Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wodach' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • OGÓLNE
    • Witamy
    • FUNDACJA - ŁOWISKA - PORTAL "dla Ryb"
    • Wędkarstwo dla osób niepełnosprawnych
    • Wieści znad wody
    • Nowości na rynku wędkarskim
    • Pozostałe tematy związane z rybami
    • Imprezy i zawody wędkarskie
    • Zanęty wędkarskie
    • Przynęty wędkarskie
    • Konkursy serwisu dlaRyb.pl
  • ŚWIAT NAUKI
    • Przyroda i ochrona środowiska
    • Ichtiologia
    • Prawo
    • Akwarystyka
  • METODY I TECHNIKI WĘDKARSKIE
    • Wędkarstwo gruntowe
    • Wędkarstwo spławikowe
    • Wędkarstwo spinningowe
    • Wędkarstwo morskie
    • Wędkarstwo podlodowe
  • SPRZĘT WĘDKARSKI
    • Akcesoria wędkarskie
    • Kołowrotki
    • Wędki
    • Sprzęt pływający
    • Odzież wędkarska
    • Nasze zakupy wędkarskie
    • Handmade
  • KULTURA
  • ŁOWISKA
    • RZGW - jeziora - rzeki - zbiorniki
    • Komercyjne
    • Zagraniczne
  • GIEŁDA
    • Kupię
    • Sprzedam
    • Zamienię
    • Oddam
  • WOLNA STREFA
    • Kultura regionalna
    • Humor
    • Media
    • Hyde Park
  • SPRAWY TECHNICZNE
    • Regulaminy i administracja
    • Archiwum
    • Uwagi dotyczące forum

Blogi

  • Darek
  • Piotr Traczuk
  • BLOG DANIELA
  • RubiksFishing
  • Feeder transporter
  • Artur Kraśnicki blog
  • Spearfishing-Łowiectwo Podwodne
  • zWędkąPrzezNysę
  • Czesław Czech blok wędkarski
  • Sagittaria sagittafolia
  • Wędkarstwo u Zbyszka
  • Podwodna Polska
  • Feeder & Waggler
  • ABC Wędkarstwa z Kubikiem
  • Mój blog podróżniczy
  • Splot- zawodnicze początki
  • Orszak Trzech Króli
  • Pomysły Pawcia.
  • TOMCZYKwedkuje

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Znaleziono 4 wyniki

  1. Kilka miesięcy temu spieraliśmy się na innym portalu czy operat rybacki jest wodom potrzebny, czy praca ichtiologów jest także potrzebna. Ano przyszło do tragedii na Warcie w okolicach Poznania i teraz oczy skierowane są w kierunku Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Każdy chciałby wiedzieć w jakim czasie da się odbudować populację nie tylko ryb, ale w jakim stopniu trzeba wodę zarybić, co zrobić aby uniknąć takich wpadek, kto jest odpowiedzialny za użytkowanie itd. itp. Operat rybacki w drodze konkursu musi być przedłożony do RZGW ( Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej) w danym, określonym terminie, tak aby można było przystąpić do przetargu wód czy wody należącej do danego obwodu rybackiego. Operat ów określa sposób użytkowania wody w danym określonym czasie nie krótszym niż 10 lat i za pomocą tego dokumentu, na dzierżawcy, po wygraniu przetargu nałożone są obowiązki do jego przestrzegania. Operat przygotowuję Ichtiolog, to dzięki tej dokumentacji możemy się dowiedzieć ile mamy zarybiać, co powinno w wodzie się znajdować, jak mamy odławiać i w jaki sposób musimy opiekować się daną wodą. Operat także może być zmieniony w trakcie jego trwania. Pytania na dobry początek. Potrzebny czy niepotrzebny? Czy zamiast operatu lepiej zarybiać samopas, a natura sama się wybroni? Czy w operatach warto ujmować gatunki obce ryb, czy lepiej skupić się na gatunkach rodzimych i szlachetnych? Co to jest ten operat i do czego on mnie zmusza? A co się stanie jak nie będę przestrzegał wytycznych w operacie? Dlaczego wartości co do zarybień są narzucone raz na 10 lat, czy nie można byłoby ich zmienić jeśli wykryjemy jakieś zagrożenia w gospodarowaniu wodą?
  2. Internet ma to do siebie, że można wszystko skopiować, upamiętnić, jak się okazuje, można być wyproszonym z innego forum, za to, że się miało odmienne zdanie. Jak powszechnie wiadomo, większość z Nas (moderatorzy) poznała się na forum splawikigrunt.pl podczas zlotu. Później nie mogąc bronić własnego zdania m.in. (w malutkiej części dzięki temu) powstał cały projekt dlaRyb.pl Dodaliśmy forum, bo to ma być forma komunikacji z ludźmi chcącymi lepszych czasów na naszych wodach. Ponieważ na "sig" spoglądam rzadko, czasami miesiącami nie czytam, pozwolę sobie na debatę od czasu do czasu z teoriami Pana, który na co dzień mieszka w Anglii i nawołuje do obalenia wszystkiego co jest, zrównania z ziemią i zrobienia na nowo, nie obierając przy tym w słowach. Wiem, wiem, obiecaliśmy nie krytykować, ale my chcemy także zmian na lepsze, a hejtu nie znoszę, więc będą przeważnie delikatne sprostowania, czasami może ostrzejsza polemika, broniąca własnego zdania, ale nie odbiegająca od rzeczywistości. Wątki mi tam uciekają, nie chcę mi się wszystkiego czytać, ale od czasu do czasu do czegoś się odniosę. A wpis robię dlatego, aby pokazać, że wędkarze niestety w dość mocny sposób wpływają na to, że ryb w wodach nie ma. Tym razem nowy wątek o kormoranach (myślę, że kolega @Kotwic będzie miał więcej tutaj coś do powiedzenia) http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=6021.msg181547#new A tutaj wpis "cytat" mojego kolegi, który bardzo fajnie prowadzi grupę na FB "JAK BYŁO / BĘDZIE NA RYBACH" "Złów i wypuść vs. widełki wymiarów Z racji redakcyjnych obowiązków śledzę dyskusje (a czasem biorę w nich udział) na naszym Facebooku (www.facebook.com/magazynWMH). Nic tak nie rozpala emocji, czasem skrajnie negatywnych, jak temat wypuszczania ryb i w ogóle ograniczania praw wędkarzy do zabierania połowów. Przyznam szczerze, że nie widzę w naszym kraju możliwości wprowadzenia całkowitego zakazu zabierania ryb, choćby tylko gatunków poddanych największej presji. Znam jezioro, którego prywatny dzierżawca wprowadził u siebie taki zakaz w odniesieniu do szczupaków. Efektem było wynoszenie ryb przez wędkarzy w pokrowcach, woderach, pod kurtkami itp. Skalę kradzieży ograniczyło dopiero wprowadzenie możliwości zabierania ryb w widełkach wymiarów ochronnych. Jestem szczerze przekonany, że tak wyglądałoby to na skalę krajową. Nie twierdzę, że uczciwi ludzie zaczęliby zabierać ryby, ale szczerze, naprawdę wierzycie, że ci, którzy nie wypuszczają sumów w maju, a sandaczy prawie nigdy, gdy są na braniu, nagle przestaliby kraść? Owszem, kraść, bo kłusownictwo jest kradzieżą wspólnego dobra. Ba, nawet wypuszczanie okazów nie cieszy się zrozumieniem wędkarzy, bo są uważane za szkodniki, bo wyżerają jedzenie mniejszym sztukom, których byłoby więcej, bo niepotrzebne, bo... Są tacy, którzy z uporem maniaka dowodzą, że lepiej zabierać z łowiska duże sztuki, aby małe mogły sobie podrosnąć! Do zwolenników takiego poglądu nie dociera pytanie: jak mają podrosnąć do godziwych rozmiarów, skoro zabiera się z wody każdą nieco bardziej wyrośniętą rybkę? Są łowiska, że trudno złowić coś, co ma więcej niż 2–3 cm ponad wymiar ochronny! Rozsądnym kompromisem wydaje mi się więc jak najszersze wprowadzenie widełkowych wymiarów ochronnych. Z jednej strony zapewni to możliwość legalnego zabrania średniej wielkości ryby, ważną dla wielu z nas, a z drugiej ochroni okazy. Przynajmniej częściowo, bo złodziei ryb to nie powstrzyma, ale lepsze to niż nic. Legalnie i skutecznie wędkujący także potrafią zrobić w rybostanie olbrzymie spustoszenie, co do wielu wędkarzy po prostu nie dociera. Niezależnie od tego uważam, że należy objąć ochroną mateczniki ryb, ustanawiając w kluczowych miejscach obręby ochronne z bezwzględnym zakazem zabierania jakichkolwiek ryb. Nie drogie łowiska specjalne no kill, tylko właśnie obręby, gdzie ryby będą miały szanse dorosnąć do godziwych rozmiarów. Dlaczego nie z zakazem wędkowania? Bo weszliby tam kłusownicy, a tak przynajmniej wędkarze mogliby ich pilnować, a zarazem patrzeć na ręce sobie nawzajem." Poniższy cytat kolegi @jach.dariusz jest cytatem w wymienionej grupie fb, a jest on autorstwem Pana Marcin Wosiek
  3. Mazury czyli trochę opowieści o wędkowaniu na mazurskich wodach w 2016 roku. Od kilkunastu lat mieszkam na Mazurach, a ściśle mówiąc w Giżycku. Z okna domu widzę jezioro Niegocin, idąc przez miasto mijam kanał Giżycki. Czasem gdy coś potrzebuję, jadę na drugą stronę miasta i tam mam przed sobą jezioro Kisajno. Tak, na Mazurach jezior nie brakuje, a to zachęta do żeglowania lub wędkowania. A że lubię wędkować, to i korzystam z tego dobrodziejstwa wodnego. Od zawsze uwielbiałem lekkie łowienie, wędką ze spławikiem, techniką pełnego zestawu popularnie zwaną „łowienie batem”. Ot lekkie wędzisko (najczęściej o długości 5 m) o szczytowej, szybkiej akcji. Tak by i zarzucać łatwo było i zacinać przy braniu. Cienka żyłka, niewielki spławik (często o wyporności 0,7-1,5 g), pudełko białych robaczków i garść zanęty. Można iść na ryby. A gdzie tu iść? Ano prawie wszędzie. Ważne by było dostępny brzeg gdzie można spokojnie stanąć, lub sprawny technicznie pomost czy kładka wędkarska. Czasem będzie do nabrzeże portu lub jeden z kanałów pomiędzy jeziorami. Mówię ciągle o okolicach Giżycka, a w tych właśnie okolicach większość jezior jest użytkowana rybacko przez Gospodarstwo Rybackie w Pięknej Górze. Czemu o tym piszę? Bo wykupując sezonowe zezwolenie na amatorski połów ryb na wodach wspomnianych „Rybaków” mam do dyspozycji kilkanaście jezior, na których mogę sobie łowić. To wygodne rozwiązanie. W zależności od wolnego czasu lub pogody, zabieram sprzęt wędkarski i idę choćby do portu Ekomarina, albo na dziką plażę, a może nad kanał Giżycki. Wystarczy 10-15 minut by dotrzeć na miejsce i zacząć przygotowania do wędkowania. Gdy mam więcej czasu można przespacerować się do Wilkas i gdzieś po drodze lub w tamtejszym porcie przycupnąć by sobie połowić. Czasem wybór padnie na północną stronę miasta i wody jeziora Kisajno. To też nie jest daleko, choć tam jest mnie dostępnego terenu by wędkować z brzegu. No i czas na odleglejsze wyprawy, choćby jezioro Wojnowskie, Jagodno Wielkie, czy Ubliki (Duży i Mały), albo zupełnie spora wyprawa na jezioro Buwełno. W każdym miejscu udawało mi się znaleźć choćby kawałek brzegu, plaży lub pomostu gdzie spędziłem 1-2 godziny na wędkowaniu. Ot, takie szybkie wypady rekreacyjne. Łowię najczęściej w pobliżu trzcinowisk, czasami na otwartej wodzie. Głębokość w tych miejscach jest zróżnicowana, czasem jest to 0,5-1 m, często 1,5-2,5 m. Bywało, że łowiłem na głębokości 4 m, a to praktycznie maksymalny zakres wygodnego łowienia wędką o długości 5 m. Ale pamiętam, że na jeziorze Buwełno musiałem zmieniać wytypowane miejsce, bo w zasięgu wędki głębokość przekraczała 5 m, i haczykiem nawet nie sięgałem do dna jeziora. A przyznać trzeba, że jest sporo ładnych miejsc nad Buwełnem czy Ublikiem, tyle, że bezdroża tam znaczne i niejednokrotnie brakuje pomysłu jak zbliżyć się do jeziora. Łowiąc dobieram sobie głębokość i stanowisko, do tego, czego spodziewam się w danym jeziorze i miejscu. Czasem po prostu świadomie łowię w konkretnym kąciku, przy trzcinach, bo oczekuję tam wzdręg i płoci, innym razem na otwartej wodzie mam zamiar złowić leszcze. W sumie często sprawdzają się te plany i łowienie batem przynosi dobre efekty: kilkanaście-kilkadziesiąt ryb różnych rozmiarów. Jak dla mnie to właśnie esencja wędkowania, szukanie ryb, planowanie, aktywne łowienie, choćby wyprawa trwała tylko 1-1,5 godziny. Pokombinować, połowić, odpocząć i wrócić do domu. A następnym razem powtórka, albo szukanie innego miejsca, innego jeziora, innych gatunków ryb. Z uśmiechem przyznaję, że 2016 rok był dla mnie bardzo aktywny wędkarsko. Na rybki wybrałem się ponad 100 razy, łowiłem na ponad 20 stanowiskach i kilku jeziorach. Złowiłem kilka tysięcy ryb, kilkunastu gatunków. Byłem mile zaskoczony, że wśród ryb złowionych batem były liny, karasie pospolite, okonie i szczupaki. Łowiłem tak jak lubię, szukając przygody i odpoczynku. Dla odmiany nawet ze 2 razy zrobiłem sobie spacer ze spinningiem wzdłuż brzegów jeziora Niegocin, obserwując, co się zmieniło w ciągu ostatnich kilku lat. A pomimo, że trasa spaceru miała długość 8-10 kilometrów, to czas leci szybko i mile się to wspomina. A na wyniki nie narzekałem, za każdym razem trafiało się kilkanaście różnej wielkości okoni, pojedynczy szczupak lub wzdręga. Oczywiście wśród kamieni, drzew i trzcin pozostało kilka przynęt, ale takie to uroki spinningowania. Jedyne co drażni mnie nieustannie od wielu lat, to narastające problemy z dostępem do brzegu jezior. Ta liczna zabudowa która jest (i rozwija się) to jedno, ale te wszystkie płoty, siatki, ogrodzenia które trzeba omijać lub ominąć się nie da, to element wkurzający. No i pomosty przydomowo-wędkarskie. Albo działka ogrodzona i na pomost wejść się nie da, albo krzyk z zza pleców słychać, że to pomost prywatny. Dojdzie do tego, że oprócz plaży gminnej, nigdzie nie da się połowić z brzegu. Ale trzeba być optymistą. Nowy, 2017 rok właśnie się rozpoczął. Trzeba mieć plany i dążyć do ich realizacji. A w moich planach będzie wędkowanie. Może na tych samych łowiskach, a może uzupełnię je o dodatkowe wody, tak by zwiedzić więcej mazurskich jezior i rzek. Technika łowienia zapewne będzie podobna bo to lubię, ale przybędzie testów bo to zabawne zajęcie. No i rozwinąć skrzydła w kręceniu filmów podwodnych (kamera już opanowana, pomysłów też nie brakuje).
  4. Przez dziką wodę w tym wątku rozumiem: jeziora, rzeki, zbiorniki zaporowe, kanały. Od kilku/kilkunastu lat zarzucani jesteśmy różnego rodzaj pelletami o różnej grubości. Ponoć te nasze "polskie" są słabsze od angielskich. Patrzyłem na to co dzieję się na targach i chociażby Adler Carp wydawał się zajefajny, więc...? Oglądając chociażby jakość i różnicę, oraz swoje pierwsze opinie opisze już niedługo. Ja sam do końca nie jestem przekonany co do skuteczności pelletu na dzikiej wodzie, a tym bardzie na dużych rzekach w Polsce. Sam już nie pamiętam, czy podobny wątek już nie ruszył. Oczywiście mogę się mylić, bo doświadczenie pelletowe u mnie nie jest zbyt duże. Po prostu pellety czy to haczykowe, czy też zanętowe zawsze do tej pory przegrywały z innymi rodzajami przynęt i zanęt. Nawet na komercji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...