Skocz do zawartości
Grendziu
Grendziu

Spontaniczny wypad na łowisko ŁUGI WAŁECKIE

   (0 opinii)

Lato w pełni to i ryb coraz więcej chciałoby się rzec. Niektórzy z nas to właśnie latem mają więcej czasu aby oddać się ulubionej pasji, przysiedzieć dłużej nad wodą i zapolować na wybrany gatunek ryb. Ja w weekend nie miałem być nad wodą, ale w sobotę rano przyszła ochota, szybka zmiana planów co do dalszego weekendu i wylot spontaniczny nad fundacyjną wodę na łowisko Ługi Wałeckie.

Szybkie pakowanie, przygotowywanie się i około 15tej melduję się nad wodą z kolegą, który chcę pobić rekord szczupaka i w końcu złowić coś ponad metr. Ja w tym nieplanowanym chaosie zapomniałem zjeść śniadania, obiadu i nie zabrałem kolacji. Najważniejsze, że zabrałem wszystko "dlaRyb" co planowałem. Rozpakowaliśmy sprzęt, doprawiłem odpowiednio zanętę, która po chwili poszła do wody no i miał nastąpić czas na relaks. Wyrzuciłem dwa feedery, jeden na metodę, drugi tradycyjnie i postanowiłem podjechać na obiad, aby pod wieczór i w nocy odpowiednio przyłożyć się do łowienia. Kolega stwierdził, że zostaję i popilnuję sprzętu, więc sam do ulubionej knajpki wyruszyłem, aby wrzucić coś na ząb.

Gdy wracałem autem i rozmawiałem przez tel. forumowy RS, zaczął do mnie wydzwaniać. Pomyślałem, pewnie bawi się z jakimś karpikiem, po kilku minutach dojeżdżam na łowisko, a tam ląduje "mój" długo wyczekiwany amur. Ryba, którą złowiłem 2 razy w życiu na pęczak w wersji mini, bo waga ich nie przekraczała nawet 0,5kg. Przez głód przegrałem z wymarzonym amurem, ale on jeszcze do mnie kiedyś wróci, no bo po chwilowej sesji zdjęciowej wrócił cały i zdrowy do wody. Skusił się na  10mm dumbbellsa Tandem Baits POP-UP o smaku tłusty łosoś i kawior na włosie plus 3 robaczki na haku. Zapomniałem dociążyć go ołowiem, więc wziął na wysokości 10cm nad wodą, tyle ile miał przypon. 8,5kg to niezły wynik jak niemal na debiutanta w karpiowaniu. Brawo Ty.



ł4.jpg
FORUMOWY RS Z REKORDEM 8,5kg



RS chwilę później wyruszył wokoło łowiska szukając szczupaków, a ja zacząłem bawić się zestawami na feedera, mieszałem niemiłosiernie z przynętami, ale ryby jakby też przez tylko kolejną godzinę chciały ze mną współpracować. Najpierw po dość długiej walce na czekoladowego wafla Ringersa wylądował 8kg tłuścioch, a chwilę później na macie zameldował się długi i chudy kolejny karp o wadzę 6kg. No i godzinę przed zmierzchem brania ustały. Na noc poszła waga ciężka i karpiówki z większymi kulkami, oraz eksperymentalnie karpiówka z przypomnem do metody i mini pelletem. Do 4tej rano bez brań i odjazd. Na macie ląduje tym razem maleństwo. Następnie za jakieś 2h RS łowi na feedera karpia ponad 4kg. No i do 10tej już nic się nie dzieję, słońce grzeje, szybka decyzja, dezerterujemy. Mnie się rozładowały akumulatory senne. Cały tydzień pies wył za jakąś suczką nie dając spać, plus nocne walki z komarzycami totalnie mnie wykończyły. Na szczęście tym razem na rybach trochę się wyspałem.



ł3.jpg
Śliczny grubasek, pstryk jedno zdjęcie i do wody

ł2.jpg
To nie jest brat tego wyżej, mimo że waga podobna, ale ten to był długaśny i w kadr się nie zmieścił



Z rana podjechał do nas opiekun łowiska i zdradził, że gdy ostatnio łowiłem, to dzień po tym  jak zjechałem padł rekord. Jego kolega złowił amura 13,2kg w miejscu gdzie nęciłem. Ponoć są i większe ryby, więc Panowie KARPIARZE, jeśli to czytacie, to czas w końcu odwiedzić wodę o nazwie ŁUGI WAŁECKIE, bo czeka Was tam niejedna przygoda z dużą rybą. Chodź ja osobiście na duże kulki nic tam nie złowiłem, wszystko na mini i najlepiej jeśli na haku są także dodatkowo robale. Aktualnie taki miks mniei się najlepiej sprawdza, gdy do wody idzie tylko dumbbells lub mini kulka, brań mam mniej.



ł1.jpg
Kolejne karpiszon - łącznie złowiliśmy 5 sztuk w 14h



W moim karpiiowniu przede wszystkim brakuje cierpliwości i czasu. Dla mnie połów przez dobę, góra dwie to optimum, nie da się ukryć, uwielbiam feeder i widok drgającej szczytówki i trudno mi to na siłę zmienić. Nie wyobrażam sobie jakoś zasiadki 2 tygodnie nad wodą i patrzenie w sygnalizator non stop przez ten czas. Za dzieciaka potrafiłem co prawda siedzieć nad wodą przez 2 miesiące w domku non stop, ale i wtedy lubiłem bardziej bawić się drobnicą i leszczami niż godzinami czekać za węgorzem czy sandaczem.

Edytowane przez Grendziu

Opinie użytkowników

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość



×
×
  • Dodaj nową pozycję...