Skocz do zawartości

Darek

  • wpisów
    63
  • komentarzy
    48
  • wyświetleń
    42302

Celowe przekombinowanie


Grendziu

1652 wyświetleń

 Udostępnij

Wieczorem już zaplanowałem, że do wędkowania w niedzielę podejdę na totalnym luzie, tym razem nie będzie liczył się wynik, a testy. Chciałem zobaczyć, czy jak przeniosę się w czasie o jakieś 20 lat wstecz, to czy ryby będą współpracowały jak kiedyś. No i oczywiście przekombinowałem, a w sowich założeniach się nie pomyliłem.

 

Dawniej wystarczyło nagotować miskę „paszy” (miks: kukurydza mielona, pszenica, pęczak, makaron etc.) dobrze ją wymieszać, wrzucić w odpowiednie miejsce i czekać na dzień lub noc aż ryby wejdą, przeważnie po 3 dniach biło się pierwsze rekordy i w siatce lądowały pierwsze leszcze 2kg+. Uwielbiałem te brania, a w szczególności gdy łowiliśmy z ojcem i całą brygadą w nocy z łodzi na jednej z ulubionych górek na jeziorze margonińskim, które mam zamiar w tym roku latem odwiedzić.
 

le6.jpg
Kto zgadnie która zanęta była najlepsza?

 

Ostatnio usłyszałem, że mój pomost to najlepsze miejsce na jeziorze, z czym zupełnie się nie zgadzam, na najlepszym miejscu z dziurami i górkami to ja łowiłem poprzednie lata i także miałem jak w tym sezonie ponad przeciętne wyniki. Ale co tu się dziwić jeśli ja łowię i łowię a „konkurencja” obok patrzy. Stąd postanowiłem przygotować się do zasiadki jak koledzy z innych pomostów.

 

W domu nagotowałem pęczaków i innych ziaren, dodałem do tego trochę słodkiego pelletu i kukurydzy z puszki i zbombardowałem wodę na grubo, kleisto itd. Itp. Celowo nie dodałem żywych robali w jakimkolwiek wydaniu aby zobaczyć co się będzie działo.

 

Zanęty do koszyka zrobiłem dwie, jedną z ziemią bełchatowską, chlebkiem fluo i zanętą – ale tym razem nie dodawałem także dip-ów. Drugą pod method feeder, tym razem wziąłem to co było w sklepie do testów, czyli Tandem Baits o smaku "owocowa bestia" całość pod koszyk hybrydowy, który nadspodziewanie dobrze łowił wcześniej z mikrosami Ringers.

 

Owocowa bestia na pewno nie sprawdziła mi się nad jeziorem, beton, masakra niestety, koszyk który napełniłem rękoma po 30 minutach od zarzutu i wyciągnięciu zestawu z wody, cały pellet nadal trzymał się koszyka. Niestety ale jest to nieporozumienie, on powinien jakoś zapracować i się kiedyś tam rozbić na dnie, nie mówiąc o tym, że wpuszczałem go na głębokość 5m, a nie jak na komercji średnio się łowi na głębokości 1m… Niestety ale kolejny produkt z Polski zawiódł. Obserwuję progres i postęp w pelletach do koszyka, ale nadal szału nie ma. Ostatnio zamiast podawać go do metody, te nasze polskie pellty „na sucho” wystrzeliwuję z procy pod spławik na bata, bo mimo wszystko fajne zapachy mają. Aby nie być zbyt krytyczny wobec Tandem Baits to powiem, że mam kilka rodzajów dumbellsów typu pop-up 8-10mm i jeden jest naprawdę łowny, bodajże „tłusty łosoś & kawior”.

 

Ponieważ podszedłem od samego początku na „grubo” do wody to już tego dnia brań jako tako nie szło odratować, co nie oznacza, że nic nie złowiłem. Było ich nadzwyczajnie po porostu mniej. W miarę upływu czasu zacząłem się bawić i do koszyka zacząłem dodawać coraz większą ilość pinki, po jakiś 2h zaczęły się sporadyczne brania. Gdy zdipowałem odpowiednio zapachami swoją zanętę do koszyka także pojawiły się częstsze brania, a pod koniec zasiadki, gdy na haku zostały same żywe robaki, ponieważ zrezygnowałem z dumbbellsów i mini kulek brania były intensywne.

 

le4.jpg
Leszcze tym razem były stosunkowo małe

 

Do czego zmierzam? Bardzo często jak jedna osoba łowi, a innym nie biorą, to do wody „konkurencja” wrzuca tony towaru, mocniej i częściej grubiej i więcej. Efekt brań u nich oczywiście jest odwrotny od oczekiwanego. W zanęcie liczy się jakość nie ilość!!!
 

le3.jpg
Ta rybka zawsze cieszy, karaś złocisty na matczówkę

 

Na zakończenie słów kilka o method feeder. Jest to mój 3 sezon bodajże, kiedy nim się bawię i testuję różne rozwiązania. Dopiero w tym roku powoli się do niego przekonuję, ale także mieszam jakby swoimi sposobami. Np. nie uśmiecha mi się robić woreczków pva i przyczepiać je do koszyka, szybciej jest zastosować odpowiedni koszyczek hybrydowy (Guru in line) i palcami zdusić odpowiednio mocno zanętę, wtedy na wodzie stojącej typu jezioro brania są i zanęta z koszyczkiem odpowiednio zejdzie na dno nawet na większe głębokości. Ja stosuję przeważnie miks 30% zanęty pod method feeder i 70% pelletów – całość nadspodziewanie dobrze pracuje i robi odpowiednią jakość w miejscu gdzie ląduję koszyk na dnie. I jeszcze jedno, ponieważ łowię powyżej 5m to i przypon robię wtedy dłuższy niż przy tradycyjnym koszyczku, czyli nie 10cm a przykładowo 40cm. Nie wduszam w koszyk z tym co mam na haczyku, tylko pozostawiam go luźno – efekt? Nie ma różnicy w braniach. Intensywność jest taka sama.


le2.jpg
Jeśli łowimy tylko na robale, to musimy się liczyć z tym, że czasami będzie drobnica nam się wieszać

le1.jpg
Jedna fota i wolność

 Udostępnij

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...