Skocz do zawartości

Czy organizacje i działania "zielonych" pomagają wodą i rybom?


Grendziu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety Danielu, zgodziłeś się w pełni
Ja nigdzie nie napisałem o zakazie urzędowym. Napisałem, jak Ty, że ryby mają być sprzedawane w humanitarnych warunkach bez względu na to gdzie. I, że jeśli komuś żywa ryba sprawia problem, to niech kupi martwą  (te 95 %, Ty należysz do tych 5).
Od jakiegoś czasu postanowiłeś się ze mną nie zgadzać nawet wtedy, gdy to co piszę jest z Twoimi poglądami zgodne. Ale to już Twój problem  
No to z tym się nie mogę zgodzić, ale tak dla zasady.
Nie zgadzam się z tym, że się z Tobą nie zgadzam. Faktycznie źle zinterpretowałem przekaz o zakazie sprzedaży ryb żywych. Przepraszam.
Zrobiła się straszna medialna nagonka, a markety z obawy o ewentualne kary za znęcanie się nad zwierzętami poprostu rezygnują. To nie żadna troska o dobrostan ryb , ale strach przed karami.
Zastanawiam się skolei skąd wziąłeś te proporcje 95/5?
Jeśli chodzi o duże miasta to z pewnością jest znacząca różnica, ale np. u mnie jest wręcz odwrotnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelacja.:beer1:
Panowie, to jest dyskusja na wybitnym poziomie, uwzględniając różne podejście do tematu, a jednocześnie bardzo sensownie argumentując.
Dominik ma rację, że powinny być określone zasady przetrzymywania i sprzedaży ryb żywych.
A Elvis bardzo dobrze wyłuszczył elementy jakie dotyczą sprzedaży, obrotu, połowu ryb.
Nie warto się kłócić, warto dyskutować i przedstawiać swój punkt widzenia, a to daje nam przewagę, nad tymi co tylko klepią oszczerstwa.

Pamiętajmy przy okazji, że wędkarze nie są "pępkiem"  świata i mają wyłączność na dostęp do ryb i narzucania innym swoich zasad.
Są też zwykli ludzie, którzy chcą zjeść rybę i niekoniecznie to musi być karp lub pstrąg tęczowy.

ps. Co do wątku o PRL-owskiej opcji kupowania żywego karpia, to chyba jednak sięga to do dawniejszych czasów, gdy było to jedyne rozwiązanie by ryba była świeża, a nie musiała być solona lub wędzona.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, elvis napisał:

Zastanawiam się skolei skąd wziąłeś te proporcje 95/5?

Z głowy :) Wcale bym się nie zdziwił, gdyby była jeszcze większa :) Zwłaszcza w miastach. Tylko, że to właśnie w tych miastach są supermarkety, które przechowują te ryby w warunkach na które obaj się nie zgadzamy :)

Jeśli chodzi o wsie i małe miejscowości, to tam przyzwyczajenie do "tradycji" robienia wszystkiego samemu od początku jest większe, więc i popyt na żywego karpia większy. Ja z kolei nie znam nikogo, kto by wolał kupić karpia żywego od fileta lub tuszki. No, ale ja mieszkam w miejskim bloku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Kotwic napisał:

ps. Co do wątku o PRL-owskiej opcji kupowania żywego karpia, to chyba jednak sięga to do dawniejszych czasów, gdy było to jedyne rozwiązanie by ryba była świeża, a nie musiała być solona lub wędzona.

I tak i nie. Tak jeśli chodzi o przechowywanie i nie jeśli chodzi o karpia. To komuna z uwagi na niedobory w żywności wpoiła nam świątecznego karpia, czyli rybę łatwą w hodowli i tanią. 

Przecież Kościół nie zakazuje jeść mięsa w wigilię. To nie jest dzień postny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Dominik napisał:

To komuna z uwagi na niedobory w żywności wpoiła nam świątecznego karpia, czyli rybę łatwą w hodowli i tanią. 

Skąd to wziąłeś. Nawet nie pamiętasz komuny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sprzedawałem ryby to rzadko kto chciał by je mu zabijać, a żeby oczyścić czy filetować to już w ogóle.

Sprzedawałem około 2 ton (1.5tys.szt) w dwa dni przed wigilią. Dodatkowo oprócz mnie handlowało 3-5 osób w mieście liczącym ponad 20-25tyś ludzi.

Wg szacunków które robiliśmy , w mieście schodziło około 5 ton żywych rybek na samą wigilię i około 300-500kg na Sylwestra. Ryby martwe schodziły tylko wtedy jak brakło ryb żywych. Poza tym w śladowych ilościach.

Nieco inaczej ma się sytuacja w większych miastach. Tak jak zauważył Dominik, chodzi o markety. Myślę, że chodzi o wygodnictwo(bałagan, problem z uśmierceniem, odpady itp.).

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak i nie. Tak jeśli chodzi o przechowywanie i nie jeśli chodzi o karpia. To komuna z uwagi na niedobory w żywności wpoiła nam świątecznego karpia, czyli rybę łatwą w hodowli i tanią. 
Przecież Kościół nie zakazuje jeść mięsa w wigilię. To nie jest dzień postny.
Niebawem będzie Kebab na stole wigilijnym. Dokąd zmierza ten świat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były Dominiku, były. Ale dla czego powiązujesz to z Karpiem na którego punkcie masz pod każdym względem i od kąt ciebie pamiętam awersję.  Będąc szczerym, nawet na Karpie były zapisy. Ale w tedy nigdy nie sprzedawano ich na ulicy, rzadko kiedy z samochodu i nie miały czasu by się męczyć. ;) Druga sprawa to to, że jedzenie ryb w wigilie jest wielosetletnią tradycją. Kościół dopiero kilka lat temu wycofał się z zakazu jedzenia mięsa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, elvis napisał:

Niebawem będzie Kebab na stole wigilijnym. Dokąd zmierza ten świat.

Przykre to. 

Dlatego powinniśmy dbać o naszą tradycję, niekoniecznie poprzez trzymanie karpia w reklamówce przez noc w zlewie. I dlatego powinniśmy docenić jakość, a nie ilość i cenę. Przynajmniej w sprawie tradycji karpiowej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...