Aby wejść głębiej w wątek należy spojrzeć nie tylko przez pryzmat wędkarski. Należy spojrzeć jak odbierają Nas inne grupy społeczne, które korzystają z zasobów wodnych.
Wielokrotnie jeżdżąc po polach w otulinie zbiorników wodnych, podczas dyskusji z klientami po chwili żałowałem, że pochwaliłem się, że jestem wędkarzem właśnie. Gdy wchodziliśmy w szczegóły, to my wędkarze głównie byliśmy obwiniani za "syf nad wodą". Turyści, plażowicze także, ale to wędkarzom zbiera się zawsze najwięcej. I poniekąd słusznie. Krew mnie zalewa, jak widzę co się dzieję na "stanowiskach" wędkarskich, po wędkujących. Część jest na brzegach, cześć także w wodzie.
Pamiętajmy, że ktoś po Nas też chciałby skorzystać z czystej wody a nie z bagna, syfu pozostawionego po poprzednikach.
Macie jakieś pomysły jak z tym "dziadostwem" walczyć?