Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'karaś' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Kalendarze

  • Community Calendar

Kategorie

  • Informacje

Kategorie

  • O nas

Kategorie

  • ŁOWISKA

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Znaleziono 9 wyników

  1. Zalew to także skarbnica dla zapalonych wędkarzy. Obok karasia, karpia i szczupaka są także sumy. Opowiadają, że szczególnie agresywne stały się sumy, które zjadają małe ryby, a nawet kaczki pływające po wodzie i rosną w szybkim tempie. Nie tak dawno, jeden z wędkarzy złapał i po całonocnej walce wyciągnął na brzeg suma, który miał 1,8 m.
  2. Witam niedługo wybieram się na Zalew w lubsku chciałbym się dowiedzieć jak jest ze szczupakami na spinning? I co będzie lepsze na karpie kulki czy może orzech tygrysi?
  3. Grendziu

    Wędkarski ROK 2017 SEMIEGO

    Sezon już zakończyłem, więc nic na bieżąco w tym roku pewnie Wam nie napiszę, ale już niedługo zacznie się sezon 2018. Wróćmy do tego dla mnie nieszczególnie udanego sezonu 2017 i nie mówię tu o rybach, bo te akurat to zawsze jakieś tam łowię, ale o czas na łowienie, którego mi dramatycznie brakuje z roku na rok coraz bardziej. Ogólnie to na rybach byłem kilkanaście razy, karta pokazuje 14 wpisów, ale kilka razy byłem na starorzeczach Bugu, nie będących wodami PZW więc wpisów nie robiłem. Ogólnie Bug w tym roku nie był łaskawy, miejscówka regularnie nęcona nie przynosiła tylu ryb co w latach poprzednich, pomimo tego, że ryby było widać. Moim oczom pojawiały się co róż spławiające się w pobliżu piękne ryby, zarówno grube leszcze jak i piękne rzeczne karpie. Leszczy kilka złowiłem i muszę przyznać że wszystkie przyzwoite 50+. Karpia mi nie dane było wyjąc, chociaż też miałem kilka ładnych brań, ale żadnego nie wyjąłem. Oprócz rzeki, kilka wypadów zrobiłem z myślą o złotym karasiu i o linie. Linów złowiłem sporo, jednak wszystko malutkie, takie do 25-30 cm. Karasi natomiast co nieco złowiłem, jak co roku poświęcam im trochę swojego wędkarskiego czasu, szukam po małych nadbużańskich jeziorkach śródlądowych na które nikt nie zagląda, oraz po starorzeczach, w których też udaje mi się je skutecznie łowić. W tym sezonie było podobnie, wytypowałem sobie dwa łowiska po wieczornych obserwacjach. Na jednym z nich udało mi się dorwać to tych naszych rodzimych naturalnych złotych rybek. Natomiast drugie wytypowane łowisko dało mi kilkanaście pięknych japońców, każdy w granicach 0,7-0,8kg. Ogólnie zaniedbałem trochę w tym sezonie drapieżniki, ze spinem tylko kilka razy połaziłem, czasami trafiła się jakaś zasiadka z żywczykiem na sandacza. Efekty w związku z powyższym były mizerne, jakiś tam szczupaczek i sandaczyk mimo wszystko się trafił, oraz kilka okoni. Pocieszałem się jeszcze w sierpniu jak mi się urlop kończy, że jesienią nadrobię zaległości z drapieżnikami i spinningiem, a tu lipa, od września zero czasu na łowienie, dosłownie zaliczyłem 3 krótkie wypady, w tym jeden bezowocny tydzień temu. . Nie poddaję się, wiem że kolejny sezon też nie będzie pod względem czasu lepszy. Mam zamiar wykupić okręg mazowiecki, którego w tym roku nie miałem zakupionego i częściej jeździć nawet na krótkie kilkugodzinne wypady, bo przecież Wisłę mam pod nosem i z tego dobrodziejstwa mam zamiar korzystać, mimo wszystko wolałbym więcej czasu spędzać nad moim kochanym Bugiem. AUTOR: SEMI
  4. avenger23

    Zarybianie młodego i starego stawu

    Witam. Proszę o porady na temat zarybiania stawów. Nie jestem zapalonym wędkarzem lecz mam do dyspozycji dwa małe zbiorniki, które chciałbym zarybić w celu raczej rekreacyjnym, żeby cieszyły oczy swoim wyglądem. Pierwszy staw (fot.2) ma wymiary 10 m x 30 m, głębokość od 1 m do 3 m przy niskim poziomie wód gruntowych. Jest to staw wykopany prawie 10 lat temu. W ciągu tego czasu strasznie zarósł różną roślinnością m.in. rzęsa, trzcina i wiele innych których nazw nie znam. Jesienią został trochę oczyszczony (mała koparka dała radę sięgnąć tylko z jednej strony). Podejrzewam, że roślinność nadal będzie utrapieniem. Przed czyszczeniem wpuściłem tam kilka karasi złapanych w rowie melioracyjnym (niski poziom wody sprawił że pojawiły się zastoiska z rybami). Moje pytanie co radzicie wpuścić i w jakiej ilości, wieku do takiego stawu, żeby panowałą równowaga i żeby trochę oczyścić go z roślin ale żeby go nie ogołocić całkiem. Słyszałem o amurze, że to pogromca zieleni - wszystko pasuje ale nie chce żeby ze stawu wyjadł wszystko co zielone. Jakie drapieżniki będą najbardziej odpowiednie dla takiego stawku? Proszę o porady Drugi staw (fot. 1) jest nieco większy ma 30 m x 30 m, przy niskim poziomie wody głębokość na środku to prawie 5 m (im bliżej brzegu tym płycej). Został wykopany jesienią 2015 r. Nie ma na nim jeszcze żadnej roślinności a woda jest naprawdę czysta. Proszę o poradę, najlepiej krok po kroku czym mogę go zarybić i w jakich ilościach. Czy jest jeszcze za wcześnie? Ryby mają żyć sobie w stawie i "dbać w nim o kulturę". Nie będę ich dokarmiał tylko chce aby były samowystarczalne. Może w przyszłości zacznę wędkować jednak teraz nie mam na to czasu. Proszę o porady i z góry dziękuję. Stawy.bmp
  5. Grendziu

    Wszystko na opak

    Ja naprawdę czasem lubię nad wodą przegrywać, dostać po nosie i nic nie złowić. Wtedy zaczynam główkować, co zrobiłem źle, dlaczego ryby nie brały. Zaczynam myśleć. A duży połów ryb jeden za drugim zaczyna mnie rozleniwiać, brakuje wyzwań, brakuje czegoś co można było ponownie unowocześnić w technice połowu. Gdy łowię za dużo ryb, to zaczynam sobie wmawiać, że z danej wody wyciągnąłem maksa, że już więcej się nie da i czas na zmiany… Czyżby ewoluowała we mnie myśl, że czas wrócić do spinningu? Lecz są takie miejsca, gdzie człowiek chcę wracać zawsze i dla mnie tym miejscem jest, odwiedzane bardzo często, jezioro Czarne. Piękne wody są, gdzie karasie złote są Lubię obserwować wodę, lubię łowić w samotności dlatego nad wodę chodzę bardzo często w czwartki, to jest ten dzień, kiedy wszyscy jeszcze gonią za pracą i na wodę nie mają za bardzo czasu. Ostatnio przeczytałem, że Zlatan Ibrahimovic nie chciał przejść do MU na wyspy, bo nie lubi grać w czwartki w piłkę, a jak wiadomo w sezonie 2016/2017 MU będzie grał w Lidze Europu, czyli w czwartki właśnie. Ciekawe, czy nie lubi grać w te czwartki, czy też klimatu wyspiarskiego? Zlatan jak nie chcę już Ci się grać w ten dzień, to zapraszam na wspólny wypad na ryby, w Polsce, gdzie wszem i wobec wszyscy wędkarze krzyczą, że nie ma ryb, czy to przez PZW, czy rybaków, ichtiologów i innych zgredziałych ptaków kormoranów. A ja zapewniam, że ze mną nałowisz się do woli. Dlaczego łowię i łowię dużo ryb? Na początek odniosę się do hejtu w internecie, bo nie ma nic prostszego jak obalić mit osób, które lubią najzwyczajniej w świecie narzekać i oczerniać wszystkich wokoło, że ryb w Polsce nie ma. Tam gdzie mieszkam, wody są przełowione także, ale ja zanim wyjadę nad wodę, to szukam takich wód, gdzie wiem, że mam szansę na przygodę, gdzie wiem, że gospodarz o swoją wodę dba co najmniej wzorowo, a to że czasem jest mniej ryb, to w dużej mierze wina wędkarzy niestety, osób które zabierają wszystko co złowią z wody, bo im się wydaje, że wszystko co złowił to się należy. Co oczywiście jest totalną bzdurą. Nauczyłem się, że ryby wypuszczam, od początku roku złowiłem może z ćwierć tony ryb, co by było gdybym wszystkie zabrał? Co by było gdyby wszyscy łowili dużo ryb i je zabierali? Odpowiedzcie sobie sami. Dziś rybak ma problem z wędkarzami dlatego, że technika wędkarska pozwala go ubiec, co nie oznacza, ze rybacy są święci. Gdy zrobisz łowisko "no kill' to jak nie wstawisz dużych rekordowych karpi lub masy drapieżnika, to zapomnij, że ktoś przyjedzie pobawić, nikt nie będzie się bawił ekstra płotkami i na końcu będzie musiał jeszcze je wypuści. Nasuwa się kolejne pytanie. Jak to? To po co mam jechać na ryby, mięso jest przecież zdrowe i najważniejsze z całego połowu. No i "bieremy" wszystko na potęgę do worka. Ja chociażby omijam wszystkie wody rybackiej spółki Maj w moim regionie, bo raz, sieci stoją na wodach non stop, dwa, wędkarze często zabierają niewymiarowe ryby, więc ryba jest ale mała lub bardzo małą. Gdy już biorę wędki, to wybieram rybne wody i jak nie nałowię, to jest to moja wina, a nie kogoś innego. Nad wodę potrafię pojechać bezinteresownie nawet więcej niż 200km od miejsca zamieszkania i nie jest to dla mnie problem, bo lubię łowić i odkrywać nowe akweny. To coś szło do koszyka na zmiksowany method feeder, coś innego do zwykłego koszyczka, a jeszcze czymś innym nęciłem Kurcze, miało być o ostatnim połowie, a ja się rozpisałem o problemach. A więc na zakończenie słów kilka o moim ostatnim wypadzie nad Czarne. Złowiłem około 15kg ryb, same leszcze, większość tym razem nie przekroczyła 1kg. Wszystkie oczywiście na feeder. Nad wodą byłem coś w same południe i łowiłem może do 21wszej, miałem zostać do rana, ale ile można się na rybach mścić jak tak dobrze biorą? Część ryb, reszta wypuszczona wcześniej, nie męczyła się w siatce. Dlaczego w tytule zostało napisane "wszystko na opak?" Bo miałem złowić liny, a nie leszcze. Miałem łowić batem, a nie feederem, łowiłem co prawda nim czasem, ale za to zamiast linów złowiłem trzy złote rodowite karasie. Niesamowita jest ich walka w zielsku. Spróbuję to opisać. Najpierw pojawiają się bąble, niczym u lina, kierujemy w to miejsce spławik z pinką i czekamy, maksymalnie do minuty jest branie. Zacinam, wędka idzie w pałąk i potem jest 1/2/3 sekundowa cisza, karaś jest zdezorientowany, że dostał w zęby, a po chwili niczym kamień wodę muruję w zielsko, wyobrażenie jest takie, że zaraz coś nam urwie żyłkę na wędce. Po jakiś 30 sekundach odpuszcza i już nie walczy jak lin, czy duża płoć. Piękne te nasze złote karasie, szkoda, że w wielu akwenach wodnych przegrywają one walkę z intruzem, karasiem srebrzystym, zwanym potocznie "japońcem". Raz, dwa, trzy trzeci na macie) i koniec, co na tej wodzie w moim wykonaniu jest rekordem jeśli chodzi o jeden dzień i karsia złocistego A tak one wyglądają w pełnym słońcu
  6. Grendziu

    Celowe przekombinowanie

    Wieczorem już zaplanowałem, że do wędkowania w niedzielę podejdę na totalnym luzie, tym razem nie będzie liczył się wynik, a testy. Chciałem zobaczyć, czy jak przeniosę się w czasie o jakieś 20 lat wstecz, to czy ryby będą współpracowały jak kiedyś. No i oczywiście przekombinowałem, a w sowich założeniach się nie pomyliłem. Dawniej wystarczyło nagotować miskę „paszy” (miks: kukurydza mielona, pszenica, pęczak, makaron etc.) dobrze ją wymieszać, wrzucić w odpowiednie miejsce i czekać na dzień lub noc aż ryby wejdą, przeważnie po 3 dniach biło się pierwsze rekordy i w siatce lądowały pierwsze leszcze 2kg+. Uwielbiałem te brania, a w szczególności gdy łowiliśmy z ojcem i całą brygadą w nocy z łodzi na jednej z ulubionych górek na jeziorze margonińskim, które mam zamiar w tym roku latem odwiedzić. Kto zgadnie która zanęta była najlepsza? Ostatnio usłyszałem, że mój pomost to najlepsze miejsce na jeziorze, z czym zupełnie się nie zgadzam, na najlepszym miejscu z dziurami i górkami to ja łowiłem poprzednie lata i także miałem jak w tym sezonie ponad przeciętne wyniki. Ale co tu się dziwić jeśli ja łowię i łowię a „konkurencja” obok patrzy. Stąd postanowiłem przygotować się do zasiadki jak koledzy z innych pomostów. W domu nagotowałem pęczaków i innych ziaren, dodałem do tego trochę słodkiego pelletu i kukurydzy z puszki i zbombardowałem wodę na grubo, kleisto itd. Itp. Celowo nie dodałem żywych robali w jakimkolwiek wydaniu aby zobaczyć co się będzie działo. Zanęty do koszyka zrobiłem dwie, jedną z ziemią bełchatowską, chlebkiem fluo i zanętą – ale tym razem nie dodawałem także dip-ów. Drugą pod method feeder, tym razem wziąłem to co było w sklepie do testów, czyli Tandem Baits o smaku "owocowa bestia" całość pod koszyk hybrydowy, który nadspodziewanie dobrze łowił wcześniej z mikrosami Ringers. Owocowa bestia na pewno nie sprawdziła mi się nad jeziorem, beton, masakra niestety, koszyk który napełniłem rękoma po 30 minutach od zarzutu i wyciągnięciu zestawu z wody, cały pellet nadal trzymał się koszyka. Niestety ale jest to nieporozumienie, on powinien jakoś zapracować i się kiedyś tam rozbić na dnie, nie mówiąc o tym, że wpuszczałem go na głębokość 5m, a nie jak na komercji średnio się łowi na głębokości 1m… Niestety ale kolejny produkt z Polski zawiódł. Obserwuję progres i postęp w pelletach do koszyka, ale nadal szału nie ma. Ostatnio zamiast podawać go do metody, te nasze polskie pellty „na sucho” wystrzeliwuję z procy pod spławik na bata, bo mimo wszystko fajne zapachy mają. Aby nie być zbyt krytyczny wobec Tandem Baits to powiem, że mam kilka rodzajów dumbellsów typu pop-up 8-10mm i jeden jest naprawdę łowny, bodajże „tłusty łosoś & kawior”. Ponieważ podszedłem od samego początku na „grubo” do wody to już tego dnia brań jako tako nie szło odratować, co nie oznacza, że nic nie złowiłem. Było ich nadzwyczajnie po porostu mniej. W miarę upływu czasu zacząłem się bawić i do koszyka zacząłem dodawać coraz większą ilość pinki, po jakiś 2h zaczęły się sporadyczne brania. Gdy zdipowałem odpowiednio zapachami swoją zanętę do koszyka także pojawiły się częstsze brania, a pod koniec zasiadki, gdy na haku zostały same żywe robaki, ponieważ zrezygnowałem z dumbbellsów i mini kulek brania były intensywne. Leszcze tym razem były stosunkowo małe Do czego zmierzam? Bardzo często jak jedna osoba łowi, a innym nie biorą, to do wody „konkurencja” wrzuca tony towaru, mocniej i częściej grubiej i więcej. Efekt brań u nich oczywiście jest odwrotny od oczekiwanego. W zanęcie liczy się jakość nie ilość!!! Ta rybka zawsze cieszy, karaś złocisty na matczówkę Na zakończenie słów kilka o method feeder. Jest to mój 3 sezon bodajże, kiedy nim się bawię i testuję różne rozwiązania. Dopiero w tym roku powoli się do niego przekonuję, ale także mieszam jakby swoimi sposobami. Np. nie uśmiecha mi się robić woreczków pva i przyczepiać je do koszyka, szybciej jest zastosować odpowiedni koszyczek hybrydowy (Guru in line) i palcami zdusić odpowiednio mocno zanętę, wtedy na wodzie stojącej typu jezioro brania są i zanęta z koszyczkiem odpowiednio zejdzie na dno nawet na większe głębokości. Ja stosuję przeważnie miks 30% zanęty pod method feeder i 70% pelletów – całość nadspodziewanie dobrze pracuje i robi odpowiednią jakość w miejscu gdzie ląduję koszyk na dnie. I jeszcze jedno, ponieważ łowię powyżej 5m to i przypon robię wtedy dłuższy niż przy tradycyjnym koszyczku, czyli nie 10cm a przykładowo 40cm. Nie wduszam w koszyk z tym co mam na haczyku, tylko pozostawiam go luźno – efekt? Nie ma różnicy w braniach. Intensywność jest taka sama. Jeśli łowimy tylko na robale, to musimy się liczyć z tym, że czasami będzie drobnica nam się wieszać Jedna fota i wolność
  7. Grendziu

    Celowe przekombinowanie

    Wieczorem już zaplanowałem, że do wędkowania w niedzielę podejdę na totalnym luzie, tym razem nie będzie liczył się wynik, a testy. Chciałem zobaczyć, czy jak przeniosę się w czasie o jakieś 20 lat wstecz, to czy ryby będą współpracowały jak kiedyś. No i oczywiście przekombinowałem, a w sowich założeniach się nie pomyliłem. Dawniej wystarczyło nagotować miskę „paszy” (miks: kukurydza mielona, pszenica, pęczak, makaron etc.) dobrze ją wymieszać, wrzucić w odpowiednie miejsce i czekać na dzień lub noc aż ryby wejdą, przeważnie po 3 dniach biło się pierwsze rekordy i w siatce lądowały pierwsze leszcze 2kg+. Uwielbiałem te brania, a w szczególności gdy łowiliśmy z ojcem i całą brygadą w nocy z łodzi na jednej z ulubionych górek na jeziorze margonińskim, które mam zamiar w tym roku latem odwiedzić. Kto zgadnie która zanęta była najlepsza? Ostatnio usłyszałem, że mój pomost to najlepsze miejsce na jeziorze, z czym zupełnie się nie zgadzam, na najlepszym miejscu z dziurami i górkami to ja łowiłem poprzednie lata i także miałem jak w tym sezonie ponad przeciętne wyniki. Ale co tu się dziwić jeśli ja łowię i łowię a „konkurencja” obok patrzy. Stąd postanowiłem przygotować się do zasiadki jak koledzy z innych pomostów. W domu nagotowałem peczaków i innych ziaren, dodałem do tego trochę słodkiego pelletu i kukurydzy z puszki i zbombardowałem wodę na grubo, kleisto itd. Itp. Celowo nie dodałem żywych robali w jakimkolwiek wydaniu aby zobaczyć co się będzie działo. Zanęty do koszyka zrobiłem dwie, jedną z ziemią bełchatowską, chlebkiem fluo i zanętą – ale tym razem nie dodawałem także dip-ów. Drugą pod method feeder, tym razem wziąłem to co było w sklepie do testów, czyli Tandem Baits o smaku "owocowa bestia" całość pod koszyk hybrydowy, który nadspodziewanie dobrze łowił wcześniej z mikrosami Ringers. Owocowa bestia na pewno nie sprawdziła mi się nad jeziorem, beton, masakra niestety, koszyk który napełniłem rękoma po 30 minutach od zarzutu i wyciągnięciu zestawu z wody, cały pellet nadal trzymał się koszyka. Niestety ale jest to nieporozumienie, on powinien jakoś zapracować i się kiedyś tam rozbić na dnie, nie mówiąc o tym, że wpuszczałem go na głębokość 5m, a nie jak na komercji średnio się łowi na głębokości 1m… Niestety ale kolejny produkt z Polski zawiódł. Obserwuję progres i postęp w pelletach do koszyka, ale nadal szału nie ma. Ostatnio zamiast podawać go do metody, te nasze polskie pellty „na sucho” wystrzeliwuję z procy pod spławik na bata, bo mimo wszystko fajne zapachy mają. Aby nie być zbyt krytyczny wobec Tandem Baits to powiem, że mam kilka rodzajów dumbellsów typu pop-up 8-10mm i jeden jest naprawdę łowny, bodajże „tłusty łosoś & kawior”. Ponieważ podszedłem od samego początku na „grubo” do wody to już tego dnia brań jako tako nie szło odratować, co nie oznacza, że nic nie złowiłem. Było ich nadzwyczajnie po porostu mniej. W miarę upływu czasu zacząłem się bawić i do koszyka zacząłem dodawać coraz większą ilość pinki, po jakiś 2h zaczęły się sporadyczne brania. Gdy zdipowałem odpowiednio zapachami swoją zanętę do koszyka także pojawiły się częstsze brania, a pod koniec zasiadki, gdy na haku zostały same żywe robaki, ponieważ zrezygnowałem z dumbbellsów i mini kulek brania były intensywne. Leszcze tym razem były stosunkowo małe Do czego zmierzam? Bardzo często jak jedna osoba łowi, a innym nie biorą, to do wody „konkurencja” wrzuca tony towaru, mocniej i częściej grubiej i więcej. Efekt brań u nich oczywiście jest odwrotny od oczekiwanego. W zanęcie liczy się jakość nie ilość!!! Ta rybka zawsze cieszy, karaś złocisty na matczówkę Na zakończenie słów kilka o method feeder. Jest to mój 3 sezon bodajże, kiedy nim się bawię i testuję różne rozwiązania. Dopiero w tym roku powoli się do niego przekonuję, ale także mieszam jakby swoimi sposobami. Np. nie uśmiecha mi się robić woreczków pva i przyczepiać je do koszyka, szybciej jest zastosować odpowiedni koszyczek hybrydowy (Guru in line) i palcami zdusić odpowiednio mocno zanętę, wtedy na wodzie stojącej typu jezioro brania są i zanęta z koszyczkiem odpowiednio zejdzie na dno nawet na większe głębokości. Ja stosuję przeważnie miks 30% zanęty pod method feeder i 70% pelletów – całość nadspodziewanie dobrze pracuję i robi odpowiednią jakość w miejscu gdzie ląduję koszyk na dnie. I jeszcze jedno, ponieważ łowię powyżej 5m to i przypon robię wtedy dłuższy niż przy tradycyjnym koszyczku, czyli nie 10cm a przykładowo 40cm. Nie wduszam w koszyk z tym co mam na haczyku, tylko pozostawiam go luźno – efekt? Nie ma różnicy w braniach. Intensywność jest taka sama. Jeśli łowimy tylko na robale, to musimy się liczyć z tym, że czasami będzie drobnica nam się wieszać Jedna fota i wolność
  8. Grendziu

    Wszystko na opak

    Ja naprawdę czasem lubię nad wodą przegrywać, dostać po nosie i nic nie złowić. Wtedy zaczynam główkować, co zrobiłem źle, dlaczego ryby nie brały. Zaczynam myśleć. A duży połów ryb jeden za drugim zaczyna mnie rozleniwiać, brakuję wyzwań, brakuję czegoś co można było ponownie unowocześnić w technice połowu. Gdy łowię za dużo ryb, to zaczynam sobie wmawiać, że z danej wody wyciągnąłem maksa, że już więcej się nie da i czas na zmiany… Czyżby ewoluowała we mnie myśl, że czas wrócić do spinningu? Lecz są takie miejsca, gdzie człowiek chcę wracać zawsze i dla mnie tym miejscem jest, odwiedzane bardzo często, jezioro Czarne. Piękne wody są, gdzie karasie złote są Lubię obserwować wodę, lubię łowić w samotności dlatego nad wodę chodzę bardzo często w czwartki, to jest ten dzień, kiedy wszyscy jeszcze gonią za pracą i na wodę nie mają za bardzo czas. Ostatnio przeczytałem, że Zlatan Ibrahimovic nie chciał przejść do MU na wyspy, bo nie lubi grać w czwartki w piłkę, a jak wiadomo w sezonie 2016/2017 MU będzie grał w Lidze Europu, czyli w czwartki właśnie. Ciekawe, czy nie lubi grać w te czwartki, czy też klimatu wyspiarskiego? Zlatan jak nie chcę już Ci się grać w ten dzień, to zapraszam na wspólny wypad na ryby, w Polsce, gdzie wszem i wobec wszyscy wędkarze krzyczą, że nie ma ryb, czy to przez PZW, czy rybaków, ichtiologów i innych zgredziałych ptaków kormoranów. A ja zapewniam, że ze mną nałowisz się do woli. Dlaczego łowię i łowię dużo ryb? Na początek odniosę się do hejtu w internecie, bo nie ma nic prostszego jak obalić mit osób, które lubią najzwyczajniej w świecie narzekać i oczerniać wszystkich wokoło, że ryb w Polsce nie ma. Tam gdzie mieszkam, wody są przełowione także, ale ja zanim wyjadę nad wodę, to szukam takich wód, gdzie wiem, że mam szansę na przygodę, gdzie wiem, że gospodarz o swoją wodę dba co najmniej wzorowo, a to że czasem jest mniej ryb, to w dużej mierze wina wędkarzy niestety, osób które zabierają wszystko co złowią z wody, bo im się wydaję, że wszystko co złowił to się należy. Co oczywiście jest totalną bzdurą. Nauczyłem się, że ryby wypuszczam, od początku roku złowiłem może z ćwierć tony ryb, co by było gdybym wszystkie zabrał? Co by było gdyby wszyscy łowili dużo ryb i je zabierali? Odpowiedzcie sobie sami. Dziś rybak ma problem z wędkarzami dlatego, że technika wędkarska pozwala go ubiec, co nie oznacza, ze rybacy są święci. Gdy zrobisz łowisko "no kill' to jak nie wstawisz dużych rekordowych karpi lub masy drapieżnika, to zapomnij, że ktoś przyjedzie pobawić, nikt nie będzie się bawił ekstra płotkami i na końcu będzie musiał jeszcze je wypuści. Nasuwa się kolejne pytanie.Jak to? To po co mam jechać na ryby, mięso jest przecież zdrowe i najważniejsze z całego połowu. No i "bieremy" wszystko na potęgę do worka. Ja chociażby omijam wszystkie wody rybackiej spółki Maj w moim regionie, bo raz, sieci stoją na wodach non stop, dwa, wędkarze często zabierają niewymiarowe ryby, więc ryba jest ale mała lub bardzo małą. Gdy już biorę wędki, to wybieram rybne wody i jak nie nałowię, to jest to moja wina, a nie kogoś innego. Nad wodę potrafię pojechać bezinteresownie nawet więcej niż 200km od miejsca zamieszkania i nie jest to dla mnie problem, bo lubię łowić i odkrywać nowe akweny. To coś szło do koszyka na zmiksowany method feeder, coś innego do zwykłego koszyczka, a jeszcze czymś innym nęciłem Kurcze, miało być o ostatnim połowie, a ja się rozpisałem o problemach. A więc na zakończenie słów kilka o moim ostatnim wypadzie nad Czarne. Złowiłem około 15kg ryb, same leszcze, większość tym razem nie przekroczyła 1kg. Wszystkie oczywiście na feeder. Nad wodą byłem coś w same południe i łowiłem może do 21wszej, miałem zostać do rana, ale ile można się na rybach mścić jak tak dobrze biorą? Część ryb, reszta wypuszczona wczęśniej, nie męczyła się w siatce. Dlaczego w tytule zostało napisane "wszystko na opak?" Bo miałem złowić liny, a nie leszcze. Miałem łowić batem, a nie feederem, łowiłem co prawda nim czasem, ale za to zamiast linów złowiłem trzy złote rodowite karasie. Niesamowita jest ich walka w zielsku. Spróbuję to opisać. Najpierw pojawiają się bąble, niczym u lina, kierujemy w to miejsce spławik z pinką i czekamy, maksymalnie do minuty jest branie. Zacinam, wędka idzie w pałąk i potem jest 1/2/3 sekundowa cisza, karaś jest zdezorientowany, że dostał w zęby, a po chwili niczym kamień wodę muruję w zielsko, wyobrażenie jest takie, że zaraz coś nam urwie żyłkę na wędce. Po jakiś 30 sekundach odpuszcza i już nie walczy jak lin, czy duża płoć. Piękne te nasze złote karasie, szkoda, że w wielu akwenach wodnych przegrywają one walkę z intruzem, karasiem srebrzystym, zwanym potocznie "japońcem". Raz, dwa, trzy trzeci na macie) i koniec, co na tej wodzi w moim wykonaniu jest rekordem jeśli chodzi o jeden dzień i karsia złocistego A tak one wyglądają w pełnym słońcu
  9. Grendziu

    Karaś złocisty

    Karasie z jeziora Czarnego
×
×
  • Dodaj nową pozycję...