W zasadzie miał być to wpis na blogu, ale zgłodniałem (trzy dni bez obiadu) i uciekam do rodziców na coś fajnego.
Głównie chodzi mi o to jak szybko zacinacie gdy ujrzycie branie na spławiku czy też drgającej szczytówce, tudzież "pingpongu" czy innym sygnalizatorze brań.
Drugi aspekt to to jak często zmieniacie cokolwiek będąc na rybach gdy ryba nie bierze.
No i trzecie zagadnienie - na jak długo starcza Wam cierpliwość nad wodą aby siedzieć i patrzeć się w wodę aby stwierdzić: mam dość, jadę do domu, nic z tego nie będzie.