Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'method feeder' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Kalendarze

  • Community Calendar

Kategorie

  • Informacje

Kategorie

  • O nas

Kategorie

  • ŁOWISKA

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Znaleziono 22 wyników

  1. elvis

    Proce wędkarskie

    Też mam proce Guru w głowie i to dwie. Co do "pieprzu" to nie to. Mam ten mix od jakiegoś czasu i nie pamiętam. Dodatkowo akurat ten do testów był z lodówki. Najprawdopodobniej są to mielone konopie(łupiny).
  2. Przypony do metody i feedera. Czy opłaca się robić przypony samemu, czy może lepiej kupić gotowe? Oczywiście zapraszam do dyskusji i zadawania pytań. Myślę, że wspólnie uda nam się odpowiedzieć. Różne warianty mocowania przynęty Specjalne igły od Browninga Gumki Stonfo i Drennan Pushstop Drennan Piórnik na przypony Guru. Polecam Fluorocarbon na przypony Piórnik własnej produkcji
  3. Firmę Guru testuję po "troszku" od tego sezonu, a głównie haki bezzadziorowe. Ponadto podobają mi się z tej firmy różnego rodzaju akcesoria, czy też podpórka, którą Elvis przedstawia na zdjęciu. Sam układ koszyczków do method feeder jest też dość innowacyjny i ciekawy. Natomiast czasem cena trochę odstrasza, ale czego to się nie robi dla wędkarstwa jeśli ma się bzika na tym punkcie Panowie w co warto zainwestować z GURU?
  4. Grendziu

    Sphere feeder marki Browning

    Browning przygotował na rok 2015 ciekawy model Sphere, sugerując się samą ceną (najtańszy model ponad 1000zł) można powiedzieć, że mamy do czynienia z kijkiem z najwyższej półki. Nadal szukam coś pod metodę, czy ktoś miał wędkę w ręce, jakieś porady?
  5. Grendziu

    Koszyczki i foremki do metody

    Z method feeder zetknąłem się trzy lata temu, jakoś do końca mnie nie przekonał, a to z racji tego, że i brań na wodach niekomercyjnych miałem mniej. Moja przygoda ogranicza się do testowania koszyczków Preston Innovations, jeszcze były na gumce, co czasami zrywało mi karpia. W 2016 roku mam zamiar bardziej się przyłożyć do metody, oglądam gdzieś patenty z gumkami i woreczkami, czy to już trochę nie jest przerost formy nad treścią? A może się nie znam i to jest super patent. Z chęcią poznam Wasze sposoby na zestawy końcowe przy method feeder
  6. Ponieważ zasiadki na feedera u mnie trwają średnio przez kilkadziesiąt godzin to przeważnie używam kołowrotków z wolnym biegiem, jednak czasem zdarzało mi się, że przy zaśnięciu i braniu zacinałem z automatu, no i wiadomo jak siarczyście się wściekałem wtedy na siebie... Zastanawia mnie jakich kołowrotków używacie do metody gruntowej. Czy warto jest kupić kołowrotek z wolnym biegiem do method feeder, jeśli ciężar wyrzutu mamy do 40/60g? Czy używacie kręciołków z wolnym biegiem tylko przy heavy feeder?
  7. Grendziu

    Podajnik GURU po liftingu

    Jakoś początkiem roku olśniło mnie i "wymodziłem" coś takiego. Mając na uwadze wszelkie nowinki udoskonalenia, przeróżnych firm musieli byśmy mieć sprzętu co nie miara, jedni oferują Dura Banjo, inni Hybrid jak np GURU, a Ja żeby nie kupować jednych, postanowiłem coś zmienić i wykorzystałem Hybrid aby mieć Dura Hybrid. Sprawdzi się on w zestawach przelotowych, natomiast uważam, że w zestawach z amortyzatorem jest to zbędną rzeczą. (choć w niczym nie przeszkadza, aby i tam zastosować ) Dodam tylko że możemy wymienić podajnik bez demontażu zestawu szybko i sprawnie. Przy zastosowaniach z gumą do torebek PVA - nie będzie to tak łatwe, ponieważ cały zestaw ( przypon wraz z przynętą, rdzeń - czyli ta rurkę ) trzeba przełożyć przez środek naciągniętej gumki, od tylu do przodu, a później dopiero wsunąć żyłkę i rdzeń do podajnika. Jedno nacięcie, i mamy to co "Lubimy" bez zbędnych zakupów. Ponieważ nie wszyscy może znają Angielski (jak Ja) , a mają po raz pierwszy do czynienia z tego typu podajnikami, wstawiam instruktażowy filmik podajnika Dura Banjo Prestona. Film ten powinien wyjaśnić, co miałem zamiar uzyskać wykonując te dwa niewielkie nacięcia, To nacięcie pozwala na szybką wymianę miseczki podajnika na inną (większą, mniejsza lub cięższą) bez konieczności demontażu całego zestawu. Co pozwala na szybkie dopasowanie się do łowiska - w zależności od warunków panującym na nim. Poprzez wysunięcie tej rurki z miseczki wraz z przyponem, przynęta, i przełożenie żyłki głównej przez to nacięcie właśnie. Można wtedy założyć dowolną miseczkę tej firmy Może ktoś skorzysta z tej małej inowacji Pomysł, teks i zdjęcia, mojego autorstwa. AUTOR: MrProper
  8. Cześć, w końcu mam chwilę czasu na pochwalenie się całkiem niezłym wynikiem na pierwszych zawodach w których brałem udział. Ale na początek, cofniemy się kilka lat wstecz i zagłębimy się z moją nudną historię o moich początkach z feederem. Trzy lata temu jak wróciłem do wędkarstwa po bardzo długiej przerwie, skupiłem się głównie na łowieniu gruntowym (również spławikowym, ale feeder grał pierwsze skrzypce). Kolega z pracy, który prowadzi zapewne Wam doskonale znany kanał na YouTube Catch&Release.pl...ease pokazał mi metodę (method feeder) oraz zagłębił w techniki połowu feederem. W tedy jeszcze nie wiedziałem co to pellet, jak go przygotowywać. Nie mialem styczności z pop-upem jak i haczykami które posiadają push stop czy gumkę która ma tak wiele zastosowań. Magia. Ale chciałem brać udział całym sobą. Razem wybraliśmy sprzęt oraz niezbędne akcesoria do połowu i wybrałem się na swoje pierwsze sesje które niestety kończyły się powrotem z zerowym wynikiem. Moja wspaniała żona, twierdziła że świetnie mi idzie dokarmianie ryb Teraz wiem co robiłem źle, a wyciąganie wniosków owocowało wynikami na kolejnych wyprawach; Kolejne wypady kończyły się zawsze uśmiechem na twarzy., niemniej jednak zawsze mogło być lepiej więc analizowałem i wdrażałem zmiany podczas kolejnych wypadów. Trwało to trzy lata kiedy w końcu zdecydowałem się wziąć udział w zawodach i zmierzyć się z innymi wędkarzami. W moim mieście można spotkać naprawdę wielu doskonałych wędkarzy którzy mogą pochwalić się niezłymi wynikami na zawodach jak i podczas sesji bez presji jak na zawodach i nie ukrywam że część z nich mam przyjemność znać osobiście. Do samych zawodów przygotowywałem się mentalnie cztery miesiące a plany zacząłem wdrażać z miesiąca na miesiąc. Podczas tegorocznych targów Rybomania które odbyły się z Poznaniu i podczas których spotkałem wspaniałych ludzi jak @Grendziu@elvis@ArekHoraz @Kotwic. Tutaj chciałbym Wam jeszcze raz serdecznie podziękować za wspaniałe powitanie, przygarnięcie jak swojego oraz za rozmowy które niestety były ograniczone czasowo (niestety musiałem uciekać) ale bardzo intensywne jak i za wprowadzenie do Fundacji 'dla Ryb' i bycia jego członkiem. Jeszcze raz dzięki! Dzięki też dla Was, społeczności Fundacji 'dla Ryb' z którą mam przyjemność obcować codziennie (w chwilowymi przerwami ;), za pomysły, rady oraz szacunek. A dla @Grendziuosobne dzięki, za to że jesteś, za rozmowy, rady i wspólne wędkowanie. Za dużo tych 'pieszczoszków', wracamy do tematu.... Wracając do Rybomani, zakupy były przemyślane. Kupujemy: Feeder Bait: Zanęty, dumbelsy - głównie epidemia oraz ochotka-konopia Warmuz Baits: Zanęta Feederowa Haker Genesis Carp: pop-upy Koszyki Hybrydowe Skompletowany towar miał swój cel, który od samego początku poukładałem sobie w głowie i tak też starałem się zrealizować podczas zawodów w których brałem udział. Dzień przed zawodami, przygotowałem zanęte Haker, którą już wcześniej zmieliłem (jak dla mnie za duże frakcję) w młynku. Dodałem pellet Stalomax i przeznaczyłem go do wstępnego nęcenia. Resztę zakupionych produktów przeznaczyłem na koszyki zanętowe. Plan był taki że zacznę od słodkich przynęt na początku a następnie od tzw. śmierdzieli. Między czasie przygotowałem również zblendowaną kukurydzę, która mogłaby trafić do koszyka przy kiepskich braniach (zmiana na klasyczny koszyk) ale jako killer miały być produkty FB gdyż sądziłem że może ta woda zaowocuje pięknymi rybami na produkty Bartka. Tutaj pozwolę sobie wtrącić ciekawostkę; nie widziałem jeszcze tylu czapek oraz bluz Feeder Bait jak na tych zawodach. Tak jak ciuchy Genesis Carp było widać wszędzie podczas Rybomani, tak na zawodach królowały barwy Feeder Bait. Jako że można było łowić na dwie wędki, na jednej z nich zamontowałem hybrydę na na drugiej metodę Preston. W hybrydzie znajdował się dumbels epidemia z FB oraz zanęta ochotka-konopia a na metodzie kulka pop-up od Marcina z Genesis o smaku pomarańcz-wątroba oraz zanęta FB . Hybryda z lewej, metoda z prawej strony. Na pierwsze branie musiałem czekać dobre 30min. i pojawił się około pół kilogramowy karaś. Skusił się na produkty Genesis. Na hybrydzie cisza. Po około 40min. pojawiło się lekkie branie na Prestonie, zaciąłem i wędka zgięła się w pół! WTF!? W tym czasie mocno zacinał deszcz, niestety musiałem wydostać się z pod parasola i holować coś dużego. Hol trwał około 7-10min. w srogim deszczu. Moja sztyca nie dałaby rady wyciągnąć.. no właśnie..co ja do cholery ciągnę? Dawno nie mialem takiego oporu po drugiej stronie żyłki. Przy brzegu pojawił się ogon - był ro Jesiotr. Piękny 4.5kg. Dzięki pomocy sąsiada, który posiadał podbierak karpiowy, udało się położyć na macie złowioną rybę. Nie była to ryba dnia, gdyż kolega na wodzie obok (zawody odbywały sie na dwóch zbiornikach - na którym ja łowiłem było nas dziewięciu a na pierwszym reszta zawodników) wyciągnął karpia ponad 7kg. Cały przemoczony, kontynuowałem łowienie. Zmieniłem hybrydę na metodę od Drennan-a i kontynuowałem łowienie głównie na pop-upy. Założyłem również białe robaki, które zaowocowały karpiem oraz karasiem, lecz tego dnia killerem był wspomniany wcześniej pop-up. Zawody trwały 10h. z mojej lewej strony brania były mizerne, wręcz zerowe, a po prawej kolega szedł ze mną łeb w łeb (ciekawostka, ja byłem przedostatni. Kolega z lewej pytał się czy czasami nie ma żadnej siatki w wodze że innym jak i jemu nic nie bierze, a nam coś ląduje w siatce Podczas ważenia, ja miałem 7200 a kolega z prawej 7100 plus mój 4.5kg jesiotr. Koledze któremu również szło nieźle, zerwał się miedzy czasie karp około 5kg. Dzięki temu zająłem czwarte miejsce!. 1 miejsce 28kg, 2 miejsce 26kg oraz 3 miejsce 24kg. Jest to dla mnie świetny wynik, szczególnie że brałem udział pierwszy raz w zawodach oraz na dość sporą ilość osób. Nagroda za pierwsze miejsce to 400zł na zakupy w sklepie organizatora, drugie 300zł trzecie 200zł. Kolejne miejsca duże wiadro pelletu Stalomaxu oraz koszyki Feederowe Mikado a powyżej 10 miejsca mniejsze wiaderka pelletu. Za rybę dnia Mikado sponsorowało wędkę oraz kołowrotek który otrzymał zwycięzca zawodów. Gratulację! Kolejny wypad i kolejne wyciąganie wniosków i szykownie się na zawody Fundacji 'dla Ryb' które odbędą się już 13 Maja na które serdecznie Was zapraszam. Więcej informacji pod adresem https://dlaryb.pl/portal/news_2/feeder-cup-dlarybpl-2017-eliminacje-majowe-r136/ Niestety nie mam zdjęć, aparat i padł. Jak tylko pojawią się na stronie organizatora, zaraz je tu umieszczę. Tymczasem dzięki za to że dotarłeś do końca tego chaotycznego wpisu i zapraszam na kolejne.
  9. elvis

    Który lepszy?

    Dawno nic nie pisałem...... Korzystając z chwili wolnego postanowiłem opisać i porównać kilka modeli podajników do methody typu Hybryda, Hydrus czy też Banjo. Z roku na rok na rynku pojawia się coraz większa liczba producentów, a Ci wymyślają coraz to lepsze rozwiązania. Duża konkurencja powoduje właśnie rozwój i spadek cen co nas wędkarzy szczególnie cieszy. Niestety lub stety wraz z tym pojawiają się podróbki, które niekiedy są nawet lepsze od oryginału. Jednak skupmy się na kilku wiodących markach i ich własnych pomysłach. Otóż pod lupę wziąłem podajniki Hybryda Guru, Dura Banjo Preston Innovacions, Hydrus Browninga i Aperio Mikado. Na pierwszy rzut pójdzie Hydrus Browninga. Mam go najdłużej, a bynajmniej mam go od momentu gdy tylko trafił na Polski rynek. Już na samym początku moje wątpliwości wzbudziła foremka i luz między nią, a podajnikiem. Po pierwszych testach potwierdziły się obawy o to, że będzie trochę to niewygodne. Jednak po kilku próbach da się przywyknąć. Inna bardziej męcząca kwestią było to, że koszyczek po zmontowaniu poprostu rozpadał sie na części. Wystarczyło pociągnąć za przypon. Niebyłbym sobą jakbym tego nie poprawił. Nic trudnego. Wystarczało zastosować inną ciaśniejszą tulejkę łączącą krętlik z rurką. Wiem, że w nowej serii producent zmienił to rozwiązanie i wyeliminował ten błąd. Jednak zniechęcony nie kupowałem już tej wersji. Inną niedogodnoscia był brak łącznika do szybkiej wymiany przyponu, ale i tu wystarczyło zamienić zwykły kretlik na taki ze specjalną agrafką. I to rozwiązanie również jest chyba w nowszej wersji. Reasumując. Przy tej cenie i takiej marce spodziewałem się czegoś bardziej dopracowanego, choć sama cena nie jest duża w porównaniu do innych firm zachodnich. Nie używałem go zbyt często, bo pojawił się międzyczasie jeszcze lepszy podajnik Hybrid firmy Guru. Wymieniony model zawrócił mi w głowie na dłuższą chwilę. Ten niemal pozbawiony wad podajnik towarzyszył mi do niedawna niemal na każdej metodowej wyprawie. Ale po kolei. Jest wykonany, a właściwie odlany z jakiegoś stopu metalu. Nie jest z ołowiu, więc jest Eko. Pasuje do niego foremka oś zwykłych podatników do methody Guru. Choć świetnie się go formuje samą ręką. Sama foremka jest jedną z lepszych tego typu na rynku. Przewyższają ją foremki posiadające przycisk jak np. Prestona. Wracając do podajników, bo one są głównym tematem, producent zadbał niemal o każdy szczegół. Nawet malowanie jest wykonane w barwach kamuflujących. Są dostępne wersje posiadające gumowy amortyzator(X-Safe) ze specjalną szybkozłączką do szybkiej wymiany całego zestawu, jak również wersję in-line, gdzie stosuje się specjalne łączniki do szybkiej wymiany przyponów. Jednak te łączniki służą do zestawów przelotowych i aby uzyskać zestaw samozacinający należy za podajnikiem w kierunku wędki zacisnąć niewielką śrucinę lub...zastosować łącznik Prestona. Pasuje idealnie. To jest mój patent! Dodatkowo producent daje możliwość zakupu samych rurek w dwóch długościach, a od niedawna również w dwóch rodzajach amortyzatorów. Same podajniki występują w trzech rozmiarach i trzech wagach. Z tym, że średnie są tylko w dwóch. Można je stosować do torebek pva. Posiadaja otwory dzieku ktorym możemy zamocować gumę przytrzymującą torebkę. Świetne też na nieco głębsze łowiska i dalsze odległości dzięki wysokim burtom chroniacym zanętę czy pellet przed przedwczesnym rozpadem. Jedyną wadą jest cena. Sa to chyba najdroższe podajniki na rynku. Podsumowując myślę jednak, że warto je mieć. Następnym podajnikiem jest Dura Banjo od Preston Innovacions. Jest to następca starej poczciwej wersji Banjo. Wersja ta została zmodyfikowana i to naprawdę dobrze wyszło. Podobnie jak Guru, Preston swoje podajniki odlewa ze stopów metali które nie są toksyczne. Jakość wykonania jest nieznacznie gorsza, ale bez wpływu na całokształt. Kontrukcja bardzo przemyślana. Podobnie jak Guru występują zarówno w wersji in-line jak i z amortyzatorem. I podobnie jest też w kwestii wielkości i masy. Tu również mamy po trzy wersje. Jednak na szczególną uwagę zasługuje specjalny system szybkiej wymiany koszyczków tzw.ICM i służy do wymiany koszyczka na większy, mniejszy lub cięższy bez konieczności demontażu całego zestawu. Docenią to szczególnie wędkarze biorący udział w zawodach, gdzie liczy się każda sekunda. Inna zaletą jest to, ze Preston w zastawie dokłada dodatkową rurkę i łącznik. Czego nie ma w Guru. No i te rurki Prestona są o wiele bardziej wytrzymałe od w/w. Na uwagę zasługuje oczywiście foremka. Nie jest konieczna, ale początkującym znacznie ułatwi ubijanie koszyczka. Posiada wspomniany wcześniej przycisk który pomaga wyjąć całość ze środka bez jego uszkodzenia. Cena podobna do podajników Guru z tym, że bogatszy zestaw. Nowością są produkty firmy Mikado, a w szczególności Aperio. To Nowa konstrukcja w całości zaprojektowana przez testerów Mikado (nareszcie coś swojego ). Występuje w dwóch wielkościach i aż sześciu wagach! Solidnie i dobrze wykonane. Jednak nie posiadają łączników do szybkiej wymiany przyponów, a jedynie krętlik. Niestety ale żaden z dostępnych mi łączników nie pasuje. Można spróbować podobnie jak u Browninga zastosować krętlik ze specjalną agrafka lub też zastosować łącznik do przelotowych zestawów np. Quick change beads od Drennana 9 mm. Edit: Jednak pasuje do Aperio zarówno łącznik Drennan jak i Guru. Nie wiem jak mogłem to przeoczyć. Jednak cena skutecznie zaciera te niedogodności i w końcowym podsumowaniu jest na duży Plus. Jest to w chwili obecnej najtańszy podajnik dostępny na rynku. Reasumując. Jest jeszcze kilka dostępnych na rynku modeli innych firm jak chociażby Matrix, ale głównie ze względu na ich brak w moim arsenale nie będę ich opisywać, choć je kilka krotnie oglądałem. Może kiedyś uzupełnię ten opis o recenzję miedzy innymi tych podajników, bo również są ciekawą alternatywą. Jednak mając do wyboru zaprezentowane modele z czystym sumieniem mogę polecić zarówno Guru jak i Prestona. Na szczególną uwagę zasługuje Mikado zame swoimi nowościami. Cena i jakość mino pewnych braków daje mocne argumenty. Nie byłbym sobą gdybym nie zrobił czegoś po swojemu. Oto mój kiler. Koszt? Zero złoty! Jedynie czas i trochę chęci. Wystarczy patyk od lizaka, nakrętka od mleka i kawałek blachy ołowianej. Szczegóły wkrótce w innym moim tekście na blogu. Zapraszam i dziękuję za uwagę. Poniżej kilka zdjęć z różnego rodzaju testów.
  10. Grendziu

    Który hybrydus najlepszy

    Korzystając z chwili wolnego postanowiłem opisać i porównać kilka modeli podajników do Method Feeder typu Hybryda, Hydrus czy też Banjo. Z roku na rok na rynku pojawia się coraz większa liczba producentów, a Ci wymyślają coraz to lepsze rozwiązania. Duża konkurencja powoduje właśnie rozwój i spadek cen co nas wędkarzy szczególnie cieszy. Niestety lub stety wraz z tym pojawiają się podróbki, które czasami są nawet lepsze od oryginału. Jednak ja skupię się na kilku wiodących markach i ich własnych pomysłach. Otóż pod lupę wziąłem podajniki Hybryda Guru, Dura Banjo Preston Innovacions, Hydrus Browninga i Aperio Mikado. Na pierwszy rzut pójdzie Hydrus Browninga. Mam go najdłużej, a bynajmniej posiadam od momentu gdy tylko trafił na Polski rynek. Już na samym początku moje wątpliwości wzbudziła foremka i luz między nią, a podajnikiem. Po pierwszych testach potwierdziły się obawy o to, że będzie trochę to niewygodne. Jednak po kilku próbach da się przywyknąć. Inna bardziej męcząca kwestią było to, że koszyczek po zmontowaniu po prostu rozpadał się na części. Wystarczyło pociągnąć za przypon. Niebyłbym sobą jakbym tego nie poprawił. Nic trudnego. Wystarczało zastosować inną ciaśniejszą tulejkę łączącą krętlik z rurką. Wiem, że w nowej serii producent zmienił to rozwiązanie i wyeliminował ten błąd. Jednak zniechęcony pierwszym modelem, nie kupowałem już tej wersji. Inną niedogodnoscia był brak łącznika do szybkiej wymiany przyponu, ale i tu wystarczyło zamienić zwykły kretlik na taki ze specjalną agrafką. I to rozwiązanie również jest chyba w nowszej wersji. Reasumując. Przy tej cenie i takiej marce spodziewałem się czegoś bardziej dopracowanego, choć sama cena nie jest duża w porównaniu do innych firm zachodnich. Nie używałem go zbyt często, bo pojawił się międzyczasie jeszcze lepszy podajnik Hybrid firmy Guru. Wymieniony model zawrócił mi w głowie na dłuższą chwilę. Wg mnie, Ten niemal pozbawiony wad podajnik towarzyszył mi do niedawna niemal na każdej metodowej wyprawie. Jest wykonany, a właściwie odlany, z jakiegoś stopu metalu. Nie jest z ołowiu, więc jest "EKO"? Pasuje do niego foremka oś zwykłych podatników do method Guru. Choć świetnie się go formuje samą ręką. Sama foremka jest jedną z lepszych tego typu na rynku. Przewyższają ją foremki posiadające przycisk jak np. Prestona. Wracając do podajników, bo one są głównym tematem, producent zadbał niemal o każdy szczegół. Nawet malowanie jest wykonane w barwach kamuflujących. Są dostępne wersje posiadające gumowy amortyzator (X-Safe) ze specjalną szybkozłączką do szybkiej wymiany całego zestawu, jak również wersję in-line, gdzie stosuje się specjalne łączniki do szybkiej wymiany przyponów. Jednak te łączniki służą do zestawów przelotowych i aby uzyskać zestaw samozacinający należy za podajnikiem w kierunku wędki zacisnąć niewielką śrucinę lub zastosować łącznik Prestona. Pasuje idealnie. To jest mój patent! Dodatkowo producent daje możliwość zakupu samych rurek w dwóch długościach, a od niedawna również w dwóch rodzajach amortyzatorów. Same podajniki występują w trzech rozmiarach i trzech wagach. Z tym, że średnie są tylko w dwóch. Można je stosować do torebek PVA. Posiadają otwory dzieku ktorym możemy zamocować gumę przytrzymującą torebkę. Świetne też na nieco głębsze łowiska i dalsze odległości dzięki wysokim burtom chroniącym zanętę czy pellet przed przedwczesnym rozpadem. Jedyną wadą jest cena. Są one to chyba najdroższe podajniki na rynku. Podsumowując myślę jednak, że warto je mieć. Następnym przez mnie testowanym podajnikiem jest Dura Banjo Preston Innovacions. Jest to następca starej poczciwej wersji Banjo. Wersja ta została zmodyfikowana i to naprawdę dobrze wyszło. Podobnie jak Guru, Preston swoje podajniki odlewa ze stopów metali, które nie są toksyczne. Jakość wykonania jest nieznacznie gorsza, ale bez wpływu na całokształt. Konstrukcja bardzo przemyślana. Podobnie jak Guru występują zarówno w wersji in-line jak i z amortyzatorem. I podobnie jest też w kwestii wielkości i masy. Tu również mamy po trzy wersje. Jednak na szczególną uwagę zasługuje specjalny system szybkiej wymiany koszyczków tzw. ICM, służy on do wymiany koszyczka na większy, mniejszy lub cięższy bez konieczności demontażu całego zestawu. Docenią to szczególnie wędkarze biorący udział w zawodach, gdzie liczy się każda sekunda. Inna zaletą jest to, że Preston w zastawie dokłada dodatkową rurkę i łącznik. Czego nie ma w Guru. No i te rurki Prestona są o wiele bardziej wytrzymałe od w/w. Na uwagę zasługuje oczywiście foremka. Nie jest konieczna, ale początkującym znacznie ułatwi ubijanie koszyczka. Posiada wspomniany wcześniej przycisk który pomaga wyjąć całość ze środka bez jego uszkodzenia. Cena podobna do podajników Guru z tym, że jest to jakby bogatszy zestaw. Nowością są produkty firmy Mikado, a w szczególności Aperio. To nowa konstrukcja w całości zaprojektowana przez testerów Mikado (nareszcie coś swojego). Występuje w dwóch wielkościach i aż sześciu wagach! Solidnie i dobrze wykonane. Niestey nie posiadają łączników do szybkiej wymiany przyponów, a jedynie krętlik. Także żaden z dostępnych mi łączników nie pasuje. Można spróbować podobnie jak u Browninga zastosować krętlik ze specjalną agrafka lub też zastosować łącznik do przelotowych zestawów np. Quick Change Beads z Drennan. Jednak cena skutecznie zaciera te niedogodności i w końcowym podsumowaniu jest na duży PLUS. Jest to w chwili obecnej najtańszy podajnik dostępny na rynku. Reasumując. Jest jeszcze kilka dostępnych na rynku modeli innych firm jak chociażby Matrix, ale głównie ze względu na ich brak w moim arsenale nie będę ich opisywać, choć je kilkakrotnie oglądałem. Może kiedyś uzupełnię ten opis o recenzję miedzy innymi tych podajników, bo również są ciekawą alternatywą. Jednak mając do wyboru zaprezentowane modele z czystym sumieniem mogę polecić zarówno Guru jak i Prestona. Na szczególną uwagę zasługuje Mikado ze swoimi nowościami. Cena i jakość mino pewnych braków daje mocne argumenty. Nie byłbym sobą gdybym nie zrobił czegoś po swojemu. Oto mój kiler. Koszt? Zero złoty! Jedynie czas i trochę chęci. Wystarczy patyk od lizaka, nakrętka od mleka i kawałek blachy ołowianej. Szczegóły wkrótce w innym moim tekście na blogu. Zapraszam i dziękuję za uwagę. AUTOR: ELVIS Poniżej kilka zdjęć z różnego rodzaju testów.
  11. elvis

    Przypony do method feeder - kupić czy zrobić

    Przypony do metody - zastanawialiście się może, czy opłaca się robić przypony samemu, czy może lepiej kupić gotowe? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Jeszcze do niedawna metoda (method feeder) nie była tak popularna, jednak od mniej więcej dwóch-trzech lat mamy znaczny wzrost zainteresowania tą techniką wędkowania. Przywędrowała do nas z wysp, gdzie jest bardzo popularna, szczególnie wśród zawodników. Metoda głównie stosowana jest na płytkich łowiskach komercyjnych. Jest to dość specjalistyczna metoda, która wymaga zastosowania specjalnych koszyczków, przyponów, zanęty, a nawet wędek. Tak więc przypony do metody są już dość łatwo dostępne i większość firm wędkarskich ma je w swojej ofercie. Ceny i jakość są różne. Od około 6 zł za opakowanie (8-10 szt) do nawet 20 zł. Z jakością też bywa różnie. Jeżeli już zdecyduję się na zakup gotowych, to ja polecam jedynie sprawdzone markowe produkty. Do najlepszych wg mnie należą: GURU, Drennan czy Preston Innovations. Jednak musimy za nie sporo zapłacić. Ja kupuję głównie po to, by mieć na wzór do wiązania własnych przyponów, no i na czarną godzinę. Na początek trzeba byłoby wspomnieć jakie znacznie ma przypon. Otóż w metodzie używamy najczęściej krótkich przyponów od około 7-12 cm. Wykonanych z grubej żyłki lub też fluorocarbonu. Żyłki przeważnie stosowane do wykonywania przyponów mają średnicę w granicach 0,18-0,26 mm. Rzadziej zrobione są z plecionki, choć też takie posiadam i stosuję w niektórych sytuacjach. Przypony wykonane z plecionki wykonuję na specjalne okazje. Wtedy gdy nie mam możliwości poluzować żyłki rybie np. ze względu na zaczepy, stosując duże podajniki XL i nastawiając się tylko na duże ryby. Stosowanie jednak takich przyponów niesie ze sobą ryzyko uszkodzenia rybiego pyska. Cienka i ostra plecionka bez problemu rozcina walczącej rybie wargę. Istnieje możliwość wykonania przyponów z grubszej plecionki jednak i tu są problemy choćby z wielkością oczka w haczyku. Można pomagać sobie np. przyrządem do nawlekania nitki. I ten przyrząd bardzo dobrze się sprawdza przy przewlekaniu plecionki przez pushstop. Wśród wędkarzy panuje przekonanie, że przypony z plecionki straszą ryby przez co dają mniej brań. Ja je stosuje w konkretnych sytuacjach i nie zauważyłem dużej różnicy. Jedynie mam więcej ryb wyholowanych. Głównie dlatego, że tak krótki przypon z żyłki nie wytrzymał holu i pękał. Stosowałem różne żyłki i przy moich walecznych rybkach nie dawały rady. Zaraz ktoś powie, że można było zrobić przypon z 28-stki, a główną dać np. 0,30, ale jak łowić pod nogami (w odległości 10-15 m) na pickera 2,7 m takim zestawem. Gdzie jest przyjemność z wędkowania. Pomijam fakt, że tak grubych żyłek nie daje się po prostu przewlec przez oczko w haczyku. Dlatego zacząłem używać przyponów wykonanych z plecionki. Są na rynku dostępne plecionki które będą spełniać wymagania, jak choćby to, by nie były tak miękkie aby wykorzystać efekt pozycjonowania haczyka i nastąpiło samo zacięcie. Dlaczego,takie krótkie i z grubej żyłki? Bo metoda ta jest przeznaczona,a właściwie została stworzona do szybkościowego łowienia karpi na zawodach. Zestawy są najczęściej samozacinające. I tu właśnie najlepiej zdaje egzamin krótki i sztywny przypon. Przypon taki ułatwia efekt samozacięcia. Dodatkowo, taki przypon najczęściej zakończony jest hakiem bezzadziorowym lub z mikrozadziorem, co jeszcze bardziej ułatwia zacięcie. Haki bezzadziorowe mają jeszcze kilka ważnych cech, jak chociażby to, że są "przyjazne" dla Ryb(.pl) tzn. nie powodują takich ran jak zwykłe haki. Kolejną zaletą takich haczyków, jest to, że łatwo jest je wyjąć z pyska ryb. Bardzo często się zdarza, że haczyk o coś się zaczepi np. o siatkę podbieraka lub nawet o część odzieży. Powyżej (według mnie) jedne z najlepszych haczyków do metody Panuje powszechna opinia, że z haka bezzadziorowego spadają ryby. Owszem zdarza się, jednak nie jest to wina tylko haka bezzadziorowego, lecz także innych czynników, jak chociażby zbyt siłowy hol, zbyt sztywna wędka, gruba nie rozciągliwa żyłka, zbyt mały lub źle dobrany haczyk. Wyjściem z takiej sytuacji jest zmiana wędki na miękką, bardziej paraboliczną, zmiana rozmiaru lub kształtu haka, czy też zastosowanie specjalnego koszyczka z zamontowanym gumowym amortyzatorem. Moje ulubione na zdjęciu powyżej Ja stosuję haki w/w firm w rozmiarach od 8-18. Najczęściej są to jednak rozmiary 10-14. Haczyki z oczkiem wykonane z grubego mocnego drutu ze stali węglowej. Dlaczego takie mocne? Bo jak pisałem wyżej, metoda ma zastosowanie głównie do połowu ryb średnich i dużych. Można oczywiście łowić i małe ryby, ale ja jednak małe wolę łowić bardziej finezyjnie, chociażby zwykłym zestawem z koszyczkiem na pickera. Wracając do głównego pytania. Moim zdaniem bardziej opłaca się wiązać przypony samemu. Jest to dwukrotnie tańsze niż kupowanie gotowych. Dodatkowo możemy sami decydować jak długi ma być włos czy jaką gumkę zastosujemy. To samo dotyczy długości i średnicy zastosowanej żyłki. Na małe i średnie ryby. Nad wodą, są sytuacje w których stosuje się dłuższe przypony od standardowych 3-4". Jest to uzależnione głównie od wielkości i gatunku poławianych, rodzaju dna i przynęty. Każdy gatunek ryb pobiera pokarm w inny sposób i nie pozostaje to bez znaczenia przy budowie zestawów. Duże ryby np. potrafią zasysać pokarm z dużej wysokości i wtedy wymagane są nieco dłuższe przypony. Podobnie ma się problem z długością włosa. Tu np. amur i budowa jego pyska również wymaga zastosowania innych zestawów końcowych. Oczywiście nie musimy nic zmieniać i spokojnie stosować standardowe rozwiązania. Zmiany są z reguły wymuszone przez konkretne sytuacje jak choćby częste spinki ryb lub puste brania. Nie bez znaczenia jest znajomość anatomii ryb i sposobu pobierania pokarmu. Zdobyta wiedza pozwala nam zrozumieć zachowania się ryb i zoptymalizować nasze sposoby łowienia tak aby były one jak najbardziej efektywne. W dzisiejszych czasach pomaga nam w tym technika jak choćby kamery podwodne, echosondy i inne ustrojstwa z telefonem włącznie. Tak więc wykonywane przez nas przypony dają nam możliwość, by natychmiastowo zareagować na pewne nowe sytuacje nad wodą, czy też inne zachowania ryb. Method feeder to aktywna forma wędkowania i jeśli nie ma brań, a wiemy że ryby są w łowisku to należy cały czas kombinować i zmieniać aż do skutku. Ja zaczynam od zmiany przynęty, a do tego potrzeba właśnie różnych przyponów, których nie dostaniemy w sklepie. Panowie i Panie, idzie zima i będzie więcej czasu by się dobrze przygotować do następnego sezonu. Można ten okres wędkarskiego przestoju przeznaczyć choćby na wiązanie przyponów. Wbrew pozorom nie jest to trudne i czasochłonne. Jest mnóstwo filmików na YT na ten temat. Ja przedstawię tylko kilka zdjęć dla zobrazowania tematu. Poniżej różne warianty mocowania przynęty Specjalne igły od Browninga Gumki Stonfo i Drennan Pushstop Drennan Piórnik na przypony Guru. Polecam Przykładowy Fluorocarbon na przypony Piórnik własnej produkcji
  12. Grendziu

    Rodzaje pelletów do koszyczka

    Nie nic poradzę, że gruntowcy na tą chwilę zdominowali forum, może się to kiedyś zmieni, jeśli nie to też będzie ok Jeśli pellet to od razu kojarzy nam się method feeder dodatkowo najlepszy jest w przedziale od 2mm do 4mm przy podajniku. Ja czasami podawałem w zwykłym koszyczku na duże głębokości, ale mix był 70/30 zanęta główna/pellet. Do method feeder stosuję się najczęściej mix 50/50 lub sam pellet. Proszę o podanie rodzajów i sposobów pelletów jakie stosujecie przy zasiadce, oraz o zdradę osobistych "killerów" zanętowych
  13. Grendziu

    Jaka wędka do method feeder

    Szukam już chyba trzeciego kijka do method feeder, bo nie do końca jestem zadowolony z tego co mam. Widziałem, że Drennan wypuścił nową serie Acolyte, gdzieś po głowie chodzi mi kijek Prestona, jednak jest to dość wysoka półka cenowa i jeśli to ma być kijek, który mam zabierać na komercję i czasami na dzikie łowisko, to czy warto tyle inwestować? Co do czułości to chciałbym aby był jak najbardziej delikatny mimo wszystko no i aby parabola blanku była maksymalna. Co byście polecili? Ps.: Andrzej przypomnij mi Twój model Tubertini jeśli możesz.
  14. Grendziu

    Metoda i sposób na przemoczony pellet

    Z pewnością zdarzyło wam się przemoczyć pellet w trakcie jego nawilżania. Czyli zrobić tzw. beton. Mnie się też to zdarza, tym bardziej przy nowych "pelletach" typu granulat paszowy. Robię sporo testów wody by określić pracę i sposób nawilżania. Często specjalnie leje za dużo wody, by znaleźć granicę przy której pellet przestaje pracować. Tańsze pellety mają tendencję do zbyt dużego klejenia i łatwo je przemoczyć. Nie inaczej było i dzisiaj. W trakcie przygotowywania małej porcji pelletu na wieczorną krótką sesję nieopatrznie nalałem odrobinę za dużo wody. O tyle za dużo, że wrzucony do wody podajnik nie chciał puścić kulki. Bynajmniej nie tak szybko jak bym chciał. Wyrzucić szkoda. To sporo kosztuje. No i co tu zrobić. Już miałem rozrabiać nowy, ale ... Nie . Po co? Przecież można coś zrobić. Tak się akurat składało że chwilę wcześniej robiłem prasowany chleb tostowy wg.przepisu Luka. Zastanawiałem się czy nie zmielić pozostających produktów ubocznych jakim są odcięte skórki chleba. Płatki kokosowe? Nie to tylko resztki chleba, po miksie. No i jak pomyślałem tak zrobiłem. Jako że nie mam rozdrabniacza to do tego celu użyłem młynka do kawy. Zwykły mikser daje radę Poszło. Trochę się zagrzał, ale dał radę. I po raz kolejny nagły przypływ pomysłów. Zmielony chleb był zbyt suchy by go użyć do koszyczka, a tym bardziej do metody. Tu właśnie przyszła kolej na pellet. Ten sam który wcześniej rozmoczyłem. Ponownie w ruch poszedł młynek, ale tym razem jako mieszalnik. Wsypałem w proporcjach 1:1 pellet i zmielony wcześniej chleb, a właściwie jego skórki i ponownie zmiksowałem. Całość dobrze zmielona i zmiksowana Małymi porcjami udało się przygotować odpowiednią porcję na dwie godziny łowienia. Przyszła kolej na próbę wody. Jednak najpierw sprawdziłem konsystencję mixu na sucho, aby ewentualnie go dowilżyć lub osuszyć większą ilością chleba. Wstępnie wszystko ok. Ubiłem koszyczek do metody i do wody. Wynik testy przeszedł moje oczekiwania. Praca super. Nic szybko obsypał się z koszyczka odsłaniając i uwalniając przynętę. Jestem pod dużym wrażeniem. Nie jedną firmowa mieszanka nie pracowała tak ładnie. Bardzo ważna próba wody - egzamin zdany celująco. Prawdziwy test dzisiaj wieczorem nad wodą. Co prawda nie spodziewam się ryb, bo w wodzie na którą jadę nie pozostało ich dużo, ale nie o to chodzi. Ryba jest tylko dodatkiem do tego mojego wędkowania. Jadę po pracy odpocząć chwilę nad wodą, a nie po ryby. Podsumowując. Jeśli przemoczycie pellet to go nie wyrzucajcie. Zabierzcie do domu i tam go poprawcie. Można całość zamrozić by wykorzystać następnym razem. Nie da się go wykorzystać i reanimować nad wodą no chyba, że go przetrzemy przez bardzo drobne sito i wymieszamy z suchą zanętą lub zmiksowanym chlebem tostowym i następnie ponownie przetrzemy przez sito. Jeśli się sprawdzi to nie wykluczone, że zagości na stałe w moim menu.
  15. Grendziu

    Celowe przekombinowanie

    Wieczorem już zaplanowałem, że do wędkowania w niedzielę podejdę na totalnym luzie, tym razem nie będzie liczył się wynik, a testy. Chciałem zobaczyć, czy jak przeniosę się w czasie o jakieś 20 lat wstecz, to czy ryby będą współpracowały jak kiedyś. No i oczywiście przekombinowałem, a w sowich założeniach się nie pomyliłem. Dawniej wystarczyło nagotować miskę „paszy” (miks: kukurydza mielona, pszenica, pęczak, makaron etc.) dobrze ją wymieszać, wrzucić w odpowiednie miejsce i czekać na dzień lub noc aż ryby wejdą, przeważnie po 3 dniach biło się pierwsze rekordy i w siatce lądowały pierwsze leszcze 2kg+. Uwielbiałem te brania, a w szczególności gdy łowiliśmy z ojcem i całą brygadą w nocy z łodzi na jednej z ulubionych górek na jeziorze margonińskim, które mam zamiar w tym roku latem odwiedzić. Kto zgadnie która zanęta była najlepsza? Ostatnio usłyszałem, że mój pomost to najlepsze miejsce na jeziorze, z czym zupełnie się nie zgadzam, na najlepszym miejscu z dziurami i górkami to ja łowiłem poprzednie lata i także miałem jak w tym sezonie ponad przeciętne wyniki. Ale co tu się dziwić jeśli ja łowię i łowię a „konkurencja” obok patrzy. Stąd postanowiłem przygotować się do zasiadki jak koledzy z innych pomostów. W domu nagotowałem peczaków i innych ziaren, dodałem do tego trochę słodkiego pelletu i kukurydzy z puszki i zbombardowałem wodę na grubo, kleisto itd. Itp. Celowo nie dodałem żywych robali w jakimkolwiek wydaniu aby zobaczyć co się będzie działo. Zanęty do koszyka zrobiłem dwie, jedną z ziemią bełchatowską, chlebkiem fluo i zanętą – ale tym razem nie dodawałem także dip-ów. Drugą pod method feeder, tym razem wziąłem to co było w sklepie do testów, czyli Tandem Baits o smaku "owocowa bestia" całość pod koszyk hybrydowy, który nadspodziewanie dobrze łowił wcześniej z mikrosami Ringers. Owocowa bestia na pewno nie sprawdziła mi się nad jeziorem, beton, masakra niestety, koszyk który napełniłem rękoma po 30 minutach od zarzutu i wyciągnięciu zestawu z wody, cały pellet nadal trzymał się koszyka. Niestety ale jest to nieporozumienie, on powinien jakoś zapracować i się kiedyś tam rozbić na dnie, nie mówiąc o tym, że wpuszczałem go na głębokość 5m, a nie jak na komercji średnio się łowi na głębokości 1m… Niestety ale kolejny produkt z Polski zawiódł. Obserwuję progres i postęp w pelletach do koszyka, ale nadal szału nie ma. Ostatnio zamiast podawać go do metody, te nasze polskie pellty „na sucho” wystrzeliwuję z procy pod spławik na bata, bo mimo wszystko fajne zapachy mają. Aby nie być zbyt krytyczny wobec Tandem Baits to powiem, że mam kilka rodzajów dumbellsów typu pop-up 8-10mm i jeden jest naprawdę łowny, bodajże „tłusty łosoś & kawior”. Ponieważ podszedłem od samego początku na „grubo” do wody to już tego dnia brań jako tako nie szło odratować, co nie oznacza, że nic nie złowiłem. Było ich nadzwyczajnie po porostu mniej. W miarę upływu czasu zacząłem się bawić i do koszyka zacząłem dodawać coraz większą ilość pinki, po jakiś 2h zaczęły się sporadyczne brania. Gdy zdipowałem odpowiednio zapachami swoją zanętę do koszyka także pojawiły się częstsze brania, a pod koniec zasiadki, gdy na haku zostały same żywe robaki, ponieważ zrezygnowałem z dumbbellsów i mini kulek brania były intensywne. Leszcze tym razem były stosunkowo małe Do czego zmierzam? Bardzo często jak jedna osoba łowi, a innym nie biorą, to do wody „konkurencja” wrzuca tony towaru, mocniej i częściej grubiej i więcej. Efekt brań u nich oczywiście jest odwrotny od oczekiwanego. W zanęcie liczy się jakość nie ilość!!! Ta rybka zawsze cieszy, karaś złocisty na matczówkę Na zakończenie słów kilka o method feeder. Jest to mój 3 sezon bodajże, kiedy nim się bawię i testuję różne rozwiązania. Dopiero w tym roku powoli się do niego przekonuję, ale także mieszam jakby swoimi sposobami. Np. nie uśmiecha mi się robić woreczków pva i przyczepiać je do koszyka, szybciej jest zastosować odpowiedni koszyczek hybrydowy (Guru in line) i palcami zdusić odpowiednio mocno zanętę, wtedy na wodzie stojącej typu jezioro brania są i zanęta z koszyczkiem odpowiednio zejdzie na dno nawet na większe głębokości. Ja stosuję przeważnie miks 30% zanęty pod method feeder i 70% pelletów – całość nadspodziewanie dobrze pracuję i robi odpowiednią jakość w miejscu gdzie ląduję koszyk na dnie. I jeszcze jedno, ponieważ łowię powyżej 5m to i przypon robię wtedy dłuższy niż przy tradycyjnym koszyczku, czyli nie 10cm a przykładowo 40cm. Nie wduszam w koszyk z tym co mam na haczyku, tylko pozostawiam go luźno – efekt? Nie ma różnicy w braniach. Intensywność jest taka sama. Jeśli łowimy tylko na robale, to musimy się liczyć z tym, że czasami będzie drobnica nam się wieszać Jedna fota i wolność
  16. Przyszła kolej na podsumowanie ostatniej wyprawy nad wodę. Jak już wspominałem z powodów zawodowych zostałem uziemiony w pracy na długi weekend. Na szczęście w tym nieszczęściu mam w pracy ukrytą część sprzętu, która pozwala na małe spontaniczne wypady po pracy nad wodę. Nie ma tego za dużo, ale i tak jest co dźwigać. Tak więc zły i chory, bo w między czasie dopadła mnie choroba, pozbierałem graty i wróciłem na kwaterę. Tam skompletowałem i uporządkowałem sprzęt, wyjąłem z lodówki nie zużyte zanęty i pellety i bezskutecznie próbowałem się dodzwonić do opiekuna łowiska. Nie miałem pewności czy łowisko jest czynne, bo moja wyprawa wypadła w dniu Bożego Ciała. Także przez media społecznościowe próbowałem dowiedzieć się od innych wędkarzy którzy tam łowią, czy można się tam wybrać czy też nie, ale również bez skutku. Postanowiłem jednak zaryzykować i pojechać. Jedynym moim "ograniczeniem" jest transport. Wszędzie poruszam się rowerem. To tutaj mniej więcej się działo... Na miejscu byłem tuż przed siódmą. Na szczęście łowisko czynne, ale jak się okazało był już prawie komplet. Pozostały wolne trzy stanowiska po samych rogach. Wybrałem to najbliżej rybaczówki, żeby jak najmniej nosić sprzęt. Łowiłem już w pobliżu tego miejsca i miałem nawet niezły wynik. Tak więc nie było źle, mogło być gorzej. Pogoda też była dobra, bynajmniej z samego rana. Szybki przegląd sytuacji, krótka pogadanka z sąsiadem w celu rozeznania i określenia kierunku łowienia. Jak wiadomo na tego typu łowiskach miejsca są nie duże i trzeba uważać by nie przerzucać innych zestawów o holu większych ryb nie wspomnę. Sąsiad okazał się ok. Zapowiadała się dobra współpraca. Po chwili pierwszy zestaw wylądował w wodzie. No właśnie, zapomniałem wspomnieć o sprzęcie. W planach było łowienie na metodę na dwie wędki, ewentualnie jedna wędka to odleglościówka. Jednak w związku z tym, że nie zabrałem z pracy spławików na wymianę to postanowiłem odłożyć spławikowkę na czarną godzinę. Zestawy jakie miałem na wędkach do metody, to na jednej koszyczek do method feeder z Guru tylko w wersji z amortyzatorem, a na drugiej Hybryda też z Guru. Koszyczki GURU z zanętą podczas testów Zestawy samozacinające, żyłki 0.24 i 0.28, przypony z fluorokarbonu 0.23 z hakami QM1 GURU i WAID GAPE od Drennana. Wielkość w zależności od przynęty, ale w przedziale od nr 14-10. Wędki to pickery Browninga z serii Commercial King. Jeden to Bomb 10', a drugi Wand XL 9'. Świetne kije w przystępnej cenie. Wędki Brownning przeszły bardzo dobry chrzest bojowy podczas tej wyprawy i spisały się na medal Mixy składały się głównie ze "starych" nie zużytych i zamrożonych zanęt i pelletów po testach. Nie wrzucam do wody resztek zanęt, bo po pierwsze jest to nie ekonomiczne, a po drugie nie ekologiczne. Zanęty kisną w wodzie powodując jej degradację, która jest i tak duża. Wracając do wędkowania. Już po pieszym zarzuceniu okazało się, że mam braki w akcesoriach. Stanowiska są na pomostach, które są dość wąskie i niewygodne do łowienia bez kosza. Największym problemem jest brak możliwości wbicia podpórek. Już od jakiegoś czasu myślę o dorobieniu sobie specjalnych adapterów, ale zawsze coś wypadnie. Na szczęście udało się wbić pomiędzy deskami jedną z nich, a drugą w zgniłą belkę. Miejscówka o której będę wspominał latami, bo przecież nie codziennie łowię ponad 100kg ryb Z doświadczenia wiem, że prawidłowe zamocowania i zabezpieczanie wędek jest bardzo ważne. Tym bardziej jeśli łowimy na metodę i korzystamy z klipsa na szpuli. Nie jeden z kolegów pożegnał się z wędką lub za nią pływał. Nie potrzeba wielkiej ryby, by zabrać wędkę w dość widowiskowy sposób. Wystarczy kilogramowy karp i .... Po ustawieniu podpórek zabrałem się za drugą wędkę. I w tym momencie nastąpiło pierwsze branie. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Ryba była strasznie oporna i postanowiła trochę poszaleć. Wpłynęła na stanowisko sąsiada, ale jak wspomniałem sąsiad był ok i bez większych problemów zwinął swoje zestawy. Zresztą ja też swoje później zwijałem w podobnych okolicznościach. Po chwili udało się jednak wprowadzić rybę do podbieraka. Pierwszy pomiar pokazał 53 cm i równe 3 kg. Nie jest źle, aby tak dalej. Na początku na jedną wędkę łowiłem tuż pod sąsiednim wolnym pomostem. Pierwsza rybka dna na macie Udało się wreszcie zarzucić drugą wędkę tak na około 40 metr i można było skupić się na wędkowaniu. Przez pierwszą godzinę złowiłem tam kilka leszczy i miałem coś dużego, ale spięło się pod pomostem. Na pomarańczowe kulki RINGERS bardzo dobrze brały leszcze Później nastąpiła cisza. Przez blisko godzinę szukałem odpowiedniej przynęty i wreszcie się udało. O ile na początku brały na wszystko, to wraz z upływem czasu trzeba było cały czas kombinować. Tym razem padło na pellety 8mm Robin Red od Dynamite Baits, ewentualnie Krwisty Halibut od Carp Zoom w tym samym rozmiarze. Od czasu do czasu zakładałem inne przynęty by w pełni wykorzystać możliwości do testów. W połowie dnia, na półmetku dokonałem podliczeń i miałem na koncie 29 leszczy, 5 karpi i 1 amura. Rodzynek, jedyny amur podczas rekordowej zabawy Karpie przestały brać, za to weszły leszcze, ale chyba tylko mnie. Nikt inny w mojej okolicy ich nie łowił. Z resztą ogólnie schodzący z łowiska wędkarze narzekali na słaby dzień. Być może to wina miejsca, pogody, bo ta zmieniała się z godziny na godzinę lub po prostu taka nasza natura, że musimy ponarzekać. Mnie udało się dopasować do warunków i żerowania ryb. Podawałem im to czego chciały. Cały czas szukając optymalnej przynęty. Kolejny leszcz na method feeder Wybierając się na ryby zażartowałem, że jadę złowić 100kg ryb. W tamtym roku o mało mi się nie udało, ale nie byłem odpowiednio przygotowany. Teraz miało być inaczej. Po podsumowaniu okazało się, że początkowe żarty mogą się spełnić. Postanowiłem spróbować. No i tu osłabienie wywołane chorobą dało znać o sobie. Gorączka i ból głowy zabierały mi siły niczym duża ryba żyłkę z kołowrotka. Jednak motywacja była na tyle silna, że dałem radę. Krótka przerwa na posiłek i rozprostowanie kości oraz pogawędkę z sąsiadem i do boju. Niestety rybki odeszły gdzieś na bok. W tym czasie sąsiad zaczął łowić karpie. Jako ciekawostkę powiem, że łowił na przynęty które u mnie nie działały. Miałem brania, ale rano. Z kolei sąsiad łowił na owoce i inne słodkości rano, co u mnie wtedy się nie sprawdzało. Dziwne to było, ale cóż, być może to wina zanęty. Po blisko godzinie ciszy przyszła kolej na mnie. Udało mi się odciągnąć rybki od sąsiada. Nie to żebym to robił złośliwie, ale tak wyszło. Pierwszy zameldował się spory karaś. Pan karaś wrócił po chwili do wody Później już było z górki. Prym wśród przynęt wiódł Wafters Orange Chocolade od Ringers oraz inne jego przynęty z naciskiem na żółte dumbbellsy. Który to był z kolei, nie pamiętam, ale prawda jest taka, że nie miałem czasu robić wszystkim zdjęć Po jakimś czasie znów przerwa. Wnioski? Trzeba szukać przynęty. Kolejne próby i jest. Tym razem padło na miękki haczykowy pellet Sonubaits krill 6mm. Nie miało to wpływu na wielkość poławianych ryb. Brały zarówno leszcze, karasie jak i ponad cztero kilogramowe karpie. Ryb było sporo różnych rozmiarów Radość nie trwała zbyt długo. Otóż zabrakło mi pelletów. Ponownie musiałem poszukać czegoś na co mają ochotę ryby w tej chwili. Leszcze gryzły niemal non stop Czas uciekał nie ubłaganie. Koniec Krótkie podliczenie i jest. Ponad 100 kg. 61 leszczy, 23 karpie 1 amur i 3 karasie. Ostatni karpik zasiadki Oczywiście wszystkie ryby wróciły do wody. Złów i wypuść, czy to takie trudne? Padnięty ze zmęczenia i choroby ledwo pozbierałem sprzęt, a do domu jeszcze kilka kilometrów rowerem. Ale jest 100 kg. Przez 11 godzin zużyłem około 2 litry zanęty i tyle samo pelletu 2mm. Szkoda tylko, że na tym łowisku nie wolno przetrzymywać ryb nie przeznaczonych do zabrania.Zresztą gdzie ja bym tyle ryb przetrzymał. Ze względu na dobro ryb to nawet się cieszę, że nie można. Dużo się tego dnia nauczyłem. Ps. A teraz nadal leżę chory w łóżku i dochodzę do siebie. Mimo wszystko warto było. Kiedyś tam jeszcze wrócę, kto wie może po kolejny rekord AUTOR: ELVIS
  17. Koniec maja, początek czerwca to okres gdzie leszcz gromadzi się do tarła lub od jakiegoś czasu na nim przebywa. Jest to czas, kiedy niezbyt chętnie siadam do feedra, bo przeważnie na te ryby nastawiam się, łowiąc na jeziorach metodą gruntową. W głowie rodziła się wyprawa na łowisko fundacyjne „dla Ryb” na Ługi Wałeckie, aby pobawić się z karpiem lub linem. Na szczęście pod wpływem telefonów znajomych zmieniłem zdanie i wybrałem się nad moje ulubione w ostatnich latach jezioro Czarne. Strategia mogła być tylko jedna, w nocy szukam rekordowych karpi, mimo, że nie za bardzo chcą one w tym roku współpracować, a w dzień próbuję dorwać liny. Szczególnie pod karpie w dużej mierze do szybkowaru wrzuciłem dużą ilość konopi. Na łowisku zameldowałem się w Boże Ciało około godziny 13tej. Na mojej miejscówce łowili już znajomi, ale bez większych efektów. Po pewnym czasie, ja sam zbombardowałem wodę pod karpie i na chwilę, przed wagą ciężką rozłożyłem feedery. Po około godzinie na pomoście pojawił się 45cm leszcz, chropowaty tarlak. Zdziwiłem się bardzo, gdyż nie złowiłem go w miejscu gdzie odbywało się tarło, a na jakimś 50metrze od trzcin, tam gdzie miałem w nocy szukać karpiszonów i amurów właśnie. Zamiast przechodzić okres "godowy" to pożerały pożywienie karpiowe Takie 45cm przeważnie wchodziły w method feeder W miedzy czasie łowiąc, spoglądałem na relację LIVE u Nas na forum i zobaczyłem, że Elvis nie żartował, założył sobie, że jedzie po rekord dniówki na komercję czyli 100kg ryb i to zrobił. Szczęśliwy i prawie w pół przytomny ze zmęczenia zadzwonił do mnie i zachęcił mnie aby odpuścił łowienie dużych ryb, tylko poszedł w to co oboje uwielbiamy najbardziej, czyli „federowanie” z nastawieniem, szukania leszczy. Na początku stwierdziłem, że to jest niemożliwe na dzikiej wodzie typu jezioro, ale dało mi to do myślenia. Harry sam nie wierzył, że leszcze biorą o tej porze Na noc poszły karpiówki, o 4:30 wstałem i zmieniłem cały swój dotychczasowy plan. Aby przyćmić zapach konopi, bo leszcze niby za nimi nie przedają, to co szło do koszyka zdipowałem czosnkiem i melasą. Postanowiłem także pobawić się method feeder na 5metrach głębokości z koszyczkiem hybrydowym GURU. Jako zanęty do metody używałem mikrusów RINGERS. Do około godziny 10 tej rano złowiłem 13 leszczy, wszystkie bezpośrednio wypuszczając do wody, większość na robaki w stosunku 10:3, method feeder przegrało ponownie z tradycyjnym koszyczkiem i pinką. Rodzynek, płotka 36cm Koledzy także nie wrócili o kiju, no i na pinkę padł karp około 3kg Po chwilowej przerwie i zmianie ponownie strategii postanowiłem zanurzyć 6m metrową zawodniczą siatkę, tak aby zrobić foto złowionych przez mnie ryb. Metodą prób i błędów łącznie do około godziny 19tej złowiłem 20,5kg leszczy i jedną płotkę. Hitem dnia okazała się mieszanka, kulka pomarańczowa RINGERS mocowany QUICKSTOPS-em plus 2/3 czerwone pinki na haku. Na co lepiej brały, nie wiem, ale gdy od 22:00 do 00:00 spróbowałem chwilowo nocnej sesji, ten system już się nie sprawdził, tak dobrzej jak za dnia. Część nocną przerwał deszcz, oraz moje siły witalne. Mini kulki czy robale oto jest pytanie ? Jakie był klucz do sukcesu? Czasami trzeba nad wodą iść na przekór wszystkiemu, trzeba testować, zmieniać, szukać ryb. Gdyby nie forumowy Elvis wyspałbym się nad wodą niemiłosiernie, a tak zadowolony wróciłem do domu wcześniej niż przypuszczałem. Ryby chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. Dodajcie z pół litra lub litr pinki kosztem zanęty, to sukcesy przyjdą same prędzej czy później. To co naturalne jest najlepsze „dla Ryb”. Mata oraz długa zawodnicza siatka, daje gwarancję, że ryby po krótkiej sesji wrócą w dobrej kondycji do wody Jest moc!!! Nie lubię siebie w obiektywie, ale jak "muss to muss"Zdrowe i silne pływają dalej, wypuszczanie to taka wisienka na torcie w wędkowaniu. Dbajmy o ryby i wody, a będzie nam oddane w przyszłości coraz to lepszymi wynikami
  18. Czarek

    Jaka żyłka 0,3mm

    Czołem Jaką polecicie mi Koledzy żyłkę 0,3. Pytam tak, bo właściciel łowiska, na które mam zamiar jechać, preferuje na jednym ze stawów takąż. Nie przetłumaczysz mu, ze średnica, to jedno, wytrzymałość drugie, a papier cierpliwy jest. Ma być 0,3 i już. Czyli co? Mikado?
  19. Grendziu

    Pickerem w świat metody grunotwej

    Czy to było 15 czy 25 lat temu, aż tak dobrze nie pamiętam, ale za to pamiętam jak dziś, gdy wszedłem na pomost do sąsiada, aby przyjrzeć się metodzie którą łowi. Zdumiony byłem jak za pomocą drgającej szczytówki ów wędkarz wyciąga, a to płotki w miejscu gdzie łowił batem, a to okonie spod samego pomostu. Jako nastolatek byłem zapalonym spławikowcem, ale to od tamtego czasu zacząłem zmieniać swoje upodobania. Połów dzieliłem pomiędzy metodą odległościową, a gruntową właśnie. Całe swoje doświadczenie w tamtych czasach opierałem na połowie małego koszyczka z rurką antysplątaniową i gapieniem się godzinami w miejsce drgań wędki. Przeważnie łowiłem na pomoście w dwóch miejscach na jeziorze w Margoninie - na wysokości dzisiejszej wioski zwanej Klotyldzinem lub na końcu akwenu w Sypniewie, gdzie na wypłycaniach na pickerka potrafiłem wyciągnąć leszcze w przedziale 1/3kg. Później chwytałem się różnych metod wędkarskich, przeszedłem w feedery nawet do 150g wyrzutu, aż do czasu gdy w moim zestawie wylądował: Jakie zdumienie moje było, gdy na łowisku u znajomego wyciągałem karpie na poziomie 4-7 kg. Świetnie ów DAM całkowicie amortyzował hol dużych ryb. Po dwóch sezonach dość ostrego użytkowania wydałem kijek Ojcu. W tym roku pickera nie używałem, bawiłem się method feeder - gdzie akurat wędzisko na zdjęciu też powinno dawać radę. Zimą gdy nie mam co robić to wymyślam. Znowu chcę mięć delikatny zestaw, którym będę mógł się bawić w wolnych chwilach. Myślałem o czymś z wyżej półki z firmy Drennan lub Preston Innovations, ale wybór w tych cenach jednak trochę odstrasza i jednak podejmę zakup dwóch innych kijków w niższej klasie cenowej. Pierwszy z nich to ultra delikatny Mitchell Avocet Winckle Picker gdzie jego gramatura to 5-15g, oraz Tuberttini Telica 11st 10-40g z tym drugim wstrzymuję się do targów w Poznaniu, ponoć mają być nowsze modele, będzie okazja dotknąć, przetestować na sucho. Tuberttini ma też służyć mi do method feeder. Kto wie, może jeszcze podczas Rybomanii zmienię zdanie i w szale zakupowym zauroczę się czymś innym, ale mniej więcej takie są moje plany na rok 2016 - delikatnie i finezyjnie jeśli będzie to tylko możliwe, ultra lekki Mitchell vs Tuberttini.
  20. Witam jakiego kija polecacie do metody będę łowil karpiki do 4kg dystans do 60m
  21. Grendziu

    Jaka szczytówka do feedera

    Metoda gruntowa z drgającą szczytówką w ostatniej dekadzie zdominowała niemal wędkarstwo gruntowe w Polsce. Za pomocą feedera, pickera łowimy niemal wszystkie ryby spokojnego żeru. Wykorzystujemy te metodę zarówno na rzekach jak jeziorach, czy łowiskach komercyjnych. Bardzo ważnym czynnikiem w połowie tą metodą jest odpowiedni dobór szczytówki mierzony jednostką oz. Wydawałoby się, że czym delikatniejsza końcówka naszego zestawu tym lepiej widać brania. I jest to oczywiście racja, ale gdy nasz zestaw końcowy jest dość mocno dociążony, to końcówka wędki może nam się odkształcić lub też dość szybko złamać. Na rzece decyduje także siła uciągu i jeśli założymy zbyt delikatną szczytówkę to będzie zbyt mocna parabola ugięcia całej wędki, a brania będą nie za bardzo widoczne. Jakich szczytówek nad wodą używacie? Czy macie jakieś ulubione firmy? Czy korzystacie z oryginalnych szczytówek od danego producenta, który wykonał całe wędzisko? Jak często zmieniacie drgającą szczytówkę w wędce podczas zasiadki?
  22. elvis

    KOSZYCZKI DO METODY

    Istnieje kilka rodzajów koszyczków lub też, jak to coraz częściej nazywają, podajników do metody. Są tzw. koszyczki standardowe, do pelletu, robaków czy też pasty (rodzaj ciężkiej zanęty lub takiego ciasta). Możemy je też podzielić ze względu na wielkość i gramaturę (masę). Istnieje jeszcze podział na te dobre i te firmowe. W swojej kolekcji posiadam kilka rodzajów i mam już pewien pogląd na to co jest na rynku. Choć jest coraz trudniej, bo ta technika łowienia szybko się u nas rozwija i zasypuje nas masa nowości, szczególnie ze wschodu. Nie sposób to ogarnąć. Może na początek należy wspomnieć jaką rolę pełni koszyczek. Otóż jak powszechnie się wydaje, że głównie jako nośnik pokarmu, czyli zanęty. Śmiem twierdzić, że nie. Owszem pełni taką rolę, ale w przypadku łowienia na tzw. Metodę ma ważniejsze zadanie. Oprócz dostarczenia zanęty ma dostarczyć haczyk z przynętą w niej "zatopiony" czy też schowany. I to jest cała istota Metody. Podajnik wraz z zanętą i umieszczoną w niej przynętą ma dotrzeć w stanie nienaruszonym na dno łowiska i tam dopiero podjąć pracę. Cała sztuka polega na tym, aby zanęta nie rozpadła się uderzając o taflę wody lub też nie zaległa na dnie i nie zaczęła pracować. Trzeba do tego odpowiedniej zanęty. Nie każda dostępna na rynku się nadaje. Bardzo ważny, o ile nie najważniejszy, jest stopień jej właściwego nawilżenia przez cały okres jej używania. Konsystencja zanęty też nie jest bez znaczenia. Zanęta powinna być bardzo drobno zmielona i posiadać sporą ilość zarówno składników pracujących jak i być też dość dobrze sklejona. Zanim zaczniemy sami kombinować polecam na początku używać gotowych i dobrych mieszanek zanętowych. Można tak jak kolega wyżej łatwo się zniechęcić, pomimo, że jest to bardzo skuteczna metoda. I w ten oto sposób doszliśmy do tego, czy zawsze i wszędzie Metoda się nadaję. Wg mnie nie wszędzie i nie zawsze. Została stworzona z myślą o łowiskach komercyjnych i szybkościowym łowieniu głównie karpi. Jednak potrzeba matką wynalazków i została zaadoptowana do połowu wszystkich ryb. Jednak nadal do ryb średnich i większych. Podobnie jak i charakter łowisk. Najlepsze efekty są na łowiskach dość płytkich i raczej o stojącej lub wolno płynącej wodzie. Aktualnie powstają coraz to nowsze wersje koszyczków pozwalające na rozszerzenie zastosowania na np. głębokie łowiska. Skąd się biorą ograniczenia w zastosowaniu? Ano właśnie głównie z tego, że podstawą w Metodzie jest sposób prezentacji przynęty. Przynęty, która jest umieszczona bezpośrednio w zanęcie. I dlatego najważniejsze jest, aby koszyczek dotarł na dno w stanie nienaruszonym. Pomaga w tym sama budowa koszyczka (czyt. podajnika). Żeberka, które są w koszyczku, przytrzymują zanętę i nie pozwalają na jej oderwanie od koszyczka w momencie uderzenia o lustro wody. Podajniki do pelletu: od lewej nowość Guru, w środku Browning (mimo stosunkowo niskiej ceny nie polecam, ma wady techniczne) i po prawej standardowy do pelletu też Guru. Standardowe koszyczki do metody: Preston Innovation z amortyzatorem (gumą), Preston standard (large, czyli średni) i tani zamiennik Browninga Hybrid. Dobrą opcją na łowisko z zaczepami. Przerobiona foremka od tanich koszyczków, żeby lepiej i łatwiej wyciągać ze środka załadowany podajnik. (mój patent) Tu z kolei poprawiony koszyczek (wycięte środkowe żeberko, żeby nie niszczyło przynęt i je lepiej lokowało w zanęcie). Jak widać foremka od Prestona ma specjalny przycisk ułatwiający wyjmowanie koszyczka zanętą. I pasuje do tanich koszyczków Browninga i innych podobnych firm (na odwrót nie pasuje) Zestaw kilku przynęt do Metody w małych pojemnikach na próbki kału i większe na mocz. Super sprawa, nie niszczą się tak kulki i pellety. Można w ten sposób mieć dużo różnych przynęt zajmując mało miejsca. Tak dla porównania wielkość haka w stosunku do przynęty. Najmniejszy haczyk to 18, a największy 12 (te u góry to Drennany), a te niżej to oczywiście Guru QM1. Kulki to kolejno 6, 7, 8 i 10 mm, pellet 8 mm. Robin Red i kulka 12 pop-up tez Robin. Rozebrany na części pierwsze koszyczek z amortyzatorem do pelletu. Prezentacja przynęty w podajniku Browninga Załadowany pelletem 3 mm, podajnik ze schowaną przynętą. Koszyczek do metody na robaki firmy Korum. U góry po prawej jest specjalny zaczep do haczyka z robakami. Koszyczek do oblepiania ciastem z zanęty. Mój niezbędnik Taki mały zapas tańszych koszyczków na trudne łowiska. Nowość od Guru podajnik do pelletu i nie tylko. Dobry szczególnie na głębsze wody ze względu na boki (boczne burty) Przykładowe zestawy Testowane zanęty, pellety i kukurydza chilli. Testy w trakcie. A to na nowy rok do testowania Ps. zapraszam do dyskusji i do zadawania pytań. https://dlaryb.pl/forums/topic/230-koszyczki-i-foremki-do-metody/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...