Skocz do zawartości

Grych nad wodą


grych
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W końcu i dla mnie skończył się sezon ogórkowy i przez ostatnie dwa tygodnie udało mi się być nad wodą 4 razy :D  Co prawda pierwszy wyjazd to sama drobnica, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)  Kolejne już było trochę lepiej, kilka jazi i nawet całkiem fajny linek zameldował się na wędce. Ostatni raz byłem w czwartek i po raz pierwszy spróbowałem spławika. Łowiłem dość krótko, bo jedynie 3 godziny, ale od brań się nie mogłem opędzić ;)  Co prawda, dużo z tych ryb była niezbyt duża, ale... każda ryba cieszy :)  Wszystko złowione na glizdę, a jako zanęty użyłem Champion Feed Wonder Black, bez żadnych dopalaczy (poza odrobiną gliny)

fc1585efd862.jpg

7e51d75b8eef.jpg

563f1fa23f1f.jpg

6664a7e747f6.jpg

4f8306d25800.jpg

f100ef2bda53.jpg

697dce99cb0d.jpg

5f0fb22999e8.jpg



 

  • Like 6
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

W sobotni poranek znowu posiedziałem nad wodą. Tym razem w ruch poszedł spławik. Łowiłem jak najbliżej trzcin, tak starałem się rzucać, żeby zestaw lądował nie dalej jak 30-40cm od nich. Zaowocowało to tym, że dwa razy zrywałem wszystko i musiałem wiązać od nowa ;):D  No, ale co tam. Najważniejsze, że rybka trochę współpracowała. Uwieszały się jaźki takie po 30cm, a na koniec karaś. Patrząc jak zwykle na Wasze wyczyny, to nie ma się co chwalić, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)

369f93465f85.jpg

01ce8dd04e13.jpg

382031ef19b3.jpg

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Wczoraj miałem być w Szczecinie (na meczu Stalówki), ale że przesunęli wcześniej godzinę (z 17.30 na 20), razem z Szanowną Małżonką (od jakiegoś czasu pierwszy kibic Stali Ostrów) ustaliliśmy, że po nocach nigdzie nie będziemy się szlajać (ani na ostatnią chwilę szukać noclegu), przez co w piątek wieczorem wiedziałem już, że sobota będzie "trochę wolna" i mogę uderzać na rybki. Robale mam zawsze w lodówce (no prawie zawsze), szybkie pakowanie auta (nie ciepię pakować się rankiem) i pojechałem na swoją ulubioną wodę. Nad wodą byłem jeszcze przed wschodem. Samochodów znowu masa, więc myślę sobie - znowu nie połowię, ale patrzę - "moja" miejscówka jest wolna i biegiem, jak wielbłąd, ze wszystkim na garbie poleciałem tam.

Pierwsze dwie godziny to wielka lipa. Łowiłem w tym czasie na glizdy, kukurydzę i kanapki (także z białym) i brania, jeśli już spławik coś zasygnalizował były bardzo delikatne i niemrawe. Wiedząc, że jest tam  masa drobnicy, prawie nigdy nie łowiłem na "same białe", ale szukając jakichś rozwiązań w końcu założyłem trzy białe. Tym razem spławik zaczął się pląsać, ale rzeczywiście były to małe rybki. Wróciłem na chwilę do kukurydzy i znowu lipa, kolejny raz do białych, ale tym razem założyłem same białe - niebarwione. To był przysłowiowy strzał w dyszkę :D  Na dzień dobry branie za braniem jaźków (takich może wymiarowych) a potem karaś, lin, trochę większe jazie, spinka czegoś większego i dalej karaś, lin... Te oliwkowe może nie były "strasznie" wielkie, ale poszalały sobie na wędce. Kiedy pomyślałem, że czas się zwijać, na haczyku zameldował się jeszcze jeden linek i tym sposobem ustrzeliłem hatt-tricka 💪💪 :D

d4de53bc9d33.jpg

ff76b4fbf1a3.jpg

0e3b9be2938f.jpg

897aded33138.jpg

cf58fae5e9d1.jpg

c0296758d913.jpg

cbfb84dbaf06.jpg

  • Like 7
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Chyba z miesiąc nie byłem nad wodą. W międzyczasie praca, praca, krótki wyjazd rodzinny i praca z kumulacją w postaci inwentury ;)  Powoli wracam do żywych, teraz trzymajcie się ryby, bo rychu znowu wkracza 🤣🙃:D

Wczoraj był pierwszy raz z kolejnych pierwszych razów 🙃
Celem jak zwykle była woda w Kępnie, moja ulubiona. Nad wodą zameldowałem ok. 3.15, licząc, że wolna będzie moja ulubiona miejscówka, wyszło na to, że zjechałem się z jednym "swojoziemcem" i on pierwszy ją zajął (jakby miejsca nie było ;)) W każdym bądź razie nie mając innego wyboru - usiadłem na "zapasowym" miejscu, na którym jednak w ruch idą pickerki, a nie spławik. Z zanętą nie kombinowałem - oprócz przynęt dodałem tylko atraktor i to tyle. Wstępne nęcenie i... czekanie. Przez kilka godzin łowienia miałem pięć brań, dwa spaprałem (spóźniłem zacięcie) a w pozostałych przypadkach w podbieraku zameldowały się karasie (znaczy, że tarło dobiega końca, widać po nich) To tylko srebrne karasie, ale z braku laku... ;) 

r1.jpg

r2.jpg

r3.jpg

r4.jpg

 

Edytowane przez grych
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Czołem, kluski z rosołem 🙃

Dawno się nie udzielałem, ale czytam Was i obserwuję ;)

 

Po ponad dwumiesięcznej przerwie i walki z łokciem (mimo wszystko łokieć nie do końca wyleczony, okazało się, że mam naderwany mięsień przy przyczepie, ale po nastrzykiwaniu swoim osoczem powoli, podobno się goi) - w końcu moje zawiłe drogi poprowadziły mnie nad wodę. Wróciłem po roku na Mazury, gdzie celem miały być złote karasie, piękne liny, duże lechole... Niestety nie tym razem. Na haczyku wędki spławikowej uwiesiły się inne karpiowate. Wydaje mi się, że błędem było dodanie do zanęty sporej ilości pelletu, co zwabiło w łowisko te ryby.. Prawdopodobnie one nie pozwoliły podejść innym rybom (takie moje zdanie) Na drugi dzień, czasu na łowienie miałem mniej, a ponadto lało od rana, więc nad wodą posiedziałem 3 godziny, które zleciały szybko i w zasadzie oprócz kilku leszczyków i dwóch odjazdów (mniemam, że znowu karpie) nic innego się nie uwiesiło. Małżonka jeszcze nie wie, ale plan jest, żeby tam wrócić jeszcze i dobrać się do tych innych, pożądanych rybek ;)

Mam nadzieję, że stan łokcia pozwoli połowić jeszcze w tym roku, a pierwsza wyprawa planowana jest na sobotę, może sobie odbiję - co tu dużo mówić - mazurskie niepowodzenia :)))

Jakubowo1.jpg

Jakubowo2.jpg

Jakubowo3.jpg

Jakubowo4.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bubu napisał(a):

Ale zdrowo wyglądające rybki 🙂

To jakaś mazurska komercyjka? Wygląda bardzo ładnie. 

 

Powiedzmy, że można nazwać to komercją. Jezioro jest naturalne, zarybiane przez właściciela, u którego można też wynająć nocleg. Inna sprawa, że łowienie możliwe tylko dla wynajmujących, czyli zero tłoku. Do dyspozycji dwa pomosty (oba przypisane do mieszkania) i łódka. Duże leszcze (średnia 60cm), duże liny, złote karasie - około kilogramowe, to ryby na które poluję będąc tam (niestety nie tym razem).

Sam nocleg - dwa pokoje, łazienka, kuchnia; za całość płaciłem w tym roku - 180zł., normalnie bierze ok.300 (dużo, czy nie - powiedzmy, że to taka średnia krajowa) Dwa mieszkania - jedno z kominkiem, jedno bez (to chyba ma znaczenie jesienią) ;) 

Adres - Jakubowo 10.

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...