potrzeba było czasu i złowienia większej liczby ryb, by móc oceniać o jakim gatunku mówimy i w jakich akwenach występuje babka. Z czasem udało się zgromadzić potrzebny materiał i dane, stosując różne metody połowu, od sieci po wędki i elektropołowy, a nawet połowy w pułapki rakowe. Ale ważne, że praca została przygotowana i wysłana do wydawnictwa. Jak czytelnicy zauważą, (pomijając czas zbierania prób i pisania publikacji), czas od złożenia artykułu w wydawnictwie do jego przygotowania do druku to około 6 miesięcy (a to i tak nie jest bardzo długi okres). Definitywnie dany numer czasopisma zostanie zamknięty około listopada, ale to co w nim jest z dopiskiem "in press", już tam się znajdzie. Zachęcam więc do przejrzenia naszego artykułu, który znajdziecie w tym linku: https://www.reabic.net/journals/bir/2021/Accepted/BIR_2021_Ulikowski_etal_correctedproof.pdf
  6. Kotwic

    40 kilometrów jezior.

    40 kilometrów jezior. Kolejny wędkarski sezon rozpoczęty. Co prawda jeszcze w lutym łowiłem spod lodu na jeziorze Niegocin, ale to był tylko krótki wypad, bardziej jako ciekawostka, bo lód był niepewny i nie wiedziałem, czy w ogóle nastawiać się na sezon podlodowy. Ale teraz, to już typowy dla mnie termin rozpoczynania spławikowego sezonu wędkarskiego. W tym wypadku składają się dwa czynniki: - zezwolenia na sezon letni (na wodach Gospodarstwa Rybackiego w Pięknej Górze) obowiązują w terminie 01.04.-30.11. danego roku, - nawet jak łowiłem we wcześniejszym terminie na wodach PZW, to przynajmniej tam gdzie łowię, ryba dopiero rusza i w zasięgu mojego bata jeszcze są słabe wyniki. Gdy robi się cieplej, bez problemu można jechać w przypadkowe miejsce i wędkować do woli. Czemu tytuł wątku: 40 kilometrów jezior? Bo nawet w prostej linii na mapie, pomiędzy skrajnymi punktami miejsc gdzie łowię, będzie odległość ponad 40 km. A gdy w grę wchodzi dojazd samochodem, to jest to ponad 50-60 km. Ale dzięki temu, mam mnogość wyborów gdzie łowić chcę, planuję lub muszę. W sumie to powierzchnia jezior na których łowię lub mogę wędkować, przekracza 15 000 hektarów lustra wody. Tyle radochy do wyboru. No może latem, aż tyle radochy nie ma, bo pędzące motorówki lub skutery wodne dają się każdemu we znaki, oprócz tych co na tej motorówce/skuterze płyną. No i przypadki „inteligentnych na pokaz”, co na byle łupince z silnikiem lub nawet pontonie, udowadniają swe „Ego” usiłując pędzić w ślizgu między żaglówkami. Ale o ryby tu idzie. Wiosną wszędzie można poszukać płoci. Na wodzie jeszcze spokojnie, płoć jest również bliżej brzegu, więc łowienie proste, miłe i skuteczne. Kto lubi spacery to szuka drapieżników z brzegu, co prawda najczęściej bierze niewielkie okoń, ale rzadko kiedy nie bierze. Przy zastosowaniu większej przynęty można odsiać okonki i częściej złowić szczupaka. Sandacz w najbliższych mi wodach jest rzadziej łowiony z brzegu. Ale za to z łódki, całe rzesze wędkarzy polują na drapieżniki i wcale nie rzadko wracają z łupem na brzeg. To tak o propos, tego jak to ryb nie ma, a ciągle łowią i narzekają. Liczba, wielkość i rozmieszczenie jezior na Mazurach ma to do siebie, że można znaleźć spokój nawet na plaży (acz niewielkim jeziorze), albo łowić i pływać po wielkiej wodzie o powierzchni choćby 1000 ha. Można szukać lina, po zarośniętych zatokach lub szczupaka wzdłuż rozległych trzcinowisk. Leszcza na dnie z dala od brzegu i okonia pomiędzy łódkami też znaleźć można. A najważniejsze, można wybrać sobie dowolne miejsce, jezioro i ryby, bo wody jest pełno dookoła i nie trzeba robić zapisów na stanowisko sąsiednie, 5 metrów ode mnie oddalone. Wędkarstwo to pasja, której nie mierzy się wielkością ryb, lecz zadowoleniem łowiącego. I wcale nie trzeba łowić wielkich ryb i wrzucać zdjęcia na liczne portale, by być szczęśliwym i w pasji spełnionym. Kotwic
  7. Kotwic

    Zimowo-lodowe klimaty

    Obsesja łowienia ryb w ciepłych porach roku, wywołała wysyp wątków w innych działach i niedosyt dyskusji "zimowych". Pora to zmienić. Wczoraj zamarzło jezioro. Niewielkie jezioro o powierzchni około 30 ha, płytkie, bo maksymalna głębokość to około 3 m, zamarzło. Poranny śnieg uwidocznił to, ze jezioro skuł lód, bo całą tafla "prawie wody" przysypana była białą, śnieżnopodobną złośliwością zimy. Teraz pojawia się szereg pytań i zgadywanek: czy lód utrzyma się długo czy stopnieje? Czy już niebawem da się łowić podlodowo czy ryzyko zmoczenia "d.py" będzie zbyt wielkie? Inne, głębsze, acz leżące tuż obok wody ( @suwi wie które), jeszcze są zbyt ciepłe by skutecznie zamarznąć. Ledwie drobne 1-2 metry "szklanki" przy trzcinach, ale piękny za to szron. Ale zimowe klimaty widać, gdy wystarczy chwila by wyjść z pracy nad jezioro.
  8. Kotwic

    Węgorz

    Węgorz (Anguilla anguilla) jest rybą dwuśrodowiskową; tzn: rozradza się w wodach słonych (prawdopodobnie w rejonie Morza Sargassowego), ale rośnie i żeruje głównie w wodach słodkich typu: jeziora rzeki, stawy. Węgorz to ryba długo żyjąca, o specyficznym "wężowym" kształcie. Odżywia się głownie pokarmem zwierzęcym. W momencie osiągnięcia dojrzałości płciowej i pod wpływem "bodźców" wewnętrznych, węgorz podejmuje wędrówkę na tarlisko, z której już nie wraca. Larwy "leptocefale" docierają do wybrzeży Europy w ciągu 2-3 lat. Wpływają do rzek, przemieszczając się w górę ich biegu, docierają do wielu akwenów. Rosną i podtrzymują odwieczny cykl.
  9. Kotwic

    Doktryna prawa

    Siedzę i czytam różne publikacje lub informacje, bo zbieram literaturę do swojej pracy. Powoduje to, że mam kontakt z różnymi miejscami i opiniami. Tutaj właśnie zderzam się "oporem materii". Przeglądam Internet w szerokim zakresie informacji o rybach, więc trafiają się różnorakie tematy. Za długo by szczegółowo to opisywać. Ostatnio zaskoczyło mnie jednak, że na znanym forum trafiłem na ciekawą dysputę: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=13396.msg378837#msg378837 Zastanawia mnie, jak to jest, że powołując się na rozpowszechnianie wiedzy ktoś sugeruje naruszanie prawa? Bo informacja: Ta informacja wskazuje, że jest sugestia, by nie przestrzegać przepisów. Czy my, wędkarze, mamy prawo (lub możemy żądać) by jedne przepisy nas nie obowiązywały, a inne trzeba respektować?
  10. Kotwic

    Dziwny rok

    Dziwny rok. Jasne. Wszem i wobec wiadomo, że podsumowując poprzedni rok wypada to uczynić niezwłocznie. U mnie jednak to nie wyszło, bo przy każdej sposobności, gdy trafiał się wolny czas, to ciągnęło mnie na ryby. Ale do rzeczy. Poprzedni rok (czyli 2017) zakończyłem łowieniem 31 grudnia, a w Nowym Roku (2018) już pierwszego stycznia byłem na rybach. Akurat w niektórych zatokach nie było jeszcze lodu. Niedługo później jeziora skuło tak solidnie, że mogłem sobie powędkować z lodu. No i w sumie na lodzie łowiłem do końca marca. Później przyszła ciepła wiosna i wszystko nagle zaczynało się zmieniać, ale ryby brały. Latem woda zaczęła się bardzo ogrzewać, co dane mi było obserwować na ponad 20 jeziorach, rozrzuconych w różnych regionach kraju. Niesamowity to rok, gdy woda w jeziorach osiąga temperaturę 28-30°C. Do tego znaczący spadek zawartości tlenu w wodzie i ryzyko przyduchy, co widoczne było na niektórych jeziorach, gdzie deficyt tlenu występował już od głębokości 2-4 metrów. Początek jesieni troszeczkę obniżył temperaturę wody i spowodował, że ryby mogły zejść w głębsze partie zbiorników. Niemniej, każdą wodę trzeba planować indywidualnie, bo bywa, że w dotychczasowych miejscach ryb jest mniej lub słabiej bierze. A do tego trzeba dołożyć bardzo wietrzną aurę, która zmusza do szukania osłoniętych miejsc połowu, zwłaszcza, gdy się łowi batem. Niemniej, sezon wędkarski ciągle trwa i jeszcze może zaskoczyć tym, co przyniesie, zwłaszcza, że roślinność wodna opada i zwiększa się dostęp do niektórych zakątków. Najważniejsze jest jednak to, że w każdych warunkach można znaleźć wyzwanie dla siebie i wybrać się na ryby. Kotwic
  11. Dominik

    Studia z zakresu Ichtiologii

    Jeśli ktoś chciałby się dokształcić, to tutaj można. Może komuś takie studia i dyplom mógłby pomóc w dalszej karierze. http://rekrutacja.uwm.edu.pl/content/podyplomowe/ichtiologia-i-akwakultura#axzz5PTGyXGc2
  12. Kotwic

    Edukacja

    Mówi się wiele o edukacji przyrodniczej, ekologicznej, itd. Jeśli jest chęć, to i czas i miejsce się znajdzie. Miałem już kilka wykładów na różnych spotkaniach, ale w tym roku skumulowały się wszelakie wykłady i prezentacje dla dzieci i młodzieży. Dla zainteresowanych odnośnik do strony: https://www.facebook.com/events/1793404784275611/
  13. Grendziu

    Jesienne jeziora

    Jesienne jeziora. Od dłuższego czasu trwa kalendarzowa jesień. Patrzymy na tę porę roku z pryzmatu życia codziennego, dostrzegając ochłodzenie, częstsze opady deszczu i szybko zapadającą ciemność. Odrobinę inaczej widzą jesienną aurę wędkarze – to wyczekiwany moment polowań na drapieżniki. Ale to nie wszystko. U schyłku lata zaczyna ochładzać się woda w jeziorach, a tempo wychładzania zależne jest od wielu czynników, wśród których warto wymienić: powierzchnię i głębokość jeziora, ilość dopływającej i odpływającej wody, nasłonecznienie i podatność na działanie wiatru. Najczęściej we wrześniu, w jeziorach występuje jeszcze letnia stratyfikacja termiczno-tlenowa, co oznacza, że przypowierzchniowe warstwy wody są cieplejsze, niż woda w głębinach. I dzieje się tak nawet, jeśli obserwujemy silny wiatr i falowanie wody. Dopóki jest znaczne zróżnicowanie temperatury warstw wody, to mieszanie zachodzi tylko w przypowierzchniowej warstwie wody – epilimnionie. Ale, gdy wraz z upływem czasu i ochłodzeniem wody, temperatura wody zaczyna się wyrównywać (około 9-10°C) to wtedy najbardziej odczuwalne jest działanie wiatru. Zaczyna się intensywne mieszanie warstw wody: dobrze natlenione przypowierzchniowe wody mieszają się z często beztlenowymi wodami głębinowymi. To proces jesiennej cyrkulacji wody w jeziorze. Dużo zależy od tej cyrkulacji, bo czas mieszania i zakres głębokości jest różny w zależności od zbiornika i panującej aury. A od tego, jak dobrze zostanie wymieszana woda, zależeć może czy zbiornik będzie narażony na głębokie deficyty tlenowe (ale tu też istotne są inne aspekty) które mogą zagrażać rybom. No cóż, to procesy naturalne, na które ciężko wpłynąć lub je regulować. Teraz, choć tymczasowo, woda ma wyrównaną temperaturę i pod tym względem rybom może być obojętne czy przebywają przy powierzchni czy w strefie przydennej pływają. Ale niebawem woda zacznie się ochładzać od strony powierzchniowej, tracąc temperaturę aż do poziomu 0°C. Za to w głębokich partiach jezior, woda przydenna będzie cieplejsza, a jej temperatura wynosi najczęściej około 4°C, a stan te utrzyma się aż do wiosny. Wspomniałem o wodzie, teraz słów kilka o roślinach. Czas wzrostu i rozwoju wielu roślin albo się zakończył, albo uległ spowolnieniu. Liście grążeli poszarpane, łodygi rdestnic pourywane, trzcina złoto-brązową barwą się mieni. Płytkie zatoki dotychczas zbyt zarośnięte by łowić, odsłaniają swe wody i dają szansę by wędki zarzucić. Z drugiej strony rozważań, w strefie przybrzeżnej ubyło kryjówek ryb, woda się ochłodziła, a ryby mogły przenieść się w inne partie zbiornika, więc znów trzeba szukać miejsc do wędkowania. Jesień, chłodna woda, redukcja roślinności to tradycyjny „zew” dla wędkarzy nastawionych na połów drapieżników, głównie szczupaka i okonia, na niektórych jeziorach także sandacza. Niewielu widzę teraz wędkarzy z wędką spławikową czy też gruntową, za to widać istne pielgrzymki spinningistów wzdłuż brzegów jeziornych. Na wodzie natomiast łódki wędkarskie, czasem kilka-kilkanaście, czasem kilkadziesiąt: płyną, rzucają przynęty, zdobyczy szukają. Jedni polują przy trzcinach licząc na skryte okonie, inni na wodzie otwartej, w głębokich toniach wielkie szczupaki chcą skusić. Czasami ktoś żaglem zabłyśnie wśród łódek z motorkiem, popędzi wraz wiatrem żeglarz, co ciszy i przestrzeni łaknie. Nawet, gdy to listopad już nastał, a większość jachtów na brzeg wyniesiona. Niebawem czas tarła sielawy i siei, a z grudniem nadejdzie czas ochrony miętusa i węgorza. Ale zawsze nad wodę wybrać się można, czy to płotki poszukać, czy jeziora oglądać, a może cudem lina złowić. Zdarzają się także inne duże okazy karpiowatych, włącznie z karpiami lub amurami. Warto korzystać z jesieni by zmiany w jeziorach dostrzegać, zwłaszcza, że przezroczystość wody teraz wzrasta i lekko w głąb wody zajrzeć można. AUTOR: KOTWIC
  14. Grendziu

    Rejestrowe przerażenie

    Przeglądam różne źródła wiadomości. W szerokim zakresie poszukuję wiedzy. Ale przyznać muszę, że do wiadomości rybacko-wędkarskich mam szczególny sentyment. A właśnie przeglądając portale wędkarskie mam czasami okazję dostrzec coś, czego ja sam nie odnajdę w natłoku wielu zmian, informacji, plotek i sensacji. No, ale jest i druga strona medalu. Zaglądając na większe czy mniejsze forum wędkarskie, jest ryzyko trafić na temat „gorący”. Teoretycznie może być to wątek ciekawy, często jest to po prostu wątek trudny, bo przez dysputantów niezrozumiany. Ale takie są prawa obecności w Sieci. Może to czas zimowego przesilenia, albo moment, gdy duża grupa wędkarzy budzi się ze świadomością, że czas wykupić zezwolenia na połów ryb. Bo kolejny raz widzę potyczki umysłowo-językowe na temat rejestrów amatorskiego połowu ryb. Pomimo, że temat rejestrów przewijał się już wielokrotnie i czytałem o tym na kilku portalach wędkarskich, to ciągle przeraża mnie, z jaką lubością ludzie szukają usprawiedliwienia by dokumentu nie wypełnić. Część wędkarzy uważa, że rejestr połowu ryb jest uciążliwością przy wędkowaniu, a ani wszak relaksu szukają. Jasna sprawa. Karteczka formatu znikomego oraz długopis, to elementy które nijak nie zmieszczą się do tego majdanu gractwa wędkarskiego, gdzie nawet fotel wymaga wózka, bo tyle miejsca zajmuje (choć pewnie tyłek wygodnie weń zapada). Ot, jakaż to niewygoda wyjąć notesik i kilka słów wpisać. Inna zaś grupa wędkarskich łowców swe zdanie przedstawia w ten sposób, że rejestr prawdy nie powie i nijak nie jest sprawdzany. Coś w tym być może, zwłaszcza, gdy „wypełniacz” rejestru swoją pracę „olewa”, nic nie wpisując lub pisząc pierdoły. A i o grupie, która oddać rejestru nie raczy, zapomnieć nie wolno, bo takich są setki a nawet tysiące. Tu też zaliczyć należy „pesymistów z kijami”. Oni to wiedzą (lub ponoć słyszeli z daleka), że rejestr nikomu nie służy, że nikt o połowie ryb nie czyta, że nie ma fachowców. co słusznie, rzetelnie badają. Ot hipokryzja, brednie się pisze a medalu dać nie chcą. A co by tu jeszcze dołożyć. Hmm, może więc grupę następną. Tych łowców, co w słowa nie wierzą. Co w druku podstępu szukają. Są tacy wędkarze, którzy, zdają sobie sprawę, że rejestracja połowu ryb może być przydatna, to nie są w stanie zaakceptować opracowanych (najczęściej w formie drukowanej) analiza połowów wędkarskich. Wystarczy im, że wyniki nie pasują do ich osobistych obserwacji, lub ktoś z autorów wydaje się być niewystarczająco kompetentny do wykonania takiego opracowania. Albo, że reprezentuje firmę lub podmiot, który źle się wędkarzowi kojarzy. No i została grupa szczególna. Piewcy mądrości na bazie niewiedzy. Co gorsza bywają to osoby które wypełniają znaczące funkcje w układzie portali: długoletni bywalcy, moderatorzy a nawet administratorzy. Stąd właśnie me przerażenie. Jak można sugerować, by ktoś, kto kilka miesięcy temu miał wpisać dane do rejestru, dane te wpisał dopiero teraz. Bo wtedy mu się nie chciało, a teraz nagle przypomnieć sobie powinien. Jak można namawiać, by w rejestr amatorskiego połowu ryb wpisywać wartości fałszywe. Wpisać ryb więcej niż się złowiło, zaniżyć wartości względem prawdy. W imię czego? Tego, że komuś coś się wydaje? Czy takie ułudy o swojej wszechwiedzy uzdrowią każdego i wszystko? A gdzież zwykła rzetelność, uczciwość i zaufanie? Moje zadanie to łowienie ryb a jednocześnie rejestracja tego co łowię, by ktoś inny z materiału zebranego, dał mi lub nam wytyczne, co w wodzie jest, było lub będzie. Jakże się później dziwić, że na pytanie: czemu ryb nie ma, odpowiedzi znaleźć nie sposób? Bo jeden leniwy, bo drugi przekręci, bo trzeci zagubi dokument. A czwarty ulegnie słów matni, bo złasił się fałszywe słowa, którymi swój rejestr wypełnia. Smutek się zakradł w me myśli i słowa te same się piszą. Bo jakże tu liczyć na wsparcie, gdy ludek niechętny współpracy. Znów powróci temat edukacji społeczeństwa. Ponownie pojawi się potrzeba pisania, czym jest rejestr połowu ryb, jaki jest jego cel, jaka użyteczność. I pojawi się wątpliwość, czy ktoś chce w tym brać udział, tak szczerze, rzetelnie, prawdziwie. Nim padną odpowiedzi na to, co nieznane, nim kurz przykryje słowa, przyjdzie mi napisać kolejną ( III ) część artykułu o rejestrach połowu ryb. AUTOR: KOTWIC
  15. Piotr Gruszeczka

    Tytułem wstępu

    Oficjalnie napiszę: Witam na blogu poruszającym tematy związane głównie ze zwyczajami i zachowaniem się poszczególnych gatunków ryb spotykanych w naszych polskich wodach, z procesami zachodzącymi w naszych rodzimych ekosystemach wodnych, oraz z ochroną środowiska (głównie wodnego) i walką z kłusownictwem ... A tak naprawdę muszę napisać: Polska to piękny kraj, a nasza przyroda jest niezwykle zróżnicowana i niepowtarzalna. Aby podziwiać bujne i różnorodne podwodne życie nie trzeba podróżować daleko od granic naszego pięknego kraju... Ono jest pod naszym nosem. Cudze chwalimy ... zamiast swoje promować. Od ponad ćwierć wieku uprawiam open water freediving (nurkowanie na wstrzymanym oddechu na wodach otwartych), jestem podwodnym filmowcem i obserwatorem mieszkańców podwodnego świata i panujących tam pomiędzy nimi zależności. Nurkuję w różnych rejonach świata, lecz szczególnie jestem zafascynowany przyrodą naszych polskich wód. Uważam, że absolutnie (bardzo absolutnie) nie mamy się czego wstydzić. Mało tego, uważam, że podwodna przyroda naszych polskich wód jest piękna, zmienna i fascynująca, a ich ichtiofauna jest bogata i wbrew temu co się czyta w internecie lub często słyszy od wędkarzy nad wodą - jest bardzo bogata. Można śmiało powiedzieć, że oglądam obiekty naszych pasji w ich domu... szczególnie lubię utrwalać na filmie podwodne rekonesanse ichtiologiczne w rozmaitych akwenach: Jestem niepoprawnie zafascynowany naszymi rodzimymi ekosystemami wodnymi i głównie o nich i ich mieszkańcach robię swoje filmy. Choć tworzę filmy także z innych rejonów świata i Europy to jednak Polska jest mi najbliższa... W naszych wodach naprawdę sporo do poobserwowania. I mają one coś, czego nie mają 'ciepłe wody'. Tam praktycznie zawsze jest tak samo, takie same zwierzęta, rośliny... Ładne to, ale z czasem monotonne... Tymczasem ze względu na klimat, w naszych wodach mamy znaczne zróżnicowanie natlenienia, nasłonecznienia i temperatury wody w zależności od pory roku: Inaczej wygląda ten sam akwen pod woda zimą, inaczej wiosną, latem czy jesienią. Dwa razy w roku mamy mieszanie się wody. Woda staje się wtedy czasami tajemnicza i wręcz straszna, nieprzewidywalna: A czasem pływa się w tym okresie w scenerii jak z filmu science fiction: Flora co roku rośnie, rozwija się, kwitnie, obumiera. Następuje sukcesja rozmaitych gatunków organizmów wodnych w ciągu zaledwie jednego roku. Niezwykle dynamiczne procesy - przecież wszystkie żyjące w nich organizmy i rośliny muszą się narodzić, osiągnąć pełny rozwój, rozmnożyć się i przygotować do przetrwania zimy w ciągu kilku miesięcy! Przejrzystosć wody sie zmienia w jednym akwenie w ciągu roku. Nie ma dwóch identycznych jezior czy rzek, każdy ekosystem na swój sposób jest w naszych wodach indywidualny. Dla przykładu czysta woda o głębokości 3 metrów i prawie pustym dnie wczesną wiosną, wczesną jesienią może mieć zaledwie pół metra toni wodnej, a pod nią 2.5 metra wybujałych roślin, wśród których kryją się ryby i inne organizmy... Jesienią gąbki słodkowodne i glony osiągają swoje apogeum.... Dalej, żeby było uczciwie: Uprawiam także od dawna łowiectwo podwodne, biorę udział a często też sam organizuję akcje proekologiczne (głównie sprzątania dna jezior i rzek) i biorę czynny udział w walce z kłusownictwem, czyli połowem ryb niezgodnym z przepisami (niezależnie od metody połowu) poprzez udział w wodzie w likwidacjach kłusowniczych narzędzi połowowych we współpracy z PSR i policją: Jestem członkiem Stowarzyszenia Spearfishing Poland podobnie jak MacAir. Paweł bardzo ładnie opowiada Wam tutaj o łowiectwie podwodnym. Ja jak już napisałem "oficjalnie" głównie chciałbym na swoim blogu poruszać tematy związane głównie ze zwyczajami i zachowaniem się poszczególnych gatunków ryb spotykanych w naszych polskich wodach, z procesami zachodzącymi w naszych rodzimych ekosystemach wodnych, oraz z ochroną środowiska (głównie wodnego) i walką z kłusownictwem ... to są moje "koniki" I o tym własnie co w naszych wodach piszczy będę Wam głównie opowiadał na tym skromnym blogu... Siłą rzeczy z racji jednej z moich pasji tematyka łowiectwa podwodnego na moim blogu również będzie się pojawiać... zapewne w ochronie sprawności mechanizmów rodzimego środowiska wodnego jak i w zwalczaniu kłusownictwa - w obu przypadkach bowiem podwodni łowcy mają naprawdę (naprawdę naprawdę) sporo do zaoferowania. Zdaję sobie sprawę z tego, że jedna z moich pasji - spearfishing na pewno kojarzy się Wam z zabijaniem ryb... i wiele jest takich osób, którym kojarzy się tylko z tym... Dlatego chciałbym przy okazji tego wstępu wyjaśnić... łowiectwo podwodne to nie tylko podwodne polowania kuszą na ryby. Łowiectwo podwodne to przyjemność pływania z kuszą, nurkowania na wstrzymanym oddechu, obserwacje, filmowanie i fotografowanie podwodnego świata, szukanie ipodchodzenie ryb, poznawanie ich zwyczajów, pomaganie w ochronie gatunków zagrożonych i słabych liczebnie w danej wodzie, dbanie o czystość tej części środowiska naturalnego jakim jest woda. Łowiectwo podwodne to ciężka praca treningowa na basenach w okresie zimowym i na wodach otwartych w sezonie, która daje możliwości takiego nurkowania na wstrzymanym oddechu: Łowiectwo podwodne to także walka (bardzo wydajna i skuteczna) z kłusownictwem czyli połowem ryb niezgodnie z przepisami i bez zezwolenia wykonywanym dowolną metodą, zarówno wędką jak i kuszą, oraz kłusownictwem sieciowym. Osobiście w naszych ekosystemach znacznie częściej poluję z kamerą niż z kuszą. Sprawia mi to satysfakcję. A w wodzie jestem w każdą wolną chwilę w roku... Owszem czasami poluję kuszą w naszych wodach (mam stosowne uprawnienia, wykupuję pozwolenia i uprawiam ten rodzaj połowu tylko tam gdzie jest to dozwolone, przestrzegam przepisów, okresów ochronnych wymiarów, rozeznaję uprzednio stan i kondycję ichtiofauny w danej wodzie aby polując nie spowodować w jej ekosystemie zbyt dużego zakłócenia równowagi tp.), lecz są to polowania bardzo świadome, w których narzucam sobie określone wymagania - bardziej są to sportowe poszukiwania ściśle określonej wcześniej przeze mnie ryby...Znacznie bardziej wolę polować kuszą na kongery w Morzu Śródziemnym lub dorsze w Norwegii.... i robię to tam z upływem lat coraz częściej... Podczas swoich podwodnych obserwacji i polowań nurkuję tylko i wyłącznie na wstrzymanym oddechu wykorzystując zebrane latami doświadczenie do uzyskiwania bliskiego kontaktu z rybami. Dzięki zebranemu latami doświadczeniu potrafię stać się akceptowalnym przez mieszkańców podwodnego świata drapieżnikiem, jednocześnie dla ryb "swoim" jak szczupak czy sum. Dzięki temu często udaje mi się zaobserwować i utrwalić na filmie ich naturalne zachowania. Pragnę przy okazji zwrócić uwagę na pewna sprawę - fakt używania jako narzędzia połowowego kuszy nie oznacza, że podwodny łowca nie może "wypuścić" ryby, którą udało mu sie podejść na odległosc pewnego strzału... Może i najcześciej tak właśnie robi. W obu prawnie dozwolonych w Polsce rodzajach amatorskiego połowu ryb (wędkarstwo, łowiectwo podwodne) śmierć ryby zależy od decyzji łowiącego - nieważne od uprawianej metody połowu. Metoda połowu nie determinuje tego co się stanie z rybą. W obu przypadkach śmierć ryby jest decyzją prowadzącego połów: W praktyce podwodny łowca strzela rzadko, najczęściej nie strzela do żadnej ryby gdyż sam nakłada sobie wysokie wymagania i ograniczenia... Po co strzelać gdy nie zawsze jest taka potrzeba (konsumpcyjna)? Po co strzelać bez potrzeby jeżeli w danym akwenie jest ograniczona populacja pewnego gatunku ryb - potem nie będzie można ich tam podziwiać i filmować pod wodą? Tutaj trzeba być już odpowiedzialnym. Podwodni łowcy, podobnie jak i myśliwi nie polują na gatunki zagrożone, a wręcz przeciwnie - starają się je chronić i monitorują ich obecność, nie tylko ryb - także ptaków wodnych i ssaków wodno-lądowych. Jeśli ryby, których połów jest w polskim prawie dopuszczony są w okresie ochronnym lub w wymiarach ochronnych to także nie ma mowy o polowaniu na nie. Poza tym jeżeli w jakiejś wodzie są ryby rodzimych gatunków, które nie są w okresie ochronnym i są wymiarowe, a jest ich tam wyraźnie zbyt mało, lub dopiero się aklimatyzują to żaden świadomy podwodny łowca nie poluje na nie. Dlatego najpierw albo zasięga się informacji odmiejscowego SSR o rybostanie lub często pływa się przez kilka dni tylko z kamerą żeby poznać 'co w wodzie piszczy', poznać stan ichtiofauny i kondycję wody. Darz Woda Piotr Gruszeczka
  16. Grendziu

    Warto się uczyć i wiedzę przekazywać

    Wiedza to potęga. Tak można zacząć dyskusję w wielu tematach. My jednak najczęściej rozmawiamy o tym, co jest dla nas pasją, rozrywką czy pracą, czyli o wędkarstwie, rybactwie, akwenach wodnych i ekologii. Staram się czytać jak najwięcej literatury związanej w powyższymi zagadnieniami, włączając w to i opracowania naukowe, lżejsze artykuły popularno-naukowe a także wpisy na forach wędkarskich. Mnogość zagadnień, źródeł informacji, własnych domysłów i interpretacji jest tak znacząca, że czasami powtarzają się doniesienia, czasami jednak pojawiają się ciekawostki, które można przeoczyć. O co jednak chodzi w moim artykule. O wiedzę i świadomość. Połączę kilka zdarzeń, które ostatnio miałem okazje widzieć lub w nich uczestniczyć. Były to między innymi: konferencja naukowa PZW, konferencja organizowana przez UWM w Olsztynie oraz NIK, konferencja w Giżycku, obrona pracy doktorskiej w IRS. Na konferencji PZW w Spale było podejmowanych wiele tematów (przygotowywane są materiały konferencyjne), przy czym warto zauważyć, że zakres omawianych zagadnień był szeroki, obejmując wędkarstwo, gospodarowanie rybackie jak i aspekty prawne, w tym ważną zmianę ustawy „Prawo Wodne"). W Olsztynie natomiast była okazja do wysłuchania wielu wykładów związanych z gospodarowaniem wodami na Warmii i Mazurach, wraz z oceną tych działań przez NIK (Najwyższa Izba Kontroli). http://wnos.uwm.edu.pl/aktualnosci/konferencja-gospodarowanie-zasobami-wod-srodladowych-w-regionie-warmii-i-mazur Tematy ciekawe i ważne, a wielką zaletą była możliwość uczestnictwa w konferencji i wynikającej w trakcie dyskusji. Zaledwie dzień później, w Giżycku, inicjatywą wykazała się Fundacja Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich organizując spotkanie: http://www.jeziora.com.pl/index.php/component/content/article/8-aktualnosci/1004-porozmawiajmy-o-jeziorach Wolny wstęp i podejmowane tematy są bardzo kuszącą opcją, dla każdego, kto chce dowiedzieć się, co dzieje się w jego okolicy. Ale to nie wszystko. Jeśli ktoś łaknie wiedzy nie dość, że rybacko-wędkarskiej, ale wręcz wybitnie naukowej, to niedawno była okazja ku temu. W Instytucie Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, odbyła się publiczna obrona pracy doktorskiej: http://www.infish.com.pl/category/postępowania-awansowe/przewody-doktorskie Jak widać, dla szukających okazji by zorientować się co w wodzie piszczy, wybór bywa czasami duży a teren działania szeroki. Trzeba tylko chęci i dobrej organizacji, by zdążyć wszystko odwiedzić i posłuchać. Ale czemu o tym piszę? Może dlatego, że pomimo dostępności do wielu materiałów naukowych i popularno-naukowych, ciągle widoczne są braki w zrozumieniu zagadnień związanych z ekologią, rybactwem i wędkarstwem. Posłużę się przykładem. Artykuł odnoszący się do rybactwa jest dostępny w sieci: http://www.infish.com.pl/sites/default/files/articles/KR3-2016-27-32.pdf Artykuł jest ciekawy i zapewne dlatego wzbudził dyskusję na innym forum wędkarskim. Dziwi mnie jednak jak niewiele trzeba, by wyciągnąć błędne wnioski zarzucając przy okazji manipulacje. Oto przykład (wpis z owego forum): Autor powyższego wpisu zupełnie nie zrozumiał danych zawartych w tabeli 1, bezpodstawnie tworząc dziwne wyliczenia zupełnie pozbawione sensu. To prosty przykład jak powstają plotki, domysły i złe interpretacje danych. Dane dotyczące liczby wędkarzy odnoszą się do terenu całej Polski, natomiast połowy wędkarskie podane w artykule odnoszą się do obszaru wód jeziorowych. Druga sprawa to, że wielkość wędkarskiego połowu dziennego odnosi się do wyników badań prowadzonych we wcześniejszych latach, gdzie konkretnie podano zasady metodyczne i obszar badań. http://zs.infish.com.pl/sites/default/files/kkruj2015_book.pdf strony: 159-171. To, że wiele danych opiera się na szacunkach, inne na ankietach, a kolejne na dokumentacji rybackiej to specyfika niektórych badań. Ale, żeby w tak chaotyczny sposób interpretować dane, źle zestawiając informacje i błędnie oceniając wartość merytoryczną, to po prostu przykład braku zrozumienia treści. Nie jest to jedyny przypadek, gdy rozmówcy mylą pojęcia (widziałem też dyskusję o kormoranach na innym portalu, gdzie autor wątku zupełnie nie zrozumiał treści omawianego artykułu). Co to oznacza. Moim zdaniem oznacza to potrzebę uświadomienia ludziom, że wiele informacji jest dostępnych, ale trzeba ich poszukać. Jednocześnie oznacza to także, jak wiele informacji trzeba jeszcze przekazać (choćby poprzez ciekawe artykuły lub szkolenia) by zwykli ludzie zrozumieli środowisko które ich otacza. Mam nadzieję, że Fundacja "dla Ryb" będzie właśnie takim źródłem wiedzy (szkolenia i edukacja) oraz platformą do rozmów o naszych wodach i rybach ( https:/dlaRyb.pl/forums/). Autor: Kotwic
  17. Kotwic

    Nie samym wędkowaniem człowiek żyje...

    Dawno nie uzupełniałem bloga, bo pracy dużo a czasu mało. Czas jednak wrócić to aktywności, bo zawsze coś jest do opisania. Teraz trafiła się okazja, by zachęcić czytelników i wędkarzy (oczywiście nie tylko ich) do tego, by rozwijać swoje zainteresowania i poszukiwać źródeł informacji. Niebawem, bo już od jutra rozpoczyna się konferencja naukowa, a dokładnie: XXI Krajowa Konferencja Rybackich Użytkowników Jezior, Rzek i Zbiorników Zaporowych. Dwa dni wykładów, spotkań i dyskusji na tematy związane z rybami, rybakami, wędkarzami, akwakulturą i wieloma innymi powiązanymi z ekosystemami wodnymi i nie tylko. Zainteresowanym podaję adres internetowy, gdzie można znaleźć dokładniejsze informacje i program konferencji: http://www.infish.com.pl/content/xxi-krajowa-konferencja-rybackich-użytkowników-jezior-rzek-i-zbiorników-zaporowych Ale skoro mówimy o nauce, to wspomniane spotkanie, nie jest odosobnione w grafiku. Dla zainteresowanych głównie akwakulturą, rozrodem i podchowem ryb oraz innymi aspektami w omawianym zakresie, proponuję zapoznanie się z programem konferencji "Wylęgarnia". http://www.infish.com.pl/content/konferencja-wylęgarnia-2016 Zostało jeszcze trochę czasu, by spokojnie zaplanować wyjazd i odwiedzić Olsztyn. Dla osób, które lubią bardziej widowiskowy sposób wyrażania i przekazywania wiedzy, atrakcją może być ta propozycja: http://www.infish.com.pl/news/instytut-rybactwa-śródlądowego-po-raz-kolejny-zaprezentuje-się-podczas-europejskiej-nocy Serdecznie zachęcam do udziału w takich spotkaniach i konferencjach, bo jest to znakomita okazja do wymiany doświadczeń, zadania pytań, znalezienia odpowiedzi i to bezpośredniego kontaktu z wieloma osobami odpowiedzialnymi za zarządzanie naszymi wodami, rybami, prawem. Gdzieś w pamięci mam jeszcze informacje o konferencjach organizowanych przez Urzędy Marszałkowskie, jak dotrę do odpowiednich odnośników, to uzupełnię listę.
  18. Kończy się jesień, niebawem Święta, łowimy rzadziej, ale za to ryb kupujemy więcej, zwłaszcza karpia. Odchodzą w tymczasowy niebyt klimaty No Kill czy C&R, bo jak to zjeść rybkę i wypuścić rybkę. A może taka namiastka, łącząca ideologię wypuszczania ryb z pomieszaniem jakim jest akcja: Ocal (wypuść) karpia? Temat kontrowersyjny, ale namawianie do łamania prawa jest jeszcze gorsze. Zasady gospodarki rybackiej są jasno ustalone, uprawnienia właścicielskie są znane, zasady połowu i zarybień opisano odpowiednimi paragrafami. Moim zdaniem nie wolno naruszać prawa tylko z powodu własnego światopoglądu lub widzimisię. Jeśli ktoś chce ryby ratować, z niewoli uwalniać niech robi to w sposób legalny, prawem poparty, logiką uzasadniony. Zapraszam do dyskusji na temat sytuacji w których działania związane z rybami i ich wypuszczaniem, wymagają omówienia i niekiedy krytyki. Dzięki temu pewnie następcy zobaczą, że można zrobić coś dobrze i skutecznie.
  19. Święta się zbliżają, te „rybackie”, jak co roku, jak zwykle też zimą, tradycyjne lub przetrącone nowoczesnością lub modą. Jak kto woli, jak kto lubi. To co połączy bieżący rok z tymi co już upłynęły, to rybka na Wigilijnym stole. Karp kupiony w ostatniej chwili (tak by nacieszyć się jego widokiem, a niekiedy i pluskaniem w wannie), ten który pozwala poczuć jego energię, wchłonąć jego siły witalne. To jest tradycja. Ale idzie nowe, jak wszędzie, jak zawsze. Coraz bardziej przejmujemy się losem braci mniejszych, częściej myślimy o zwierzętach jako współtowarzyszach, przybywa zrozumienia i uświadomienia. Przybywa też działań nijakich, czasami wręcz chaotyczno-bezmyślnych. Święta najbliższe to czas gdy do akcji ruszają obrońcy, różnej maści obrońcy i wyzwoliciele. W tym wypadku głównie popularyzatorzy ratowania ryb biednych (głównie karpia) przed bestialskim unicestwieniem w podręcznej torebce. Są też propozycje by rybę kupić i wypuścić, ot taka oddolna inicjatywa z odgórnym przyklaskiem samowoli. Apokalipsa nadciąga, biada nam biada. Rybak ryby się wyrzeknie, wędkarz wędki porzuci, człek miast ryby zjadać, oswobadzać je będzie. A może jednak trzeba postawić się w roli świadomego obywatela? W Polsce produkcja karpia waha się w granicach 15 000-23 000 ton/rocznie (ryby towarowe). Są to ryby duże, o masie (1-2,5 kg) przeznaczone głównie do konsumpcji (w niewielkim tylko stopniu wykorzystywane są do zarybień). Skoro są więc sprzedawane po to by je zjeść, to działaniem lekkomyślnym jest proponowanie by takie ryby wypuszczać. Druga sprawa. Wody płynące są własnością Skarbu Państwa, a zarządzane są w jego imieniu przez odpowiednie organy (do pewnego momentu przez RZGW, później przez „użytkownika rybackiego”). Co więcej, prawnie są ustalone zasady, kto może ryby łowić, kto może dokonywać zarybień, na jakiej podstawie i w jakiej ilości można łowić i zarybiać. Są prawne ograniczenia dotyczące sortymentów ryb które mogą być wypuszczone do wody, są ograniczenia ilościowe dla niektórych gatunków (głównie karp). Są prawne zakazy pewnych zarybień ze względu na specyfikę ekosystemu wodnego. Są prawne nakazy eliminacji gatunków niepożądanych i obcych. Czy ktoś kto przygotowywał takie dokumenty (a istnieją one wiele lat), nie dążył do tego, by zapewnić pewien jakościowy poziom gospodarowania zasobami? Czy z racji mody lub pewnej dozy nieświadomości trzeba prawo ignorować lub łamać? Chaotyczne, dzikie, nieupoważnione przenoszenie i wpuszczanie ryb do wód otwartych jest naruszeniem prawa, czyli wręcz czynem karalnym. Nie jest to jak widać akcja oswabadzania nieszczęsnych karpi, tylko bezprawna ingerencja w środowisku naturalnym. Gdzieś w oddali pewnie brzmią głosy, ale jak to: chcemy pomagać, ratować, coś chcemy robić. No to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zażądać humanitarnej egzekucji ryby, następnie w serdecznej atmosferze spożyć zdrowe (i częstokroć dość ekologiczne) mięso rybie i spokojnie pomyśleć, gdzie można zrealizować swoje chęci pomocy. Można wrzucić kilka talarów do skarbonek tych, których uważamy za godnych naszego datku. Tych co proponują dbać o przyrodę działaniami edukacyjnymi, tych co starają się ograniczyć zanieczyszczanie wód naszych, tych co sprzątają całe to człowiecze niechlujstwo, ziejące szkłem butelkowym, folią wszelaką, zatopionym złomem. Jak widać, każdy coś dla siebie znajdzie. Akcja wypuść (ocal) karpia to zły pomysł, wręcz szkodliwy z prawnego punktu widzenia. Mam nadzieję, że nie pojawią się naśladowcy z hasłem: kup sobie psa (lub kota) i go wypuść na wolność (niekoniecznie w Wigilię, mogą być cieplejsze święta). W tym wątku jest okazja wyrazić swoje poglądy i przedyskutować pomysły: http://dlaryb.pl/forum/topic/282-rybne-szale%C5%84stwo-czyli-o-wypuszczaniu-ryb-r%C3%B3%C5%BCnych-mowa/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...