mav3rick Opublikowano 4 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lipca 2019 Dzisiaj dzień konia, życiówka klenia 57cm 8 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
NPC Opublikowano 4 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lipca 2019 3 godziny temu, mav3rick napisał: Dzisiaj dzień konia, życiówka klenia 57cm Gratuluję! I życzę jeszcze większej ryby! Będzie ciężko ale dasz radę! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KaZuYa Opublikowano 4 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lipca 2019 Dzis rzeka 9 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ardiansson Opublikowano 5 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2019 (edytowane) Dziś kończę swą Holenderską wyprawę. Rano wracam do kraju. Wczorajszy wieczor przy elektrowni i dzisiejszy na miejscu nie przyniosły nawet kontaktu z rybami. Podsumowując: w 6 dni złowiłem 21 niewymiarowych Sea Bassów. Pewnie jak na tutejsze warunki to żaden wynik, jednak traktuję ten wyjazd jako frycowe, które trzeba zapłacić. Teraz już jestem sporo mądrzejszy i nie będę musiał zabierać tony przynęt, by wpasować się w gusta tych ryb. Już za 5 tygodni jadę ponownie na spotkanie z Sea Bassami i innymi wynalazkami tym razem na duńskich wodach. Nie czekając na powrót, już stąd poczyniłem pierwsze zakupy na ten wyjazd: wędka morski spinning SG 2.90 - 60 g, - kij, którym łowiłem 35 g był za lekki, fluorocarbony ( 0,40; 0,50; 0,60) miałem tylko 0,25 - również za słaby, do tego gumy przypominające Tobiasza i tonę spoonów z Ali ( mam nadzieję, że chociaż, część z nich dostanę przed wyjazdem). Najgorsze, że znów trzeba się zbroić, bo nie mam czym łowić Edit: był też szczupak 2,5 kg, ale on przy Labraksach się nie liczy. Edytowane 5 Lipca 2019 przez Hotpoint 8 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Grendziu Opublikowano 6 Lipca 2019 Autor Administrator Udostępnij Opublikowano 6 Lipca 2019 Przygotowałem sumiennie miejscówkę, deszcz przeszkadzał intensywne w łowieniu w piątek. Padł za to 49cm lin no i zrobiła się 15ta, potem wyjazd na spływ kajakowy, powrót na łowisko po 22giej głównie na ognisko i kawalerskie. Kawalerskie ciągnęło się długo, bardzo długo do 13tej, a pogoda weekendowa idealna na ryby... Choć spotkanie niektórych mordek po 10latach w piątek było bezcenne. Dziś choruję i się regeneruję na jutro. Jutro Wesele i potem nie ma bata, reszta weekendów to ryby, czy zawody czy coś innego to się okaże i mam nadzieję, że inne projekty też zatrybią w końcu. Powoli też jest czas aby przygotowywać się na zawody feederowe na Nienawiszczu... Amur nie mój aby nie było, złowiony przez karpiarzy. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grych Opublikowano 7 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2019 Brawo dla wszystkich łowców okazów Ja wczoraj pojechałem po pracy z wędkami do Kobylej Góry... Pomyślałem, że jeśli temperatura oscyluje w granicach ok. 20st., to wczasowiczo-kąpiących się nie będzie, a jeśli już, to w miejscu do tego przeznaczonym.. Oj jakże się bardzo pomyliłem Tym razem jednak nie wróciłem do domu z niczym, bo pojechałem nad "zapasową" wodę, czyli zbiornik przed Kępnem - "Na Wilku" Woda dla mnie całkowicie nieznana. Kiedyś był to zbiornik prywatny. który kilka lat temu wydzierżawiło kaliskie PZW. Zanęta leszczowa (Matchpro) z dodatkami leszczowymi (kopra melasa i sparzona kaszka kukurydziana) Tak przygotowałem się na łowienie leszczy w Kobylej Górze, tutaj nie miałem za bardzo jak zmienić zanęty na bardziej uniwersalną (nie znałem rybostanu) dlatego zrobiłem tak, jak sobie wymyśliłem wcześniej. Masa krąpi, kilka płotek, karasi i pod wieczór kilka leszczyków to wszystko co udało mi się wczoraj "przechytrzyć" Generalnie rybom nie było co robić zdjęć, za to woda (mimo swojego położenia obok ruchliwej DK11) ma swój urok. Woda ma niby 5,5ha (choć nie wiem gdzie one się kryją) z cyplem, z którego można łowić, jest warta kolejnych odwiedzin i spróbowania przechytrzenia czegoś większego Jako, że karasie dawno nie meldowały się u mnie, jednego uwieczniłem (niewielki, jak moja dłoń) no i sama woda Martwi mnie tylko jedno - zamiast zdjęcia robić rybom, "trzaskam" je okolicznościom przyrody... 9 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cygan786 Opublikowano 7 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2019 Piękne okoliczności przyrody. Ryby każdy widział A takich scenerii niestety nie. Tak że fotki super. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artur Opublikowano 7 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2019 Nocka na Odrze z 6 na 7 lipiec. Pogoda trochę się oziebilo z 38 st temp spadła do 27 a jeszcze zaczęło padać od 23 30 do 5 rano. Wody nima bardzo płytko i jeszcze spadła z 10cm.W miejscu gdzie lowilismy z Marcinikiem było może 1m.,wiec nie tak źle jak na taką nizowke. Leszczy nie było za to klenie chętnie wspoloracowaly, podawały wędkę do ręki - brania były atomowe. Widać zmianę temperatury rano po deszczu co prawda na chwilę wysi słońce, ale zaraz byly chmury i bardzo porwisty wiatr. Wriocile ok 8 rano termometr pokazywał 16 st. Pozdrawiam serdecznie wszystkich maniaków nocnych feederowych zasiadek życząc udanych połowów. 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tench_fan Opublikowano 7 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2019 @Artur jesteś niezawodny. Cóż za połów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tench_fan Opublikowano 7 Lipca 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lipca 2019 Ten tydzień troszkę się wyłączyłem z forumowego życia, a to za sprawą przeziębienia, które mnie dopadło perfidnie. W pracy z tego powodu ledwo funkcjonowałem, a po powrocie nie miałem na nic chęci. Chorowanie jednak tak mi doskwiera, że dziś nie wytrzymałem. Jak to? Do roboty chodzę chory, a rybom odpuszczę ( co byłoby rozsądne )? Nie wytrzymałem i dzisiejszego popołudnia wybrałem się nad rzekę, choć na kilka godzin. Robaki już w większości zamieniły się w kokony, jeden dzień dłużej i 0,75 l poszłoby na śmietnik. Bez formy, z lichym towarem, ale jednak na rybach. To był słaby dzień, jeden z najsłabszych w tym sezonie, ale zarazem niezwykły. Czemu dla mnie niezwykły? Dowiecie się za chwilę. Łowiłem jak zwykle, ale to nie przynosiło rezultatów. Zmiana pogody, trwająca duża niżówka - szukałem powodów, ale tak naprawdę przyczyny nie znam. Leszczy jak nie widać, tak nie widać. Krąpie zwykle nie zawodzące, dziś nawet one nie chciały żerować. Jazie, które w tym sezonie poławiam dość skutecznie, uratowały mi skórę. Tylko dwa w tym jeden maluch 29cm, drugi natomiast zasłużył na zdjęcie. Dość "szczupły" ale 40 cm : Tu sympatyczna kacza rodzinka : Cóż zatem było w tym dniu niezwykłego. Otóż trafiła mi się rybka. Rybka niezwykła na naszym odcinku Warty. Nie znam nikogo, kto choćby o niej wspomniał. A mam w rodzinie sporo wędkarzy, trochę też znajomych wędkuje. Jak tu trafiła? Może to z powodu tak bardzo niskiego stanu wody. Ten odcinek z natury o dość bystrym nurcie, teraz dodatkowo stał się bardzo płytki. Tą niespodzianką okazuje się świnka. Co więcej nawet wymiarowa . Pierwsza w życiu i zapewne ostatnia. To naprawdę ewenement. To dla mnie dzień wart zapamiętania, tak jak np. 09.08.1991 roku, gdy jako 15 latek złowiłem swoje jedyne w życiu jelce. Wtedy w czasie jednego popołudnia, złowiłem ich 3 sztuki i nigdy więcej tych rybek nie spotkałem. Dziwne bywają nasze wędkarskie życiorysy. Teraz świnka zapisała swą kartę w mojej "wędkarskiej biografii". 7 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.