Przygoda z łowiskiem Rybieniec
Realizując postanowienia noworoczne, gdy zapada zmrok, zaczynam szukać rekordowe ryby, stąd moja wyprawa w nieznane nad jezioro oddalone od mnie jakieś 30km.
Tym razem wybór padł na łowisko karpiowe szczupakowe Rybieniec, którego opiekunem jest ichtiolog, karpiarz i producent firmy Adder Carp Pan Marek Hałas. Rezerwację dokonałem telefonicznie.
Woda położona w okolicach Kiszkokowa, powiat gnieźnieński, pomiędzy wioską Rybieniec, a Rybno Wielkie. Niecałe 20ha wody położone pomiędzy gruntami rolnymi w delikatnym zagłębieniu. Nad wodą byłem sam. Przywitała mnie brama wjazdowa z kodem, no i po kolei wydzielone, ponumerowane łowiska od 1-9. Wszędzie było bardzo czysto, zadbane. Ja miałem łowić na 5tce z wywózki, ponoć karpie zlokalizowały się po drugiej stronie. Wszystkie instrukcje co, gdzie i jak bardzo szczegółowo uzyskałem od właściciela łowiska.
Podczas wywózki pierwszej wędki pojawiła się pierwsza kontrola, podszedł sympatyczny starszy Pan wypytując o wszystko. Nie minęło kolejne pół godziny i pojawił się dzierżawca wody.
Wypytał mnie co i jak łowię, oraz zapytał czy spełniam wszystkie punkty regulaminu, okazało się, że nie mam przyponów strzałkowych, które z wywózki są obowiązkowe, w trakcie łowienia poprawiłem zestawy, po to są regulaminy aby w końcu je przestrzegać. Po godzinie rozmowy zostałem sam na sam z wodą, czyli tak jak najbardziej lubię. Dlatego często jeśli tylko mogę na wyprawy wychodzę w środku tygodnia.
Strategia była następująca: w jednym miejscu nęcę bardzo delikatnie orzechami tygrysimi i pelletem o tym zapachu uzupełnionym o mikrusy Ringersa oraz pellet halibutowy, oraz łowię na haku na zmianę na orzecha lub kulki Ringersa. W drugie miejsce idzie miks ziaren oraz kulka 22mm Nash Key Cultured Hookbaits. W ciągi doby, były dwa minimalne pociągnięcia.
Błędy jakie popełniłem? Zbyt rzadko wg mnie zmieniałem zestawy, ponieważ w miejscu gdzie łowiłem zdarzały się mini zaczepy, na końcu zestawów powinny być kulki lub pellety Pop - up.
Ryby w łowisku na pewno są, zarówno duże karpie pod 20kg, widziałem spławy, jak i metrowe szczupaki ( w 2016r mają odpoczywać - bez presji wędkarskiej). Ubolewam trochę, że nie można było nad wodą łowić feederem, ale szanuję podejście do wody i regulamin stworzony przez właściciela. Jest to łowisko dla wybranych, szukających wrażeń z dużą rybą, przy zachowaniu zasady "No Kill".
Łącznie za dobę zapłaciłem 100zł - wydawać się może, że sporo, ale jedni wolą SPA w dużym mieście, a ja od czasu do czasu wolę SPA nad wodą, przymykając oczy w niewygodnym aucie, gdy nie ma brań. Myślę, a nawet jestem przekonany, że kwota za dobę około 70zł, która jest na łowisku wystarcza pokryć tylko koszty z nim związane. Oby...
Jeśli tam wrócę, to minimum na 3 doby i przygotuję się do mojego karpiowania lepiej. Ten pierwszy raz to było tzw. zapoznanie się z wodą. Polecam.
Chwilowy bałagan tuż po rozpakowaniu
Zużyłem tylko 1/10 zanęty - miałem dokarmiać rybki, po złowieniu, a że było zero brań, no cóż, następnym razem będzie lepiej
Stanowisko nr 5 - ponoć ulubione przez właściciela
2 metry od trzcin lądował pierwszy zestaw
A tutaj drugi z "orzeszkami kokosowymi"
Wysepki nad wodą, ryba ma się gdzie tutaj schować
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.