Skocz do zawartości
Grendziu
Grendziu

Ochotka - wierszem

   (0 opinii)

To przynęta  " jak się marzy ", prawie dla wszystkich wędkarzy;
I choć wszyscy już ją znają  -  lecz niepełną wiedzę mają.
Że to owad ? -każdy powie, ale to Mości Panowie
nie jest wszystko o tym rodzie, co rozwija się wprost w wodzie.

Bo  " insecta "  to  " owady "  - taka nazwa tej   g r o m a d y,
A,  z  " gromady " się wywodzi mnóstwo  " rzędów ",  więcej -   " rodzin ";
rząd  " muchówki " , bądz :  " dwuskrzydłe " - wszystko to jest trochę dziwne,
Po co skrzydła jej pod wodą ? - raczej płetwy tu pomogą !

Powinienem jeszcze sprawić,  by " rodzinę "  tą  ujawnić ;
więc ujawniam wiedzę zatem - nazwa jej :    o c h o t k o w a t e
Pora już zakończyć na tym, naukowe te tematy,
Z satysfakcją wielką wielce, oddam głos mej bohaterce :

Nie ma nigdzie, w całym świecie, o czym być może nie wiecie,
Bardziej z przynęt naturalnej, doskonałej i normalnej,
Dla rybiego rodu znanej, przez to bardzo pożądanej.
No bo w wodzie, " daję głowę " , stanowimy aż połowę
tego, co ryba tak ceni w swym codziennym, zwykłym menu.

Inne robale przebrzydłe, uzurpują wręcz nagminnie
sobie prawo, a do czego ? - już tłumaczę Ci kolego :
otóż nazywają siebie, /  skąd ten pomysł ? Tego nie wiem / ,
wprost przynętą naturalną, ale jest to bajką marną !

Gdy nie wierzysz mi na słowo, to sprawdz prawdę naukowo ;
ichtiologia to potwierdzą, nie jest to tajemna wiedza.
Tak więc pora podsumować, inne muszą się tu schować !
To ja jestem dla ryb słodka, a nazwałeś mnie - ochotka.

Ryby, gdy apetyt mają, to się wręcz mną obżerają,
Wy wędkarze to widzicie po pęcherzyków wykwicie,
Co na wodzie się  " bąblują ", kiedy ryby tu  ucztują,
ryjąc pyskiem tak sumiennie, uwalniają gazy denne.

Jak więc widać żyję w mule -  to nie martwi mnie w ogóle,
Bo jesteśmy wszystkożerni, a tu pełno jest materii.
I pod wodą spędzam tak,  znaczny mego życia szmat.
Tego życia taka miarka : jajo, larwa i poczwarka.

A nad wodą me wcielenie, to imago, nic nie zmienię !
Bo choć pięknie bardzo fruwa, tutaj rola nie jest długa.
No i po krótkich amorach, przyjdzie jej umierać pora.
I od nowa, taka moda, jajo jej pochłonie woda.

A pod wodą, powiem Ci, żyję tak z dwadzieścia dni,
Lecz gdy warunki nie takie, któryś miesiąc mogę z hakiem,
Prawie głodem się zamorzyć, by w poczwarkę się przetworzyć.
Ale głód mnie nie zrujnuje, gdy w letargu się znajduję.

By imago przyjąć postać, muszę z wody się wydostać.
W tym wypadku, aż mam ciarki, wchodzę w swe stadium poczwarki.
A te ciarki mam ze ścisku, że zakończę w rybim pysku.
No bo jestem łatwym łupem, prawie takim " żywym trupem "

Gdy się rójki zacznie czas, to jest ogrom w wodzie nas,
Rybie zaś wystarczy tyle, by otworzyć pysk na chwilę,
I same jej tam trafiamy;  jak się cieszą " patafiany " !
Tak się nami opychają, że aż brzuchy im " pękają ".

To wiadomość dla wędkarzy - kiedy rójka się wydarzy,
to niech lepiej siedzą w domu, ryba nie wezmie nikomu.
Aż się ochotka wyroi, no a wtedy, drodzy moi,
Znowu można, w każdym razie, snuć marzenia o okazie.

AUTOR: JUREK

Opinie użytkowników

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość



×
×
  • Dodaj nową pozycję...