Zmiany użytkowników rybackich w obwodach rybackich to normalna sprawa. Zmiany te wywołane są różnymi czynnikami, acz głównie jest to upływ czasu związany z umową „dzierżawy” (właściwie to użytkowania rybackiego). Czasami jest to rezygnacja użytkownika, niekiedy odebranie prawa do użytkowania.
Dla zwykłego wędkarza nie ma praktycznie znaczenia, kto i dlaczego zarządza danym obwodem rybackim. Wędkarz chce zapłacić za zezwolenie na połów ryb i łowić. Najlepiej dużo i wielkie osobniki ryb.
Ale to tylko wprowadzenie do tematu.
Zima bieżącego roku przyniosła ważną (choć zaskakującą) informację, że rzeki Wieprza i Parsęta (a właściwie adekwatne obwody rybackie tych rzek) zmieniają zarządcę.
Dotychczasowy użytkownik rybacki Okręg PZW Koszalin utracił wspomniane wody.
W takiej sytuacji, podejmowana jest procedura przygotowania konkursu ofert na użytkowanie rybackie danego obwodu rybackiego. To zakres powinności RZGW (Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej), jak i na ten czas RZGW obejmuje zarządzanie wodą i jej zasobami w konkretnym obwodzie rybackim.
Wiem, hasła: RZGW, obwód rybacki, użytkownik rybacki brzmią zawile, ale są konieczne, by w literze prawa informować: kto, co i dlaczego.
Skoro już się stało, to zmienić tego nie można, za to trzeba dopasować się do rzeczywistości.
Właściwe RZGW oznajmiło, że rozpoczęto wydawanie bezpłatnych zezwoleń na amatorski połów ryb w konkretnych obwodach rybackich Wieprzy i Parsęty. Jak z niektórych wpisów na wędkarskich forach wynika, wydano kilka tysięcy takich bezpłatnych zezwoleń na połów ryb. Wygląda więc, że omawiane wody są atrakcyjne i pożądane, nawet przez wędkarzy z odległych zakątków Polski.
W sumie nie ma się co dziwić. Przymorskie rzeki, ciekawe ryby (pstrągi, trocie, może i łososie) to gratka na łowców. No i ta czysto formalna, a jednocześnie darmowa procedura i zezwolenie.
Można by pomyśleć, że wody owe mogą być źródłem zadowolenia wielu wędkarzy, a równocześnie mogą przynosić dochody dla użytkownika rybackiego.
Cóż, zobaczymy.
W każdym razie procedura konkursowa została uruchomiona, więc i zakończyć się musi.
15 czerwca 2016 roku została przeprowadzona procedura konkursowa (w skrócie: wyłonienie użytkownika rybackiego).
http://www.rzgw.szczecin.pl/ogloszenie-o-konkursach-
Z dostępnych informacji z innego forum:
http://jerkbait.pl/topic/53881-parseta/
Cytat
Dzisiaj w południe, w Sali konferencyjnej Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie, zostały otwarte koperty z ofertami dzierżawy (użytkowania rybackiego) Parsęty wraz z dopływami (w tym Kanału Drzewnego).
W konkursie wzięło udział trzech oferentów: Okręg PZW w Szczecinie, Okręg PZW w Poznaniu i Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty z siedzibą w Karlinie. Najwyższą ofertę (przeszło pół miliona rocznie na zarybienia) złożył Związek Miast i Gmin dorzecza Parsęty. Pomimo to nie wyłoniono dzisiaj zwycięzcy, ponieważ Okręg PZW w Poznaniu z drugą co do wielkości zadeklarowaną kwotą na zarybienia (około 300 tys) zapowiedział złożenie protestu.
W zaistniałej sytuacji dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie ma 7 dni na rozpatrzenie odwołania, liczone od dnia wpłynięcia pisma.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Wiesław Skólmowski
Czytając takie doniesienia, wydaje się, że w przyszłości wody Parsęty będą zarządzane przez nowego użytkownika rybackiego, oferującego zupełnie duże pieniądze na zarybianie tych wód. Cieszy ambitny plan i chęć działania, pozostaje tylko życzyć powodzenia i sukcesów.
Ale pomimo to, czytając powyższy wpis można wywnioskować, że pomimo wielkiej omawianych atrakcyjności wód pomorskich (1 tysiąc wydanych zezwoleń na połów ryb w ciągu 1-2 pierwszych miesięcy, a pewnie kilka tysięcy do czasu rozstrzygnięcia konkursu) w żaden sposób nie odzwierciedlony jest przez liczbę złożonych ofert w konkursie.
Standardowo, a wręcz sztandarowo okręgi PZW podejmują działania by zdobyć nowe lub kolejne wody, ale jeden inny, kontrkandydat, to skromne pożądanie wobec takich wód.
Gdzie jest przyczyna tego, że wędkarze ochoczo korzystają w darmowych zezwoleń, natomiast brakuje szerokiego frontu kandydatów, którzy zamierzają sprostać oczekiwaniom wędkarskim. Przecież rzesze dotychczas niezadowolonych wędkarzy, miało szansę wykazać się i podjąć wyzwania, by zarządzać wodą, nie tylko na niej łowić.
Nie pisze tego z pretensją. Piszę to w związku z rozczarowaniem, jakie dotyka mnie gdy widzę, powszechność narzekania na bezrybie lub złe zarządzanie i potężną pasywność, wręcz ignorancję gdy chodzi o wysiłek własny i podjęcie wyzwania, by zmienić coś na lepsze.
W omawianym temacie wiele jest do powiedzenia i do zrobienia. Wiele jest pewnie teorii i planów, lepszych i gorszych. Natomiast smaczku dodaje poniższy artykuł:
http://www.1479.pzw.org.pl/wiadomosci/134056/60/tajemniczy_lider_w_wyscigu_do_dzierzawy_wieprzy
Szczerze mówiąc, nie wiem jak się do takiej informacji odnieść, ale wygląda, że i ta rzeka potencjalnie dostanie dużą dawkę materiału zarybieniowego (wspomniano o 300 000 zł).
Oby plany i pomysły były bliższe realizacji niż wątpliwości z tym związane.
W sumie to czas na podsumowanie.
Narzekamy na wody, na niedobór lub brak ryb. Ale okazuje się, że darmowe brać jest łatwo, natomiast zarządzać i decydować znacznie trudniej. Jak więc to pogodzić lub rozwiązać, jak znaleźć sposób by użytkownik rybacki ekonomicznie nie tracił, a wędkarz był zadowolony z całokształtu?
AUTOR: KOTWIC