Wisła uboga o ryby

[Dominik]

Czytam to sobie i nie rozumiem krzyku wędkarzy. Rozumiem krzyk ekologów, którzy "cierpią" wraz z tymi rybami. Nie rozumiem wędkarzy, którzy krzyczą o wymiernych, finansowych stratach. Przecież strat finansowych nie ma. Te ryby w tym kanale są nic nie warte od strony ekonomicznej, bo nie powinno ich tam być. Są, bo przyroda jest uparta i przenosi rybska w sposób niekontrolowany

Kanał należy do elektrowni. Nie do RZGW, tylko do elektrowni. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Minister ds. energetyki zawsze będzie ważniejszy od ministra ds. ekologii, bo od tego zależy nasze bezpieczeństwo (jeśli prawo tego nie stanowi w przypadku Kozienic, to w tydzień można je spokojnie zmienić, to żaden problem). To tak, jak z wycinaniem drzew w miastach. Ludzie krzyczą i płaczą, że jakieś drzewko się w mieście wycina. Sorry, ale miasto, to jest ośrodek ludzki, gdzie człowiek ma pierwszeństwo. Chrońmy przez wycinką puszcze i rezerwaty, a nie miasta. I tak jest też w Kozienicach. Kanał zrzutowy jest po to, by móc do niego zrzucać ciepłą wodę. Nie jest po to, by były w nim rybki. Więc szanowni wędkarze nie mają absolutnie nic do tego, a robienie jakichkolwiek wyliczeń jest po prostu śmieszne.

Inna sprawa, to ekologia i tu trzeba się zastanowić, by te ryby nie cierpiały. Może trzeba zrobić coś, by ich tam nie było. Może robić regularne odłowy sieciowe i złapane ryby przekazywać wędkarzom? Kwestia dogadania się. Na pewno krzyk wędkarzy nie doprowadzi do tego, że elektrownia będzie z nimi gadać, bo nie musi. Może po prostu powiedzieć, że będą regularnie odławiać ryby i je przekazywać do utylizacji lub do przerobienia na mączkę i tyle. Sądzę, że szybko znajdzie się firma produkująca takie mączki (lub podobne), która by te ryby brała na siebie. Wilk syty i owca cała. Tylko ten wędkarz gapa