Skocz do zawartości

NO KILL - a przeżywalność ryb


Grendziu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator
1 minutę temu, ArekH napisał:

Nie. Po prostu nie otworzyłem linku. Mało razy robisz podobnie? 

Jasne, że robię, kłócić się nie mam zmiaru, Ty nie Betonowy jesteś :P

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Grendziu napisał:

Jasne, że robię, kłócić się nie mam zmiaru, Ty nie Betonowy jesteś :P

 

1 minutę temu, Grendziu napisał:

kłócić się nie mam zmiaru,

ŻADNEGO Z ciebie pożytku Grenda. ?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darku drogi, nie wiem jakiej wielkiej dyskusji oczekujesz. Dla mnie NK jest jedyną możliwością aby wody były rybne w chwili obecnej. Jak by ludzie nie traktowali ryby to i tak ich przeżywalność będzie większa niż tych w siatce do zabrania. Podany przykład "dorszowania" jest błędny, bo tam nikt nie wypływa aby sobie połowić i wypuszczać, to wędkarstwo nastawione na zabranie złowionej ryby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
1 godzinę temu, Splot napisał:

Darku drogi, nie wiem jakiej wielkiej dyskusji oczekujesz. Dla mnie NK jest jedyną możliwością aby wody były rybne w chwili obecnej. Jak by ludzie nie traktowali ryby to i tak ich przeżywalność będzie większa niż tych w siatce do zabrania. Podany przykład "dorszowania" jest błędny, bo tam nikt nie wypływa aby sobie połowić i wypuszczać, to wędkarstwo nastawione na zabranie złowionej ryby.

Nie dysuktuję w tym momencie o dorszach, to oczywiste, że jeździło się dać w beret, gorsze było to że nigdy nie widziałem aby jakikolwiek wędkujący miał umiar i jak brały to przestrzegał limitu, o tym wielokortnie pisałem w innych wątkach.

Ok, ale są pojęcia jak deficyt tlenowy, w większości wód w Polsce, główinie jeziora, latem inaczej ryba reaguje, niż zimą. Widziałeś jak zacinają "dziady" metodą na rybkę? Od pierwszego brania musi spalić jedną czy dwie fajki, aby dobrze połknęła...
Drapieżnik, a w szczególności szczupak, to głupiutka ryba, co jej terez za "mięso" w trziny nie rzucisz to głabnie. 

To, że nam się wydaje, że ryba po wypuszczeniu przeżyła (drapieżnik), to nie jest do końca prawda.

A tutaj obliczenia i przykład z ust ichtiologa:

 Jezioro 20hektarów ; max limit to 60 szczupaków po 1kg - czyli 3kg na 1hektar, jesli zabierzesz więcej, lub zabijesz przez fluorokarbon lub w inny dziwny sposób tego drapieżnika to potem się nie dziw, że codrugie branie to skarłowaciałe krąpie.

Max z hektara 3kg szczupaka, a mnie się wydaje, że jak jest dobry dzień to 1/3 sam złowię w 10h.... razy ilość osób, razy ilość dni...

Ostatnio z Jarzyną i Kotwicem policzyliśmy (moje założenia osoby liczaće potwierdziły, że może być to realne) że na samej dolnej Odrze w Szczecinie wędkujący zabierają 250ton sandacza, czyli licząc po 1kg 2,5mln sztuk... A najlepsze jest pierdzelenie w stołek, kto winny, że ich nie ma...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Grendziu napisał:

Nie dysuktuję w tym momencie o dorszach, to oczywiste, że jeździło się dać w beret, gorsze było to że nigdy nie widziałem aby jakikolwiek wędkujący miał umiar i jak brały to przestrzegał limitu, o tym wielokortnie pisałem w innych wątkach.

Ok, ale są pojęcia jak deficyt tlenowy, w większości wód w Polsce, główinie jeziora, latem inaczej ryba reaguje, niż zimą. Widziałeś jak zacinają "dziady" metodą na rybkę? Od pierwszego brania musi spalić jedną czy dwie fajki, aby dobrze połknęła...
Drapieżnik, a w szczególności szczupak, to głupiutka ryba, co jej terez za "mięso" w trziny nie rzucisz to głabnie. 

To, że nam się wydaje, że ryba po wypuszczeniu przeżyła (drapieżnik), to nie jest do końca prawda.

A tutaj obliczenia i przykład z ust ichtiologa:

 Jezioro 20hektarów ; max limit to 60 szczupaków po 1kg - czyli 3kg na 1hektar, jesli zabierzesz więcej, lub zabijesz przez fluorokarbon lub w inny dziwny sposób tego drapieżnika to potem się nie dziw, że codrugie branie to skarłowaciałe krąpie.

Max z hektara 3kg szczupaka, a mnie się wydaje, że jak jest dobry dzień to 1/3 sam złowię w 10h.... razy ilość osób, razy ilość dni...

Ostatnio z Jarzyną i Kotwicem policzyliśmy (moje założenia osoby liczaće potwierdziły, że może być to realne) że na samej dolnej Odrze w Szczecinie wędkujący zabierają 250ton sandacza, czyli licząc po 1kg 2,5mln sztuk... A najlepsze jest pierdzelenie w stołek, kto winny, że ich nie ma...

 

No właśnie to w skrócie napisałem. Jeżeli  mieli byśmy przeżywalność NK (ta wymyślona teraz przeze mnie) na poziomie 50% to i tak jest to więcej niż przy możliwości zabierania ryby. Po 5 latach mieli byśmy Skandynawię nad Wisłą.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W żadnym wypadku nie odmawiam racji w tym co piszecie. Świnta prowda że ludzie beretują. Sam beretuję i tego nie ukrywam. Ale można odnieść wrażenie czytając, że kto nie pojedzie nad wodę to łowi kilka kompletów, a tak nie jest. Nie każdy to taki Splot, Elvis, Grendziu, Paweł, Grześ czy Radek. Nie wiem czy choć raz w sezonie szary wędkarz trafi dzień konia i zwędkuje komplet np. Leszcza. Na co dzień większość wyniki ma marne. Darek podaje jakieś statystyki, na pewno słuszne, tylko że tu kłania się regulamin i ochrona wód. Wody okręgu Szczecin są specyficzne. To zimowisko ryb. Wystarczyło by je zamknąć dla wędkujących i rybaków w pewnych okresach i sprawa załatwiona, bo nawet przy ograniczonych limitach połowowych, biorąc pod uwagę chętnych do wędkowania, setki ton ryb z tej wody wyjadą. Tak, odbiegłem od tematu, ale ilu wypuści ładnego sandała łowiąc go raz na dwa sezony jednego? Ja nie. Ty ryba pyszka. ?

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
52 minuty temu, ArekH napisał:

W żadnym wypadku nie odmawiam racji w tym co piszecie. Świnta prowda że ludzie beretują. Sam beretuję i tego nie ukrywam. Ale można odnieść wrażenie czytając, że kto nie pojedzie nad wodę to łowi kilka kompletów, a tak nie jest. Nie każdy to taki Splot, Elvis, Grendziu, Paweł, Grześ czy Radek. Nie wiem czy choć raz w sezonie szary wędkarz trafi dzień konia i zwędkuje komplet np. Leszcza. Na co dzień większość wyniki ma marne. Darek podaje jakieś statystyki, na pewno słuszne, tylko że tu kłania się regulamin i ochrona wód. Wody okręgu Szczecin są specyficzne. To zimowisko ryb. Wystarczyło by je zamknąć dla wędkujących i rybaków w pewnych okresach i sprawa załatwiona, bo nawet przy ograniczonych limitach połowowych, biorąc pod uwagę chętnych do wędkowania, setki ton ryb z tej wody wyjadą. Tak, odbiegłem od tematu, ale ilu wypuści ładnego sandała łowiąc go raz na dwa sezony jednego? Ja nie. Ty ryba pyszka. ?

Ad 1. Statystyki ida z założenia, ze zawsze komplet ryb jest zabierany. Dlaczego? Bo jak biorą, to w większości przypadków nikt nie przestezega regulaminu, zabierane sa ryby ponad stan, lub jak ktoś "cyra" to np idzie z sandaczami do domu 5 razy dziennie... To samo widziałem wielokrotnie nad Czarnym czy w Margoninie i tak jest wszędzie, poza nami czy promilem wedkujących. 

Regulaminy dosadnie są do dupy, a najwieksza bzdura, to ze sa limity dzienne wg mnie, powinny byc roczne plus cegiełki  za zabieranie ryby na zarybianie. 

Zimowidlsko ryb - zakaz wędkowania wszędzie, gdzie ono występuje. A juz kiedys pisałem, w obrębie miast, miejscowości na rzekach powinien byc calkowity no kill i to kilka km przed i za obrębem danej miejscowości ???

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat ciekawy i warty wspólnej dyskusji, tym bardziej, że niebawem powinien ukazać się artykuł kolegów w tym zakresie (jak już będzie, to podrzucę odnośnik).

Druga sprawa, że właśnie siedzę nad danymi dotyczącymi kilkuset jezior i zajmie mi to jeszcze sporo czasu, więc nie szybko odezwę się w temacie.

 

A niestety kolegę @Splot

Cytat

No właśnie to w skrócie napisałem. Jeżeli  mieli byśmy przeżywalność NK (ta wymyślona teraz przeze mnie) na poziomie 50% to i tak jest to więcej niż przy możliwości zabierania ryby. Po 5 latach mieli byśmy Skandynawię nad Wisłą.  

muszę rozczarować. Jeśli mówimy o niskim zaludnieniu Skandynawii w porównaniu do kraju nad Vistulą, lub o porównaniu areału wody, to niestety to Skandynawią nie będziemy. Chyba, że coś a'la wąglik na ludność, natomiast gorzej z areałem wody.

Natomiast "Natura" nie znosi próżni. Wbrew pozorom "nic nie robienie", mam w d.pie", "samo się naprawi" w ekosystemach wodnych praktycznie nie działa.
I czekanie aż się akwen sam uzdrowi, jest jeno ułudą wszechwiedzących na uchodźstwie lub specjalistów od genotypu na podstawie fotografii. No tutaj nie można pominąć teorii i oczekiwań rzeszy rybołowców, którzy uważają, że jak się wypędzi rybaków, to ryb będzie w bród, albo, że szczupak w 2 lata będzie miał długość 100 cm.
Ja nie odnoszę się do osób okazyjnie zabierających swój połów, jeno do tego, że na 70% wód w Polsce, łowią wyłącznie wędkarze, i właśnie oni marudzą, że ryb nie ma.

A tematem na który brakuje mi teraz czasu, jest także to, że "N&K" wcale nie jest zbawienny dla jezior.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Kotwic napisał:

Temat ciekawy i warty wspólnej dyskusji, tym bardziej, że niebawem powinien ukazać się artykuł kolegów w tym zakresie (jak już będzie, to podrzucę odnośnik).

Druga sprawa, że właśnie siedzę nad danymi dotyczącymi kilkuset jezior i zajmie mi to jeszcze sporo czasu, więc nie szybko odezwę się w temacie.

 

A niestety kolegę @Splot

muszę rozczarować. Jeśli mówimy o niskim zaludnieniu Skandynawii w porównaniu do kraju nad Vistulą, lub o porównaniu areału wody, to niestety to Skandynawią nie będziemy. Chyba, że coś a'la wąglik na ludność, natomiast gorzej z areałem wody.

Natomiast "Natura" nie znosi próżni. Wbrew pozorom "nic nie robienie", mam w d.pie", "samo się naprawi" w ekosystemach wodnych praktycznie nie działa.
I czekanie aż się akwen sam uzdrowi, jest jeno ułudą wszechwiedzących na uchodźstwie lub specjalistów od genotypu na podstawie fotografii. No tutaj nie można pominąć teorii i oczekiwań rzeszy rybołowców, którzy uważają, że jak się wypędzi rybaków, to ryb będzie w bród, albo, że szczupak w 2 lata będzie miał długość 100 cm.
Ja nie odnoszę się do osób okazyjnie zabierających swój połów, jeno do tego, że na 70% wód w Polsce, łowią wyłącznie wędkarze, i właśnie oni marudzą, że ryb nie ma.

A tematem na który brakuje mi teraz czasu, jest także to, że "N&K" wcale nie jest zbawienny dla jezior.

Tą Skandynawię to napisałem jako pozytywny przykład rybostanu. To o czym napisałeś jest oczywiste :) Moim marzeniem nie jest również całkowite NK na jakimkolwiek zbiorniku. Osoby badające wodę powinny wyznaczać gatunki i orientacyjne ilości do zabrania w przypadku białorybu. Jestem za całkowitym NK dla drapieżnika przez kilka długich lat. 

Sam temat tego wątku nie jest o NK tylko o przeżywalności ryb przy stosowaniu NK, a ta jak wiadomo  jest większa niż w przypadku zapraszania ryb na rozgrzany olej ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...